Przyznam, że posty wyprawkowe, są dla mnie bardzo przyjemne, bo pisząc je, wiem na ile kompletna jest moja wyprawka. Szykując rzeczy do zdjęć porządkuje je, na bieżąco piorę i chowam do komody. Czuję się bezpieczniej i spokojniej, gdy są już na swoim miejscu. :)
Dziś kolejna odsłona przygotowań do przywitania nowego członka naszej rodziny i nie wiem czy nie ostatnia, gdyż mamy już naprawdę wszystko czego maluszkowi na sam początek potrzeba. Na wcześniejsze wyprawkowe wpisy również zapraszam (znajdziecie je w zakładce "Dzieci").
Przyznaję, że tym razem mam znacznie łatwiej, bo wiele, naprawdę świetnych rzeczy mamy po Marysi (tak potwierdzam, że dobre jakościowo rzeczy służą po prostu dłużej). Czeka na Gabrysię całe pudełko cudownych, absolutnie nie zniszczonych zabawek na pierwszy rok życia niemowlaka. Jednak wiedząc czym dzieci lubią się bawić w pierwszych miesiącach życia, skusiłam się i kupiłam kilka zabawek, które mam nadzieję umilą nam wspólnie spędzony czas.
Marysia dostała od cudownej Agnieszki (pozdrawiam Cię ogromnie!) kultową żyrafkę Sophie, która od tego czasu przeszła prawdziwy boom! I mogę potwierdzić, że ta na pierwszy rzut oka niewinna żyrafka, sprawdziła się u nas w 100%! Gabrysi postanowiłam sprawić kotka z tej samej serii. Dziewczyny będą maiły (Marysia już ma) swoje sentymentalne pudełka, o których myślę, że napiszę kiedyś osobnego posta. To do nich min. trafią te kultowe zabawki. Kiedyś pisałam Wam o rzeczach, które Marysia odziedziczyła po mnie i między innymi była to gumowa krówka (koniecznie zajrzyjcie - klik) która służyła i mojemu bratu i mnie. Marysia ją uwielbiała w pierwszych miesiącach życia! I na takiej samej zasadzie zachowam żyrafkę i kotka. Są po prostu urocze!
Kolejną zabawką jest pluszowa zawieszka do wózka/fotelika/łóżeczka. Urzekła mnie prostota i cudowne kolory (kupiona w TKMaxx).
Klasyczną kostkę do zabawy również kupiłam w TKMaxx jeszcze zanim planowaliśmy drugiego dzidziusia (a już Marysia wyrosła z takich zabawek). Ja po prostu wiedziałam, że kiedyś będzie potrzebna. :)
A teraz zabawka dla Mamusi, którą dostałam przy okazji Gabrysiowego Babyshower. Jako maniaczka zdjęć i Instagrama, uważam prezent za w 100% trafiony. :) Literki można układać w różne napisy np. pierwszych miesięcy maluszka. Klocki są firmy Hallmark i przyjechały ze stanów.
Gadżetem, którego nie miałam w wyprawce Marysi jest pojemnik na mokre chusteczki. W torebce często opakowania chusteczek są zmasakrowane i myślę, że taki pojemnik uchroni je przed wysychaniem. Zdecydowałam się na firmę Skip Hop, z której mam również torbę z przewijakiem.
W poprzednich częściach cyklu pisałam Wam o fajnej kosmetyczce z akcesoriami do pielęgnacji maluszka. Bardzo mi się podoba (ma wszelkie niezbędne elementy) ale miałam zastrzeżenia co do szczotki do włosów. Dokupiłam szczotkę z naturalnego włosia marki Lullalove.
Cudownie patrzy się na to jak polskie marki rozwijają się w branży dziecięcej. Światowa jakość i niebanalne opakowania.
Kolejnym przykładem jest marka Sleepee, z której wybrałam otulacz. Jakość fenomenalna. Cudowna tkanina i wykonanie. Uwielbiam takie neutralne kolory.
Już zapomniałam, że noworodki są takie malusie! :)
Otulaczy, kocyków nigdy nie za wiele! Dzięki Marysi mamy kolekcję cieplejszych kocyków (urodziła się jesienią), ale Gabrysi potrzebne są też lżejsze, oddychające tkaniny.
Wybrałam dla niej duży otulacz bambusowo-muśliniowy marki Color Stories. Kolejny raz polska marka zaskakuje cudowną jakością, a ja wprost zakochałam się we wzorze na tkaninie. To jedna z moich ulubionych rzeczy w naszej wyprawce!
W wyprawce przydadzą się też Ikeowskie klasyki jak np. nieprzemakalny przewijak, który idealnie się sprawdzi przy przewijaniu na łóżku/kanapie/stole itp. Minusem piętrowego domu jest to, że przewijak przy łóżeczku i w łazience to zdecydowanie za mało. ;)
Smoczki, którym jestem wierna od czasów Marysi są z firmy Lovi. Po prostu nie wyobrażam sobie innych, nawet nie zamieniłabym ich na eko kauczukowe. Po pierwsze podoba mi się to, że smoczki są dostosowane do odpowiedniego miesiąca życia maluszka, po drugie, że smoczki Lovi mają symetryczny, inspirowany brodawką kształt. Marysia uwielbia kręcić smoczkiem na wszystkie strony, a smoczek zawsze pasuje. :) No i te designerskie grafiki! :)
Wiem, że są dwa obozy osób, które są za smoczkami i tymi co są przeciwni. Myślę, że decyzję o podawaniu smoczka lub nie, należy pozostawić rodzicom.
U nas smoczek nie zaburzył odruchu ssania (karmiłam piersią Marysię równo 2 lata!) a pomógł przy wielkiej potrzebie ssania i wielu stresujących sytuacjach, dzięki czemu Marysia nie jest znerwicowanym dzieckiem. Co więcej, chociaż oczywiście już znacznie w mniejszym stopniu, Marysia do tej pory korzysta ze smoczka w razie potrzeby. Szykują się w jej życiu duże zmiany, wiec nie oduczam na siłę w tej chwili. Ja osobiście smoczków w dzieciństwie nie lubiłam, za to ssałam palec bardzo długo (aż wstyd się przyznać do kiedy! ;) ). I żyję i mam się dobrze! ;)
I tu dodam trochę prywaty, bo wiem, że są takie tematy, które wzbudzają u różnych (zwłaszcza internetowych) mam skrajne emocje. Między innymi smoczki. :) Mnie naprawdę jest obojętne, czy ktoś podaje smoczek czy nie, to kompletnie nie moja sprawa i każdy rodzic ma swoje podejście, rozum i uzasadnienie. Dlatego jeśli mogę, to proszę o nie pisanie złotych rad, bo ja swoją decyzję mam przemyślaną i jej nie zmienię przez anonimowe komentarze. Naprawdę, nie opieram decyzji rodzicielskich na takich opiniach w internecie. ;) Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie.
A na sam koniec pielęgnacja maluszka.
Jestem ogromnie zadowolona, że dostępność i wybór eko kosmetyków dla dzieci jest tak ogromny. Z Marysią testowałyśmy do jej pory wiele cudownych naturalnych firm. Jednak na sam początek nie szaleje tak z nowościami, a raczej wybieram sprawdzone produkty. Pierwsze dni maluszka są bardzo specyficzne, dlatego miedzy innymi sięgnęłam po klasyki, które poleciła mi moja...Mama.
W naszej wyprawce nie może zabraknąć między innymi kultowego zielonego Linomagu.
Do tego wybrałam parę produktów z serii Linomag (puder, maść z cynkiem i krem ochronny, który z Marysią miałyśmy i bardzo lubiłyśmy). Przyznam, że podobają mi się ich delikatne, ładne opakowania. Oraz inne apteczne akcesoria przydatne na sam początek jak sól fizjologiczna i jałowe gaziki do przemywania oczu. Na samym początku do pielęgnacji przydają się również waciki i po prostu przegotowana woda. Sprawdzą się też patyczki oraz Octenisept do przemywania pępuszka.
W pierwszych tygodniach życia nie warto z ilością mydła w kąpieli. Fajnym rozwiązaniem jest dolewanie niewielkiej ilości naturalnej oliwki do kąpieli (na samym początki stoswana bezpośdrednio na skóre mozna być zbyt treściwa). Uwielbiam produkty marki Hipp, bo są ekologiczne, mają świetny skład, są łatwo dostępne i mają piękne zapachy i opakowania.
Do torebki z naturalnych kosmetyków wybrałam serię dla dzieci marki Lavera.
Nie jestem jakąś zagorzałą fanką pieluszek Pampers, są inne tańsze, równie dobrej jakości pieluszki (np. Dada czy Tourjours), które z powodzeniem można stosować w późniejszym okresie. Jednak na sam początek, gdy skórka dziecka jest ultra delikatna, wybrałam opakowanie pieluszek z firmy Eco by Naty (dostępne również w niektórych większych Rossmmanach).
W wyprawce nie może zabraknąć rzeczy pielęgnacyjnych dla Mamy. Ale o tym napiszę Wam w innym poście, przy okazji pakowania torby szpitalnej. Co Wy na to? :)
To wszystko na dziś, życzę Wam cudownego weekendu! :*
Lansinoh wkładki są najlepsze. Nie wymieniłabym na żadne inne choć są drogie.młody ma od tej firmy butelki i właśnie smoczki do nich są jak te z lovi- jak sutki okrągłe.
OdpowiedzUsuńDo kąpieli wypróbuj zamiast oliwki olej kokosowy. My tylko sporadycznie używamy mydła i wtedy oliwkolaurowe z Aleppo. Polecam.
Też już nie mogę doczekać się tej Waszej Gabrysi :) Kiedyś przyjdzie czas... że wrócę do Twoich postów wyprawkowych i spojrzę na nie innym okiem ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Twojej opinii o szczepieniu. W tym roku wchodzą nowe obowiązkowe szczepienia, mam 1 córkę,urodziłam w Anglii mogłam decydować na co szczepić,a tu obowiązek pod groźba kary.. ciekawi mnie opinia Twoja nie chce krytykować ani chwalić. Proszę Cię o wyrażenie zdania na co szczepisz ☺
OdpowiedzUsuńA propos żyrafki Sophie i zabawek z kauczuku to okazuje się, że nie są one pozbawione wad. Warto się zapoznać https://parenting.pl/portal/w-kultowej-zyrafce-sophie-mozna-znalezc-plesn
OdpowiedzUsuńW każdej zabawce z "dziurką" może się to zdarzyć. Ja nic takiego nie zaobserwowałam, chociaż przyznam, że nie stosowaliśmy żyrafki w kąpieli tylko na sucho.
UsuńA którą Żyrafę posiadacie? Bo jest kilka modeli. Zastanawiam się czy sprawdzi się u naszego 4-miesięcznego synka, którego już intensywnie swędzą dziąsła?
UsuńWkładki super, też używałam. Pieluchy Ok, choć takie jakieś sztywne się wydawały. Miałam 1 opakowanie na początek bo Pampersy mi tak jakoś chemicznie pachniały. Pieluchy z Lidla i Aldi jak najbardziej Ok😊 Lubie twoje posty wyprawkowe i parę rzeczy mi wpadły w oko, tak na przyszłość😜
OdpowiedzUsuńU nas linomag wywołał okropne odparzenia. Od razu zmieniłam i teraz za nic nie próbuję zadnych nowości do pupy. Dlatego jestem bardzo zaskoczona, ze u kogoś mógł się sprawdzić 😉 Piękną ma Gabrysia wyprawkę.
OdpowiedzUsuńGusiu, moja trzyletnia córka ssie palca, co trochę mnie martwi. Czy mogłabyś podpowiedzieć, jak się oduczyłaś? Bo moje sposoby, jak dotąd nie zadziałały. Pozdrawiam cały Magiczny Domek :) Aneta
OdpowiedzUsuńMoj syn tez ssal palca w wieku trzech lat. Martwilam sie tym ssaniem od pierwszego dnia, gdy to zaczal robic. Dziecko zaczelo ssac paluszka po skonczeniu trzech miesiecy, probowalismy mu podawac smoczek, ale nigdy go nie chcial. Gdy skonczyl trzy latka, kupilismy w aptece specjalny "lakier" i posmarowalismy mu tego palca po kapieli. Dziecko lezac juz w lozeczko wsunelo paluszka do buzi i natychmiast wyciagnelo. Popatrzy podejrzliwie na ten palec, sprobowal raz jeszcze, znowu wyciagnal. I tak sie zakonczyla historia z ssaniem. Przyznam, ze tej nocy spal niespokojnie. Posmarowalismy mu jeszcze tego palca przez pare dni, ale juz nie wkladal go do buzi. Przynam, ze czulismy sie oboje z mezem parszywie, ze "odebralismy" malemu ten jego "relax", no ale nie mozna czekac z tym za dlugo. Mojej przyjaciolki syn ssie palca, a ma juz 14 lat. Oczywiscie kryje sie z tym, tak zeby nikt nie widzial. To dopiero musi byc stres dla takiego podlotka.
UsuńDziękuję za odpowiedź, szybko Wam poszło, my już "gorzki paluszek" wypróbowaliśmy. Wdrażam teraz nowy sposób, ale widzę, że też już przestał działać :(
UsuńMasc Lansinoh jest rewelacyjna, pierwszy raz uzylam jej za namowa poloznej na popekane piersi po urodzeniu mojego synka a to juz 10 lat! Od tej pory zawsze mamy ja w domu, jest niezastapiona na pekajaca skore rak, zdarte kolana i wszelkie rany. Polecam goraco Xx
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten komentarz. Borykam się z problemem pękającej skóry dłoni. Już wiem co dzisiaj zakupie. Sama bym na to nie wpadła ;)
UsuńNie ma za co, masc jest super. Moze nie jest najtansza ale naprawde warta zakupu. Podczas zimna masc robi sie twarda i wtedy wkladam ja do kubka z gotowana woda.
UsuńPozdrawiam caly Magiczny domek i jego czytelnikow xx A.
Tylko takich - pomocnych i życzliwych czytelników życzę Magicznemu Domkowi :*
UsuńSmoczki Lovi tez u nas byly nr 1:) zabawka kostka - prosta rzecz a na pewno sie sprawdzi.
OdpowiedzUsuńCieszę się że trafiłam na takie wpisy:) sama na razie dzieci nie planuje ale mam już ogólnie rozeznanie na czym się skupić w momencie gdy dzieciątko się w końcu pojawi :)
OdpowiedzUsuńCzy jest szansa na powrót cyklu "podglądamy" ? Jestem bardzo ciekawa jak wygląda nowy dom Ani ? Ale chętnie zobaczę też inne wnętrza .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam . Wierna czytelniczka