30 września 2023

Migawki Września '23

Po dość spokojnym okresie wakacyjnym, nadszedł jeden z najbardziej szalonych miesięcy w naszej rodzinie. Wrzesień jest zawsze zwariowanym okresem w pracy (nowe kolekcje i rozpoczęcie sezonu targowego) i to przy okazji wdrażania nowego rodzinnego planu tygodnia (szkoła, zajęcia pozalekcyjne) z całą domową logistyką. Przy tym wszystkim staram się ułożyć ten czas tak, by została przestrzeń na zwyczajne życie, bo przecież w życiu nie jest najważniejsza gonitwa i ciągłe odhaczanie zadań. Im więcej się dzieje, tym mocniej trzeba zadbać o regenerację oraz harmonie w zabieganej codzienności. 

Gdy w malutkich ciałkach tli się jakiś zalążek choroby, najlepszym lekarstwem jest noc z mamą w łóżku. Działa cuda, naprawdę!


Urocze zdjęcie i kwintesencja września. Czyli nowy etap, gdy cała trójeczka 4 września udała się do szkoły i przedszkola. Z z racji, że całe wakacje spędzili razem, to trudno się było im rozstać!


Aż trudno uwierzyć, że Marysia rozpoczęła III klasę!


Już od jakiegoś czasu wstaję wcześnie rano, mniej więcej godzinkę przed obudzeniem się dzieci. Pozawala mi to nadrobić domowe obowiązki w tym aktywnym czasie. Co za tym idzie, dosłownie cały wrzesień kładłam się do łóżka o 20.30 :P (oczywiście jeszcze godzinkę starałam się przeznaczać na czytanie).


Emocjonalnie nie było mi łatwo pogodzić się z nowym etapem w naszej rodzinie. Pierwszy raz od 9 lat nie mam w domu maluszka. Gdy Marysia szła do przedszkola, ja zostawałam z malutką Gabrysią w domu. Gdy obie dziewczynki chodziły do przedszkola, lub, gdy Marysia wkroczyła w nieznany nam dotąd etap szkolny, był jeszcze na co dzień Miłoszek.  
Z jednej strony wiele spraw uległo lepszej organizacji i moje poranki nie są już tak chaotyczne. Mam czas na zjedzenie śniadania i wypicie porannej kawy w ciszy i spokoju, przygotować się do pracy, a nawet czasami odbyć poranną praktykę jogi. Jednak musiałam tą sytuację głęboko w sercu oswoić. Ale to chyba rozumie tylko mama, która ma takie doświadczenie za sobą i doznała tej mieszanki uczuć.


A w pracy działo się! Nowa kolekcja, realizacja zamówień do sklepów partnerskich i rozpoczęcie sezonu targowego. Wypełnione dni po brzegi! Wrzesień to zawsze jest dość duży szok po spokojniejszym okresie wakacyjnym w naszej branży.


Cały czas staram się łapać balans w życiu i zdałam sobie ponownie sprawę, że nasz dom jest właśnie taką ostoją, która wprowadza nas w tryb slow.


Nie tylko pracą człowiek żyje, więc udało się wyskoczyć na urocze spotkanie z Agatką. Bardzo cenie sobie takie wrażliwe duszyczki, bo przy popołudniowej kawie potrafimy zgłębić wiele ważnych, życiowych tematów. 
Czy nie macie wrażenia, że tak na co dzień to jest wręcz coraz więcej rozmów typu small talk, czyli krótkich, nieformalnych pogadanek o sprawach nieistotnych oraz niekontrowersyjnych i właściwie nic się z tych rozmów się nie wynosi?


We wrześniowe weekendy Pan Poślubiony oddawał się nowej pasji czyli przyrządzaniu kociołka na coraz to nowe sposoby.


Mam nadzieję, że następnym zdjęciem nie wystraszę osób z arachnofobią. Ja też nie przepadam za pająkami i niekoniecznie chciałabym, by po mnie chodziły. Jednak to, że żyjemy dość blisko natury oraz sam fakt posiadania dzieci i chęci by tą naturę kochały i szanowały, ja też inaczej obserwuje nasz otaczający świat. Tu nasz pokaźny sąsiad zamieszkujący przy żywopłocie koło domofonu (wiec mijamy się codziennie), z którym się naprawdę polubiliśmy.


Choć na co dzień trudno się wydostać z cywilizacyjnego biegu, którego w różnym stopniu, ale bywamy częścią, to uwielbiam takie momenty zawieszenia, a raczej połączenia się z naturą. I chociaż dziwnie to zabrzmi, czuję więź z każdym pająkiem, ptakiem, kwiatem, ziemią pod stopami.


Czy może być coś piękniejszego niż wrześniowe śniadanie pod chmurką? No może obserwacja "naszej" rodziny wiewiórek, która zamieszkuje wysokie drzewa za domem.


Miałam Wam napisać post o aktualnej pielęgnacji, a raczej o moich przemyśleniach na temat zdrowego podejścia do przemijającego czasu, ale skończyło się tylko na porządkach w kosmetykach. ;)
To wszystkie kosmetyki, których używałam w sierpniu i we wrześniu. Teraz mam już trochę inny zestaw ale zawsze pielęgnację opieram na tych samych zasadach. Zazwyczaj różnicuję pielęgnację dzienną i wieczorną, by dostarczyć skórze różnych składników. Sięgam po serum i krem (inny duet za dnia i inny na noc), filtr przeciwsłoneczny oraz kładę duży nacisk na wieczorne oczyszczanie twarzy (rano przemywam tylko czystą wodą) oraz mocne nawilżanie okolic oczu. Dwa razy w tygodniu robię peeling twarzy i nakładam maseczkę (mam kilka, w zależności od potrzeb skóry). 


Trochę witaminek od wewnątrz.


We wrześniu zgłosiłam się również jako dodatkowa opiekunka na wycieczkę szkolną Marysi. To super okazja, by... być na czasie i wiedzieć co tam w świecie 9 latków piszczy. :) 


Wybraliśmy się do Warszawy do Centrum Nauk Kopernika. 

Futurystyczny samochód zrobił na mnie wielkie wrażenie. Sztuczna inteligencja, rozwój technologii, pandemie, nowe odkrycia we wszechświecie, jesteśmy już częścią tego całego świata rodem science-fiction.


Chłonęłam wszystko jak dziecko, choć nie ukrywam, że z punktu osoby wysoko wrażliwej spędzenie całego dnia z 50 dzieci to było nie lada wyzwaniem! Ale czego się nie robi dla tej uśmiechniętej twarzyczki. Spędziłyśmy razem fajny czas!


W domu przed pracą zawsze robię obchód i takie ostateczne porządki. Lubię, gdy wracamy wszyscy do schludnego i czystego domu. Często szukam Lunki i za każdym razem odnajduję w innym miejscu. :)


Dwa razy w tygodniu dziewczynki chodzą na konie. Bardzo lubię te chwile, gdy mogę towarzyszyć im w tej przygodzie i przyglądać się ich postępom.


Najlepszy omlet na słodko (ale w wersji zdrowej: z płatkami owsianymi, owocami, orzechami oraz syropem klonowym) robi mój mąż. :)


O tym razem tu się ukryłaś koteczko! :)


Uwielbiam to niskie światło wpadające do domu o poranku. 


I fakt, że jeszcze mogę wyjść w piżamie do ogrodu, by podlać kwiaty.



Poranna sesja jogi. Moją ambicją była codzienna praktyka w tygodniu, ale czasami jest tyle do nadrobienia, że cieszę się chociaż z tych 2 razy w tygodniu. Zawsze warto od czegoś zacząć.



Ta chwila, gdy nadrabiam pranie oraz calutkie prasowanie i jeszcze powkładam wszystkie ubrania domowników do szaf jest po prostu bezcenna. 


Chciałoby się zaśpiewać: "Tyle słońca w całym domu" :)


Weekendowa popołudniowa kawa w towarzystwie męża...


...i Lunki.


I czas wyruszyć na targi do Warszawy. Czy dacie wiarę, że w tą małą walizeczkę na 2 dniowe wyjazdy zawsze mieścimy się razem z mężem?


Pakujemy busik.


I siup stoisko rozstawione. 


A prawda jest taka, że targi wymagają bardzo dobrego przygotowania i logistyki przed oraz dużo sił fizycznych i zaangażowania w trakcie. Po takim weekendzie nadchodzi kolejny tydzień pracy i zmęczenie nie jest małe.

Ale ten zachód słońca w drodze powrotnej...bezcenny.


Wrzesień był też wypełniony po brzegi moimi wizytami u lekarzy i wszelakimi badaniami. Nic drastycznego się nie dzieje, ale mam kilka utrudniających codzienne funkcjonowanie dolegliwości i czułam wielką potrzebę ogólnego przeglądu mojego organizmu. Najważniejsze to wiedzieć co tak naprawdę dolega i małymi kroczkami to starać się wyleczyć. 

Było parę dni, gdy do południa byłam na czczo i z przyjemnością udawałam się na pyszną kawę i śniadanko do "Caffe przy ulicy".


A o takich przyjemnościach będzie trzeba na jakiś czas zapomnieć. ;)


Od paru dni Miłoszek prosił "susi" sushi, wiec miłą odmianą była taka rodzinna kolacja.


Z targów przywiozłam nowości do interaktywnego pióra Albik.


Chwilka dla mnie, którą sobie bardzo cenię.


Czas coś pomajsterkować.


A ja w tym czasie upiekę biszkopt ze śliwkami.


I przygotuje niecodzienny obiadek (wołowinę z kurkami, cebulką i rozmarynem z makaronem orzo), na który nabrałam ochotę, gdy trafiłam na przepis na Instagramie u @makecookeasier (tam go odnajdziecie).


Moja Mama wyjechała do swojej kuzynki do Francji na 10 długich dni. To niewątpliwie dla nas również wyzwanie, bo w domu został chory Tata, któremu trzeba pomagać w codzienności. Na szczęście nie jestem w tym sama, bo dzielnie pomaga mi w tym mój brat.

A tu moja piękna Mama w drodze na przyjęcie. Jesteśmy ze sobą bardzo zżyte więc bardzo już za nią tęsknie.


W ogrodzie nie ma śladu jesieni. Róże, hortensje, pelargonie kwitną jak szalone!


Kolejny weekend i szaleństwo kociołkowania. :)


Czas na rodzinny obiadek.


I domowe ciasto do popołudniowej tea time.


W tygodniu masa zajęć, dni wypełnione po brzegi. Dlatego w weekendy wyłamujemy się z pędu otaczającego nas świata i zwalniamy na łonie natury.


Przyjaciółki. :)


Czułam wielką potrzebę zmiany. A raczej wielkiego powrotu do "swojej" fryzury. No to ciach!


Na pokładzie pojawił się chorowitek, więc najlepiej sprawdzają się: domowy rosołek i dużo snu (z naturalnym termoforkiem).



I zabrzmi może to dziwnie, ale pomimo, że takie sytuacje wymuszają u mnie zmianę planów chociażby w pracy, to jednak cieszę się z takiego dnia razem, gdy możemy spędzić dzień w domu tylko we dwoje (już wspominałam nie raz, że dla nas równie ważny jest czas wartościowy spędzany wspólnie z całą rodziną, jak i z każdym dzieckiem osobno).
Odpukać w niemalowane, ale nasze dzieciaczki bardzo rzadko chorują, wiec jeden, dwa dni na jakiś czas też mają swoje plusy. :)


Jesienne klimaty - kasztany zebrane przez dzieci i bukiet hortensji z ogrodu.


Będąc na zakupach w lokalnym sklepiku natrafiłam na gazetkę z dzieciństwa i kupiłam ją Marysi. Naprawdę wartościowa pozycja dla takich starszaków.


Taka piękna pogoda, więc wybrałyśmy się z dziewczynkami do Dobronianki (podmiejskie mini zoo, gdzie można karmić wszystkie zwierzątka, a co roku na jesień są piękne dekoracje z dyni.




Chyba ta wyprawa zrobiła mi smaka, bo następnego dnia zrobiłam zupę krem z pieczonej dyni. :)


Bardzo lubię wczuwać się w nadchodzące pory roku sezonowymi smakami.


Dziękuje Wam kochani za kolejny miesiąc z nami! 

Jednak kolejne migawki nie pojawią się już w tym roku...

Migawki miesiąca to jeden z Waszych ulubionych wpisów, które chociaż nie wiem co by się działo, pojawiały się regularnie na blogu od lat. Migawki miesiąca traktuje jak zaproszenie Was do wnętrza Magicznego Domku, gdzie widać nie tylko pomieszczenia (jak we wpisach wnętrzarskich), ale cząstkę naszego życia, obyczajów oraz rodzinnych chwil zatrzymanych na zdjęciach. Jednak ostatnio pojawiło się wiele niezrozumiałych dla mnie komentarzy pod wpisami wraz z osobami, które dosłownie analizują ze szczegółami każde nasze zdjęcie. Nie byłoby nawet nic w tym złego, gdyby nie jawna chęć dostrzeżenia czegoś niedogodnego, ciągła interpretacja na naszą niekorzyść i przekonanie, że ktoś zna nas lepiej niż my sami i ma stały dostęp do naszych myśli. I nie zgodzę się z przekonaniem, że jeśli coś jest dostępne w Internecie, to można w komentarzach pisać co się chce, a autor bloga musi się na to godzić. Migawki, jak już wspominałam, są niczym zaproszenie na herbatkę do naszego świata i nie wyobrażam sobie w świecie realnym ktoś ugoszczony w miłej atmosferze, zaczął narzekać i krytykować każdy zakątek naszego domu, oceniał wygląd mieszkańców, czy też jeszcze gorzej zachowanie naszych dzieci. Tego w gościach po prostu się nie robi. I tu podkreślę dwa bardzo ważne aspekty - migawki, chociaż czasami zawierają około setki zdjęć (!), to są to jednak nadal uwiecznione raptem 100 sekund z naszego miesięcznego życia. Czym jest ta ilość jest wobec 2 592 000 sekund ukrytych w miesiącu? Nie pokazuję tu cięższych chwil z naszej codzienności (choć zdarzy mi się o nich wspomnieć) i nie zawieram tu również wszystkich szczęśliwości, które nas spotykają (wyznaję zasadę, że watro być skromnym i nie afiszować się zbytnio sukcesami). Abstrahując więc od decyzji co może się pojawić w migawkach a co nie, to ograniczona ilość zamieszczanych treści wynika również z prostej przyczyny - nie chodzę z telefonem cały czas w ręku i nie robię zdjęć w każdej sytuacji. Jest to po prostu fizycznie nie możliwe. Inną sprawą jest też to, że piękne chwile są po to by je w danym momencie przeżywać bez obecności telefonu czy aparatu. 

Chociaż to oczywiste, zdaje się, że jest nadal grono osób, które o tym zapomina. Migawki pokazują prawdę o naszej rodzinie, ale by nas poznać dogłębnie, trzeba byłoby...nas znać i spędzić z nami trochę czasu. Nawet w bliskich przyjaźniach na to potrzeba lat!

Wielu bardzo ważnych aspektów w naszej rodzinie tu na blogu nie widać. Nie pojawia się często mój Tata, chociaż widzę się z nim codziennie i jesteśmy ze sobą bardzo blisko. Szanuje jego prywatność ze względu chociażby na chorobę. Mój Tata zawsze był eleganckim mężczyzną, a teraz w domowym zaciszu ważny jest jego komfort i mocno nieformalny strój. Dzieci jednak uwielbiają spędzać czas z dziadkiem w ogrodzie i ten widok jest po prostu uroczy. Z migawek nie dowiecie się również, że z moim starszym bratem widuje się przynajmniej dwa razy w tygodniu! Odwiedza nas bardzo często, widujemy się zarówno w tygodniu jak i weekendy. To bardzo ważny członek naszej rodziny, ale nie chce pokazywać się w sieci, wiec nie umieszczam go na zdjęciach. Albo inny fakt, że mocno ograniczamy jedzenie mięsa i w tygodniu praktycznie go nie przyrządzamy (dzieci jedzą w szkole i przedszkolu - ale w domu już nie), jednak w weekendy sięgamy po różne przepisy, również te mięsne i właśnie wtedy robię najwięcej zdjęć, które trafiają na bloga. Można by więc stwierdzić, że jesteśmy mocno mięsożerni, a to nie do końca jest prawda. I chociażby same te fakty czynią nasze migawki niepełne, a gruntowne analizy nie zdadzą się na nic, bo brakuje pełnej puli faktów.

Drugą sprawą jest już wspominane wcześniej miejsce bloga w sieci, które ma zupełnie odrębny, niezależny adres. By zajrzeć do Magicznego Domku należy wpisać w wyszukiwarce hasło lub od razu nazwę strony i dopiero moje treści stają się częścią Waszego świata. Nie jestem celebrytką, której można mieć już dosyć, bo gdy przegląda się wiadomości i tak bezwiednie wyskakują o niej treści. Nie wyskoczy Wam też nigdzie reklama mojego bloga lub profilu na Instagramie. To, że mojego bloga ktoś czyta, to osobisty wybór każdej osoby, która tu zagląda. Jest to dla mnie zrozumiałe, że nie każdy każdego musi lubić. Ja, chociaż jestem ogólnie pokojowo nastawiona do ludzi (a wręcz wraz z wiekiem mam jeszcze więcej wyrozumiałości i zrozumienia) to i mnie zdarza się za kimś zwyczajnie nie przepadać. W normalnym życiu, po prostu nie dążę do spotkań z takimi osobami i nie katuje się ich obecnością. Tym bardziej jest mi trudno zrozumieć chęć ciągłego zaglądania na bloga osób, których nasze poczynania i styl życia tak bardzo denerwują. Zabrzmi to może dość mocno, ale uważam więc, że takie osoby nie zasługują na to, by posiadać wiedzę na temat co u nas słychać (nawet jeśli jest to okrojona wersja).

Przyznam, że doszłam to takiego momentu, że pragnę trochę więcej prywatności. Chcę odpocząć od robienia zdjęć i rozkoszować się faktem, że przez jakiś czas nikt nie będzie absolutnie wiedział co robimy. Zaglądają na bloga również nasi dalsi, dalsi znajomi, tacy, którzy nie zadzwonią od czasu do czasu, by dowiedzieć się co u nas słychać. Zaglądają do migawek i mają mniej więcej rozeznanie i nie czują potrzeby dowiedzenia się czegoś więcej. Teraz to się zmieni, bo to co będziemy robić w następnych miesiącach będzie naszą słodką tajemnicą. :) Gdy podjęłam tą decyzję, w pewnym sensie poczułam ulgę i poczucie satysfakcji.

Oczywiście nie martwcie się! Będą nadal pojawiały się wpisy na blogu i może paradoksalnie uda się pisać do Was nawet częściej. Będą to posty bardziej tematyczne, ukierunkowane na konkretne zagadnienia, które naturalnie nadal będą zawierały kwintesencję Magicznego Domu. 

A jeśli tej codzienności będzie Wam brak, to będą pojawiały się kadry z naszej codzienności na naszym Instagramie, ale trochę w innej (nie tak rozbudowanej) formie. Kto jeszcze nas tam nie odnalazł, może uzupełnić lekturę bloga o umieszczone tam wpisy.

Mam nadzieję, że zrozumiecie moją decyzję. W tej chwili nie wiem czy jest chwilowa czy już na stałe. Może zatęsknię tą formą szybciej niż sama się tego spodziewam, a może nigdy nie powróci. 
Internet się zmienia. Pamiętajcie, że zakładając bloga 13 lat temu, były to zupełnie inne czasy. Inna kultura komentarzy, inne zasięgi, nie było tyle niebezpieczeństw z racji obecności w sieci. Blog jest niewątpliwie częścią mojego życia, jednak chcę pisać go w zgodzie ze sobą. Moje serce podpowiada, by pewne aspekty zachować już tylko dla siebie.

Nadal będzie tu bardzo osobiście I wciążbędziecie mile widziani w Magicznym Domku, gdzie poznacie wiele moich przemyśleń i zupełnie nowych, ciekawych wpisów. Dołożę wszelkich starań, by pisać do Was regularnie. Zobaczycie, będzie fajnie! :)

Wasza G.
SHARE:

128 komentarzy

  1. Mam nadzieję, że to chwilowa decycja, bo uwielbiam "migawki", ale rozumiem tę decyzję .

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci Gusiu za te wszystkie lata, czytam od bardzo dawna , myślę że prawie od początku. Fajnie jest zobaczyć w migawkach co tam ciekawego robicie bo macie naprawdę świetne pomysly i uwielbiam klimat, który wprowadzasz razem z wpisami. Zresztą teraz to już nie ma takich blogów jak Twój, wszystko mija tak szybko jak rolka na insta. Rozumiem,że możesz mieć dość ludzie potrafią być podli. Pozdrawiam Was serdecznie. Będę nadal zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumie doskonale aczkolwiek jako wieloletni obserwator i czytelnik Twojego bloga ubolewam strasznie;( Dla mnie informacja migawki- to tym pędem odkładanie innych rzeczy na bok, herbatka i chwila dla siebie. Zawsze piszesz w taki sposób,który do mnie trafia i jest mi bliski❤️ Cóż mogę napisać ,szanuje i żałuję. Nawet wręcz bym powiedziała że dopadł mnie mały smuteczek ,ale każdy ma prawo do własnych wyborów ☺️ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. A migawki miesiąca to jest coś co najbardziej lubię i czekam. Z tych zdjęć bije taki spokój i harmonia Państwa rodziny. Sprawiacie Państwo wrażenie szczęśliwej, spełnionej rodziny. Wspaniałe się to ogląda. I ten porządek w domu i zdrowa kuchnia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przykro bardzo, ale rozumiem myśle ze każdy by się poczuł w jakiś sposób dotknięty. Zwłaszcza gdy tworzy się tak cudowny Magiczny Domek. Mam nadzieje ze to tylko chwilowe, czytam od lat i bardzo uwielbiam migawki. Pozdrawiam cały Magiczny Domek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam Cię ponad 10 lat.. pamietam cykle „Dzień z G” i bardzo bardzo mi smutno ze nie będę już wiedziała co u Was słychać :-( ale rozumiem ze masz dość , trzymajcie się ciepło ❤️😘

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na kolejne wpisy. Wiem , że też będą super , bo fajni ludzie fajnie piszą i fajnie się ich 😍 czyli Was czyta. Pozdrawiam i już czekam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wielka szkoda .. zauważyłam te okropne komentarze .. czy ludzie nie maja co robić wypisując takie rzeczy ?!
    Czekam na kolejne posty na blogu , bo już chyba nie ma takiego miejsca w internecie jak Magiczny Domek .. takiego prawdziwego , nieidealnego .. ściskam mocno :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gusiu, rozumiemy i dziiekujemy z Magiczny Domek

    OdpowiedzUsuń
  11. Staram się zrozumieć... chociaż uwielbiam i od lat Was czytam i ogladam z ogromną przyjemnością. Wytchnienia i odpoczynku.....

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozumiem❤️ Jednak zrobiło mi się smutno. Nigdy nie komentowałam, ale czytam bloga od lat i migawki zawsze były moim ulubionym elementem. Jestem z Wami! Pozdrowienia ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele osób pisze, że wcześniej nie komentowały. Może za mało było tych pozytywnych opinii:( Nie wiem, co ludzie mają w głowach, żeby obrażać innych, tym bardziej bezpodstawnie. Zazdrość!!!
      Mam nadzieję, że migawki jeszcze powrócą. ❤️

      Usuń
  13. Uwielbiam twojego bloga. To ostani/jedyny już blog, który czytam. Czuję się tu gościem, czerpię inspiracje, udziela mi się dobra atmosfera w Magicznym Domku. Nie rozumiem skąd negatywne komentarze, ale doskonale rozumiem twoją potrzebę prywatności. Zgadzam się, że ludzie zrobili się bezczelni, niekulturalni, komentują nieproszeni - słoma z butów wystaje. Trzymam kciuki, aby wpisy na blogu nadal się pojawiały, ale w zgodzie z wami. Ważne, żeby chronić też dzieci, bo rówieśnicy bywają okrutni i bez powodu. Dziękuję i pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  14. Migawki, jak i każdy Twój wpis Gusiu powoduje ciepło w moim sercu. Ujęcia z Waszej codzienności i to w jaki sposób staracie się zachowywać harmonię w różnych sferach życia są bardzo inspirujące. Przykre jest,że w stworzonym przez Ciebie "magicznym zakątku internetu" pojawiły się osoby,które w brutalny sposób próbują zdeptać tę magię. Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na kolejne wpisy

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja rownież czekam na kolejne wpisy. Rozumiem Twoją decyzję. Widziałam te okropne komentarze i strasznie mnie one wzburzyły. Nie rozumiem tych osób zupełnie… Uwielbiam Twojego bloga, Twój sposób pisania, spokój, szacunek do życia rodzinnego, migawki są tego kwintesencją. Mam nadziej ze jeszcze kiedyś wrócą. Przytulam mocno 😊

    OdpowiedzUsuń
  16. Zawsze Cię podziwiałam za odwagę,bo jak wiadomo sława ma swoje cienie i blaski a nie ma co ukrywać,że poprzez bloga stałaś się nie-anonimowa..Któregoś dnia Dzieci same powiedzą być może,że nie chcą być na zdjęciach?Wiesz..to co pokazałas dotychczas jest tak wspaniałe,ciepłe i bogate uczuciowo i estetycznie,że...nie będziemy mieć niedosytu.Przyznam,że moją ulubienicą jest Lunka..jak ona do Was lgnie:))Ogląda z Wami filmy,jest przy chorowitku itp:)My po prostu ciągle będziemy ciekawi,co u Was,jak sobie radzicie,jak wypoczywacie,jak dorastacie:))Ekshibicjonizmem byłoby mówienie o Wszystkim.Ci,którzy wymagają kompleksowej relacji z Waszego życia ...brak słów,szkoda słów.Dbaj o Siebie,Gusiu i bardzo dziękuję Ci za dzisiejszy kolejny przemiły wieczór.Pozdrów koniecznie Mamę od Czytelniczki Ewy z Wrocławia.To jest Mama niespotykanie fajnej dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, Lunka to taki przytulak kanapowy. Ktokolwiek się położy ona z końca domu przychodzi by dołączyć. ;)

      Usuń
  17. Kochana Gusiu, na Twoim blogu zostawiłam swój komentarz kiedyś tylko raz, ale jestem fanką Twojego bloga od dawna i zawsze z ekscytacją do niego zaglądam. Twoje wpisy były i są dla mnie ogromną inspiracją, zwłaszcza w aspekcie upiększania i porządkowania mojej domowej przestrzeni i codzienności. Twoje poczucie estetyki bardzo mi odpowiada i wręcz mnie urzeka pod wieloma względami. Nie piszę tego, żeby się przypodobać, to po prostu moja opinia. Rozumiem i szanuję Twoją decyzję o ograniczeniu migawek miesiąca. To, że dzieliłaś się z nami różnymi treściami z życia rodzinnego było uprzejmością i niektórzy obserwatorzy moim zdaniem nie potrafili tego uszanować. Najważniejsze jest postawienie swoich granic. Chciałabym żebyś wiedziała, że w mojej ocenie Twoje wpisy są czymś wyjątkowym w tej papce internetowych treści, która jest na co dzień dostępna i nie natrafiłam jeszcze na innego bloga, który aż tak by do mnie trafił. Trzymajcie się ciepło, życzę Wam wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie-ten blog jest unikatowy-szczery,naturalny,niekomercyjny..

      Usuń
    2. To jedyny blog do ktorego zagladam regularnie od 11/12 lat! Mimo ze to troche smutna wiadomosc, to uwazam ze to dobra decyzja. Zycze waszej rodzince duzo spokoju, radosci z bycia razem I wspanialych rodzinnych chwil. I zdrowia dla Taty. Pozdrawiam. Monika

      Usuń
  18. Uwielbiam Twój blog najbardziej! 🥰Proszę tylko nie znikaj zupełnie i pisz do nas stałych czytelnikow jak najczesciej, bo jesteś już jakby nasza czescia😊...oczywiscie smuteczek z powodu migawek ogromny..

    OdpowiedzUsuń
  19. Obawiałam się okropnie, że po ostatnim najeździe internetowych trolli taka decyzja zapadnie 😞 szkoda wielka, nigdy wcześniej jie widziałam tu w komentarzach żeby odbywało się takie używanie jak ostatnim razem… było tu zawsze grono przywiązanych i życzliwych czytelników. Oczywiście, decyzje trzeba uszanować i pozostaje cieszyć się tymi publikacjami, które zechcesz przygotować. Niezmiennie wam kibicuję i będę szukać tego inspiracji zarówno lifestylowych jak i wnętrzarskich w innych wpisach. A może kiedyś jeszcze powrócisz do tej kultowej serii, kto wie 🥹

    OdpowiedzUsuń
  20. Zgadzam się z Tobą zupełnie . Mam wnuki i doskonale to rozumiem. Czytam od kilku lat bloga i wiem że traktujesz to jak pamiętnik i przechowywanie ważnych sfer życia . Pozdrawiam i życzę szczęścia i wytrwałości w pracy. Dorota z Kołobrzegu

    OdpowiedzUsuń
  21. Wreszcie, koniec kropka, dość oznajmianiu światu co jem, gdzie jestem, co kupiłam itp...brawo Ty, jesteś Wielka.....

    OdpowiedzUsuń
  22. Odpowiedzi
    1. Ale zazdrośnica,czytaj inne blogi,które nie opływają słodyczą,to cię uleczy.

      Usuń
  23. Nawet sobie tego nie wyobrażam że miało by nie być Magicznego Domku to nie jest zwykły blog to prawda ,dobro i piękno i Ty Gusiu to stworzyłaś i dzieliłaś się tym bo dlaczego nie ,niech ludzie wiedzą że może być pięknie i naprawdę,bez ściemy i reklamy.Smutno mi bardzo ,wróciłam z po ciężkim dniu jest 2.07 a ja muszę jeszcze wpaść na migawki do Magicznego domku pocieszyć oczy .Smutno mi ale rozumiem i przyjmuje z pokorą a zarazem mam wielki gniew co się z nami ludźmi porobiło.Pozdrawiam serdecznie całą wspaniałą rodzinę 🤗

    OdpowiedzUsuń
  24. Kochana Gusiu, kochany Magiczny Domku! Rozumiem Twoja decyzję, aczkolwiek jako już wieloletni czytelnik (jestem tu praktycznie od samego początku 😊) strasznie
    ubolewam nad tym 😔 szczerze mówiąc jest to już jedyny blog którego czytam, a spokój i takie otulajace ciepło, które zawsze biło z "Migawek miesiaca" jest nie do zastąpienia! Na instagramie również do Was zaglądam, zatem mam nadzieję że do częstszego zobaczenia tam 😉 serdeczne pozdrowienia dla całej załogi Magicznego Domku ❤️
    Czytelniczka Aneta

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozumiem doskonale choć szkoda

    OdpowiedzUsuń
  26. Dziękuję, że dzielisz się z nami skrawkami swojej codzienności. Każdego miesiąca czekam z niecierpliwością na migawki. Jestem z Tobą od samego początku i będę zawsze tu zaglądać. Kiedyś nawet wygrałam u Ciebie wałek w gwiazdki do robienia ciasteczek :-) Twoje wpisy to niesamowita dawka relaksu i ciepła. Cudownie jest patrzeć na Waszą rodzinę i to jak się zmienia z biegiem lat.

    OdpowiedzUsuń
  27. Też uwielbiam Magiczny Domek i migawki miesiąca. Niemniej jednak szanuję Twoja decyzję. Niestety zazdrość jest niszcząca, bo jestem pewna że te koszmarne komentarze są spowodowane właśnie zazdrością. Zycze Tobie i Twoim najbliższym powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  28. Do widzenia, nie będę tęsknić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego dobrego. Pa pa! :)

      Usuń
    2. Obawiam się, że jednak będziesz i to bardzo, inaczej nie właziłabyś tu na okrągło... Cóż teraz biedaku ze sobą poczniesz, gdzie pójdziesz wylewać swój jad???

      Usuń
    3. Będę tu do końca bloga.

      Usuń
  29. Rozumiem te decyzję. Choc oczywiście będę bardzo tesknic do migawek! Sama ostatnio zrobilam instagram prywatnym i jestem w szoku jak dziwni ludzie chca mnie obserwować 😕 Chcialabym poczytac o sprzątaniu! Uwielbiam Twoja estetykę ❤️

    OdpowiedzUsuń
  30. Gusiu wielka szkoda bo Migawki to moj ulubiony wpis choc lubie wszystkie. Daja mi one wspaniala chwile relaksu oraz sa inspiracja i motywacja. Szczerze Was podziwiam za organizacje, lad, chec dzialania, sile i harmonie majac dom i 3 dzieci. Szanuje Twoja decyzje i kompletnie nie rozumiem po co ktos tu wchodzi i traci czas na krytyke. Gdy mi cos nie odpowiada to nie marnuje na to mojego czasu i juz. Jestem osoba szczera a nie tylko lukrujaca ale wydaje mi sie ze wiele zalezy od kultury osobistej, wychowania oraz umiejetnosci zachowania sie w danej sytuacji. Z przykroscia obserwuje roszczeniowosc mlodszego pokolenia i brak motywacji do dzialania no bo i tak sie nalezy. Takze wielkie dzieki hejterzy za to ze sobie ulzyliscie a stratni sa wierni czytelnicy oraz Autorka gdyz jest to Jej miejsce i yo Ona decyduje o jego caloksztalcie a nie wy. Gusiu daj sobie czas i na spokojnie przemysl za i przeciw. Przykro jedynie ze teraz wychodzi dokladnie na to czego chcieli krytykanci. Rozumiem i szanuje krytyke takze te niemila ale w dalszym ciagu konstruktywna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emocjonalnie nie było mi łatwo pogodzić się z nowym etapem w naszej rodzinie. Pierwszy raz od 9 lat nie mam w domu maluszka. - znowu kokietujesz, Gusiu :*

      Usuń
  31. Bardzo dziękuję Pani za te lata blogowania.
    Dzięki Pani mogłam doświadczyć magii i spokoju wychowywania się w kochającej rodzinie. Zainsporawala mnie Pani do lepszego życia. Pokazała jak może być piękna zwyczajna codzienność wśród bliskich ludzi. Niestety nie mam tak dobrych osobistych doświadczeń..Jako niekochane dziecko z rozbitej rodziny nie mam żadnych pozytywnych wzorców. Dzięki Pani mogłam chociaż dostać skrawek tej magii.
    Życzę Pani i Pani rodzinie jeszcze więcej magicznych chwil w Waszym cudownym domku.

    OdpowiedzUsuń
  32. Wielka szkoda, ale rozumiem. To jedyny blog do którego wracam od lat.

    Mimo wszystko będę tu wracać. Trzymajcie się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  33. A wyobraź sobie Gusiu, że wpadasz do kogoś na herbatę regularnie. Przynajmniej raz w miesiącu (albo i częściej) od 13 lat. Z upływem czasu czujesz, że znasz tą osobę całkiem nieźle (chociaż pijesz tylko herbatę, nie jeździsz na wakacje, nie spędzasz 24 na dobę, nie chodziłaś z nią do szkoły) i możesz sobie pozwolić na szczerość. Nie, nie chodzi o to, aby kogoś obrażać. Ale jeśli gospodyni mówi, że przytyła i że wdała się insulinoodpornośći to co jej odpowiadasz? Ćwierkasz, że ‘No co Ty kochana, przecież super wyglądasz co Ty od siebie chcesz? Czy może jednak przytakujesz, że faktycznie ostatnio jest jej jakby więcej i wygląda na zmęczoną. Podobnie z dziećmi. To szalenie delikatny temat ale z doświadczenia wiem, że czasem wręcz trzeba coś powiedzieć. Moi znajomi mają córkę, która wyraźnie źle się rozwijała. I dopiero po komentarzach znajomych i rodziny poszli z nią do lekarza. Faktycznie wyszły problemy z przysadką, wdrożono leczenie. Sami tego nie widzieli, a to było ich piąte dziecko. Więc jeśli ktoś pisze, że Gabrysia jakby idzie w Twoje ślady to może wcale nie jest to złośliwość i brak wychowania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, ale akurat w tym przypadku troska jest niepotrzebna, bo dzieci rozwijają się bardzo dobrze i nie mamy z nimi kłopotów wychowawczych, chociaż wiadomo to codzienny obowiązek rodziców i praca do końca naszych dni. Zdrowotnych problemów również nie mamy, bo one praktycznie nie chorują, wiec nie porównywałabym ich do mojej dodam chwilowej choroby (chociaż insulinoopornosc to nie choroba tylko stan organizmu, który jest odwracalny, tylko trzeba podjąć odpowiednie kroki). Ja bardzo chętnie wysłucham wielu rzeczy i lubię poruszać trudne tematy x moimi przyjaciółmi a nawet dziećmi, ale jeśli ktoś kompletnie nie ma racji i nie wie nic na dany temat to szkoda trochę nerwów i czasu. ;)

      Usuń
    2. Mnie Gabriela martwi coraz bardziej. Jak jest odbierana przez rówieśników?

      Usuń
    3. Gabrysia jest bardzo Lubiana, młodsze dzieci ja uwielbiają bo jest opiekuńcza i zabawna, a że starszymi się super dogaduje bo jest bardzo rozwinięta. Co wpis pytasz maniakalnie o Gabrysię, więc może czas zacząć się martwić swoim stanem i sobą?

      Usuń
    4. Akurat to moje pierwsze pytanie, więc niepotrzebnie się unosisz. A Gabriela wyróżnia się z całej trójki, więc pytam.

      Usuń
    5. To w Pani życiu wyróżnianie się to powód do zmartwienia, w Magicznym Domku To powód do dumy. Dajmy zwłaszcza dzieciom być po prostu sobą, bo to ich największą wartość.

      Usuń
    6. Można sobie to tak tłumaczyć, tylko pamiętaj, że można się wyrózniać pozytywnie lub negatywnie. Tutaj jest wiele troski o Gabrielę.

      Usuń
    7. To mam nadzieję, że doczytała Pani i zrozumiała, że mam na myśli pozytywne aspekty. Jako świadomi rodzice nie potrzebujemy troski animowego komentatora, który nie spędził nawet minuty w towarzystwie dziecka. Największą troska będzie powstrzymanie się od komentarzy na tematy zupełnie Pani nieznane. Wszystkiego dobrego!

      Usuń
    8. To wręcz niesmaczne okazywać dziecku antypatię na podstawie zdjęć. Tym bardziej, że w ogóle trudno zrozumieć o co chodzi. Czytam Was od lat i od czasu kremu Nivea w wydaniu Gabrysi jest moją ulubienicą. ☺️

      Usuń
    9. Mały, smutny, szary człowieczek, żyjący w stadzie równie szarych smutnych ludzi bez wyrazu. Bojący się wyróżnić czymkolwiek, żeby nie odstawać od tej bezbarwnej masy, sobie podobnych. Jak trzeba być przesyconym nienawiścią do świata, zawiścią i złością, żeby czepić się nawet dziecka. Małej, roześmianej, uroczej dziewczynki. Smutne...

      Usuń
    10. Takie, jak to nazywasz, ,,małe, roześmiane, urocze dziewczynki" jak G. to największe rojberki. Pamiętam jeszcze ze szkoły, jak się zachowaywały. A G. swoim wyglądem i postawą wydaje się być taka sama.

      Usuń
    11. Obnażyłas się w tym komentarzu i powinnaś (zupełnie na serio) udać się do specjalisty, gdy projektujesz wspomnienia z dzieciństwa na niewinne dziecko, którego nawet nie znasz, bo z wyglądu Ci kogoś przypomina. Jest to dosłownie chore!

      Usuń
    12. Dobrze napisałaś ,,wydaje się,, czyli nie masz o niczym zielonego pojęcia, coś tam ci się wydaje, coś się roi w chorym, przesiąkniętym nienawiścią do świata móżdżku, ale zabierasz głos. Porażka...

      Usuń
  34. Kochani! Dziękuje za tak liczną ilość komentarzy pod migawkami. :) Już zaczynam za nimi tęsknić, bo i dla mnie było one bardzo ważne. Porządkowały mi i podsumowywały każdy nasz miesiąc i lubiłam do nich wracać. Moja decyzja nie była jednak podyktowana tylko złymi komentarzami, bo one na przestrzeni bloga gdzieś tam się cyklicznie pojawiały. Być może komentarze były raczej moim pretekstem, by zrobić coś co mi już od jakiego czasu kiełkowało w głowie. Jestem na takim etapie w życiu, że potrzebuję trochę więcej prywatności, to czas, gdzie wdrażamy różne rodzinne i zawodowe projekty, potrzebuje do tego trochę przestrzeni, trochę więcej czasu i spokoju. Koniec migawek nie oznacza końca pisania bloga, ja wręcz tęsknie za głębszym pisaniem, a nie opisywaniem jednym zdaniem zdjęć z minionego miesiąca. To nie jest blog komercyjny, reklamowy, zarobkowy - pisze zawsze to co mi w duszy gra, więc nie wyobrażam sobie, by pisać coś wbrew sobie.
    Dziękuje Wam z całego serca, że to rozumiecie. :*

    OdpowiedzUsuń
  35. Część. Czytam twój blog od początku. Bardzo lubię. Może kiedyś wróci ....pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  36. Piszesz, że warto być skromnym, ale niestety od dłuższego czasu tego nie widać... Jedyne posty, które piszesz, to są migawki albo wycieczki. Boli mnie to, jak niesprawiedliwie to życie jest urządzone... Że kogoś stać na kilka tygodni wakacji za granicą, a kogoś nie stać na buty dla dziecka. Smutne to mocno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi przykro z powodu Pani sytuacji i przytulam mocno. I właśnie dlatego też nie chcę pisać tylko migawek i coś w tym kierunku zmienić. A podróży w najbliższym czasie nie planujemy. :)

      Usuń
    2. Gosia jest zaradna, pracowita, dlatego ją stać. Mam różnych znajomych, jedni pracują, rozwijają się próbują czegoś nowego. I nie tracą czas na telefon i seriale, nie rozwijają się, nawet odziedziczone pieniądze marnują. O ile ktoś nie jest sam ciężko chory lub nie ma takiej osoby na wyłącznym utrzymaniu to powinno być go stać na buty dla dziecka ze zwykłej pracy. Nie ma co zazdrościć, trzeba się ogarnąć. To nie Gusi wina, że kogoś nie stać. Co więcej jej wpisy są inspiracją jak można lepiej żyć..

      Usuń
    3. Gosia ma zaradnego i pracowitego męża. Sama taka nie jest.

      Usuń
    4. Po pierwsze Gusia a nie Gosia, więc może o kimś innym piszesz, a po drugie chyba nie wiesz ile zaradności i pracy kosztuje zarządzanie domem, dziećmi a do tego praca twórczą i kreatywna, bo możesz mówić co chcesz ale Layette to jest w 100% jej ciężka praca i wizja, która chyba boli Cię, że tak dobrze prosperuje. I P.S zazwyczaj zaradni mężczyźni wybierają zaradne kobiety. Proste.

      Usuń
    5. Faktycznie, Gosia była bardzo zaradna, jak siedziała w domu, a mąż tyrał, żeby ona potem mogła bawić się w firmę.

      Usuń
    6. A może warto sprawdzić, że wcześniej też pracowała w innej firmie a gdy kobieta "tylko" rodzi dzieci i jest na urlopie macierzyńskim, to również zasila budżet domowy bo to urlop płatny. Takie wywody tracą wiarygodność.

      Usuń
    7. No tak, kogoś ciężka praca to zawsze zabawa w oczach osoby leniwej. Mierzy swoją miarą. Spróbuj założyć firmę i się pobawić i tylko daj znać jak Ci idzie. 🤭

      Usuń
    8. Ojej ale się w komentarzach porobiło. 🤭 Ja już dawno temu wyrosłam z tego by bazować na ocenie osób postronnych, którzy nie dysponują odpowiednią pulą wiedzy na dany, dotyczący mnie temat. Moje poczucie wartości nie uzależniam od opini obcych, a swoją pracą oceniam po jej owocach.
      A mąż z pewnością się ucieszy, że jego zaradność została doceniona. 🤭

      Usuń
    9. Zajrzyj na instagramy celebrytów,tam bije skromność po oczach.

      Usuń
  37. Dziękuję Gusiu za dotychczasowe Migawki. Twój blog jest dla mnie ostoją spokoju i chętnie tu zaglądam. Rozumiem Cie dobrze, choć będę tęsknić za Migawkamj. Wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  38. Gusiu czytam Twój blog od dawna i to co zauważyłam, to to że zaczęły pojawiać się komentarze od złośliwych ludzi. Podziwiałam Ciebie, że masz cierpliwość i bardzo spokojnie reagujesz. Nie mam córki ale Ty jesteś wzorem jaki bym chciała mieć. I wiem, że to wyniosłaś z domu. Bardzo lubiłam Twoje wpisy urodzinowe, świąteczne, rodzinne . Podobne wartości przekazałam swoim synom. Teraz gdy mam wnuczkę, wiem czego nie kupię jej w prezencie. Sięgam do Twoich wpisów z przed kilku lat i są jak dla mnie bardzo pomocne. Pisz , będę czytać. Luiza.

    OdpowiedzUsuń
  39. Szkoda, bo znika jeden najbardziej wartościowych blogów jakie znam. Rozumiem decyzję. Jest mi smutno, bo to już kolejny wartościowy blog w ostatnim czasie i niestety decyzja pokierowana była tym samym. Lubiłam Twoje wpisy i przemyślenia. Czytało się je jak poradnik. Życzę powodzenia w życiu prywatnym i zawodowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, blog nie znika, tylko nie będzie migawek. Będą pojawiały się inne tematyczne posty. 🥰

      Usuń
  40. Kiedy tylko zobaczyłam pytanie o opinie na temat Twojego bloga na pewnym znanym forum plotkarskim, wiedziałam co się szykuje. Pomimo że były tam pozytywne komentarze, skierowano niepotrzebnie uwagę w to przyjazne i ciepłe miejsce. Przyszły tu osoby które normalnie nie szukałyby takiego kontentu. Zaglądam tu od lat, choć nigdy nic nie komentowałam (wolę obserwować niż wyrażać opinię) i bardzo lubiłam to jak to miejsce się nie zmienia. Na pewno będzie mi brakować migawek, choć jako autor masz prawo do każdej zmiany i nawet nie musisz się z tego tłumaczyć. Życzę Wam wszystkiego dobrego i nadal będę zaglądać z ciekawością.

    OdpowiedzUsuń
  41. Dziękuję, trochę szkoda, ale rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  42. Oj jak przykro to czytać:(
    Przykro, że spotykasz się z takimi komentarzami, bo Twoje wpisy wydają się nie wzbudzać jakichkolwiek kontrowersji. Nie prowokują do niepotrzebnych dyskusji. No i nie prosisz w nich o opinie...
    Mnie przynosiły jakieś takie ukojenie.
    Mam ogromną nadzieję, że pomimo braku Migawek klimat wpisów pozostanie taki sam.
    Życzę całej Waszej rodzinie samych dobroci:)

    OdpowiedzUsuń
  43. Dzień dobry. Od kilku lat zaglądam na Pani bloga i uwielbiam go czytać. Proszę nie przejmować się tymi ludźmi co piszą złe komentarze to są takie osoby które nie mają swojego życia A chcą oceniać czyjeś. Jest Pani silną kobietą z klasą i trzymać tak dalej. Czekam na kolejny wpis. Pozdrawiam Wioletta z lubuskiego.

    OdpowiedzUsuń
  44. To smutna wiadomość ale po części ją rozumiem. Przyznam, że nigdy nie czytywałam komentarzy pod Twoimi postami, ciekawiła mnie treść twoich postów a nie komentarze postronnych osób. Niestety ogólnie w internecie widać cały wysyp niemiłych, złych, szkalujących komentarzy, nie rozumiem co takie osoby chcą osiągnąć oraz czy nie mają swojego życie, którym powinny się zajmować, czy byłyby na tyle odważne aby pewne rzeczy powiedzieć wprost oraz czy same są tak wspaniałe i cudowne.
    Trzymajcie się ciepło.
    A.

    OdpowiedzUsuń
  45. W końcu podjęłaś tą decyzję, tylko dlaczego tak późno???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podjęła wtedy, gdy Jej to pasowało i kiedy przyszedł na to czas. A kiedy miała ją podjąć Twoim zdaniem, wtedy kiedy ty chcesz? Ale przecież twoje zdanie kompletnie się tu nie liczy, to nie twój blog i nie twoje życie.

      Usuń
  46. Odblokujesz wszystkich zablokowanych na IG?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Nie pamiętam kiedy ostatnio blokowałabym kogokolwiek, więc musiało być to wieki temu. W całej historii Instagrama były to dosłownie sporadyczne przypadki i jeśli Ty jesteś w tym gronie, to nie stało się to bez powodu i ktoś przekroczył jakąś granicę. Blokowanie kogoś, kto był miły czy chociaż neutralny - nie miałoby sensu.

      Usuń
  47. Witam! Ja tez uwielbiam migawki i calego bloga, spokoj i milosc jaki tu panuje zawsze dzialal na mnie pozytywnie. Uwielbiam Wasza rodzinke i sama wiele razy pod wplywem bloga inspirowalam sie do lepszego zajmowania sie moimi dziecmi, celebrowania chwil i zatrzymania sie w tym szalonym swiecie. Bardzo Was szanuje i rozumiem Twoja decyzje. Bedzie mi brakowac migawek i Waszej cudownej atmosfery. Dziekuje za ten Blog ktorego czytam od baaardzo dawna. Trzymajcie sie cieplo! pozdrawiam, ewa.

    OdpowiedzUsuń
  48. Uwielbiam czytać i podglądać bloga, wielka szkoda, że znikają migawki :) naprawdę w Twoim pisaniu jest szczerość, autentyczność, ciepło, rodzinna atmosfera. Już tęsknie ale szanuję decyzję. Justyna

    OdpowiedzUsuń
  49. Bardzo słodko ostatnio się tu zrobiło, może już dość tych słodyczy... życie to nie bajka, a niestety u Gusi to wszystko idealne, dopracowane itp..takie opowieści uwielbiają dzieci, ale niestety one nie czytają jeszcze takich blogów... może Gusiu powinnaś zacząć pisać bajki dla dzieci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy blog ma swoich odbiorców, jeśli komuś coś nie pasuje, to nie wchodzi i nie czyta, takie proste, a jak się okazuje takie trudne dla niektórych :))))

      Usuń
    2. Jak jest tak słodko,to nie wchodż.Justyna

      Usuń
  50. Smutne, ale najważniejsze jest dobro Waszej rodziny :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  51. Gusiu, trolle karmią się uwagą, nawet negatywną. A więc: nie karmić trolli! Odpadną same, jak jej nie dostaną. Nic ich tak nie dotyka jak zignorowanie. Życzę Ci grubej skóry i dalszego pisania dla tych, którzy Cię cenią, lubią, czytają, podziwiają. Jak w pewnej bajce: "słoń nic nie poczuł, a pszczoła zginęła". Wszystkiego dobrego! Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  52. Zagladam do Ciebie od czasów gdy mieszkałaś pod innym adresem . Robię to z przyjemnością bo zawsze odnajduje tu naturalność . Smutne jest to co piszesz .  Zegnam z żalem Twoje comiesięczne migawki  bo wiem że traktowałaś je jak rodzaj pamiętnika . 
    Szanuje Twoją decyzje i bede zagldac wypatrujac nowego 

    OdpowiedzUsuń
  53. Zajrzałam, bo na kafe faktycznie pojawił się temat Magicznego Domku. Kiedyś czytałam, później już nie, bo to nie moje klimaty. Fajnie, Gusiu, że nadal piszesz swoim ,,danwym" stylem, jednak zastanawia mnie jedna rzecz. Po co i dla kogo? Przejrzałam sobie posty i niestety widzę wiele chwalenia się. Wycieczkami, wakacjami, nawet chrzest został ,,zmonetyzowany", bo była to raczej impreza aniżeli uroczystość religijna. Do tego zauważyłam też, że w ogóle nie wchodzisz w interkcje z czytelnikami, nie odpisujesz na komentarze, gdy ktoś o co coś pyta. Widać, że czytelnicy Cię lubią i mają o Tobie dobre zdanie, ale to właśnie mnie denerwowało - że to działa w jedną stronę. My, czytelnicy, mamy komentować, lajkować. I tak, wiem, że nie piszesz bloga dla zarobku, jednak rzuca się to w oczy. Dawne youtuberki czy blogerki, które zaczynały ponad 10 lat temu, nadal myślą, że wystarczy wrzucić film albo napisać notkę i tyle. Ten współczesny odbiorca jednak jest bardziej wymagający. Jak ktoś mnie olewa, to sobie idę.
    P.S. Jeśli ktoś chce mnie uświadomić, że Gusia ma firmę i 3 dzieci, to dziękuję - wiem. Piszę o swoich odczuciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz bardzo roszczeniowe podejście a na zadane pytanie sama sobie odpowiedziałaś w wypowiedzi i końcowych zdaniach. Ludzie są strasznie leniwi i o wszystko pytają zamiast sprawdzić sobie przepis samemu i się po prostu zainspirować. Ja lubię wpisy z urodzin czy chrzcin, bo dzięki temu mogę się zainspirować w zakupach dla swoich dziewczynek i co mogę kupić siostrzeńcowi. Nie pytam gdzie coś Gusia kupiła tylko wpisuje w Ceneo wybieram najtańsza opcje i już. A patrząc po ostatnichbkomentarSch to ja się w ogóle autorce nie dziwię, że może nie mieć ochoty na interakcje. No czepia się wszystkiego i nie na temat.

      Usuń
    2. Co do braku odpowiedzi na komentarze, to się zgodzę. Uważam, że w dobrym tonie jest odpowiadanie, a brak odpowiedzi, to najzwyczajniejsze lekceważenie czytelnika. To tak jakby powiedzieć komuś na ulicy dzień dobry i nie dostać odpowiedzi. Bardzo mnie to mierzi na wielu blogach i z wielu odeszłam, bo to dla mnie po prostu olewka czytelnika. Jeśli nie mamy czasu odpowiadać, to zablokować komentarze i po sprawie. Jednak ,,wysryw,, beznadziejnych komentarzy, które pojawiają się od jakiegoś czasu, a nawet czepianie się dzieci, to ostatnie chamstwo, dno i wodorosty.
      Zapytam jeszcze co to jest to kafe? Nie znam, to pełna nazwa?

      Usuń
    3. Też mi ten brak odpowiedzi się nie podoba. Skoro Gusia chce pisać pamiętnik, to może niech pisze w zeszycie albo innym miejscu, gdzie nikt nie ma dostępu. Skoro puszcza to w internet, to mogłaby łaskawie odpowiadać czytelnikom.

      Usuń
    4. A to Tobie nie wyświetlają odpowiedzi autorki? Bo ja widzę, że odpowiada. Mam wrażenie, że rzeczywistość swoje a w komentarzach niektorzy czytelnicy widzą inny świat.

      Usuń
    5. Ty naprawdę widzisz odpowiedzi na komentarze? Może jesteś na jakimś innym blogu, ale na pewno nie u Gusi. Może jak nie masz pojęcia w tym temacie, to wróć do poprzednich postów i sobie sprawdź, a nie piszesz głupoty. Odpowiedzi są sporadyczne. Nie mam nic do zarzucenia blogowi, bardzo go lubię i często zaglądam w oczekiwaniu na kolejny post. Jestem tu od wielu lat z prawdziwą przyjemnością i pozostanę nadal. Nie podoba mi się jedynie ten brak odpowiedzi, dlatego już od długiego czasu tylko czytam i oglądam przecudne zdjęcia (naprawdę z przyjemnością) ale nic nie piszę, bo nie lubię być lekceważona, ani w życiu realnym, ani w internecie :D

      Usuń
    6. Nie ma przymusu na odpowiadanie na komentarze.Ania

      Usuń
  54. W pełni rozumiem Twoja decyzję, a ze Magiczny Domek to też różne inne wpisy, które lubię na równi z migawkami, to nie będę się smucić, tylko czekać na to, co nadejdzie :) Powodzenia, Gusiu, we wszystkim, co planujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Czytam bloga od ok 10 lat. Zawsze z wielką przyjemnością i wielkim szacunkiem przyjmowalam zaproszenie na migawki miesiąca. Nigdy nie odczułam, byś się czymś chwaliła czy wywyższała. Przeciwnie, inspirowałaś, bo pokazywałaś piękny świat. W ogóle jesteście piękną rodziną, masz piękne i kochane dzieci i dom. Życzę powodzenia i nie daj się nieżyczliwym i zazdrosnymm zbić z tropu. Twórz jeszcze więcej. Kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jestem bardzo wdzięczna za moich długoletnich czytelników, tyle lat razem! :*

      Usuń
  56. Czytam Ciebie od dawna, bardzo lubię Twój blog, atmosferę tego miejsca. Dla mnie jesteś takim niedoścignionym wzorem, bo łączenie pracy z rodziną i czasem dla siebie jest turbo trudne. Tak jak zmieniał się blog tak zmienia się internet i rzeczywiście do stałego grona odbiorców dołączyły osoby zawistne, prymitywne z ogromną potrzeba niszczenia. Twój blog jest unikalny i dziękuję za te lata bycia w Twoim domku. Twoja rodzina, dzieci, ogród, kreatywność super było z tym obcować. Rozumiem Twoją decyzję odnośnie ochrony prywatności. Uważam że jest słuszna chociaż z drugiej strony już ubolewam nad stratą migawek :( były super. Z drugiej strony są bardzo intymne i wpuszczanie do tego świata wszystkich niesie ze sobą zagrożenia na które nie zasługujecie. Ściskam i gorąco pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  57. Ja akurat za Migawkami nie przepadałam,ale uwielbiam wpisy wnętrzarskie i już na nie czekam. Mocno pozdrawiam i życzę dobrej jesieni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O super, w końcu od bloga wnętrzarskiego się zaczęło i też bardzo lubię te wpisy :)

      Usuń
  58. Gusiu jestem przerażona tym co przeczytałam w poście i komentarzach.
    Jesteśmy blogowym równolatkami, w pełni się z Tobą solidaryzuję.
    Sama zamknęłam blog, że względów bezpieczeństwa.
    Ogromnie żałuję że ten internetowy świat skręcił w taką stronę...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  59. Wpadam do Ciebie na herbatkę od 8 lat:), inspirujesz mnie w wielu dziedzinach. Szanuję Twoją decyzję i dziękuję za te wszystkie lata. Monika

    OdpowiedzUsuń
  60. Czytuję twojego bloga od niedawna ale przeczytałam od początku do teraz i cieszę się że miałam okazję poznać cię "wirtualnie ". Pomimo znacznej różnicy wieku bo mam 57 lat inspirujesz na wielu płaszczyznach i trochę już zmieniłam w swoim życiu i domu inspirując się twoimi wpisami. Jestem zaskoczona jak wiele nas łączy pomimo różnicy wieku Żałuje że nie będę mogła "spotykać" się z tobą co miesiąc i myślę że ci co wypisują te swoje "mądrości" są zwyczajnie zazdrośni że wszystko ogarniasz i nie narzekasz. Pozdrawiam serdecznie. Beata

    OdpowiedzUsuń
  61. Uwielbiam Twoje wpisy i Twojego bloga! Maja tyle spokoju w sobie i tyle pozytywnej energii :)
    Ogromnie mi szkoda, ze nie będzie już migawek i bede mocno za nimi tęskniła, ale jednoczesne rozumiem, ze potrzebujesz przerwy. Mam wrazenie, ze tu na blogu jest jedna osoba, ktora pisze tyle zlych komentarzy. To musi byc bardzo nieszczęśliwa osoba, skoro wchodzi na bloga i czeka na nowy post, zeby sie do niego przyczepic :(
    Ciedze sie bardzo, ze nie odchdozisz z bloga i czekam z niecierplowscia na kolejne wpisy :))
    Bardzo chetnie przeczytałabym o Twojej pielęgnacji :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Nawet nie wiem ile lat czytam Twojego bloga, ciążę z Marysią pamiętam... Zawsze byłaś dla mnie inspiracją i wzorem do naśladowania. Uwielbiałam patrzeć na Wasze życie, spokój, motywowałaś mnie do posprzątania czy do zrobienia domowego ciasta. Oczywiście nadal bede obserwować na insta. Rozumiem decyzję chociaz nie ukrywam, że bardzo mnie zasmuciła. Niestety czasy mamy okropne i wrednych ludzi nie brakuje, przekonałam się o tym nie raz. Życzę Tobie i Wam wszystkiego co najlepsze.
    Paulina z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  63. Uwielbiam Twojego bloga od lat, chyba już kilkunastu, bo odkryłam go, gdy byłam w ciąży z pierwszym dzieckiem, które jest już nastolatkiem :) Doceniam ten spokój, śliczne wnętrza, fajną rodzinkę widoczną na zdjęciach, a przede wszystkim to, że dzielisz się z nami, czytelnikami bloga, tymi pięknymi chwilami w Waszym życiu. Rozumiem Twoją decyzję. Też tak kiedyś zrobiłam i w końcu zapomniałam nawet hasła do własnego bloga. Nie miałam już o czym pisać, bo życie zrobiło się zbyt ciężkostrawne w tamtych latach. Mam nadzieję, że jednak trochę fotek się pojawi, bo są wielce klimatyczne :) Pozdrowienia dla Ciebie i Twojej rodzinki :) Magda z Poznania

    OdpowiedzUsuń
  64. Czytam bloga od kilku lat, był wytchnieniem w trudnych początkach macierzyństwa. Zawsze zaglądam tu by poczuć wasz spokój i harmonię. Podziwiam za organizację. I jednocześnie jestem świadoma, że to dosłownie "migawki":) Magiczny Domek to jeden z nielicznych blogów, które czytam, i po cichu mam nadzieję, że zostanie jeszcze na długo, ściskam serdecznie:) Kasia

    OdpowiedzUsuń
  65. Cześć Gusiu, wpadam tu do Ciebie regularnie od czasów Twojego mieszkania w kamienicy :-) Z radością czytałam kolejne nowe wpisy i oczywiście bardzo lubiłam migawki, rozumiejąc, że to jedynie sekundy Waszego życia, które akurat chcesz z nami podzielić. Nigdy bym nie pomyślała, że na podstawie serii zdjęć można kogoś oceniać, pouczać... To niestety ta ciemna strona Internetu. Ty zostań po swojej, jasnej stronie :-) Nadal będę tu obecna i z przyjemnością przeczytam każdy wpis. Trzymaj się cieplutko i pozdrowienia dla całej ekipy Magicznego Domku!

    OdpowiedzUsuń
  66. Hej, ja się nie dziwię wcale że taka decyzję podjęłaś, dziwię się ze tak późno... pokazywanie tak dużo niesie swoje konsekwencje i minusy a także niebezpieczeństwo. I mimo że bardzo lubię Magiczny Domek! To zawsze się dziwiłam jak można pokazywać aż tyle swojego życia, domu i dzieci w sieci... Trzeba być odważnym lub nieświadomym lub tak otwartym... Dziękuję mimo wszystko bo bardzo cenie sobie Twój styl , gust i ciepło. Pozdrawiam i życzę powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani odważnym, ani nieświadomym , ani otwartym...nie napiszę jakim trzeba być.....by upubliczniać swoje i swojej rodziny migawki z życia... publikując zdjęcia dzieci w niedzielę sieci to już lekka przesada. To moje zdanie. Mimo wszystko szanuję wybór Gusi, podziwiam i pewnie odwiedzę czasami. Pozdrawiam Renata...

      Usuń
  67. MagicznyDomek to jedyny blog, do którego zaglądam i to od lat. I tutaj, również w "migawkach" szukam ukojenia, ciepła i inspiracji :) Zawsze zostawiam sobie Was na spokojny dzień do herbatki, taka moja mała przyjemność :) Mamy podobne poczucie wrażliwości i podoba mi się Twoje podejście do życia rodzinnego, przyjaźni, wyczucie estetyki! Będzie mi ich bardzo brakowało, zasmuciła mnie ta informacja, ale też rozumiem i szanuję potrzebę prywatności. Nadal będę zaglądać :) Trzymajcie się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  68. Dzień dobry:) zaczęłam czytać Twoje wpisy wiele, wiele lat temu, jeszcze kiedy mieszkałaś w mieszkaniu w Łodzi, potem razem z siostrą czytałyśmy Cię kiedy robiłaś remont domu Rodziców, rodziłaś Marysię, Gabrysię, Miłosza, zakładałaś swoją własną firmę, kiedy opowiadałaś o chorym tacie, z sentymentem wspominałaś podróż panieńską do cioci do Francji, kiedy miałaś zalecenia lekarskie do dbania o swoje zdrowie i wymagania dietowe, kiedy odchodziły Twoje zwierzęta i kiedy nagle świeczka życia Twojej Babi została zdmuchnięta, kiedy zawsze z szacunkiem i wielką miłością pisałaś o swoim Panu Poślubionym i wsparciu otrzymywanym od rodziców, o bliskich relacjach z przyjaciółmi, szczególnie pięknych wzmacniających przyjaźniach z kobietami.. a czego nie pisałaś jako chyba jedyna w przestrzeni blogowej to to reklam produktów - jeśli dobrze pamiętam to jeden jedyny szal wełniany wspomniałaś ;) ale wiedziałam, ze jeśli piszesz, że jest to warte uwagi to nie jest podyktowane niczym tylko prawdziwym zadowoleniem z przedmiotu. Przyznam, że Twoje uporządkowanie jest dla mnie czymś absolutnie odwrotnym od mojej raczej prokrastynacji ;) Ale już dawno miałam to napisać - dziękuję, że Ci się chce i, że mimo tych okropnych komentarzy, których nie było nigdy wcześniej, mimo, że w podobnym "słodkim" tonie piszesz już przecież kilka (naście?) lat, potrafisz ująć w słowa to, co widzisz i czujesz, a co nam Czytelniczkom pozwala uciec od szarej codzienności chociaż na kilka minut. Jesteś wrażliwa, więc pewnie takie słowa na poziomie emocji zawsze ukłują , ale jesteś też mądra i włączając racjonalne myślenie wiesz, że każda osoba, która komentuje w sposób obraźliwy robi to, bo ma niezaspokojone potrzeby - być może bycia dostrzeżoną? Może przechodzi kryzys i nie umie poradzić sobie z emocjami, które ją niszczą, a anonimowy wpis będzie trochę takim wypuszczeniem z balonika pełnego nieprzyjemnych emocji? Żałuję, że komentarze nie mogą być najpierw cenzurowane, serio, to nie jest portal prywatny z dostępem na hasło, ale publiczny mimo tego trochę właśnie jak dom, do którego chcą wchodzić osoby, które nie są "drama queen" tylko potrzebują spokoju i wytchnienia. Mamy wszystkie w życiu tak wiele miejsc i momentów, kiedy ktoś nas krytykuje czy obraża czy mówi słowa, które ranią czy manipulują nami (dużo mówi się teraz o "gaslighting" jako formie przemocy), każdy potrzebuje miejsca, w którym może czuć się bezpiecznie i chyba taką właśnie przestrzeń próbowałaś tworzyć od wielu lat? Powodzenia, trzymam kciuki za dbanie o zdrowie, najmocniej o to psychiczne, bo w dzisiejszej rzeczywistości nasze głowy i serca potrzebują duuużo miłości, czułości i zrozumienia. Do następnego przeczytania ; )

    OdpowiedzUsuń
  69. Pięknie napisane. Mirka

    OdpowiedzUsuń
  70. Niezmiernie dziekuje Ci za dotychczasowe migawki. Twoje posty dawaly mi spokoj i nadzieje. Byly jak odwiedziny w domu u kogos bliskiego, na ktore niestety nie mam szans w realnym swiecie.
    Bardzo doceniam to, ze mialam mozliwosc ogladac te chwile z Waszego zycia. Zdaje sobie sprawe z tego, ze to jedynie migawki, ale lubie Twoja wrazliwosc i ogladanie fragmentow zycia, ktore nam udostepniasz, Twoimi oczami.
    Miejsce, ktore tutaj stworzylas i przez tyle lat utrzymywalas, jest wyjatkowe i jestem pewna, ze osob ktorym Twoje posty dawaly ukojenie jest wiecej.
    Niezwykle podziwiam silne wiezi, ktore zbudowaliscie, szacunek i cieplo, ktore bije z Magicznego Domku i Waszej rodziny. Jest to piekne.
    Dziekuje i zycze Wam wszystkiego co najlepsze. Duzo ciepla!

    OdpowiedzUsuń
  71. Bardzo dziękuję za ten wspólny czas. BARDZO. Jesteś, byłaś i będziesz dla mnie inspiracją, ciepłem i dobrocią. Oczywiście będę zaglądać. Smutno mi, że jest tyle plugastwa na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  72. Czytam, nie komentuje. Ale uwielbiałam i uwielbiam te wpisy. Rozumiem decyzję i szanuję. Podziwiam Panią i tak zdrowo zazdroszczę klimatu, który Pani tworzy w tych wpisach. Jest on dla mnie inspiracją. Dziś zrobię ciasto, bo tak mi się spodobało to ze zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie i czekam na nowe.

    OdpowiedzUsuń

© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig