30 stycznia 2024

4 Urodziny Miłoszka i Urodzinowa Chwalipięta

W miniony weekend Miłoszek skończył 4 latka! Mogę więc oficjalnie ogłosić, że w domu mamy już trójkę straszaków a nasze rodzicielstwo wkracza w zupełnie inny wymiar. O tym przekonujemy się już od jakiegoś czasu, bo chociaż z niemowlakami jest więcej pracy pod względem pielęgnacji czy pilnowania każdego ich kroku, to wraz z wiekiem pojawiają się inne wyzwania, które mocno absorbują rodziców. Zaczynam rozumieć znaczenie przysłowia "małe dzieci - mały problem, duże dzieci - duży problem" - chociaż problemem bym tego nie nazwała a właśnie większymi wyzwaniami. Z małymi dziećmi wszystko wydaje się łatwiejsze, o ile pilnujemy planu dnia i zaspokajamy potrzeby dziecka: zdrowego jedzenia, czystości, rozwoju poprzez proste aktywności i zabawki oraz masę przytulasków. Starsze dzieciaki, zwłaszcza gdy jest ich więcej i to w różnym wieku potrzebują atencji, rozmów na temat bieżących spraw, czasu sam na sam z każdym rodzicem, głębszych interakcji z rodzeństwem i co najważniejsze nauki życia w rodzinie. My rodzice musimy być jeszcze większym wzorem w trudniejszych sytuacjach, poznawać głębiej preferencje i zdolności każdego dziecka (już drewniane zabawki czy myszki Maileg nie załatwią sprawy ;)) i mieć zawsze otwartą głowę na trudne pytania, które nie sprowadzają się tylko do poznawania otoczenia czyli co to jest kosmos czy jak rośnie drzewo. Rozmowy i pytania są o wiele głębsze i dotykają naprawdę trudnych obszarów (na temat śmierci, zachowań ludzkich, dojrzewania, radzenia sobie w rówieśnikami itp.). Jest to jedyny moment, gdy my jako rodzice możemy przekazać dzieciom własne wartości. Słowa nie wystarczą, musimy pokazywać to przez nasze działanie. 

Jestem niesamowicie podekscytowania tym co nasze rodzicielstwo przyniesie, ale musze przyznać, że obecnie czuję większą presję niż wcześniej. Nie zastanawiam się już nad tym czy dzieci się dobrze rozwijają, ale czy robię wystarczająco dużo, żeby wyrośli na dobrych, szczęśliwych ludzi.

Wracając do urodzin, to musze stwierdzić, że te zimowe dzieciaki mają trochę pod górkę. Pogoda taka sobie, dopiero co była Gwiazdka i nie wiadomo co sobie właściwie na te urodziny zażyczyć, a wokół panują choroby. I nas to niestety nie ominęło. Miłoszek przed urodzinami miał powracające gorączki i nie chodził do przedszkola, ja a śpiąc z nim i czuwając nad gorączką w nocy podłapałam przeziębienie. Chorowała i moja Mama i mąż i dalsza rodzina, w jednym momencie wszystkich nas zmogło i nikt nie był w stanie sobie wzajemnie pomóc - i jak tu zorganizować przyjęcie? 

Byłam w bardzo kiepskim stanie, ale nie chciałam zawieść Miłoszka, który tak bardzo czekał na ten dzień. Nie chcieliśmy przekładać urodzin (z racji sytuacji rodzinnej z chorym Tatą nauczyłam się, by nie liczyć, że coś się zrobi później, bo ta możliwość może wcale nie nastąpić) i tak zorganizowaliśmy skromne urodziny w pomniejszonym składzie. I wiecie co jest najfajniejsze? Nasze dzieciaki powiedziały, że było naprawdę fajnie! :)

I chyba to też była dobra nauka dla naszych starszaków - nie zawsze jest idealnie i po Twojej myśli, ale zawsze możesz postarać się, by było chociaż na tyle dobrze, na ile pozwolą Ci zasoby i energia. Potem okazuje się, że te wszystkie wartościowe chwile kryją się pomiędzy wierszami niezależnie od sytuacji. :)

Przygotowania zaczęłam od robienia tortu. Pomyślałam, że jak zrobię chociaż to, to jest to kamień milowy i urodziny się odbędą. ;) Na szczęście mój tradycyjny, rodzinny przepis oraz moja wariacja kremu z mascarpone tak już mi weszła w krew, że tort przygotowałam całkiem sprawnie wieczór wcześniej.


Miłoszek zażyczył sobie tort z Muminkiem. Planowałam oczywiście zrobić tort w różnych kolorach a figurkę z masy cukrowej (a nawet miałam w głowie by odzwierciedlić całą dolinę!), ale choroba wymusiła znacznie prostszą formę, która ostatecznie wyszła bardzo uroczo. Udekorowałam tort w domowym klimacie z borówkami i kiwi i zrobiłam tekturową plakietkę z Muminkiem. :)



Do urodzin w klimacie Doliny Muminków przygotowałam się wcześniej zamawiając dla dzieci Muminkowe słodycze (nasi najmniejsi goście zawsze dostają paczuszkę ze smakołykami) oraz serwetki.
No cóż ostatecznie okazało się, że jedynymi dzieciakami była nasza trójeczka...


Chociaż gości miało być znacznie mniej, nie mogłam sobie odmówić przybrania na tą okoliczność stołu. Zazwyczaj przy stole lewo mieszczą się dorośli, a dzieci mają stół przyszykowany obok w kuchni. Tym razem ze względu na ograniczoną ilości gości, dzieciaki mogły spokojnie siedzieć z nami przy jednym stole. :)





Serwetki z Muminkami były przeurocze i nadawały tajemniczego klimatu. Wszystkie Muminkowe akcesoria kupiłam TU.


Chociaż pierwotnie menu miało być mocno rozbudowane dla większej ilości osób, tym razem uprzedziłam wszystkich, że będzie skromnie ale mam nadzieję, że mimo wszystko pysznie i aromatycznie. Zrobiłam po prostu tyle na ile starczyło mi sił.

Zdecydowałam się na zupę krem z pieczonych pomidorów oraz grzanki Bruschetta z pomidorami oraz gruszką i serem bleu.


Do piekarnika wkładamy pomidory na gałązkach (przy niektórych zostawiając szypułki) oraz 4 duże pomidory, papryczkę chili bez pestek i czosnek w całości. Solimy, polewamy obficie oliwą z oliwek i pieczemy ok. 30 min w temperaturze 180 stopni.


Siekamy 2 czerwone cebule i smażymy je w garnku na średnim ogniu (na masełku klarowanym lub oliwie) aż się zeszkli.


Następnie do cebuli dodajemy 4 łyżki octu balsamicznego i smażymy aż spulchnieje od czasu do czasu mieszając.


Do garnka wlewamy wszystkie warzywa wraz z puszczoną przez nie wodą i oliwą. A upieczony czosnek wyciskamy ze skórki.


Dolewamy szklankę wody i blendujemy zawartość całego garnka (najlepiej w 2 turach) na gładki krem. Możemy teraz przyprawić według uznania solą i pieprzem.


Bagietkę kroimy na podłużne kawałki i smarujemy czosnkiem oraz oliwą.


Na ciepłe pieczywo nakładamy pokrojone pomidory z czosnkiem i bazylią lub z gruszką i serem bleu.

Zupę podajemy z kleksem śmietany i posypujemy świeżą bazylią.


Danie jest bardzo aromatyczne!



Dobrze, że nasza kochana ciocia Zuzia przyjechała!



To czas na tort dla naszego chłopca!


To prawda, że to najmłodsze dziecko zostaje w głowie malutkie znacznie dłużej niż rodzeństwo, gdy wracam wspomnieniami do 4 urodzin Marysi (tu) czy 4 urodzin Gabrysi (tu) wydawały mi się znacznie "doroślejsze". A może tak jest z dziewczynkami? :)



Czas na rozpakowywanie prezentów!



Coś nas wzięło na te przytulaski! Tu Zuzia, Moja mama na dnie, dzieciaki, z tyłu ciocia Zosia na nich Babcia Jola i jak tylko zrobiłam zdjęcie rzuciłam się i ja! :) 

Ostatnio mieliśmy naprawdę ciężki okres i wiele trudnych sytuacji, a w rodzinie jest największa siła. Cała reszta to tylko dodatki, które są oczywiście ważne, ale ostatecznie to nie wykwintne dania na przyjęciu czy fikuśne przybranie tortu liczy się najbardziej.


Ponieważ pojawił się taki rumor, że nie było gwiazdkowej chwalipięty, to śpieszę się z prezentami Miłoszka. :)

Nowy strój Spidermana. Ten porządniejszy (H&M), bo poprzedni rozpadł się na kawałki przez częste noszenie. :)


Książeczki z Kubusiem Puchatkiem. (Czytamy z Miłoszkem codziennie, wiec ucieszył się bardzo!)


Co zestawu Country od Playmobil, którymi często się bawią, dołączyli dwaj jeźdźcy. :)


Miłoszek to taki trochę gadżeciarz, wiec lubi a to figurki a to zegarek.
 

Muminkowe słodycze oraz breloczek.


Puzzle!



I trochę akcentu z Batmanem - zestaw lego (złożyli już następnego dnia!) i figurka.


Chłopięcy świat. :)


Wiem, że coś Muminkowego jeszcze trafi dla Miłoszka od wujka, wiec wkleję przy okazji. 

A z sentymentu zapraszam Was na poprzednie urodziny tego uroczego chłopca - ależ on rośnie!
1 urodziny (tu) - 2 urodziny (tu) - 3 Urodziny (tu)

Chociaż było trochę przeciwności losu i urodziny wyprawiłam ostatkiem sił, to bardzo cieszę się na ten rodzinny czas za nami. 
Co prawda już w nocy po urodzinach cała się trzęsłam i miałam największe w życiu dreszcze, a następnego dnia nie wstałam z łóżka nawet na sekundę i nadal nie mogę się z tej choroby pozbierać, to przygotowując dla Was ten wpis radość wypełnia moje serce. 
Z biegiem lat priorytety w mojej głowie nabierają na sile. I dobrze mi z tym. :)

Ściskam Was kochani i wracam niebawem z następnym wpisem. :*
SHARE:

61 komentarzy

  1. Pani Agato, cudowne rodzinne spotkanie, i mimo dużej niedyspozycji tak pięknie wszystko wygląda. Miłoszek przeszczęśliwy, a Pani życzę powrotu do sił i zdrowia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ogromnie i proszę mi mówić po prostu Gusiu ;)

      Usuń
  2. Jak zwykle super relacja i kolejne prezenty- inspiracje dla mnie :)

    Ewa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gusiu jak patrzę na menu,to łapię się za głowę,jak się narobiłaś-każdy inny na Twoim miejscu po raz pierwszy w życiu zamówiłby tort gotowiec,ale Ty jesteś normalnie Tytan.Moim zdaniem Urodziny udały się wyśmienicie mimo choróbsk,bo największym dowodem są wspaniałe przytulasyyyy!!PS.W pierwszym akapicie twierdzisz że masz w domu trójkę straszaków,o kim mowa??;))))Ewa

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dziękuję za wstawianie tych pysznych przepisów aaa reszta oczywiście rewelacja jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku postanowiłam trochę więcej przepisów przemycać. :)

      Usuń
  5. Wszystkiego cudownego dla Miłoszka!!!! Ja mam 5 letniego Filipa,ale z większości prezentów tak samo by się ucieszył, zwłaszcza ze stroju:) Aż się łezka kręci, jak oni szybko rosną... Mój chlopiec już wyrósł z Kubusia Puchatka i złapałam się na tym,że sama tęsknię za tą bajką, za jej magicznym spokojem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłoszek jest taki retro nowocześny hihi - z jednej strony, no cóż, jest ten Spider-Man od jakiegoś czasu, ale po książki lubi sięgać typu Miś Uszatek, Muminki, więc korzystam ile można (bo sama uwielbiam). ;)

      Usuń
  6. Sto lat Miloszku🥳🥳🤩🤩🤩

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne urodziny, jak niewiele trzeba, aby dzieci były zadowolone. Zdrówka życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda i bardzo mnie to cieszy. :) Również zdrówka - najważniejsze!

      Usuń
  8. Czasem jak czytam relację z urodzin, mam niestety wrażenie, że to przyjęcie dla dorosłych. Gdzie się podziały chrupki czy popcorn, żelki? ;) Pięknie wyglądają potrawy, stół, ale nie wiem jakoś mi się to gryzie wszystko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd wiesz, że nie było popcornu, zelkow itp...? Uwielbiam Pani bloga. Czytam prawie od samego początku. Jest Pani super osobą, która daje mi w tych postach spokój, ukojenie, relaks. Życzę zdrówka i pozdrawiam serdecznie. Iza

      Usuń
  9. Zgadzam się, niby wszystko dla dzieci, a jednak pod dyktando Mamy... stół wspaniały jak zawsze, ale czy dla 5latka? No cóż może ją na starość zdzieciniałam? Pięknie i uroczo, ale nudno...pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny to nie był typowy kinderbal a impreza dla rodziny. Nie było nawet balonów ale domyślam się, że że względu na chorobę i trudne okoliczności. Zajrzyjcie na wcześniejsze urodziny dzieci autorki (wyszukiwarka na blogu "lupka" i wpisać urodziny) i byly różne i ze słodyczami i nie. Przecież wszystko zależy od okoliczności i te urodziny są różne (i fajnie!). Ale jak Gusia pisała te dodatki są tylko dodatkami i chyba rzeczywiście nie każdy to rozumie. :)

      Usuń
    2. Też mam takie wrażenie, poza tym zawsze na przyjęciach u Gusi przygaszone światło górne, klimat ok, ale nie dla dziecięcego przyjęcia....Raczej na jakąś rozmantyczną kolację dla dwojga:) Mnie niestety najbardziej nie podoba się podany alkohol! (nie wiem, może to jest wino bezalkoholowe). Dzieci od małego widzą rodziców pijących. Balonów nie ma, ale winko jest, dla kogo więc ta impreza??

      Usuń
    3. Kochani, dajmy naprawdę ludziom być po prostu sobą. Jeśli nie masz ochoty na kieliszek białego wina do kolacji to nie pij i nie podawaj. Jeśli lubisz mocne światło to nic Ci nie zakazuje mieć takie w domu - ale zrozum, co wielokrotnie Gosia podkreślała, że ktoś może nie lubić górnego zimnego światła.
      Jeśli macie ochotę podać pod nos Babciom i ogólnie gościom chrupki, żelki i popcorn to nikt nikomu nie broni, ale jednocześnie zrozumcie, że nie wszyscy chcą by dzieciaki objadali się na wieczór samymi słodyczami i całą noc wymiotowali (wiem bo zazwyczaj właśnie tak kończą się u nas wizyty na urodzinach "no limit candy", gdy ja dorosła pilnująca dzieci marzę właśnie o jakimś normalnym posiłku, a na milionie półmisków wsypany jest cały regał ze słodyczami). A dzieci niestety, gdy do wyboru mają te półmiski to nie sięgną po kanapeczki obok - takie są realia i dzieci są tylko dziećmi.
      A w ogóle mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach to już naprawdę do każdego wariantu ludzie się przyczepią, a może po prostu dajmy sobie nawzajem żyć. Szkoda zdrowia kochani! :)

      Usuń
    4. Jak pod dyktando mamy skoro co roku jest motyw, ktory wybiera dziecko (muminki, lesna wrożka, rekin itp - sprawdzcie poprzednie wpisy)? I mama robi wszytsko pod ten motyw, czyli w sumie pod dyktando dziecka ;) A że Gusia ma gust, wyksztalcenie artysyczne i poczucie estetyki to nie bedzie robic festiwalu kiczu do którego większośc ludzi jest przyzwyczajona (typu motywy z krainy lodu, plastikowe talerzyki, pstrokacizna, czipsy, żelki, cola itp). Dziecko od małego uczy się, ze slodycze i fast foody są koniecznym elementem celebracji urodzin, skojarza te rzeczy z radoscia i ogromnymi pozytywnymi emocjami i pozniej w doroslosci wychodza problemy z waga i utrzymaniem zdrowego stylu zycia, zajadaniem smutku i podnoszeniem sobie dopaminy za pomoca niezdrowych rzeczy. Są na to badania naukowe, nie ja to wymyslilam. Gusia bardzo dobrze robi, ze wylamuje sie z tego schematu, a ide o zaklad, ze dzieci nie sa pokrzywdzone i na pewno i tak jedza slodycze przy innych okazjach :)

      Usuń
    5. Może to była romantyczna randka z Miłoszem, jak piszesz? Wszak Gusia chadza na randki na swoimi dziećmi. Nie pochwalam, ale co poradzisz.

      Usuń
  10. Jeszcze nie zdążyłam zrobić poprzedniego przepisu na gulasz, a Ty już kusisz następnym smakowitym na zupę :)

    Dużo zdrowia dla Miłoszka i żeby był zawsze pogodnym, szczęśliwym chłopcem.

    Urodziny jak na ograniczone przez chorobę możliwości były fenomenalne i zawsze podziwiam to jak ładnie umiesz je tematycznie zorganizować, a wszystkie tematyczne akcesoria są wysmakowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że byłam ledwo żywa, ale nie zniosłabym tych smutnych oczu gdyby się nie odbyły. Starałam się jak mogłam, ale jak widać nie wszyscy są wyrozumiali (czytelnicy) - na szczęście moi najbliżsi tak i to się liczy najbardziej i niczego mi więcej nie potrzeba. :)

      Usuń
    2. No i super!!! Tak trzymaj! Kasia

      Usuń
  11. Dzień dobry Gusiu 🙂podczytuje Pani blog już od dawna i bardzo mi się tu podoba ,ale nigdy nic nie pisałam ale teraz to muszę bo się udusze😤Dlaczego ludzie potrafią być tacy nie mili ,i piszą tu że to czy tamto im się nie podoba w tych urodzinkach, ale widzę że nie zauważyli że u Was zawsze tak wyglądają urodziny i jest piękny tort tematyczny zrobiony przez ciebie i pięknie udekorowany stól ,pyszne domowe jedzenie . Im wszystkim chodzi o to że nie ma tony napojów w plastiku ,niezdrowych chińskich słodkości itp .Ja tu widzę rodziców którzy uczą dzieci od małego jak ważne jest spotkanie z rodziną, rozmowy i po prostu wspólne bycie razem.Tworzycie piękna rodzinę 🥰a tym co się tu nie podoba to niech nie komentują i nie robią przykrości Gusi .Każdy może po swojemu układać swój świat i przestrzeń kolo siebie. Życzę Wszystkiego dobrego dla Twojej rodzinki i serdecznie pozdrawiam .Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje Ci kochana za te ciepłe słowa i komentarz.
      Cóż możemy zrobić? Najwyżej trochę się uśmiać. ;)
      Najlepszego kochana!

      Usuń
  12. Ludzie, jesteście OKROPNI…. Jak można komentować urodziny czyjegoś dziecka, że nie ma popcornu, chrupek i żelków…. że za słabe światło…. że impreza dla dorosłych. A już najbardziej żenujący jest komentarz o winie. Jak macie życzenie, zorganizujcie taki kinderbal własnym dzieciom, najlepiej w „sali z kulkami”, stołem zastawionym czipsami i migającymi kolorowymi lampkami. Będzie na pewno pięknie! Autorko bloga nie przejmuj się tymi komentarzami, jesteś mądrą mamą, sympatyczną osobą, a urodziny synka były wspaniałe, rodzinne i widać, na nich to co jest najważniejsze: miłość i bliskość. Pozdrawiam Cię, a komentującym życzę więcej wrażliwości, kultury i po prostu rozumu w głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje kochana, bardzo doceniam Twój komentarz.:*

      Usuń
  13. W jakim celu są te chwalipięty? Co chcesz znowu pokazać? Bo miało ich nie być.

    OdpowiedzUsuń
  14. Sto lat dla Miłoszka i zdrowia dla całej ekipy magicznego domku!
    Piękne przyjęcie, smakowite dania, a przede wszystkim ta magiczna szczypta waszego ciepła :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam. Jako mama, która co roku robi urodziny dla swoich dzieci w gronie rodziny i samodzielnie przygotowuję tort, powiem tak - najważniejszy we wszystkim jest umiar🙂 U nas zawsze jest obiad, domowe ciasto, miseczka żelek czy krakersów także (nigdy nie podaję słodyczy z czekoladą, bo nie wiadomo, gdzie małe rączki je wysmarują). Także jest wszystkiego po trochu. Ale nigdy nie zdarzyło mi się podać % gościom, uważam, że to zupełnie niepotrzebne, jeśli ktoś ma inne zdanie - ok.

    OdpowiedzUsuń
  16. Acha i Wszystkiego Najlepszego dla Synka, przyjecie super. I tak duzo zrobilas mimo przeszkod, jestes wspaniala mamą. Zycze Wam duzo zdrowia i sily. Pamietaj, ze wiekszosc czytelnikow to normalne osoby, ktore potrafia czytac ze zrozumieniem i szacunkiem, wiele osob sie nie udziela, ale cieplo o Was mysli i czerpie inspiracje. Pozdrawiam serdecznie, obserwuje niezmiennie od wielu lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem kochana i to dla Was piszę z wielką przyjemnością :*

      Usuń
  17. Jeszcze jeden komentarz napiszę ;) Niektore z was chyba zapomnialy, ze nie jestescie anonimowe w internecie i o ile nie korzystacie z maskujacych wasz adres vpnów to wasze ip jest dostepne i widoczne dla Gusi, a moze nawet i wiecej informacji jest widocznych, bo czasy anonimowosci w internecie powoli sie koncza. A jej mąż jest informatykiem, zawsze moze zerknac i pomoc, wiec Gusia pewnie doskonale wie albo domysla sie kto moze pisac hejterskie komentarze. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Drogie te gadżety Muminkowe
    Ale maz placi, to co cie to obchdozi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Ty na pewno wiesz kto za co płaci. 😂 A może Cię gryzie, że marka Layette tak ładnie się rozwija?
      Takie uwagi obnażają fakt, że niektórzy to już nie mają pomysłu do czego się właściwie przyczepić.

      Usuń
    2. Ciebie z kolei powinna zacząć obchodzić pisownia, bo byk na byku, literówka na literówce - widać, że pisane w emocjach, na szybko, by tylko komuś dopiec. Czy to prawda czy nie to już dla Ciebie bez znaczenia. ;)

      Usuń
    3. Przecież obrończynie też robią błędy, chociażby w słowie ,,zfrustrowana" (pod ostatnim postem).

      Usuń
  19. Wspaniałe urodziny. Jesteście mocną rodziną. Bardzo Was lubię. Im u Was piękniej, tym gorzej sobie radzą z tym czytelnicy, którym to nie wychodzi. Wiadać jacyś zawistni dalsi znajomi. Najlepsze życzenia dla Miłoszka.

    OdpowiedzUsuń
  20. Proszę nie zważać na tych hejterów i dalej pisać.Może ich skręci z zazdrości.A w ogóle to kit im w oko.Niech się taplają w tej zawiści,bo to ich świat.Przyjęcie jak najbardziej w moim stylu-rodzinne ,gdzie jest miejsce dla wszystkich pokoleń.Kiedyś dzieci to docenią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam właśnie taki miks pokoleń, wrzuciłam tu linki z 4 urodzin Marysi i Gabrysi i jeszcze bardziej zatęskniłam za Babi, bo przecież na tych wszystkich pierwszych urodzinkach były też prababcie. Cudownie było tego doświadczyć.

      Usuń
  21. Trochę monotonne te posty. Jakbyś nie miała dzieci, to nie miałabyś o czym pisać. Najpierw były na blogu tylko migawki, teraz tylko te chwalipięty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może czas szukać szczęścia gdzie indziej? Bo chyba nie liczysz na to, że nagle autorka zmieni tematykę bloga? ;)

      Naprawdę nikt nikomu nie każe podejmować aż takiego wysiłku by: otwierać wyszukiwarkę w telefonie lub na komputerze, następnie by wpisać dość długą nazwę bloga www.magicznydomek.blogspot.com, kliknąć, czytać wszystkie wpisy i oglądać zdjęcia a potem jeszcze natrudzić się by napisać komentarz. Ten blog nie wyskakuje z nachalnej reklamy, czy nie otwiera się na głównej stronie portalu plotkarskiego. To jest wybór każdego czytelnika, czy chce być jego częścią i czy coś z bloga czerpie czy nie.

      Coś mi się jednak wydaje, że wracasz tu wręcz z wypiekami na policzkach. :) Bo nikt znużony by tego nie robił. To jest ten internetowy paradoks hehe.

      Usuń
    2. Widzę, że i ty czytasz uważnie bloga, bo cytujesz słowa Agaty.

      Usuń
    3. Tak kochana, czytam uważnie. Zawsze robię tak, zwłaszcza gdy coś mi sprawia przyjemność. Uważność jest bardzo ważna.
      Natomiast nie mogę zrozumieć po co Ty tu wracasz skoro tak Ci tu źle. Nie widzisz w tym braku logiki?
      Naprawdę nie chodzi mi o to by sprawić Ci przykrość, ale spójrz na to trochę z boku. Narzucasz komuś jak ma pisać bloga, wchodzisz, czytasz a Cię nudzi (przecież samej sobie robisz na złość - czytanie nie jest obowiązkowe i zrozum, że dla Ciebie nikt nie bedzie zmieniał formuły bloga).
      Chyba to dobry moment, by przypatrzeć się co brakuje Twoim w życiu i zacząć zmianę od siebie.
      Z mojej strony to wszystko, bo dalsza rozmowa nie ma sensu i nie ma potrzeby zaśmiecać tutaj takimi dyskusjami bloga.

      Usuń
    4. Jeśli mozna się wtrącić, ale Agata trochę zmieniła formułe pod wplywem komentarzy. Wcześniej ignorowała czytelników, teraz czasami coś odpisze. To na plus. Moje (życzliwe) komentarze nigdy się nie doczekały odpowiedzi, to przestałam komentować.

      Usuń
    5. Właśnie widać, że przestałaś. ;) A niektórzy wręcz powinni.

      Usuń
  22. Chciałabym mieć taką synową jak Agata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego? Agata wydaje się bardzo dominująca i narzucająca innym swoje zdanie. Ja bym nie chciała.

      Usuń
    2. Dzięki Bogu za sformułowanie "wydaje mi się" bo chociaż z pokorą przyznajesz, że poniosła Cię wyobraźnia. ;) Coś co nam się wydaje nie musi i często nie pokrywa się z prawdą.

      Pytanie nasuwa się o wiele ważniejsze niż to co tam Ci się wydaje - czy Ciebie chciano by za teściową?

      Na to niech odpowie Ci własne sumienie. ;)

      Usuń
    3. Haha, dobre, ale nie dam się na to nabrać. I nie poniosła mnie wyobraźnia. Zobacz sobie na pewne forum (było już podane w komentarzach pod innymi postami, a czytasz rzekomo uważnie;)), gdzie jest wątek o Gusi. Ludzie piszą o niej, jaka jest w rzeczywistości.

      Usuń
    4. Dobre :) a tam to dopiero na forach wiadomości "z pierwszej ręki" na wszelkie tematy anonimowych osób mających 1% wiedzy i zaskresu informacji, bo w życiu realnym nikt ich nie słucha i tak radzą sobie z życiową frustracją.
      Już wiemy na czym opierasz swoje przemyślenia i już wszystko składa się w całość. Dziękuję, że mnie w tym tylko utwierdziłaś. :) Naprawdę jak to mówią milczenie złotem, bo chcąc pogrążyć kogoś sama się ośmieszasz. Paradoksalnie Naprawdę mi Ciebie szkoda.

      Usuń
  23. Piękne urodziny. Ciepła, serdeczna, rodzinna atmosfera. W dzisiejszych czasach to takie rzadkie, aby mieć takie dobre relacje z tyloma różnymi członkami rodziny. Klasa sama w sobie! I ten tort- jesteś wspaniałą mamą, iż pomimo słabego samopoczucia podjęłaś się tego wyzwania. Mam 40 lat Gusiu, ale jakbyś chciała kiedyś adoptować dziecko- to ja zgłaszam się na ochotnika😉 P.s. Jedzenie wygląda pysznie, brawa za nie karmienie dzieci chemią spożywczą. To jeszcze jeden dowod na to jaką mądrą i świadomą mamą jesteś. Zdrówka dla wszystkich, a w szczególności dla taty💛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje kochana za ciepłe, kojące słowa!
      U mnie skończyło się antybiotykiem, bo nie mogę nadal z tego wyjść, chyba dużo stresujących sytuacji w minionych miesiącach wyszły na wierzch w postacie przewlekłej choroby. Zdrowie najważniejsze!

      Usuń
  24. Twoje chwalipięty inspirowały mnie zawsze. Miło było do Ciebie wpaść. Lubię czytać wszystko co piszesz:) Zdrowia i siły dziewczyno. Pozdrawiam Cię serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie mogę wprost uwierzyć, że tyle tu bezmyślnych i wręcz głupich komentarzy od osób, które wyraźnie nie mają pomysłu co robić z wolnym czasem! Czytają, komentują bloga, którego treść najwyraźniej nie trafia w ich (za przeproszeniem) „gusta”. Internet jest długi i szeroki - z pewnością znajdziecie coś dla siebie. Po co Autorce psuć humor? Szukacie atencji od osoby której najwyraźniej albo nie lubicie albo nie rozumiecie? Serio? Gdzie logika w tym działaniu?

    A Tobie Gusiu dziękuję za wpis, za inspiracje na prezenty i kilka chwil kojących migawek z uroczego świętowania - zdrowia dla Miłoszka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Logiki w tym mało, za to zazdrości i zawiści bardzo dużo.

      Usuń

© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig