Ostatnie tygodnie nie były dla nas łaskawe, ale mam wrażenie, że małymi kroczkami zaczyna się wszystko stabilizować. Byłam niesamowicie zmęczona końcówką roku, gdy połowę października i cały listopad i grudzień codziennie witała mnie szpitalna rzeczywistość. W styczniu znów powróciła. Niepewność, strach, chroniczny brak czasu wyszły na powierzchnie w postaci mojej choroby (coś wirusowego przerodziło się w ropne zapalenie zatok) i skończyło się antybiotykiem. Do tego mocno siadła psychika, zaczęłam się nawet o siebie martwić, czy z tego wszystkiego nie wpadnę w ciemną stronę mocy. Ciężko było mi prosić o pomoc, gdy najbliżsi wokół mnie również jej potrzebowali. Dalsze osoby dawno wpadły w wir pędu życia i własnych trosk, że obawiam się nawet by mnie nie usłyszeli.
I wtedy zdałam sobie sprawę, że sama musze zadbać o swój dobrostan i zacząć się wsłuchiwać się w samą siebie. Nie jest to łatwe, gdy ciąży na Tobie odpowiedzialność, gdy dbasz o rodzinę, masz sporo pracy, codziennych obowiązków. Ale czasami warto zacząć od małych kroków.
Jesteś zmęczony? - wysypiaj się i przez jakiś czas chodź spać nawet o 21. Nie masz energii? Zacznij ćwiczyć, czasami wystarczy porobić najprostsze ćwiczenia przez 10 minut dziennie lub wyjść na spacer.
To tylko przykłady, ale w dzisiejszych czasach zwykliśmy sądzić, że tylko wielkie rewolucje zmienią nasze życie. Gdy jesteśmy w dołku, mamy naprawdę mało sił na wielkie zmiany, przez takie właśnie myślenie poddajemy się już na samym początku. Właściwie te małe zmiany skazujemy na porażkę.
I tak małymi kroczkami wygrzebuje się z szarej rzeczywistości, dużo planuję, spisuję, określam cele w głowie. Dużo odpoczywam, choroba dała mi pstryczka w nos i uziemiła mnie w domu na parę dni, dając do zrozumienia, że trochę przeceniłam swoje możliwości. Chcę być zdrowa, więc w tym miesiącu mam zaplanowane kilka wizyt u lekarzy, by rozwiać parę drobnych problemów, które wpływają na moją codzienność. To są na prawdę drobne sprawy, ale tam, gdzie moje działanie przekłada się na rzeczywistość, staram się po kolei działać. Czasami trzeba zwolnić, czasami zmienić zupełnie schemat działania, ale zawsze jest jakieś rozwiązanie. Jest mnóstwo spraw na które nie mamy wpływu, ale wszystkie inne warto zauważyć i się nimi zająć.
Zimowa aura już trochę ciąży nam na duchu, ale możemy się przed nią schować (i to też jest dobre, by oddać się różnym kreatywnym aktywnościom w zimowe wieczory - pisałam o nich tu.) lub wyjść na przeciw. Po śniegu nie ma już śladu, ale jakiś czas temu zdążyliśmy ulepić bałwana i porzucać się śnieżkami. :)
Cudownie wrócić po takiej zabawie na ciepłą herbatę do domu i zrobić coś dobrego na obiadek. Tym razem nietypowy przepis na przepyszną sałatkę, która z powodzeniem zastąpi cały posiłek. Moje dzieci ją uwielbiają, więc cieszę się na tą porcję witamin w zimowe dni.
Pierwszym krokiem jest upieczenie pokrojonych w kostkę batatów (ok. 30 min w temperaturze 180 stopni).
W styczniu sięgnęłam po niesamowitą książkę, która mnie pochłonęła. "Dom duchów" Isabel Allende czekała na mnie 3 lata, gdyż w poprzednich latach zdarzało mi się kupować więcej książek, niż zdołałam przeczytać. Teraz ten schemat przełamuje, pochłaniając coraz to nowe pozycje znacznie szybciej.
Nie nie chcę pisać "byle do wiosny", bo każdy okres ma swój urok, ale chyba mogę lekko wspomnieć, że brakuje mi już trochę słońca (ostatnio było wiele pochmurnych dni), śpiewu ptaków i oddychania pełną piersią na świeżym powietrzu. Do wielu moich planów w nadchodzących miesiącach będzie potrzebna masa energii, a tego w panującej aurze mi trochę brakuje.
Ale z każdym dniem będzie tylko lepiej!
Do napisania niebawem. :*
,,Myśli przeplecione..." - dawno nie było. Monotonia.
OdpowiedzUsuńOszczędzę Ci kochana czasu i niepotrzebnego zaglądania na bloga, bo nic nowego w najbliższym czasie tu nie znajdziesz. Raczej od lat pisze o tym samym, więc nie ma co się skazywać samemu na nudę. Prawda? :)
Usuń,,Naprawdę" - proszę się nauczyć poprawnej pisowni. Blogger nie podkreśla tego w notce? Ciągle ten sam błąd, a post dotyczący książki.
OdpowiedzUsuńNie podkreśla kochana bo istnieją słowa "na" i "prawdę" więc w tym przypadku nie podkreśla takiego błędu. Paru "na pewno" dobrze napisanych nie zauważyłaś. Ale ten jeden błąd musiałaś, oj musiałaś. Ale dziękuję, bo już poprawione.
UsuńPonieważ często piszesz z tego samego konta (i zawsze na temat pisowni oraz mojej córki) domyślam się, że jesteś nauczycielką na emeryturze, dlaczego tak myślę?
Żadna polonistka z dzisiejszych czasów nie poniżałaby osoby ze względu na pisownie i to jak pisze, nie zabijała chęci czytania książek pomimo błędów (to to już dosłownie ujma na sumieniu nauczyciela) i wiedziałaby z najnowszych badań, że istnieją pewne dysfunkcje (dysleksja, dysgrafia, dysortografia, paraleksja itp) nie stanowiące o ilorazie inteligencji i przebiegu nauki. Ja nie mam tego problemu i wiem, że w pisowni NA PEWNO I NAPRAWDĘ - prawda łączy, pewność dzieli (i to DOSŁOWNIE w zachowaniu niektórych osób. :) ) Mam jednak problemy z szybkim pisaniem na klawiaturze i wzrokowo nie zawsze wyłapuje błędy na monitorze. Wolę jednak nie podkreślającego bloggera niż skreślających z góry ludzi osoby, których nawet nie znają. Najlepszego!
niepodkreślającego - tak przymiotniki piszemy razem ale moje palce robią to szybciej - co zrobić?
UsuńPrzed ,,ale" stawiamy przecinek.
UsuńNatomiast Ty użyłaś złego cudzysłowu. :) Nie używa się dwój przecinków i to ze spacją pomiędzy. :)
UsuńO boże DWÓCH :) Hehe
UsuńTak więc kochana, tym humorystycznych akcentem napiszę, że czasami warto skupić się na tym co najważniejsze, po w tych niedoskonałych niuansach życia kryje się czasami magia. Szkoda byłoby ją przeoczyć przez wyćwiczoną uszczypliwość. Warto przerzucić uwagę na coś dobrego. I tego naprawdę szczerze Ci życzę.
UsuńUżywa. Gdybyś trochę uważała w szkole, to byś o tym wiedziała. A mój komentarz radzę skopiować sobie do np. Worda i sprawdzić, czy faktycznie jest spacja między tymi przecinkami. Sama napisałaś, że nie zawsze wyłapiesz coś wzrokowo, więc może warto w okulary zainwestować?
UsuńNo i patrz, niestety jest jednak przecinek :) Mam nadzieję, że dasz sobie jakoś z tym radę. :)
UsuńGusiu trafiłaś w sedno! Ktoś tu chyba zapomniał, że bycie dobra osobą jest trochę ważniejsze od przecinków i błędów wynikających z pisania na klawiaturze. Ale czy takie osoby to zrozumieją? Zazwyczaj to z samotności, ale czy nie widzą, że ta samotność z czegoś wynika? Właśnie z takiego zachowania? A potem to koło zamknięte - im bardziej są niemiłe tym bardziej samotne i wylewają frustrację w Internecie - szkoda czasu na nerwy!
UsuńBałwan prześmieszny! Fajowy! :)
A znasz różnicę między przecinkiem a spacją? Jak robisz cudzysłów, to najpierw są dwa przecinki na dole, a potem dwa na górze (czyli apostrofy). Spacja to odstęp. Mój zapis jest poprawny.
UsuńTo ja się wtrącę:
Usuń,,ale" - to nie jest dobry zapis, nie robi się dolnego cudzysłowu z przecinków (ja też tu widzę spację, ale może to wynika właśnie z naturalnej odległości pomiędzy przecinkami)
Na komputerze robimy tak (używając skrótów):
„ - Alt + 0132
” - Alt + 0148
lub w Wordzie używamy przed " i po " i powinien sam poprawić się ten pierwszy na dolny.
Człowieku! Po co te złośliwości? Ciekawy blog, pisany przez piękną i ciepłą kobietę.
UsuńCo to za chłopiec na tym zdjęciu z bałwankiem leży na ziemi?
OdpowiedzUsuńCzy jak podam imię tej osoby to coś zmieni? Jak pojawiają się na blogu różne dzieci to nigdy wcześniej nie było pytań o imiona nierozpoznawalnych osób. Więc nic nie zmieni, gdy poznasz imię dziecka.
UsuńAle na kilometr czuć... wiesz czym, ale mnie to zupełnie nie rusza. :) No musisz się z tym pogodzić. :)
Czym czuć? Napisz Gusiu, jestem bardzo ciekawa.
UsuńPowiedziałabym bardzo ciekawa! Zadajesz same pytania. ;)
UsuńTo nie chłopiec 🤣🤣
UsuńBoziu, co za paskudny komentarz. Serio, szufladkowanie dzieci w ten sposób, że dziewczynki mają nosić róż i kokardy, już dawno powinno się skończyć. A takie durne zaczepki świadczą o tobie
UsuńMam wrażenie, że osoba anonimowa z dzisiejszych komentarzy jest kimś, kto Cię zna osobiście i ma jakieś stare urazy, które ją męczą i spokoju nie dają. Kto zdrowy i szczęśliwy uwieszałby się na takich drobiazgach i dawałoby mu to coś dobrego?
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńZadzwiwiaja mnie osoby, które nawet na takim miłym i przytulnym blogu, na którym nie ma żadnych kontrowersji, muszą przychodzić i wylewać swoje żale.
OdpowiedzUsuńMasz rację, same neutralne tematy, które są dla mnie i dla Was ukojeniem i sama aż się dziwię, że "coś" można w nich wyszukać. :)
UsuńDobry wieczór , też piszę z konta anonimowego ,ale nie będę pluć jadem :)Czytam Pani blog i chociaż jestem dużo starsza -wiele się z niego nauczyłam .Jestem pod wrażeniem Pani kreatywności i pracowitości .Proszę się nie zrażać -zawistni ludzie byli i będą .Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne inspirujące wpisy .
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana! :*
UsuńTwoje ciepło i dobroć strasznie boli jedną osobę, pali od środka. Ma tak strasznie nieszczęśliwe życie, że musi. Zadziwiające to jest jak jest okrutnie smutną i pustą osobą. Zadziwiające, że czas na naprawę swojego życia, poświęca na dalsze pogłębianie swoich problemów. Dla Ciebie i Twojego Magicznego Domku, wszystkiego co najlepsze.
OdpowiedzUsuńCzasami rozmawiam o tym z mężem i on mi przypomina, że nie wiemy jaka historia stoi za tym drugim człowiekiem i trzeba być wyrozumiałym, nie brać do siebie.
UsuńPiekny wpis, nie przejmuj sie takimi trolami😉czekam z niecierpliwoscia na kolejne wpisy❤️❤️❤️😘😘😘
OdpowiedzUsuńJuż niebawem :)
UsuńGusia,
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga systematycznie, od lat i nigdy nie zwróciłam uwagi na jakieś ortograficzne "psikusy", w takim momencie zawsze zastanawiam się, co motywuje ludzi do zostawienia tak przepełnionego złością komentarza... Czytając Twoje wpisy zawsze czuję się zrelaksowana i bardzo zmotywowana do zawracania uwagi na maleńkie przyjemności. Dziękuję! ❤️
Te psikusy to taki kompromis. Bo albo będę częściej pisać, ale sprawdzę tekst maksymalnie dwa razy, albo mogę poświęcić czas na redagowanie co do najmniejszej literki, ale wtedy publikowałabym znacznie rzadziej. Te posty piszę w czasie wolnym - co niejednokrotnie oznacza, że kręci się wokół cała rodzina. Z pewnością książki w takich warunkach bym nie pisała. hihi :)
UsuńGusiu, życzę Ci dużo siły i już tylko samych słonecznych i spokojnych dni! Niech te ciemne chmury w końcu się rozejdą! Tak mądrze piszesz o wielu sprawach, aż żałuję że Cię nie znam osobiście😊Jesteś lepsza, niż te wszystkie poradniki razem wziete🤣serio. Pozdrawiam. Ania
OdpowiedzUsuńAniu, jakie to miłe! Dziękuję!
UsuńPiękny wpis jak zwykle...Twoje przemyślenia są inspiracją. Lubię do Ciebie wpadać
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie! :)
UsuńGosiu, czytam Cie od wielu lat i zostawiam komentarz raz na rok... chcę Ci bardzo podziękować za te melancholijny wpisy, przepisowe, książkowe, kosmetyczne... Takie treści są bardzo cenne w tej szalonej rzeczywistości. Też mam za sobą zdrowotne turbulencje w styczniu, więc doskonale Cie rozumiem i życzę powrotu do formy, ale na spokojnie beż napięcia. Uściski:)
OdpowiedzUsuńDziękuje kochana za komentarz i ciepłe słowa. :)
UsuńAż ciężko uwierzyć, ze w tak sympatycznym miejscu jakim jest ten blog ktoś ma ochotę publikować tak negatywne i niemile komentarze! :( Bloga czytam od kilku lat, ale nigdy nie komentowałam - aż do dzisiaj, bo oburzyło mnie zachowanie tej czepialskiej czytelniczki!
OdpowiedzUsuńTo istotne, żeby zwolnić, gdy organizm daje nam znać, że tego potrzebuje! Trzymam kciuki za sprawny powroty do dobrej formy!
Przepis na sałatkę zapisuję do wypróbowania - myślę, ze pieczona dynia hokkaido również by pasowała do tego połączenia!
Pozdrawiam,
Karolina
To chociaż przydały się te czepialskie komentarze, bo przynajmniej mogę podziękować Ci za ciepły komentarz, który jest dla mnie bardzo ważny. Nie ma tego złego! :)
UsuńGusiu, Miloszek rozwalił system na tym zdjęciu z bałwankiem , spójrz na jego minę. Jest super. O właśnie tak reaguje na to co pisze ta anonimowana. Buziaczki i czekam na kolejne i kolejne wspaniałe wpisy❤️
OdpowiedzUsuńDlatego wybrałam to zdjęcie! Uwielbiam jego minki, lubi nas nieustannie rozśmieszać. :P
UsuńDziękuję za przepis, lubię takie sałatki. Bałwanek piękny :) Ja lubię gdy piszesz takie posty, są dla mnie kojące, takie zwykłe, ale jednocześnie okraszone jakaś magią codzienności i spokoju. Zgadzam się z twoimi przemyśleniami i szanuję cię za to, że nie udajesz idealnego życia i nie przemilczasz tego, że macie teraz ciężki czas. Dlatego, że każdy może się utożsamić z Tobą, kazdy z nas ma problemy - duże i małe. Ciężko by się czytało same pozytywne wpisy, gdzie ludzie udają, że codziennie od lat dzieją się same wspaniałe i dobre rzeczy, wstawiają piękne zdjęcia, a choroby i zmartwienia ich nie dotyczą. Dotyczą każdego z nas, a ja mam tylko nadzieję, że komentarze od dobrych duszyczek wzmocnią cię i poczujesz ciepłe myśli, które ci przesyłam. Dużo zdrowia życzę całej Waszej rodzinie.
OdpowiedzUsuńP.S: Gusiu jeśli będziesz robić kiedyś wpis odzieżowy, to może zdradzisz czy zostawiasz swoje ubrania (gdzieś np w schowku) dla przyszłych pokoleń? Pytam, bo sama mam kilka ubrań, które nosiła moja mama np sweter i sukienke małą czarną. Sama też zostawiam ubrania, które uważam za ponadczasowy fason albo po prostu na pamiątkę i zastanawiam się czy ktoś też tak robi czy to tylko ja jestem taka sentymantalna. ;)
Dziękuję kochana, gdzieś pomiędzy wierszami pisze o cięższych okresach, chociaż i tak nie z dokładnością, bo wiadomo, że część tych spraw wolę zostawić dla siebie (a ostatni okres był taki, że za głowę można się złapać!). Ale najważniejsze, że kolejny raz po prostu daliśmy radę (i musimy każdego dnia jakoś się w tym odnaleźć). :)
UsuńA jeśli chodzi o rzeczy - to owszem zostawiam dla przyszłych pokoleń! Nie wszystko, staram się z umiarem, ale mam i ubranka i zabawki dla wnuków (jeśli będę je miała, to zrobię w Magicznym Domku dla nich kącik). A jeśli chodzi o Marysię, która lada moment stanie się panienką, to już coś tam po mnie "dziedziczy" a to jakąś biżuterię, a to jakąś bluzkę. Ogólnie dzieciaki mają też wiele zabawek czy przedmiotów z mojego dzieciństwa. Wiec zdecydowanie jestem w twoim teamie! :)
Gusiu, dziękuję za kolejny ciepły i mądry wpis. Pozdrawiam. Ola
OdpowiedzUsuńDziękuję ogromnie!
UsuńA czy Twoje wszystkie dzieci sa szczepione?
OdpowiedzUsuńPisałam o tym kiedyś na blogu w Q&A, ale zapytam tak z ciekawości skąd pod sałatkowym wpisie to pytanie? :) Oraz czy moja odpowiedź w tym zakresie coś zmieni w życiu czytających? :)
UsuńGusiu, czytam Twoje wpisy od wielu lat. Twój blog jest w sumie jedynym, który towarzyszy mi od tak dawna. Zawsze z chęcią tu zaglądam, znajdując dużą dawkę ciepła i inspiracji, za co Ci serdecznie dziękuję. Lubię popatrzeć na wnętrza Magicznego Domku, chętnie skorzystam z przepisów, które podrzucasz. Podoba mi się cykl książkowo-kulinarny, przepleciony refleksjami. Twój blog to jedna z takich małych przyjemności pozwalającej zatrzymać się na chwilę w zabieganej codzienności :) Mam nadzieję, że nie zrazisz się uszczypliwymi komentarzami tej sfrustrowanej osóbki, która próbuje wbić szpilę, gdzie tylko się da - nigdy chyba nie zrozumiem, po co ludzie robią takie rzeczy. Nie po wzorcową polszczyznę tu przychodzę, ale po klimat, który tworzysz ;) Gusiu, dużo zdrowia dla całej rodzinki! Pozdrawiam Was serdecznie! Dorota
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje, że jesteś tyle lat z nami. :*
UsuńBardzo wartościowy wpis. Czytam Twój blog od lat i niezmiennie go uwielbiam. Z mojej "top" listy został tylko on. Bez reklam, udawania, gdzie prawda miesza się z fikcją. Twój jest zupelnie inny!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę wytrwałości. PS Cieszę się , że jesteś:)
Bardzo dziękuję Ci za to, że tak ciepło nas odbierasz. To ja dziękuje, że jesteś. :*
UsuńGusiu,jak dobrze,że 'wpadłam'na bloga bo już wiem jaką sałatką🥗 zaskoczę Pana Poślubionego😉w walentynki.Wczoraj przeczytałam Kameliowy sklep papierniczy📬✒️a już widziałam,że w mojej bibliotece jest do wypożyczenia Dom 👻-ów.Czy czytałaś sen o okapi?Polecam❤️Życzę zdrowia na całej długości ciała.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam "Sen o okapi" w kolejce (to jedna z tych książek kupionych od razu po premierze, ale jeszcze nie doczekała się swojego czasu). Może to dobry pomysł, bym się właśnie za nią zabrała. Czytam teraz "Chłopki" i jest ciekawa, ale czytam ją jakoś wyjątkowo wolno i boję się, że przez to będzie jedyną książką przeczytaną w lutym!
UsuńDuzo ciepła ślę w Twoim kierunku! ❤️
OdpowiedzUsuńGusiu. Dlaczego dopuszczasz w ogóle tego trolla do komentowania? Przecież możesz chyba sama moderować komentarze i nie publikować ich, aby nie dawać pożywki komuś takiemu, bo jak widać to tylko młyn na wodę. Zrobisz jak uważasz, ale miałabyś święty spokój nie publikując tych komentarzy i nie odpisując na nie. Taka osoba nie zasługuje na Twoją uwagę i czas. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDrogie Panie, wszystkie zastanawiacie się po co komu pisać te złośliwości w takim miejscu jak Magiczny Domek. Ja wam powiem co mi podpowiada intuicja, otóż ta nieszczęsna istota pragnie uwagi i choć przez chwilę w jej centrum jest. Jej komentarze w zderzeniu z ciepłem tego bloga rażą nie tylko samą Gusię ale każdą czytelniczkę która wpada tu odetchnąć od szarości i brzydoty świata... co nam się wszystkim udaje do czasu aż natykamy się na tę samą szarość i brzydotę świata w jej komentarzach. Na co jednak możemy zwrócić uwagę aby zamazać to niemiłe wrażenie? Otóż moje kochane: na komentarze innych czytelniczek, pełne ciepła, serca, jednym słowem życzliwości. Jest ich tak wiele, że swoją wagą dorównują wpisom autorki, tyle z nich płynie magii. Tak trzymajcie kochane, ja zaglądam w komentarze ze względu na was. Są one wisienką na moim torcie. Pozdrawiam, pozdrawiam, pozdrawiam. Droga Gusiu dobra robota jak zawsze, dziękuję za każdy twój wpis i wiernie pozostaję twoją czytelniczką. Ściskam cię serdecznie. Dużo zdrowia dla całej familii.
OdpowiedzUsuńRozrzewniło mnie wspomnienie "Domu duchów"- moja ukochana książka wczesnej młodości! Bardzo polecam Ci też film "Dom dusz" na podstawie tej książki w fantastycznej obsadzie: https://www.filmweb.pl/film/Dom+dusz-1993-5131
OdpowiedzUsuńTyle lat, a ja wciąż tu wracam. Ten blog to samo ciepło i dobra energia. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidzę, że nadal pojawiają się złośliwe komentarze. Jak się nie ma do czego przyczepić, to i ortografia jest dobra... Ludzie są niestety pełni zawiści i goryczy. Nie każdy rozumie, że to, do czego dochodzimy, co potrafimy, co osiągamy, co jest uchwycone na paru estetycznych wyselekcjonowanych zdjęciach jest bardzo często wypracowane przez długi czas i w pocie czoła. Ludzie są zazdrośni o to, co widzą, ponieważ nie zdają sobie sprawy ile wysiłku należy włożyć w tak szczęśliwy, czysty dom, w zdrowie, szczęście i rozwój dzieci. Nie wiem jaką trzeba być osobą, żeby robić uszczypliwości w stosunku do dzieci. Niektórzy nie potrafią sie niestety powstrzymać od zjawdliwych komentarzy, pomimo tego, że autorka bloga napisała o chorobie osoby bliskiej i własnych problemach zdrowotnych. Pogratulować wyczucia! Najważniejsze, że dzieci są zdrowe i uśmiechnięte. Pozdrawiam Cię Gusiu serdecznie ;) Ewa
OdpowiedzUsuń