11 kwietnia 2012

Zwolnij!

Usiadłam. Kawa w ręku. Głowa pełna myśli. 
Nie mogę się nadziwić, że minęła zima i mamy już środek kwietnia. Dzieje się tak dużo, że człowiek chce czerpać z życia całymi garściami. Wielokrotnie pisałam o tym, że staram się znaleźć na wszystko czas. Pomimo, iż ostatnie miesiące były chyba najtrudniejsze w moim życiu, poczułam, że gdy się chce, wszystko jest możliwe.
Każdy dzień można wypełnić po brzegi i w pełni wykorzystać. Lubię takie dni, gdy z ustalonej listy 'spraw do załatwienia' odhaczę wszystkie. 

Życie w nieustannym biegu jest jednak męczące. Pod koniec tygodnia czasami nie wiem jak się nazywam. Nadchodzi weekend, a już na wstępie wypełniony jest masą spraw do wykonania. Mija weekend i znów zaczyna się gonitwa. Czasami w takim tempie mogą mijać tygodnie. Gdy jednak przyzwyczaisz się do tego tempa, nie możesz dobrowolnie nawet na chwilkę usiąść i nic nie robić. Od razu dręczą Cię wyrzuty sumienia oraz przytłacza lista spraw, którą właśnie w tej chwili, można by było zrobić.
Ostatnio muszę się nieźle wygimnastykować, by samej sobie odpuścić. Gdy robię sobie dzień, którym mam zamiar zwolnić, zawsze coś wypada i plan nic-nie-robienia odkładam na inny termin.

Organizm jednak nie daje się oszukać. W okresach bardzo aktywnych, zawsze dopada mnie jakaś dolegliwość. Najczęściej daje mi w kość mój kręgosłup. Tym razem uziemiły mnie korzonki. Leżę w łóżku i czy chcę czy nie chcę, mam w końcu czas dla siebie. Przymusowe zwolnienie, podyktowane potrzebą organizmu.

Z tego wszystkiego nie zdążyłam Wam złożyć życzeń Świątecznych! Minęły tak szybko, w ferworze przygotowań i w gronie rodzinnym.
Przesyłam więc spóźnione ale wciąż aktualne, bo na cały rok. 
Życzę Wam, by do następnych świąt czas był dla Was sprzyjający. Byście zdążyli spełnić swoje najskrytsze marzenia, otaczali się cudownymi ludźmi oraz byście w zdrowiu (naprawdę jest najważniejsze!) w pełni przezywali przygodę jaką jest życie! :)

By zapamiętać Święta Wielkanocna w 2012 roku umieszczam kilka migawek. 
Pierwszy dzień Świąt spędziliśmy w domu moich rodziców. Nastrój poczułam dopiero w czasie przygotowań i przybierania stołu. Bardzo lubię ten etap.





















































Byli w naszej rodzinie i tacy, który postanowili święta spędzić na nic-nie-robieniu. :) 














Drugi dzień Świąt spędziliśmy w tym samym, rodzinnym gronie w domu rodziców Pana Poślubionego.




















































Święta były bardzo udane, a najadłam się chyba bardziej niż w Wigilię!

Dziś korzystając z urlopu 'na żądanie organizmu', nadrobię kilka postowych zaległości.
Do napisania kochani!
SHARE:

3 komentarze

  1. Gusiu kochana, zapisz się na jogę. x

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekny stol i same polskie pysznosci na nim:) Ja rowniez skladam Ci spoznione/ale aktualne/ zyczenia pomyslnosci i przede wszytskim zdrowia!Tylko zdrowie nasze i naszych bliskich daje nam spokoj i sily do zycia :)
    W domu rodzinnym Pana Poslubionego sa same skarby:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. W okresach kiedy już koniecznie powinnam zwolnić również organizm daje mi o tym znać. Zwykle, z nadmiaru napięcia zaczyn mnie boleć krzyż. Ale i odporność się obniża. Ostatnio wylądowałam na antybiotyku i po zastanowieniu widzę, że czas wygospodarować czas na to wszystko co z planu dnia powoli mi się wymknęło - na spacery na powietrzu, i na aktywność fizyczną.

    OdpowiedzUsuń

© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig