Pomimo, iż w tym roku wiosna zagościła u nas wcześnie, dopiero tydzień temu rozpoczęliśmy sezon grillowy.
Kiedyś grill kojarzył mi się z kiełbaskami i keczupem. Nie była to kulinarna przyjemność, ale kojarzyła się z jedzeniem na świeżym powietrzu w wakacyjne dni. Jednak od paru lat, do grilla przykładamy tyle serca co do domowych posiłków i chcemy by była to fajna uczta.
Nie jest to trudne. Wystarczy kupić naprawdę dobre mięso (my polecamy krojone na oczach klienta w Selgros'ie) i przygotować je dzień wcześniej w dobrej marynacie. I nie zapominajmy o bardzo ważnych dodatkach - masełkach ziołowych do bagietki (my robimy zazwyczaj dwa rodzaje: czosnkowo-ziołowy i masełko z cebulką szalotką w czerwonym winie) do tego sosy do mięsa domowej roboty (np. ziołowy z oliwą i salsa) oraz dobra sałatka lub dwie no i oczywiście dobre wino i zimne piwo (na które nie mogę sobie teraz pozwolić - chlip chlip :( ). I grill gotowy!
Nie podaję Wam przepisów ale polecam świetną książkę o grillowaniu - KLIK - są w niej świetne przepisy na grillowane ryby, warzywa, wszelakie grillowe dodatki. Można z niej się nauczyć, że grillowanie może być równie elegancje co wystawna kolacja. :)
Ale ponieważ pogoda w ostatnim tygodniu była dość kapryśna (raz słoneczko, raz deszcz) nie ryzykowałam i przybrałam stół w domku.
Przygotowania: mozzarella z pomidorkami, słodkie ziemniaki - bataty w piekarniku, piękny kawałek mięsa i masełka.
Ogródek, Matylda i ja. :)
Jak widzicie robię się coraz to bardziej okrąglejsza. Póki co, nie przytyłam (w kilogramach) dużo. Jednak czuję, że puchnę i puchnę. :) Nie bez znaczenia ma pewnie też fakt, że przytyłam jeszcze przed rosnącym brzucholem. Ale powiem Wam szczerze, że w obecnej chwili jest to najprzyjemniejsze tycie jakie doznałam w życiu. :) Kuleczka się ze mnie robi, ale bardzo szczęśliwa. :) O linię będziemy się martwić później. :)
Mieliśmy wyjątkowych gości, z którymi już dawno się nie widzieliśmy. Jeden gość był bardzo wyjątkowy - to dwuletnia Hania, która pokochała nasze zwierzaki ze wzajemnością. :)
Oczywiście nie ma spotkania bez deseru. Ciasto z lodami oraz sałatka owocowa. :)
Kolejna kartka z pamiętnika. :)
A Wy grillujecie już? Bez jakich pyszności nie wyobrażacie sobie grilla?
Do napisania niebawem! Dziś piękne słońce! Więc słonecznej niedzieli życzę!
A u nas dopiero wczoraj przestało padać:(
OdpowiedzUsuńU nas wczoraj lało przegromnie! Dziś słoneczko i dobre prognozy na nadchodzący tydzień. :)
OdpowiedzUsuńSmakowicie!! Aż u mnie w pokoju zaczęło pięknie pachnieć, a brzuszek domaga się obiadu!
OdpowiedzUsuńPiękne przyjęcie grillowe :) Zazdroszczę!
Gusiu! Może jednak podziel się przepisem na to fantastycznie brzmiące masełko z cebulką?? Byłoby cudownie ;)
OdpowiedzUsuńGuisiu moge wiedzieć gdzie kupiłaś ten piekarnik :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWygladasz bardzo kwitnaco :) A ponoc dziewczynki mamie urode zabieraja - w co btw nie wierze! Nie martw sie ani o kg ani o opuchlizne, jedno i drugie zejdzie w mig po porodzie. Nie rozumiem czemu kladzie sie taka uwage na kg (tez tak robilam bedac w ciazy) dopiero po porodzie zrozumialam, ze nie z kg sie kobieta boryka, tylko z cialem (mowa o brzuszku). Szkoda, ze takich madrosci nikt przyszlej mamie nie powie wczesniej, ja bym sobie oszczedzila niejedno kg zmartwienie.... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplusio!
Również dołączam się do prośby o przepis na masło z winem- wygląda fantastycznie:)
OdpowiedzUsuńPuchniesz, kuleczka - gdzie? :) Pięknie wyglądasz :) Gratuluję!
OdpowiedzUsuńPięknie wszystko wygląda :-)
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam...skąd pomysł aby nadać domowi jakąś nazwę? I dlaczego akurat "magiczny"?
Nie ukrywam,że spodobał mi się ten pomysł i teraz sama myślę jak nazwać swój domek :-)
Grillujemy, grillujemy ;) Choć w ten weekend akurat kulturalnie- teatralnie się bawimy :)
OdpowiedzUsuńWyglądasz świetnie :) ale mi narobiłaś apetytu, ja kocham grilowanie ! Dziś się żaliłam mężowi, ze przez pogodę jeszcze nie rozpoczęliśmy sezonu :(
OdpowiedzUsuńTwój blog zawsze czytam z ogromną przyjemnością :) Dużo zdrówka dla Ciebie i małej kruszynki :)
OdpowiedzUsuńStrasznie lubię Twojego bloga, jest taki pełen pozytywnej energii do życia mimo obowiązków, małej ilości czasu... :) A brzuszka zazdroszczę i bardzo gratuluję. Chciałabym Cię zapytać o przepis na Twoją zupę czosnkową lub cebulowo-czosnkową bo przyznam, że w życiu nie jadłam, a wyglądają bardzo smakowicie. :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Sandra.
Jaka tam kuleczka? Śliczna dziewczyna z nowym życiem pod sercem :)
OdpowiedzUsuńJeszcze w tym roku nie grillowałam i bardzo żałuję,bo lubię takie biesiadowanie i to pyszne jedzonko :)
Spotkania z przyjaciółmi są wspaniałe, tym bardziej, kiedy ma się takie możliwości jakie macie Wy-wyjście na dwór, grillowanie itd. :)
OdpowiedzUsuńJak jest piękna pogoda warto z tego korzystać :)
A jak się czujesz w ciąży? Wszystko ok ? Mało o sobie piszesz ostatnio :)
Strasznie ućkany ten dom. Baza fajna, rokująca, ale natłok dodatków wszystko psuje.
OdpowiedzUsuńJa ze swojej strony, jako gość tego przemiłego wieczoru, dodam, że jedzenie było tak pyszne, że nie sposób tego opisać, Magiczny Domek ma tak niepowtarzalny klimat, że nie oddadzą go nawet publikowane na blogu cudne i iście mistrzowskie zdjęcia, natomiast wrażenie jakie robi na gościach (zarówno domek jak i jego mieszkańcy) najlepiej widać po Hani: obowiązkowym punktem każdego naszego dnia, od czasu wizyty u Was, jest udawanie Gapci (Ja), Matyldy (Hania) i Lunki (Tata). O ile udawać Lunkę jest łatwo (kanapa) to Gapcia i Matylda muszą biegać po domu na czworakach:)Całujemy Was mocno!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoja jadalnia! Zazdroszczę Ci takiego miejsca, w którym masz gdzie posadzić gości, gdyby grill nagle nie wypalił. U mnie by się nie pomieścili w altanie. :P
OdpowiedzUsuń