Ileż to już było wersji naszego salonu? Od naszej przeprowadzki minie niebawem 6 lat, więc każdy sezon, zwłaszcza zmiana pór roku powoduje, że mam ochotę nasze wnętrza odświeżyć i dostosować do panującej za oknem aury. Na przełomie ostatniego roku była lekka wakacyjna wersja z błękitami (zobacz tu - klik), wersja z etnicznymi akcentami i stołem na swoim honorowym miejscu (zobacz tu - klik), jak również beżowo musztardowa z zeszłej jesieni (zobacz tu - klik) oraz całkiem niedawna odsłona z pamiątkami rodzinnymi (zobacz tu - klik). Oczywiście rzadko przemiana wiąże się z jakimiś drastycznymi zmianami. Od lat mamy te same meble i detale, bez których już nie wyobrażam sobie naszych wnętrz. Ceramiczny kominek z pięknymi rzeźbieniami, ława ze starego drewna (Retrowood) czy też nasze rodzinne antyki, które dostałam od rodziców (kredens i pianino). Mamy też najwygodniejsze na świece fotele (moją to potwierdzić nasze zwierzaki :) ) oraz kanapę, na której bez pardonu można się świetnie wyspać. Niestety kanapa Karlstad z fotelami nie jest już dostępna, ale dla miłośników niezawodnych kanap z Ikea z pokryciami z tkanin (dostępnych obecnie lub już wycofanych ze sprzedaży) mam świetną podpowiedź. W internetowym sklepie Soferia znajdziecie pokrowce na popularne kanapy i fotele z serii EKTORP, POÄNG czy KIVIK. Chociaż uważam, że Ikea ma dobrą jakość pokryć, to wybór tkanin jest dość mocno ograniczony. Kanapy są naprawdę świetnej jakości, ale dostępne obicia nie każdemu mogą pasować do wnętrz. Dlatego bez problemu można kupić sam stelaż ikeowskiej kanapy, a pokrycie, często w podobnej cenie, zamówić w sklepie Soferia. Gdy kupowaliśmy nasz komplet, nie było już w takim samym kolorze foteli i kanapy i przez jakiś czas mieliśmy dwukolorowe pokrycia (minimalistyczna wersja tu - klik) i gdybym wiedziała wtedy, że jest taka możliwość, od razu zamówiłabym sobie cały zestaw w jednym kolorze.
Pamiętacie nasze ostatnie beżowe pokrycia, które zamówiłam w tym sklepie i sprawdziły się u nas idealnie. Dzieci, zwierzęta, które co tu dużo mówić moszczą się na kanapach i fotelach są świetnymi testerami i jakość tych pokryć jest niesamowita. Już drugi raz wymieniliśmy pokrycie na tkaninę Elegance, którą świetnie się czyści na bieżąco, ma właściwości hydrofobowe i co najważniejsze po wypraniu wysycha w pół dnia.
Zapragnęłam małej odmiany w naszym salonie i postawiłam na tekstylia! Całe pomieszczenie nabrało zupełnie innego klimatu!
Uwielbiam musztardowy kolor i chciałam na sezon jesienno-zimowy trochę ożywić i rozweselić nasz pokój dzienny, gdzie spędzamy dużo czasu. Jednak przez zgaszone kolory oraz dobór materiałów i dodatków jeszcze silniej zapanował klimat retro. To są moje kolory i styl od lat, który był mocno widoczny, gdy mieszkaliśmy jeszcze w starej kamienicy. Gdy moja przyjaciółka zobaczyła te małe zmiany w sypialni i salonie, powiedziała "właśnie to jesteś prawdziwa Ty!". Tak to jest, że po przeprowadzce dom dostosowuje się do mieszkańców latami.
Czasami pytacie co o takim stylu retro, romantycznym wręcz babcinym myśli Pan Poślubiony. On również wychował się w domu pełnym antyków oraz przedmiotów z duszą i w takim otoczeniu czuje się najlepiej. Poza tym, gdy ostatnio go zapytałam, czy wszędobylskie "kwiatki" nie są dla niego za mało męskie, spojrzał na mnie podejrzliwie i powiedział, że przy tylu kobietach w jego życiu, czuje się tak silnie męski, że nie musi tego podkreślać! Nie unika również chociażby różowych tonów np. w koszuli męskiej. ;) Ja również nie rozpatruje przedmiotów pod kątem płci. Poza tym poduszki w kwiaty, które teraz są w salonie już 2 razy otrzymały komplementy z ust mężczyzn! Coś jest więc na rzeczy! :)
To niesamowite jak na wnętrza potrafią oddziaływać tekstylia. Materiały to jeden z moich małych słabości, ale może mają na to wpływ moje miasto i przodkowie, bo Łódź słynie z włókiennictwa.
Oprócz nowych pokryć pojawiły się prześliczne lniane zasłony (Zara Home), w których się zakochałam i śniły mi się po nocach! Uważam, że pasują tu doskonale, tworząc niesamowity klimat.
Poduszki dopełniły wnętrze i przeniosły nas do dawnych czasów. Rudości z cudownie miękkiego lnu to H&M Home a poduchy w kwiaty Art Madam.
Z pewnością uroczym dziecięcym dodatkiem wpisującym się w klimat pomieszczenia jest ratanowy wózek marki Lilu. Miałam go na oku już jakiś czas i gdy pewnego wieczora pojawiła się na Instagramie akcja 50% off, od razu go zamówiłam dla dziewczynek. Mamy jeszcze wózek drewniany marki Bim Bam - świetniej jakości i służący nam od lat (klik tu), ale mamy dwie dziewczyny, więc drugi jest w chwili obecnej jak najbardziej wskazany. Mogą bawić się jednocześnie. Jest prześliczny! To są takie zabawki, które zostawia się dla przyszłych pokoleń!
Stół nadal stoi pod ścianą i na środek wyjeżdża tylko w przypadku spotkań przy kolacji lub rodzinnych imprez. Zawsze można go przestawić, ale na co dzień brakowałoby nam tej zaoszczędzonej przestrzeni, na której bawią się dziewczyny. Poza tym latem mamy cały czas otwarte okno tarasowe i łatwiej nam wtedy wychodzić do ogrodu, gdy stół nie stoi na drodze.
Nowa pufa z Westwing.
I chociaż przywiązuję dużą wagę do otaczających nas wnętrz, to jednocześnie najważniejsze jest dla mnie to, by rodzinie było w nich wygodnie i funkcjonalnie. Stawiam na jakość materiałów, ale nie skupiam się absolutnie na markach czy panującej modzie. Chcę byśmy zarówno my jak i nasi goście czuli się tu swobodnie. Nie jest tu idealnie, widoczne są zabrudzenia ściany nad grzejnikiem oraz smuga ciemnej sadzy nad kominkiem. Kiedyś takie rzeczy mnie bardzo irytowały, bo tak bardzo chciałam zachować ten idealny stan, który trwa przez chwile po remoncie. Ale tak się nie da. Dom to żywy organizm i całą ta filozofię idealnie odzwierciedla filozofia wabi-sabi. To, że lubimy zachować porządek i to, że rzeczy mają swoje stałe miejsce nie oznacza że jest u nas idealnie "jak w pudełeczku". Najważniejszy jest klimat i to jak się we własnym domu czujemy.
Przez to, że mamy swój zwierzyniec i dzieci, zweryfikowałam swoje wymagania wobec idealnego domu. W takich warunkach słowo "idealny" nie istnieje, ale zawsze staram się by było czysto i przytulnie na miarę naszych możliwości. Nadal pieczołowicie sprzątam, ścielę wszystkie łóżka i wkładam serce w każdy kąt, ale jednocześnie wiem, że w pewnych granicach nieład wynikający z użytkowania domu przez mieszkańców jest duchem domu.
Bywam w przepięknych domach, gdzie dosłownie wszystko jest pod linijkę. Jednak bardzo często wcześniej towarzyscy właściciele, zaczynają ograniczać kontakty z ludźmi, bo boją się, że coś się pobrudzi, zepsuje, uszkodzi. W idealnych wnętrzach widzą każdą rysę i zaczynają być niewolnikami własnych domów. Czasami, aż głupio usiąść na kanapie, a ręka trzęsie się z herbatą w porcelanie. Pomimo pięknie zaprojektowanych wnętrz, czasami trudno poczuć się w nich dobrze. Piękno tkwi również w niedoskonałości i w swobodzie.
Nasz salon jest przecież typowym pokojem dziennym gdzie bywa, że jemy drugie śniadanie, psy traktują fotele jak swoje legowiska, kanapa to miejsce błogich drzemek, a na stole rzucam zakupy lub segreguje pranie. To miejsce gdzie robimy artystyczne warsztaty (klik tu) i gdzie pakujemy ukradkiem prezenty na gwiazdkę. Kanapa i laptop to nasze kino domowe, a stół bywa strojnie ubrany na różne ważne rodzinne uroczystości (klik tu) . Jeśli mówi się, że kuchnia jest sercem domu, łazienka wizytówką, to pokój dzienny musi być wszystkim innym za jednym zamachem! ;)
I chociaż mam swoje biurko na piętrze, to najczęściej właśnie tu piszę do Was kolejne posty. :)
Życzę wspaniałego tygodnia i do napisania w kolejnym poście. Szykują się ulubieńcy lata.
Do napisania! :)
Zapragnęłam małej odmiany w naszym salonie i postawiłam na tekstylia! Całe pomieszczenie nabrało zupełnie innego klimatu!
Uwielbiam musztardowy kolor i chciałam na sezon jesienno-zimowy trochę ożywić i rozweselić nasz pokój dzienny, gdzie spędzamy dużo czasu. Jednak przez zgaszone kolory oraz dobór materiałów i dodatków jeszcze silniej zapanował klimat retro. To są moje kolory i styl od lat, który był mocno widoczny, gdy mieszkaliśmy jeszcze w starej kamienicy. Gdy moja przyjaciółka zobaczyła te małe zmiany w sypialni i salonie, powiedziała "właśnie to jesteś prawdziwa Ty!". Tak to jest, że po przeprowadzce dom dostosowuje się do mieszkańców latami.
Czasami pytacie co o takim stylu retro, romantycznym wręcz babcinym myśli Pan Poślubiony. On również wychował się w domu pełnym antyków oraz przedmiotów z duszą i w takim otoczeniu czuje się najlepiej. Poza tym, gdy ostatnio go zapytałam, czy wszędobylskie "kwiatki" nie są dla niego za mało męskie, spojrzał na mnie podejrzliwie i powiedział, że przy tylu kobietach w jego życiu, czuje się tak silnie męski, że nie musi tego podkreślać! Nie unika również chociażby różowych tonów np. w koszuli męskiej. ;) Ja również nie rozpatruje przedmiotów pod kątem płci. Poza tym poduszki w kwiaty, które teraz są w salonie już 2 razy otrzymały komplementy z ust mężczyzn! Coś jest więc na rzeczy! :)
To niesamowite jak na wnętrza potrafią oddziaływać tekstylia. Materiały to jeden z moich małych słabości, ale może mają na to wpływ moje miasto i przodkowie, bo Łódź słynie z włókiennictwa.
Oprócz nowych pokryć pojawiły się prześliczne lniane zasłony (Zara Home), w których się zakochałam i śniły mi się po nocach! Uważam, że pasują tu doskonale, tworząc niesamowity klimat.
Poduszki dopełniły wnętrze i przeniosły nas do dawnych czasów. Rudości z cudownie miękkiego lnu to H&M Home a poduchy w kwiaty Art Madam.
Z pewnością uroczym dziecięcym dodatkiem wpisującym się w klimat pomieszczenia jest ratanowy wózek marki Lilu. Miałam go na oku już jakiś czas i gdy pewnego wieczora pojawiła się na Instagramie akcja 50% off, od razu go zamówiłam dla dziewczynek. Mamy jeszcze wózek drewniany marki Bim Bam - świetniej jakości i służący nam od lat (klik tu), ale mamy dwie dziewczyny, więc drugi jest w chwili obecnej jak najbardziej wskazany. Mogą bawić się jednocześnie. Jest prześliczny! To są takie zabawki, które zostawia się dla przyszłych pokoleń!
Stół nadal stoi pod ścianą i na środek wyjeżdża tylko w przypadku spotkań przy kolacji lub rodzinnych imprez. Zawsze można go przestawić, ale na co dzień brakowałoby nam tej zaoszczędzonej przestrzeni, na której bawią się dziewczyny. Poza tym latem mamy cały czas otwarte okno tarasowe i łatwiej nam wtedy wychodzić do ogrodu, gdy stół nie stoi na drodze.
Nowa pufa z Westwing.
I chociaż przywiązuję dużą wagę do otaczających nas wnętrz, to jednocześnie najważniejsze jest dla mnie to, by rodzinie było w nich wygodnie i funkcjonalnie. Stawiam na jakość materiałów, ale nie skupiam się absolutnie na markach czy panującej modzie. Chcę byśmy zarówno my jak i nasi goście czuli się tu swobodnie. Nie jest tu idealnie, widoczne są zabrudzenia ściany nad grzejnikiem oraz smuga ciemnej sadzy nad kominkiem. Kiedyś takie rzeczy mnie bardzo irytowały, bo tak bardzo chciałam zachować ten idealny stan, który trwa przez chwile po remoncie. Ale tak się nie da. Dom to żywy organizm i całą ta filozofię idealnie odzwierciedla filozofia wabi-sabi. To, że lubimy zachować porządek i to, że rzeczy mają swoje stałe miejsce nie oznacza że jest u nas idealnie "jak w pudełeczku". Najważniejszy jest klimat i to jak się we własnym domu czujemy.
Przez to, że mamy swój zwierzyniec i dzieci, zweryfikowałam swoje wymagania wobec idealnego domu. W takich warunkach słowo "idealny" nie istnieje, ale zawsze staram się by było czysto i przytulnie na miarę naszych możliwości. Nadal pieczołowicie sprzątam, ścielę wszystkie łóżka i wkładam serce w każdy kąt, ale jednocześnie wiem, że w pewnych granicach nieład wynikający z użytkowania domu przez mieszkańców jest duchem domu.
Bywam w przepięknych domach, gdzie dosłownie wszystko jest pod linijkę. Jednak bardzo często wcześniej towarzyscy właściciele, zaczynają ograniczać kontakty z ludźmi, bo boją się, że coś się pobrudzi, zepsuje, uszkodzi. W idealnych wnętrzach widzą każdą rysę i zaczynają być niewolnikami własnych domów. Czasami, aż głupio usiąść na kanapie, a ręka trzęsie się z herbatą w porcelanie. Pomimo pięknie zaprojektowanych wnętrz, czasami trudno poczuć się w nich dobrze. Piękno tkwi również w niedoskonałości i w swobodzie.
Nasz salon jest przecież typowym pokojem dziennym gdzie bywa, że jemy drugie śniadanie, psy traktują fotele jak swoje legowiska, kanapa to miejsce błogich drzemek, a na stole rzucam zakupy lub segreguje pranie. To miejsce gdzie robimy artystyczne warsztaty (klik tu) i gdzie pakujemy ukradkiem prezenty na gwiazdkę. Kanapa i laptop to nasze kino domowe, a stół bywa strojnie ubrany na różne ważne rodzinne uroczystości (klik tu) . Jeśli mówi się, że kuchnia jest sercem domu, łazienka wizytówką, to pokój dzienny musi być wszystkim innym za jednym zamachem! ;)
I chociaż mam swoje biurko na piętrze, to najczęściej właśnie tu piszę do Was kolejne posty. :)
Życzę wspaniałego tygodnia i do napisania w kolejnym poście. Szykują się ulubieńcy lata.
Do napisania! :)
To jest chyba najpiękniejsza wersja salonu ze wszystkich dotychczasowych!
OdpowiedzUsuńKolory rewelacja. Pasują idealnie do twojego salonu:)
OdpowiedzUsuńCudny ten wasz salonik uwielbiam takie klimaty i pozdrawiam.Wiolka lubuskiego.
OdpowiedzUsuńPrzepięknie, ja zresztą od dawien dawna uwielbiam twój dom:)
OdpowiedzUsuńInspirujesz! Dzięki Tobie zawsze pragnę zmian!
OdpowiedzUsuńJest CUDOWNIE , masz niepowtarzalny styl :) Już dawno miałam to napisać .... Masz najpiękniejszy i najprzytulniejszy dom z wszystkich ,które podglądam na blogach (a uwierz jast ich mnóstwo ) i jak tylko wchodzę na swoje konto na ig to tylko patrzę czy Gusia coś dodała i cieszę się ogromnie jak widzę Twoje zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPufa jest rewelacyjna! ;)
OdpowiedzUsuńWow! Super, nie mam słów. Bardzo mi się ta wersja podoba, sama bardzo taki kolor lubię :)
OdpowiedzUsuńJest pięknie . I ta filozofia traktowania własnych przestrzeni przemawia do mnie najbardziej .
OdpowiedzUsuńWspaniała zmiana, aż chce się jesieni. Cieszę się i bardzo Ci dziękuję, że masz czas (ostatnia częściej) do nas pisać, dzięki Tobie czuje się, że świat składa się z dobrych, wrażliwych ludzi. Pozdrawiam Agnieszka
OdpowiedzUsuńŚwietna robota. Kolory narzut pięknie kontrastują z odcieniem dywanu. Wszystko ładnie ze sobą współgra.
OdpowiedzUsuńKochana salon jest strzalem w 10! to jest to! Piekne wspolgrajace ze soba kolory.A nadchodzaca jesien i krajobraz za oknem tylko zaostrza magie barw! To chyba najlepsza wersja pokoju! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam inne pytanie: w pierwszym wpisie ( kwiecień 2011 ) piszesz, Gusiu, że w grudniu 2012 nadtapila przeprowadzka. Czyli ten dopisek umieściłaś już po przeprowadzce?
OdpowiedzUsuńPytam z prostej ciekawości
Bardzo lubię blog o Magicznym Domku.Pozdrowienia
Tak, to dopisek z 2012 roku po przeprowadzce, tak by nowy czytelnik zaczynający od początku wiedział, że to wnętrza naszego starego mieszkania. A tak na marginesie to pierwszy wpis jest z 2010 roku z listopada - ale w 2011 przeniosłam początkowe wpisy z platformy blox na blogspot (stąd wpisy "z archiwum" i tyle ich w jednym miesiącu) - taka ciekawostka ;)
UsuńMam pytanie dotyczące tych cudownych wiklinowych talerzy na ścianie .Gusiu, gdzie takie mogę kupić. Podpowiedz coś! Salon przepiękny!
OdpowiedzUsuńTen po lewo to chodnik okrągły z Ikei (jakaś dawna wersja), po prawej to miks od mojej mamy, jeden wiem, że kupiła w Cepeli lata temu:)
UsuńSuper salonowi w nowej odsłonie!!! Zasłony przepiękne <3
OdpowiedzUsuńI w ogóle czuć już właśnie klimat jesieni w Twoich wnętrzach.
Filozofia traktowania wnętrz bardzo mi bliska.
Dziekuje za porcje inspiracji. Jak zwykle klimatycznie i oczywiscie takie Twoje. Pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńFaktycznie jak napisała jedna z Czytelniczek-aż się chce jesieni..Przemiło jest w Twoim salonie...Ewa.
OdpowiedzUsuńAch,ach,ach!
OdpowiedzUsuńTen nowy koronkowy puf(czy pufa?)wybacz proszę ,według mnie trochę odstaje od spójnej całości.Pozdrawiam.Iza.
OdpowiedzUsuń(ten) puf - to jest poprawna forma! :)
UsuńSlicznie!!!
OdpowiedzUsuńLubię się tu, u Ciebie, zatrzymać. Cudownie, że nie wszystkie wnętrza są białe od stóp do głów, z monsterą w każdym kącie. Barwy nadają innej jakości pomieszczeniom i podkreślają indywidualność domu. I chociaż styl skandynawski jest piękny w swoim minimalistycznym wykonaniu, kolorach czy dodatkach, to jednak Magiczny Domek jest dla mnie dużo większą inspiracją. Z ogromną ochotą tu zaglądam, podglądam i czytam. Pozdrawiam bardzo całą Rodzinkę...
OdpowiedzUsuńpiękny, trochę kojarzy mi się z anią z zielonego wzgórza<3 Gusiu-powiedz prosze, jak czyscisz wilkinowe elementy wystroju oraz jaki jest metraz waszego domku (badz chociaz salonu:) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńcudny kolor kanapy i foteli <3
OdpowiedzUsuńPięknie się u Was zrobiło! Gusiu, a moze napiszesz nam post o książeczkach Gabrysi i Marysi? Dziewczynki często są pokazywane z książeczkami, na pewno masz jakieś nowe wartościowe pozycje do poczytania/przeglądania. Hmm...? Chętnie bym podejrzała i zamówiła coś dla swojej małej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Pięknie i przytulnie :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna aranżacja :D Zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńProszę napisać gdzie można nabyć tak śliczny dywan 😍
OdpowiedzUsuńSuper salonik. Te kolory i dekoracje. Wszystko tu do siebie pasuje. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twój salon! Faktycznie, wszechstronne jego wykorzystanie bywa wręcz niebywałe!
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się ten stół-jest naprawdę świetny! :)
Pozdrawiam,
Wiktoria
To prawda, tekstylia potrafią odmienić całe wnętrze bez konieczności przeprowadzania większego remontu :-)
OdpowiedzUsuńPiękne wnętrze <2 a ten musztardowy kolor jest cudowny, poduszki świetnie się komponują, całość jest kojąca i cieszy oczy
OdpowiedzUsuńTen odcień żółtego chodzi już za mną od dawna. Widzę, że mamy podobny gust, super aranżacja wnętrza.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ta aranżacja, jak dla mnie wygląda idealnie. Sama myślę o kilku zmianach w salonie, i z pewnością będę chciała kupić plakaty aby zamieścić je na ścianach.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie, ale trochę mało miejsca do poruszania się.
OdpowiedzUsuńAleż piękne wnętrze! Takie wiejskie w dobrym tego słowa znaczeniu! <3 Cudo!
OdpowiedzUsuń