09 stycznia 2025

Kakao Ceremonialne. Moja Codzienna Porcja Przyjemności.

Witajcie kochani w Nowym Roku! Życzę Wam samych cudowności i niezapomnianych chwil w 2025 roku.

Pierwszy wpis w tym roku poświęcę mojej ostatniej obsesji, która z dnia na dzień ma wyczuwalny wpływ na moje samopoczucie i zdrowie. 

Około 2 lata temu poupadam trochę na zdrowiu. Nie mam zamiaru narzekać, bo nie dzieje się nic drastycznego, ale po prostu to był okres, w którym z każdym miesiącem traciłam swoją witalność i siły. Drobne dolegliwości, bóle pleców, dodatkowe kilogramy oraz przemęczenie zaczęły mi doskwierać w mojej codzienności. Po dekadzie "oddania" mojego ciała dzieciom: na 3 piękne ciąże w ciągu 6 lat, cudowną przygodę karmienia piersią każdego dziecka przeszło 2 lata, gdy nawet w trakcie kolejnych ciąż karmiłam poprzedniego malucha aż aż do drugiego trymestru. Zmęczenie, złe nawyki oraz gonitwa dnia codziennego wraz z kilkoma trudnymi życiowymi przeżyciami mocno nadwyrężyły moją wewnętrzną moc. Siłą rzeczy nie młodniejemy, wiec to jacy jesteśmy dziś i jaką higienę życia w obecnej chwili prowadzimy, ma ogromny wpływ na to jak będziemy czuli się za 10-20 lat. 
Zaczęłam od badań (ponieważ nie było jakieś drastycznej sytuacji poświęciłam na to rok korzystając z lekarzy z Narodowego Funduszu Zdrowia). Zrobiłam masę badań, wykluczyłam wiele chorób (na szczęście) i potwierdziłam przypuszczenia, że żeby poczuć się lepiej muszę sama zatroszczyć się o swój dobrostan (fizyczny i psychiczny) i nie pomogą mi w tym żadne cudowne leki. Przez długoletni stres oraz słabość do cukrów nabawiłam się insulinooporności, która co prawda nie jest chorobą, ale stanem metabolicznym organizmu, który gdy jest nieleczony może skończyć się nieciekawie (cukrzycą) natomiast leczony odpowiednią dietą i dobrymi nawykami może się w 100% cofnąć. Insuliooporność powoduje spadki energii, prowadzi do otyłości oraz jest ściśle związana z wysokim poziomem kortyzolu. Zdrowa dieta, umiarkowana aktywność fizyczna oraz dobre nawyki pozwalają "wrócić do siebie".
Ponieważ łatwiej powiedzieć niż zrobić, ten proces trwa u mnie już kilka miesięcy i przebiega z lepszymi i gorszymi momentami. To jest temat na odrębny wpis, ale chciałam w tym wpisie zaznaczyć, że noworoczne postanowienia są (przynajmniej dla mnie) pozytywne. Trzeba je tylko mądrze sformułować. W 2024 roku postanowiłam zająć się swoim zdrowiem, ale potraktowałam te miesiące jak brudnopis (czyli dałam sobie przestrzeń na błędy oraz poszukiwania). Skupiłam się na badaniach, na wykluczaniu po kolei niektórych rzeczy, które mi nie służą oraz wprowadzanie małymi kroczkami zdrowych nawyków. Miewałam naprawdę dobre rezultaty (np. 60 dniowy ciąg ćwiczeń jogi KAŻDEGO dnia, czy zwiększenie codziennych spacerów, gdy pojawił się u nas Vincent). Od końca czerwca nie napiłam się ani łyka alkoholu, a w grudniu zredukowałam picie kawy z 90 porcji (czyli 3 filiżanek dziennie) do dosłownie dwóch w ciągu całego miesiąca! Najtrudniejszym zadaniem, które zostawiałam sobie "na deser" jest redukcja cukrów oraz skumulowanie wszystkich służących mi czynności w daną jednostkę czasu (dieta, ćwiczenia, pielęgnacja, redukcja stresu w ramach jednego tygodnia). To jest dla mnie największe wyzwanie, które rzucam sobie na ten rok, wraz z redukcją wagi, której następstwem będzie pozbycie się pewnych dolegliwości. A z wagą jest tak, że chociaż jest mnie znacznie więcej niż kiedyś, to zdążyłam siebie w tym stanie zaakceptować i pokochać, by teraz w końcu porzucić ten skafander, który nałożyłam na siebie przez lata i powrócić do swojej prawdziwej natury. Według wielu badań okazało się, że wcale nie jestem grubokoścista, a wielkość mojej tarczycy sugeruje, że powinnam być raczej filigranową kobietką (jak to kiedyś bywało). Jednym słowem w tym roku chcę powrócić do prawdziwej siebie. Oczywiście fizyczność to tylko początek historii, bo ten proces obejmuje przede wszystkim wnętrze. 

I oczywiście najprościej byłoby przejść na dietę z niskim indeksem glikemicznym i ćwiczyć wytrwale na siłowni, ale znam siebie nie od dziś i dla mnie bardzo ważne jest drugie dno, jakaś siła, która pokieruje mnie nie tylko przez kolejne miesiące bieżącego roku ale na długie lata. Dlatego podążam za swoją intuicją, wybieram takie aktywności, które w danym momencie potrzebuję i interesuje się holistycznym podejściem do zdrowia chociażby poprzez zgłębienie ajurwedy.

Zawsze ciągnęło mnie do takich głębszych, alternatywnych spojrzeń na ludzkie życie i zdrowie, przygodę z jogą zaczęłam już 20 lat temu i jest coś w pewnych założeniach medycyny indyjskiej czy też chińskiej, co mnie przyciąga. Ponieważ ostatnio mocno chorowałam (sezon jesienno-zimowy zrobił swoje, ale też musiały wyjść ze mnie wszystkie skumulowane stresy z przeżyć z ostatnich miesięcy) i jestem bardzo podatna na choroby w obrębie zatok i uszu to tym bardziej zaciekawił mnie temat odśluzowania organizmu. 

Jakiś czas temu moja przyjaciółka Jula wspomniała o kakao ceremonialnym, a gdy zgłębiając medycynę alternatywną i ajurwede dowiedziałam się, że i one ma właściwości wysuszające podatne na choroby rejony, sama postanowiłam spróbować...i przepadłam. 

Zapraszam Was na wpis o jego właściwościach oraz moich planach na dobrostan w 2025 roku.


To będzie rok dla mojego zdrowia i naprawdę czuję, że w końcu uda mi się osiągnąć swoje cele. Pierwszym etapem jest zniwelowanie przemęczenia, które utrudnia trzymanie diety, bo gdy jesteśmy zmęczeni łatwiej ulegamy pokusom i ciągnie nas do słodkich przekąsek. 
Zaczęłam przede wszystkim dbać o higienę snu poprzez kładzenie się spać maksymalnie o 22.30 oraz rygorystyczne ograniczenie korzystania z telefonu przed snem. Zwłaszcza jesienią i zimą kładę się do łóżka już o 21, wyciszam się czytając książki i o 22.30 gaszę światło. Dbam też o to by ostatni posiłek był lekkostrawny (w zimnych miesiącach świetnie sprawdza się ciepła zupa) i jedzony maxymalnie do 18.30. Wywietrzona sypialnia, ciepła kąpiel i automasaż (olejem lub leżenie na macie z kolcami). Ostatnio pisałam Wam o problemie z budzeniem się w nocy. Im częściej wprowadzam ciąg tych zbawiennych czynności przed snem, tym takie noce zdarzają się coraz rzadziej.

Ale o dobry sen dbamy już od samego poranka. Chociaż bardzo lubiłam pić kawę to w dłuższej perspektywie zauważyłam, że mi nie służy. Po jakiejś chwili po wypiciu czułam senność, ponieważ u niektórych osób kofeina blokuje receptory adenozyny nie wstrzymując jej produkcji. Gdy tylko wspomniane receptory zostaną odblokowane zmęczenie może ogarnąć ze zdwojoną siłą - i tak było w moim przypadku. Do tego kofeina podnosi poziom kortyzolu, a moim zadaniem jest zminimalizowanie jego wysokiego poziomu w moim organizmie (wiadomo, że żyjąc we współczesnym świecie nie uda nam się to w 100%). Potrzebowałam jednak czegoś, co mogłoby dodawać energii, więc postanowiłam w spróbować kakao ceremonialnego, które pobudza, ale ma szereg cudownych właściwości.


Pragnę podkreślić, że kakao ceremonialne to co innego niż rozpuszczalne kakao kulinarne nawet te bez dodatku cukru. Kakao ceremonialne pochodzi wyłącznie z tzw. natywnych rodzajów kakaowca czyli takich, które nie zostały zmienione przez człowieka i nie stanowią hybryd. Kakao ceremonialne to surowe kakao nieodtłuszczone i w przeciwieństwie do normalnego kakao nie jest palone, a poddawane wyłącznie delikatnej fermentacji. Dzięki temu udaje się uzyskać odpowiedni aromat i lepszą biodostępność zawartych w nim składników aktywnych. Głównym zamysłem jest pozostawienie kakao w jego najbardziej naturalnym stanie, zachowując wszystkie cenne składniki odżywcze i energię, jaką może ono oferować bez dodawania ani usuwania czegokolwiek.


Jakie iście magiczne właściwości ma kakao ceremonialne?

Zawarte w nim związki (m.in. fenyloetyloamina) stymuluje produkcję endorfin i dopaminy, która daje uczucie radości i euforii, wyostrza zmysły i odczuwanie. Dodatkowo kakao ma właściwości wyciszające, jest to stan błogiego zadowolenia i spokoju, ale też w odpowiednich dawkach kakao ma właściwości pobudzające.
Jest ogromnie bogate w minerały: magnez, potas, wapń, żelazo oraz witaminy z grupy B oraz antyoksydanty i należy do super food.
Chroni serce, usprawnia przepływ krwi, poprawia jej dotlenienie. Wspiera układ nerwowy, relaksuje mięśnie i podnosi wydajność umysłu. Jednocześnie wpływa na dobre samopoczucie i wycisza umysł.

Po ponad miesiącu picia codziennie rano filiżanki kako mogę stwierdzić, że jestem z jednej strony bardziej skupiona i nie potrzebuję dodatkowego pobudzenia w ciągu dnia, a z drugiej strony czuję się bardziej spokojna i pogodzona ze światem. Mniej się denerwuję, z każdym dniem wraca do mnie energia (pomimo pory roku) i odeszły problemy z zatokami. Jestem tak zachwycona działaniem, że jestem gotowa pić ten otwierający serce napój już zawsze. 


Warto wypróbować odpowiednią dla siebie dawkę, ale dla mnie jest to 25g na 200ml mleka migdałowego. Kako ceremonialne zaleca się łączyć z mlekiem roślinnym, by nie traciło swoich właściwości. W przypadku problemów z poziomem cukru we krwi nie sięgam po mleko owsiane a wybieram właśnie migdałowe bez żadnych dodatków i cukrów. 

Do rondelka wlewam 200 ml mleka migdałowego i dodaje odmierzone na wadze 25g kakao. Podgrzewam mieszając aż do rozpuszczenia, nie dopuszczając do zagotowania. Następnie wlewam do blendera z łyżką miodu i blenduję kilka sekund. Dzięki temu kakao jest idealnie wymieszane i ma delikatną aksamitną piankę. Coś cudownego!


Póki co podkradam blender mężowi, ale zamówiłam sobie w prezencie od niego na imieniny takie cudo z Muminkami. ;)


Kakao ceremonialne zamawiam ze strony www.cacaomana.com, gdzie dostępne są różne rodzaje kakao. W zależności od pochodzenia - z Peru, Madagaskaru, Gwatemali, Ugandy czy Wenezueli, różni ich struktura bryłek, jak i smak czy też zawartość tłuszczu. Niektóre są takie bardziej gęste (pomimo tej samej rozpuszczanej ilości np. Przebudzenie) a inne lekkie i "napowietrzone" jak Przepływ. Z wielką przyjemnością odkrywam kolejne subtelnie zróżnicowane smaki.

Jak wiecie mój blog nie jest komercyjny i nie często pojawiają się u mnie reklamy, czasami jednak zafascynowana jakimś tematem czy produktem po kilku zamówieniach sama nieśmiało odzywam się do autorów czy producentów.  I tak było w przypadku CACAOMANA - dostałam od nich cudowny prezent w postaci różnych smaków kakao ceremonialnego oraz przepięknie pachnących kadzideł, które również dostępne są u nich na stronie. A wszystko tak pięknie zapakowane!



Jeśli ciekawi Was tematyka ajurwedy to polecam dwie książki, które zgłębiają jej temat a do tego są naprawdę pięknie wydane. Zawierają nie tylko cenne wskazówki ale też uzdrawiające przepisy.


Podchodząc do zdrowia holistycznie również pielęgnacja twarzy i ciała jest dla mnie niezwykle ważna, bo nie chodzi tylko o urodę, ale też o wzmocnienie terapii leczniczej. Szczotkowanie ciała na sucho, masaże olejami czy joga twarzy to kolejne etapy, które stopniowo wprowadzam do swojej rutyny.


Jak to jest z tymi noworocznymi postanowieniami? Niektórzy mocno się na nie buntują, twierdząc, że robiąc jakieś plany czujemy się sfrustrowani, gdy ich nie zrealizujemy. Ja jednak uważam, że właśnie sam środek zimy sprzyja temu by zwolnić, by zastanowić się nad tym co jest dla nas ważne i spróbować to zmienić. Drobnymi kroczkami wprowadzać dobre nawyki i zadbać o to co w naszym życiu jest najważniejsze. Mnie tak wiele cieszy, że chciałabym móc w pełni z tego korzystać. 

Mam nadzieję, że noworoczny post zainspiruje Was do tego by zadbać o siebie. Dajcie znać jakie są Wasze plany na nadchodzące miesiące.

Pozdrawiam Was serdecznie i do napisania już niebawem. 
SHARE:

12 komentarzy

  1. Hej. Ścierasz na tarce kakao zanim połączysz je z mlekiem?? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kakao jest w takich nieregularnych bryłkach (chyba, że MIŁOŚĆ, która ma takie pastylki - chyba dla początkujących najwygodniejsza opcja i bardzo smaczna). Wiec ja bryłki kakao tylko ewentualnie łamię by było 25g (moja ulubiona porcja) ale potem nie ścieram, tylko mieszam podczas rozpuszczania i te bryłki się ładnie roztapiają. A jeśli dodawane na oko na wagę bryłki dadzą mi od razu 25g to czuję taką satysfakcję. ;)

      Usuń
    2. Oki, a te 25g to ile to jest tak na oko? Jaka to wielkość? Będę wdzięczna :)

      Usuń
  2. Bardzo polecam książkę "Glukozowa rewolucja"- proste zasady, z niedowierzaniem wprowadziłam- powodem było samopoczucie i problem ze snem- po 6 miesiącach sen, dobry sen wrócił, od miesięcy zero problemów ze zdrowiem, zniknęło podjadania i przy okazji - 6 kg. Ale ważne to samopoczucie i powrót takiej witalności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ją! Już od jakiegoś czasu i oglądam autorkę na Instagramie, ale książka czeka właśnie w kolejce do przeczytania.

      Usuń
    2. Bardzo, bardzo polecam- sama nie mogę uwierzyć, ze tak zadziałało. W sumie na stałe wprowadziłam taki sposób odżywania. A zaczęło się przypadkowo od tego filmiku, potem była książka https://www.youtube.com/watch?v=1PkshTBkWZ8

      Usuń
    3. Również serdecznie polecam, chociażby samo picie octu przed posiłkiem (super octy są z pasieki Sadowskich albo Olini). Post bardzo ciekawy, muszę przetestować kakao 😃
      Trzymam kciuki za realizację wszystkich celów, krok po kroku na pewno się uda!!!

      Pozdrawiam serdecznie
      Paulina

      Usuń
  3. Bardzo jestem wdzięczna za ten wpis, ja raczej nie robię noworocznych postanowień, jeżeli moja głową przetworzy, że chcę coś zrobić, to zaczynam działać kiedy ta myśl się pojawi. Źle na mnie działają takie postanowienia zmuszające do działania. Ja od roku mam w domu bieżnię i wiem, że część osób je krytykuje, ale mam tyle dymu z kominów, że spacer w sezonie grzewczym nie jest możliwy, a po ciemku do lasu nie mam odwagi iść. Więc maszeruję, biegam, mam steper, czasem porwę się na jakieś ćwiczenia. Od wczesnej wiosny do późnej jesieni dużo jeździmy z mężem na rowerach. Mnie gubią słodycze, także tego staram się od uczyć, nie pocieszać się, nie nagradzać słodyczami. Trwam też w poście od 18 do 11. Korci mnie spobowanie kakao, kupię sobie książki o których mówicie. Ja skończyłam właśnie czytać "Jelita wiedzą lepiej". Pozdrawiam Wszystkich noworocznie. Ilona @lonek98

    OdpowiedzUsuń
  4. Moglabym sie podpisac pod kazdym Twoim zdaniem o postanowieniach noworocznych ❤️ ja tez je uwielbiam, jakos zawsze jest to taki nowy start, tym bardziej przed nadchodzącą rozkwitającą wiosną ❤️ muszę spróbować tego kakaa(?) jak to sie odmienia 😀😀 pięknie piszesz Gusiu! I motywujesz ❤️

    OdpowiedzUsuń
  5. No poczułam się zmotywowana.
    Tytuły książek zapisane, miejsce gdzie kupię kakao ceremonialne też.
    Od poniedziałku rozpoczynam urlop i zabieram się do działania.
    Bardzo dziękuję za motywacyjny wpis♥️
    Pozdrawiam w Nowym Roku
    Stała czytelniczka, Ewa

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny wpis. Dziękuję za polecenie, zamówiłam kakao. Mam mnóstwo planów, jak zadbać o siebie w tym roku, ciekawe, ile z nich uda się wdrożyć na długo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi książkę "Glukozowa rewolucja" poleciła endokrynolog. Tak czytam ten post i myślę kurcze to o mnie... Niestety przez stres w życiu, związany z chorobą mamy, jej odejściem i wielu innych problemów tak się nawarstwiło stresu u mnie, że mam otyłość i insulinooporność🥺 ciężko mi poradzić sobie z nią ale w tym roku chce ja okiełznać by bardziej choć nie rosła. I odkryłam sport który lubię - basen 😊 Gusiu więcej takich wpisów prosimy 😊

    OdpowiedzUsuń

© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig