02 lutego 2025

Migawki Stycznia '25

To był naprawdę piękny, w pełni wykorzystany miesiąc. Początek 2025 roku przyniósł w moim życiu powiew energii i wewnętrznego spokoju. Mam nadzieję, że taki stan utrzyma się na wiele nadchodzących miesięcy, a tymczasem zapraszam Wam na migawki z minionego miesiąca.

Trzeba przyznać, że pomimo środka zimy słońca w tym miesiącu nie brakowało. Z przyjemnością chodziliśmy na spacery.


Przyroda daje ukojenie.


Już niestety czas pożegnać naszą choineczkę i schować ozdoby do pudełka.


Lubię wtedy zmienić trochę aranżację pomieszczenia. Gwiazdy betlejemskie mamy tak piękne w tym roku, że je póki co zostawiłam i wprowadziłam delikatne bordowe akcenty.


Zielone curry moglibyśmy jeść na okrągło.


Muszę przyznać, że się lekko przeraziłam, jak zobaczyłam kątem oka skrzynię z zabawkami.


Czasami na wieczorne czytanie Miłoszka przychodzą też dziewczyny.


Nawet Vincenta zabawki wpasowały się idealnie. 😊


Robią pyszne śniadanko.


Z pierwszego śniegu w tym roku trzeba korzystać!



Zimowe wieczory, idealne na naukę haftowania.


Regał z książkami dla dzieci pęka w szwach, ale trzeba przyznać, że jest regularnie używany.


Tworzyliśmy też noworoczne mapy marzeń.


Cała ja - trochę klasyki trochę egzotyki. 😉


W nocy zerwała się wichura i okazało się, że na nasze ogrodzenie spadło drzewo.


Nic nie może się zmarnować - gdy banany są dojrzałe czas na chlebek bananowy, który uwielbiają dzieci.


I przyszła taka prawdziwa, prawdziwa zima.

Lubię żyć zgodnie z porami roku, wtedy można wykorzystać ciemne wieczory na kreatywne aktywności.



Herbatka z afirmacjami. 


Wieczory są wciąż ciemne, wiec trzeba zapalić światło na zewnątrz i w takich warunkach dokończyć bałwana.




Chwilka relaksu dla mnie.


Mituś i Vincuś.


Miałam w styczniu trochę pracy i malowania. Kończyłam wiosenną kolekcję dla Layette w takim doborowym towarzystwie.


I sukcesywnie wprowadzałam swoje nowe rytuały dla zdrowia i urody.


I bardzo często wychodziłam po prostu na spacer. Dotlenić się, wyprostować myśli, ruszyć się z kanapy czy oderwać od biurka.


Poranne kakao tym razem z Gabrysią. Twierdzi, że w połączeniu z bananem jest pychotka!


A w weekendy spacery całą rodziną. 


Zapachy lasu są nie do opisania.


Szukaliśmy też śladów zwierząt na śniegu.



Spacery dają mi ostatnio dużo satysfakcji tym bardziej cieszę się z najnowszych badań, że do spalania tłuszczu przyczynia się umiarkowana (ale regularna) aktywność, wcale nie ciężkie treningi, ale właśnie rytmiczne spacery, które pobierają energię z tłuszczy a nie z mięśni.


Tak jak pisałam Wam w poprzednim poście, wiele zmian kiełkuje w nas do czasu, gdy będziemy w pełnej gotowości. Tą książkę kupiłam w 2015 roku i bardzo ładnie podsumowuje tematy, którymi się ostatnio interesuję. (Jest nadal dostępna w nowym wydaniu). Mam nadzieję, że uda mi się przeprowadzić taki 10 dniowy detoks w lutym.


Czytam po 5 książek na raz, wiec czasami krótkie artykuły (i niekoniecznie te na telefonie) są miłą odmianą.


Prezencik od serca dla uroczej dziewczynki, która ostatnio skończyła dwa latka. Robienie tego haftu sprawiło mi wiele przyjemności.


I oto ta urocza dziewczynka jeszcze w świątecznych klimatach.


Zdrowe zakupy aż cieszą oko.


Miłość wisi w powietrzu.


Myślę, że tego słońca nie było tak malutko w tym miesiącu. Warto iść w jego kierunku, nawet jak nam się nie chce, to potem jest satysfakcja i zalewamy się endorfinami.


Szykuje tort dla mojego zimowego chłopca.


Niestety nie obyło się bez przeszkód. Gdy ciasto było już gotowa, to przy przenoszeniu wypadło mi dno i całe ciasto się zmarnowało. Ostatnio jest we mnie więcej spokoju, wiec zamiast tracić energię na nerwy, zabrałam się za tort nr 2.





Największą zmianą w tym roku było wprowadzenie czasu na poranne rytuały. Wstaję o 5.55 każdego dnia by móc spokojnie napić się ciepłej wody z cytryną, poćwiczyć jogę i pomedytować. Zależy mi na wewnętrznej równowadze, powrocie do formy oraz zadbanie o higienę snu. Chodź brzmi to przewrotnie, to że wstaję wcześniej powoduje, że śpię spokojnie i głębiej. Po około 3 miesiącach napisze o tym dokładniejszy wpis na blogu. Teraz jestem w fazie wyrabiania sobie nawyku.
 

Pięknie jest tak witać dzień, a nie od razu pędzić z masą zadań do zrobienia.


A to już mój rytuał od ponad 2 miesięcy. Pisałam o kakao ceremonialnym osobnego posta na blogu.


To był miesiąc, w którym starałam się zminimalizować stres i niepokój. Czasami trzeba wyjść ze strefy komfortu, zacząć coś robić i wziąć się w garść (np. spacery czy codzienna praktyka jogi) a czasami wręcz ograniczyć stresujące sytuacje unikając przebodźcowania czy kontaktów, które nam nie służą. 


Po imprezie, wszystkie balony są Twoje!


Koszula czeka wyprasowana na przedstawienie dla Babć w przedszkolu.


Ale Vincent ma dobrze, cały czas ktoś go przytula i głaszcze.


Trochę więcej o porannych i wieczornych rytuałach pisałam w poprzednim poście tu.


Życzę cudownego tygodnia i trzymajcie się cieplutko. Jeszcze tylko minie luty (a będzie wyjątkowy, który zdarza się raz na 823 lat - ponieważ będzie posiadał równą ilość dni od poniedziałku do niedzieli) a potem nastanie marzec i nadejdzie wiosna! To już tuż tuż.

A więc, do napisania!
SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig