To był naprawdę piękny, w pełni wykorzystany miesiąc. Początek 2025 roku przyniósł w moim życiu powiew energii i wewnętrznego spokoju. Mam nadzieję, że taki stan utrzyma się na wiele nadchodzących miesięcy, a tymczasem zapraszam Wam na migawki z minionego miesiąca.
Trzeba przyznać, że pomimo środka zimy słońca w tym miesiącu nie brakowało. Z przyjemnością chodziliśmy na spacery.
Nic nie może się zmarnować - gdy banany są dojrzałe czas na chlebek bananowy, który uwielbiają dzieci.
Lubię żyć zgodnie z porami roku, wtedy można wykorzystać ciemne wieczory na kreatywne aktywności.
Wieczory są wciąż ciemne, wiec trzeba zapalić światło na zewnątrz i w takich warunkach dokończyć bałwana.
Miałam w styczniu trochę pracy i malowania. Kończyłam wiosenną kolekcję dla Layette w takim doborowym towarzystwie.
Szukaliśmy też śladów zwierząt na śniegu.
Spacery dają mi ostatnio dużo satysfakcji tym bardziej cieszę się z najnowszych badań, że do spalania tłuszczu przyczynia się umiarkowana (ale regularna) aktywność, wcale nie ciężkie treningi, ale właśnie rytmiczne spacery, które pobierają energię z tłuszczy a nie z mięśni.
Tak jak pisałam Wam w poprzednim poście, wiele zmian kiełkuje w nas do czasu, gdy będziemy w pełnej gotowości. Tą książkę kupiłam w 2015 roku i bardzo ładnie podsumowuje tematy, którymi się ostatnio interesuję. (Jest nadal dostępna w nowym wydaniu). Mam nadzieję, że uda mi się przeprowadzić taki 10 dniowy detoks w lutym.
Czytam po 5 książek na raz, wiec czasami krótkie artykuły (i niekoniecznie te na telefonie) są miłą odmianą.
Niestety nie obyło się bez przeszkód. Gdy ciasto było już gotowa, to przy przenoszeniu wypadło mi dno i całe ciasto się zmarnowało. Ostatnio jest we mnie więcej spokoju, wiec zamiast tracić energię na nerwy, zabrałam się za tort nr 2.
Największą zmianą w tym roku było wprowadzenie czasu na poranne rytuały. Wstaję o 5.55 każdego dnia by móc spokojnie napić się ciepłej wody z cytryną, poćwiczyć jogę i pomedytować. Zależy mi na wewnętrznej równowadze, powrocie do formy oraz zadbanie o higienę snu. Chodź brzmi to przewrotnie, to że wstaję wcześniej powoduje, że śpię spokojnie i głębiej. Po około 3 miesiącach napisze o tym dokładniejszy wpis na blogu. Teraz jestem w fazie wyrabiania sobie nawyku.
To był miesiąc, w którym starałam się zminimalizować stres i niepokój. Czasami trzeba wyjść ze strefy komfortu, zacząć coś robić i wziąć się w garść (np. spacery czy codzienna praktyka jogi) a czasami wręcz ograniczyć stresujące sytuacje unikając przebodźcowania czy kontaktów, które nam nie służą.
Życzę cudownego tygodnia i trzymajcie się cieplutko. Jeszcze tylko minie luty (a będzie wyjątkowy, który zdarza się raz na 823 lat - ponieważ będzie posiadał równą ilość dni od poniedziałku do niedzieli) a potem nastanie marzec i nadejdzie wiosna! To już tuż tuż.
A więc, do napisania!
Brak komentarzy
Prześlij komentarz