W salonie postanowiłam zaszaleć i wyeksponować dwie ściany. Jedna jest cała bordowa a druga, przeciwna pokryta jest imitacją piaskowca. (kupując myślałam, że jest jednolicie beżowy a tu powstała ceglana mozaika, na szczęście szybko się przyzwyczaiłam)
Ustawienie mebli w salonie zaprojektowałam na kartce już w czasie remontu. Jest to duże pomieszczenie więc chciałam je jakoś możliwie zapełnić, początkowo niedużym kosztem. Większość mebli kupiona została w Ikei.
Komodę w stylu kolonialnym i zegar dostałam od rodziców, którzy uwielbiają kupować meble z potencjałem na giełdzie staroci a następnie oddają je do renowacji.
Plakat 'Design' przywiozłam z cudownego sklepu (www.habitat.fr) we Francji.
Półki zabrałam z mojego starego pokoju w domu rodziców. Książki niestety okazały się za ciężkie i kilka razy półki spadały - w chwili obecnej biblioteczka na książki mieści się gdzie indziej.
Przytulnie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńHops! wpadłam tu (w BLOGa) przypadkiem, ale ZOSTAJĘ!!! Dzięki Ci, Kobieto, za te wnętrza bez upiętych firan, porąbanych kolorów ścian, obowiązkowych zegarów ze skóry (jako i kanap, plus pseudo-gobelinowe poduszki), "segmentów" zastawionych badziewiem...słowem bez tego, co widać w każdym prawie wnętrzu widocznym w ofertach agencji nieruchomości. Uffff! Patrzę i odpoczywam, sycę oko łagodną estetyką. I zazdroszczę: miezkanie w miejscu pełnym fluidów z przeszłości to bajka.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia ( proszę ucałować w nos czworonogi).
A gdzie telewizor? No chyba że w ogóle nie oglądacie.
OdpowiedzUsuńa ja mam pytanie o kanapę (narożnik): czy ona też jest z Ikea? poszukuję dokładnie takie w takim kolorze i nic ...
OdpowiedzUsuń