08 kwietnia 2021

Wielkanoc 2021 i Zajączkowa chwalipięta

Zwolnij i wyluzuj. To już nasze trzecie święta, gdy te stwierdzenia są ich mottem przewodnim. Zbieg różnych niezależnych od nas sytuacji z pandemią na czele, przyczynił się do tego, że święta spędziliśmy w mniejszym gronie, a przez co siłą rzeczy trochę uciekliśmy od typowego przedświątecznego zamieszania.
Ostatnie tempo w pracy, wiosenne przesilenie, choroby najbliższych dały mi naprawdę w kość, że gdy nadeszły święta jedynie o czym marzyłam to odpoczynek. Cieszyłam się na samą myśl o przedłużonym weekendzie, rodzinnym czasie, chodzeniu w domu w piżamach. Kiedyś stresowałabym się czy ze wszystkim zdążę, czy uda się ładnie przybrać świąteczny stół, czy ktoś się znów spóźni i nie doceni moich wysiłków (oj nie cierpię tego, gdy ktoś przychodzi mocno spóźniony a panuje już bałagan na stole, bo wszyscy już dawno przystąpili do biesiady). Zdałam sobie sprawę, że tak bardzo starałam się by wszystko było idealnie, że trochę w tym wszystkim zapominałam o sobie. I nagle okazało się, że się da. Że może być ładnie, miło i przyjemnie, ale to nie oznacza, że bogato, nad wyraz i przesadnie. Że wszystko co mam w domu w zupełności nada się na udekorowanie stołu (dotyczy to zarówno Wigilii), że jednak wole mniej ozdób porozstawianych po domu, niż więcej. Że potraw może być tyle, że spokojnie bez opychania się można je zjeść w ciągu max. 2 dni (oj nie cierpię tygodniowego dojadania świątecznych potraw - i tak zawsze staramy się, by nie było wszystkiego za dużo, to w przypadku goszczenia 20 osób trudniej nad tym zapanować). I, że gdy naprawdę mam spadek formy i brak czasu, to nie muszę pakować tych prezentów w ozdobny papier, ale ten jeden raz po prostu wrzucić wszystko do torebki. Gdy nie za bardzo nam się w tym roku udały pisanki ( malowanie jajek farbami plakatowymi zdecydowanie odradzam ;P ) to gdy podam obrane jajeczka od razu na stół, to naprawdę nikt tego nie zauważy. Skromnie, prosto, minimalistycznie. I chociaż uwielbiam całą tą otoczkę dekorowania stołów, organizowania przyjęć na mnóstwo osób i często wracam z zachwytem do Wielkanocy tu (klik) lub tu (klik), to już wiem, że umiem ale...nie zawsze przecież muszę! Biorę przykład z Picassa, który miał solidne podstawy i potrafił realistycznie malować (warto zapoznać się z jego wczesnymi pracami!), by potem po prostu nonszalancko przyczynić się do rozwoju kubizmu. :) 
Nie mniej jednak, zgodnie z tradycją wrzucam migawki z naszych tegorocznych świąt, bo bardzo lubię do nich wracać. A na tych zdjęciach zachować uśmiechnięte buzie naszych dzieci i przypominać sobie atmosferę zupełnie pozbawioną stresów i presji czasu.


W tym roku znów spędziliśmy czas tylko z moimi rodzicami, więc zasiadło do stołu 6 osób (Miłoszek późne śniadanie Wielkanocne przespał w wózku na zewnątrz ;) )


Na zwój tradycyjny biały obrus położyłam lniany w niebieski ornament. Coś mnie ostatnio ciągnie to błękitów we wnętrzach.



Piękne metalowe jajeczko i serwetki to Maileg. 



Udekorowanie stołu z pomocą Marysi zajęło nam z 5 minut!


W tym roku (chociaż przyznaje, że mam lekkie wyrzuty sumienia, czy aby nie rozpieszczamy naszych pociech) postawiliśmy na zajączkowe prezenty. Mimo wszystko staramy się unikać słodkości i chociaż nie jestem jakąś maniakalną przeciwniczką i dzieci znają smak słodkości (z mojej obserwacji otoczenia wynika, że te dzieci które miały słodycze absolutnie zakazane, teraz mają do nich jeszcze większą słabość!), to jednak po zeszłych świętach Bożego Narodzenia, gdy naszą sekretną szafeczkę zapełniła tona słodyczy, to widziałam ich zły wpływ na dziewczynki. 
Tym razem pojawia się wielkanocna chwalipięta, chociaż (winny się tłumaczy) wyszła z tego mała Wigilia! A to dlatego, że Pan poślubiony kupił swoje prezenty dla dzieci (chciał zrobić niespodziankę) a ja swoje prezenty dla dzieci (chciałam zrobić niespodziankę) ;) i wyszło tego sporo. Do tego w pewnym momencie dziewczynki powiedziały o jednej rzeczy, którą marzą by dostać i okazało się, że i tą dokupiliśmy. ;) Fartnęło się im nie lada co! Ale prawda jest też taka, że po prostu dziewczynki rosną, drewniane zabawki pomału przejmuje Miłoszek, dziewczynki mają różne zainteresowania (nie wszystkim zabawkami muszą przecież bawić się razem), a do tego lockdown, który trochę wpłyną na moje myślenie "biedne dzieci, trzeba im to jakoś wynagrodzić" i tak nie tłumacząc się dłużej zostawiam na pamiątkę prezenty naszej trójeczki. 

Marysia

Marysia uwielbia zestawy artystyczne i zdarza się, że dostaje je również bez okazji (np. na wakacje, bo wtedy dziewczyny spędzają je w domu). Teraz ze względu na lockdown, również zrobiłam zapas i podarowałam Marysi pod pretekstem zajączka.


Marysia jest maniaczką wycinania i robienia koron oraz lubi tworzyć ozdobne kartki i biżuterię. Jak zwykle pod tym względem można liczy na markę Djeco, którą zachwycam się nieustannie. 


Marzeniem Marysi był Magiczny Pamiętnik. Oczywiście dojrzała do gdzieś w reklamie u dziadków, a potem u koleżanki Ali. No tak, nadchodzi ten nieuchronny moment, gdy rodzice nie mogą narzucać wszystkich prezentów i musimy to uszanować. :)
Sam pamiętnik nie jest zły, ma się do niego sekretne hasło, ma tajne skrytki, można nagrywać swój głos i odtwarzać melodyjki. Tylko czemu to wszystko takie różowe! ;P



Marysia w tym roku kończy 7 lat, wiec już nieuchronnie zaczynają ją interesować elektroniczne rzeczy. Tłumaczymy jej ze na telefon, laptopa jeszcze zupełnie nie jest czas, ale Pan Poślubiony kupił Marysi konsolę do gry. Gry to dość wrażliwy dla mnie temat, bo z jednej strony wiem jak dzieci mogą się uzależnić, z drugiej strony ja w dzieciństwie grałam w różne gry i wyszłam na ludzi, więc nie można tego aż tak demonizować. Ostatecznie gry są zręcznościowe, uczą logicznego myślenia i jak we wszystkim po prostu potrzeba umiaru i ustalenia jasnych reguł z korzystania z takiego sprzętu.


Gabrysia

Gabrysia miała jedno marzenie! Kierowany pilotem samochód rekin! :) 
Bardzo lubię w dziewczynach to, że nie patrzą na zabawki stereotypowo. Chociaż Marysia teraz bardziej jest na etapie odkrywania swojej dziewczęcości, to wcześniej też lubiła bawić się wszystkim, nie koniecznie tym co lubią tylko dziewczynki. :)


Chyba zaczniemy zbierać rodzinkę Sylvanian Families. Chciałam sprawdzić czy jej się spodobają, bo niedługo ma urodziny i może coś dokupimy.




Mini zestaw kosmetyków (ostatnio pozazdrościła Marysi).


Chociaż Gabrysia to taki strzelipitok, to potrafi się skupić na danej czynności, zwłaszcza gdy są to takie rzeczy typu wyszywanki i nawlekajki.


Miłoszek

Choć przytulanek mamy już sporo i raczej unikam ich kupowania (tzn. staram się!) to z dwiema na zajączka dla Miłoszka jest pewna historia. Po pierwsze bardzo lubi byczki. Ma już figurkę, którą uwielbia, a zaczęło się od tego, że jedyną bajkę jaką mu puszczam, gdy już na prawdę nie mam wyjścia jest Podwórkowa Symfonia Disneya, gdzie jest krótka scenka o różnych zwierzątkach na farmie. Najbardziej lubi tam byczka, więc pomyślałam, że ten będzie strzałem w dziesiątkę. Do niego dokupiłam uroczą książkę z byczkiem w roli głównej oczywiście z przepięknymi ilustracjami.
Drugi pluszak to kotek, ponieważ Miłoszek był zawsze mocno zainteresowany pluszowymi kotkami dziewczynek. One je na chwilę pożyczały, ale tez nie chce zmuszać Marysi i Gabrysi dzielenia się ulubionymi pluszakami, bo niech mają coś swojego i nie muszą dawać czegoś co nie służy do wspólnej zabawy a do "osobistego" przytulania. Nie mniej jednak było mi tak żal Miłoszka, gdy potulnie oddawał dziewczynkom ich własność i widziałam, że chciałby mieć swojego przyjaciela mruczka.




Zabawki do kąpieli. Szkoda, że nie mogę Wam pokazać jak cudnie wygląda cała trójka w kąpieli w wannie! Mamy specjalne siedzisko do wanny dla Miłoszka dzięki któremu sobie bezpiecznie siedzi w wodzie, a ja nie muszę go cały czas asekurować. 


Klasyka Lego Duplo! :)


Oraz uroczą retro katarynkę. Zbieram pomału rzeczy do osobnego pokoika Miłoszka, ale jednak zdecydujemy się na przeprowadzkę najwcześniej jesienią. Teraz mamy najbliższych w planach zabrać się za pokoik dziewczyn.


Bardzo lubię wrzucać tu chwalipiętę dziecięcą, ponieważ....sama z niej korzystam! Naprawdę wracam czasami do tych wpisów kiedy mam problem z wyborem. Oczywiście każde dziecko jest indywidualnością i juz widzę, że ma różne zainteresowania, ale wiadomo są pewne uniwersalne zabawki, którymi staram się również Was zainspirować. Powiem tylko, że im dalej w las, tym trudniej kupuje mi się prezenty. Na samym początku dziecko w 100% polega na Twoim lub otoczenia guście, potem ma swoje pomysły, które też trzeba uwzględnić. Dlatego ważne jest dla mnie rozmawianie na temat róznych przedmiotów, pragnień i list marzeń. Wtedy rozmawiam z nimi co jest naprawdę potrzebne, o sile działania reklamy, o tym, że warto kształtować swój gust i wybierać rzeczy lepszej jakości. Jednocześnie staram się nie narzucać, niech uczą się też na własnych błędach. ;) 

Ściskam Was mocno i oby jak najszybciej do pełnowymiarowej wiosny!
Wasza G.
SHARE:

03 kwietnia 2021

Migawki Marca '21

Kolejny miesiąc za nami. Tak by się chciało by było już normalnie, wiec człowiek łapie się  codzienności, by nie zwariować. Wszyscy tęsknimy za prostotą, zwyczajnością, ale plus jest taki, że właśnie ona jest na wyciągnięcie naszej ręki, tylko musimy ją dostrzec i docenić! I właśnie takie chwile chcę zapamiętać. Zapraszam na migawki minionego miesiąca.

To już 2 urodziny Layette! Nasze małe święto w gronie całej ekipy.


Nasze poranki, nawet w czasie zabieganego tygodnia, musi być czas na poranny rozruch pełen milości! ;)


Ciekawski jegomość. :)


Wiosno, gdzie jesteś?


Zabawkowa baza Miłoszka.


To co gramy? Takie wieczory to skarb.

 
I przenoszą nas to takich oldskulowych czasów.


Małe co nieco na poprawienie humoru.


Piękny kalendarz od Agatki zawisł koło mojego biureczka.



Co tam masz?


Taki prezent na Dzień Kobiet od samej siebie. 


W tym miesiącu coś mnie naszło i wróciłam do swoich starych wpisów od 2017 (od końcówki ciąży z Gabrysią) w wzwyż aż do dziś. A tu porównanie moich dwóch dziewczynek! Wszystkie nasze dzieci wychodziły ze szpitala w tym samym stroju i z tym samym kocykiem.


Te czerwone policzki mówią jedno - ach co to było za ząbkowanie! 


Taki fajny prezent od dziadka Andrzeja - kredki z nasionkami, które można posadzić!


O nie tylko nie to! Śnieg!


Wygłupki u Babci.


No to jedziemy!


Już prawie napisałam ten wpis o pomocach dydaktycznych! (wpis w przyszłym tygodniu) Temat całkiem na czasie. ;)


Spotkania rodzinne.


Akcja pielęgnacja, czyli 3 dzieci w wannie, potem wycieranie wszystkich, smarowanie, obcinanie paznokci, czyszczenie uszów, suszenie włosów...wszystko na raz w jednej łazience - uff, wychodzimy potem jak po maratonie! ;)


Dobranocka bez telewizji też się da. (Gapcia widziała już ten odcinek ;) )


Mój króliczek kochany!


Moje dni są bardzo zwyczajne, ale baaardzo aktywne za razem, spokojnie robię 11-12 tysięcy kroków. 


All I need to trochę spokoju!


O nie po raz drugi! Wiosna z nami pogrywa, a tak mocno jej wyczekujemy!


Zahipnotyzowana. Takich zdjęć w telefonie mam 21498274 sztuk.


U cioci i bliźniaczek w odwiedzinach, mają gigantyczny kojec! :)


Najlepszy sos bolognese (który świetnie smakuje i z makaronem jak i z tortillą) robi Pan Poślubiony!


W tym miesiącu byliśmy skrajnie zmęczeni, aż mocno zastanawiałam się czy nie dopadł nas covid. Teraz to już nigdy nic nie wiadomo, strach kichnąć, zakaszleć, a mnie np. często głowa boli i całe ciało. Jest jeszcze coś stare jak świat...przesilenie wiosenne!


Może zorganizujemy jakieś ognisko?


Sztućce, czyli wiadomo - nadziewamy batata, potem bierzemy z widelca do rączki i z rączki do buzi. :)


Obym zawsze miała czas doskonalić sztukę uważności. Uwielbiam ten moment, gdy w tym całym pędzie zauważam coś wyjątkowego.


W tym miesiącu było ogromnie dużo pracy w związku z nową kolekcją Layette, cały czas dziękuje losowi za to, że zdążyłam przed kolejnym lockdownem i zamknięciem przedszkoli.


Najlepsze zabawki to te po Marysi i Gabrysi!


Lubie te popołudnia w skupieniu z dziewczynkami. Tego dnia układałyśmy puzzle.



Spokojne, ciche wieczory to dla wysoko wrażliwego rodzica zbawienie. To moment doładowania, dzięki czemu posiadanie 3 dzieci to "pryszcz". :P


Śniadanie to podstawa!


Miłoszkowi najlepiej śpi się na dworze. Czy słońce czy deszcz i śnieg, ważne żeby za bardzo nie wiało.


Mieliśmy kontrolę jakości!


Gabrysia też miała spadek formy i 2 razy w tym miesiącu poszła spać o...16tej do rana.


A może powinniśmy brać przykład i jak trzeba, to po prostu zwolnić i wypocząć?


Tak tez zrobimy w te święta - zero ciśnienia, tylko odpoczynek.


Mieliśmy też wolny weekend, tylko we 3, bo dziewczynki pojechały do dziadków. My postanowiliśmy odpocząć i spokojne gotować sobie pyszności. ;)



W takich chwilach dopiero do mnie dociera ile jednak pracy jest przy trójce dzieci. Do tego człowiek naturalnie się przyzwyczaja, ale gdy nagle zostaje się z jednym , nawet najbardziej wymagającym, to są to małe wakacje. :)


Jeszcze się mieści. ;P


Dzieciaki w pracy. ;)


Gdyby mi dał ktoś tak pospać...


Wreszcie te ciepłe dni przed nami!


Dziękuje kochani! Życzę nam wszystkim regeneracji oraz wytchnienia w najbliższych dniach.

Całuski i do napisania!
SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig