W Magicznym Domku jest dziś wyjątkowo pusto, cicho i smutno. Prawie dwa tygodnie Pan Poślubiony spędzi w szpitalu. Będzie miał planowaną, poważną operację biodra.
Ostatnie dni chcieliśmy spędzić delektując się życiem domowym. Między innymi dlatego była wczoraj taka dyniowa uczta. Staraliśmy się nie myśleć za wcześnie o szpitalnych murach. A o dziwo w tym miesiącu pechowo zaliczyliśmy je i ja, i teraz Pan Poślubiony. Tak czasami musi być. Potem jest tylko lepiej.
Czekam więc z utęsknieniem na to 'lepiej' za paręnaście dni. Dziś jest mi smutno i jesiennie. Brakło mi energii na pozytywne myślenie.
Po powrocie ze szpitala wyjęłam wszystkie słodycze z domu i odgrzałam zupkę. I z tacą jedzenia zaszyłam się w ciepłym łóżku. Dziś nie chce mi się nawet wystawić czubka nosa. Minimalnie osładzam sobie nastrój dużą dawką cukru.
Nie wiem czy będę miała tyle czasu na pisanie kolejnych postów w najbliższych dniach, jednak bardzo bym chciała. Pan Poślubiony prosił o nie, bo chce zaglądać do Magicznego Domku (chociaż na komputerowym ekranie) by zdrowieć szybciej.
Mocno Was pozdrawiam! I trzymajcie kciuki za te nadchodzące jesienne, trudne dni.