Luty, obok listopada, jest najbardziej depresyjnym miesiącem w roku. Zima w pełni, pochmurne niebo, a my coraz częściej myślimy o wiośnie. Minęły już święta Bożego Narodzenia, świętowanie Nowego Roku i karnawału za nami. Magia śnieżnobiałego krajobrazu zaczyna się ulatniać, a my jak na zbawienie czekamy na wiosenne słońce. Jest szaro, buro i smutno. Nie bez powodu luty jest najkrótszym miesiącem w roku. :)
Wszyscy wiemy, że wiosna w końcu nadejdzie, a wraz z nią podwójna chęć do życia. Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość i postarać się uprzyjemnić sobie to nerwowe oczekiwanie na wiosnę.
Mam swoje 10 sposobów na lutowe smutki. Nie są ani odkrywcze, ani wyszukane, ot tak proste rzeczy, które możemy wprowadzić w życie, by zrobiło nam się lepiej.
Wczoraj usiadłam nad kartką i wypisałam 10 rzeczy, które w moim przypadku najlepiej się sprawdzają, gdy ogarnia mnie zimowa melancholia.
1. MAŁE PRZYJEMNOŚCI
Już wiecie, że to mój ulubiony punkt. :) To małe, z pozoru nic nie znaczące rzeczy, które pomogą nam zrekompensować kłótnie z szefem, stłuczkę, zły dzień czy niepowodzenie. Umiejętność celebrowania prostych chwil jest bardzo przydatną umiejętnością w życiu. Cieszyć się można naprawdę ze wszystkiego. Z dobrego posiłku, aromatycznej herbaty, gorącej kąpieli, interesującej książki. Tak naprawdę tu nie chodzi o to, którą wersję wybierzemy, ale o to by cieszyć się tą czynnością. Doceniajmy to co mamy, nawet jeśli jest to zwykła drobnostka. Cieszenie się z najmniejszych rzeczy, uratowało mnie w jednym z najgorszych okresów w życiu, jakim była choroba Taty i związana bezpośrednio z tym, stresująca praca. Na blogu pojawia się wiele postów o małych przyjemnościach, bo lubię pisać o tym co dobre i nie zapamiętywać tego co złe.
2. NIE TRAĆ CZASU
Jednym z głównych czynników, które mają wpływ na moje samopoczucie, jest przeświadczenie, że nie tracę swojego czasu. Bardzo nie lubię takich dni gdy snuję się po domu bez celu, gdy nie mam zrobionego planu i nie wiem właściwie za co się zabrać. Między innymi dlatego nie mamy telewizji, bo potrafi zabrać spory kawałek z naszego życia. Pamiętam jak w liceum, zdarzały mi się takie dni, że po powrocie ze szkoły siadałam przed telewizorem i skakałam po kanałach. Nie było to ani relaksujące, ani rozwijające (zmieniając wciąż kanały trudno było trafić na dobry film). Gdy zdałam sobie z tego sprawę, zaczęłam zupełnie inaczej organizować swój czas wolny. I tu nie chodzi o to by robić codziennie coś wyjątkowego. Nie namawiam Was byście od razu skakali ze spadochronu, bo życie ucieka. :) Nawet 'nic-nie-robienie', gdy w pewien sposób jest zaplanowanie, pozwala się nacieszyć lenistwem w konstruktywny sposób. Można zaplanować sobie weekend tak, by w 100% naładować akumulatory. Jednak dobry plan pozwoli nam i zjeść leniwie śniadanie (trzeba jednak wcześniej zaplanować zakupy) i wyjść na dłuższy spacer z psem (trzeba sobie ustalić godzinę, trasę i czas spaceru), czytanie przy kawie oraz domowe SPA i wieczorny maraton filmowy (wcześniej warto zrobić listę filmów). Dzięki temu będziemy wstanie zrobić jednego dnia znacznie więcej i nie będziemy mieli poczucia, że czas nam ucieka. Jest to jeden z głównych czynników, które mogą oddalić od nas chandrę czy depresję.
3. SPORT I ŚWIEŻE POWIETRZE
O tym, że sport pozytywnie wpływa na nasze samopoczucie, wiemy wszyscy doskonale. Mamy wiedzę o uaktywniających się endorfinach i o tym jak zbawienny wpływ ma na nasze zdrowie. Jednak u niektórych (i do tej grupy zaliczam się również ja) zimowa aura lutego nijak pokrywa się z tą wiedzą. Tak jak we wrześniu cała szczęśliwa i zapalona biegałam o świcie, tak w obecnej chwili na samą myśl o wyjściu rano, gdy jest zimno i ciemno, przechodzi mnie dreszcz. Podziwiam ludzi wytrwałych i konsekwentnych. W tej materii muszę jeszcze się sporo podszkolić, ale wierzę, że kiedyś uda mi się wprowadzić sport do mojego życia na stałe. Kolejna próbę rozpoczynam wiosną. :)
Jednak jeśli dziś, nie możecie się przemóc, warto zrobić chociaż minimum. Minimum to i tak coś w porównaniu do nic nie robienia. W moim przypadku ustaliłam sobie przynajmniej raz w tygodniu dłuższy, energiczny spacer z psem. Spacer jest o tyle dobry, że oprócz samego ruchu, łykamy świeżego powietrza. Po takim spacerze czuję się rewelacyjnie. Mam wręcz wrażenie, że zimowe spacery są jeszcze przyjemniejsze. Zimne, soczyste powietrze ładuje akumulatory, cera jest rozpromieniona a umysł oczyszczony.
Jeśli uprawiacie regularnie sport to rewelacja! To krok milowy w stronę dobrego samopoczucia. Jeśli jednak macie malutki kryzys jak ja, to postarajcie się chociaż raz w tygodniu pójść na basen czy na dłuższy spacer. To zawsze coś! :)
4. NOWE HOBBY
Znajdź nowe hobby lub odkurz swoje dawne. Może być to szycie, nauka domowych wypieków, studiowanie filmografii Hitchcock'a czy szkicowanie postaci.
Zimowe wieczory sprzyjają domowym hobby, ale nie tylko. Po feriach zimowych zaczynają się przeróżne kursy czy szkolenia. Wydaje mi się, że na smutki najlepsze będzie hobby twórcze. Podczas nauki nowych umiejętności osiągamy bardzo przyjemny stan skupienia, który powoduje, że nie jesteśmy wstanie jednocześnie myśleć o naszych problemach. Po twórczym działaniu, jesteśmy dumni z naszego dzieła, nawet jeśli nie jest idealne. Symbolizuje jednak naszą ciężką pracę i włożone w nią serce.
Mam kilka rzeczy
DIY do zrobienia w domu i cieszę się na samą myśl. :) Wiosną i latem będzie znacznie mniej czasu niż teraz. Korzystajmy z zimowych wieczorów!
5. DBAJ O SIEBIE
To dobry moment by pomyśleć o swoim zdrowiu i wyglądzie. Warto się wybrać na badania okresowe, odwiedzić lekarza rodzinnego i wyleczyć przewlekłe choroby. Chociaż jak mantrę powtarzają nam, że zdrowie jest najważniejsze, często o tym zapominamy.
Gdy zadbamy o odpowiednią dietę (niekoniecznie odchudzającą!), ruch i zdrowy styl życia, łatwiej będzie nam przezwyciężyć smutki i problemy dnia codziennego.
Warto też zadbać o swój wygląd. Zadbana cera, włosy i ciało, wzmacnia poczucie własnej wartości. Doskonale wiecie, że gdy czujemy, że jesteśmy zadbani, jesteśmy bardziej otwarci i mamy większą odwagę, bo czujemy się dobrze we własnym ciele (niezależnie od kilogramów).
Jeśli nie możecie pozwolić sobie na regularne i częste wizyty u kosmetyczki, możecie, jak ja, cieszyć się małymi przyjemnościami (punkt 1) w zaciszu domowym urządzając sobie SPA. Bardzo mnie to relaksuje.
6. OTACZAJ SIĘ LUDŹMI
Spotkania z przyjaciółmi, znajomymi czy z rodziną pomogą nam przetrwać zimowe smutki. Wspólnie można zrobić coś ciekawego lub spędzić spokojny wieczór w domu rozmawiając na wszelakie tematy.
7. ROZWÓJ OSOBISTY
Melancholia może być dobrym pretekstem do głębszego zastanowienia się nad swoim życiem. Skoro czujemy, że brakuje nam sił i napędu do działania, musimy zastanowić się co blokuje nasz dalszy rozwój. Rozwój osobisty to nie tylko kolejne nabyte umiejętności, ale również dialog ze samym sobą i zdolność słuchania swoich wewnętrznych potrzeb.
Współczesny świat bombarduje nas tyloma sposobami na życie, że czasami nie wiemy czy żyjemy tak jakbyśmy chcieli (w zgodzie ze sobą), czy tak jak powinniśmy żyć według panującej mody, religii czy przekonań innych. Czasami trudno dotrzeć wgłąb siebie i trzeba sobie trochę w tym pomóc np. odpowiednią literaturą. Bardzo lubię zawarte w niej ćwiczenia i sam fakt, że robię coś w tym kierunku, by w jakiś sposób poszerzyć swoje umiejętności interpersonalne, poprawia mi humor.
Wybierając książkę powinniśmy zastanowić się jaki w danym momencie życia mamy problem. Czy jest to kwestia problemów w pracy, traumatyczne przeżycie czy poszukiwanie swojej drogi. Ponieważ jest mnóstwo poradników dostępnych na rynku, powinniśmy przed zakupem przeczytać recenzję, dowiedzieć się czegoś więcej o autorze, by ich treść nie była infantylna i stereotypowa.
8. PLANUJ
Już sama myśl o danej czynności może nas pobudzić do działania. Planowanie ma w sobie wiele korzyści. Pozwala nam się oswoić (na początku w myślach) z daną czynnością lub problemem oraz ułatwia opracowanie strategii. Czy już samo planowanie wakacji (trasy, miejsc do zwiedzania) nie poprawia nam samopoczucia? :)
Planowanie jest ambitniejszą wersją marzeń. Planujemy po kolei kroki by się do nich zbliżyć i je spełnić.
Mi ostatnio wiele radości sprawiło zaplanowanie wiosennych prac w ogródku. W tym roku będzie dużo zmian, a ja już wiem co zrobić, by nie zacząć od końca. :)
9. UŚMIECH I DOBRE UCZYNKI
Zazwyczaj w pracy czy w szkole mamy kontakt z wieloma osobami. Ludzie, których spotykamy w ciągu dnia mają wpływ na nasze samopoczucie. Jeśli widzimy kogoś płaczącego w tramwaju, od razu robi nam się przykro. Jeśli pokłócimy się z kimś w pracy, napięta atmosfera może przenieść się do naszego domu. Również to, jaki my mamy stosunek do innych osób, ma wpływ na nasze samopoczucie. Zauważyłam, że warto zmienić nastawienie i przełamać schematy w stosunku do osób, za którymi np. nie przepadamy. Jeśli my zaczniemy być dla nich milsi, po jakimś czasie okaże się, że i oni stają się dla nas przychylniejsi. Gdy uśmiechniemy się do kogoś smutnego, jest szansa, że ta osoba odwzajemni uśmiech i zrobi się jej milej. Nie chodzi o to by uśmiechać się nieszczerze i nienaturalnie, ale po paru sytuacjach, w których to mnie ktoś zupełnie obcy 'uratował' uśmiechem, zaczęłam wierzyć w jego siłę.
Pozytywne nastawienie do ludzi, zwyczajny uśmiech, dobre uczynki sprawiają, że zaczynamy siebie lubić i szanować. W moim przypadku, wielokrotnie przekonałam się, że gdy mnie poniosą emocje w pracy czy w miejscu pełnym równie zdenerwowanych ludzi, zawsze obraca się to przeciwko mnie. Jeśli obdarowujemy się dobrym słowem i nie chcemy pielęgnować złych emocji w stosunku do innych, coraz więcej dobra wraca z powrotem do nas. Dobre uczynki mogą być naprawdę malutkie, ale skoro uszczęśliwią osobę, która tego potrzebuje, uszczęśliwią również nas samych. Jak to mawiał Bartoszewski: "Warto być przyzwoitym". I warto w swoim życiu do tego dążyć.
10. WYSYPIAJ SIĘ!
Mamy dużo na głowie, w ciągu dnia pragniemy zrobić jak najwięcej, a jak na ironię doba jest najmniej elastyczną rzeczą na świecie. Często kosztem snu staramy się sprostać wymaganiom współczesnego świata. Niestety permanentne niewysypianie się powoduje, że jesteśmy rozdrażnieni, rozkojarzeni i niespokojni. Im dłużej to trwa, tym mamy większe problemy z zasypianiem. Najgorsze jest to, że na jakość snu ma nie tylko czas snu (modelowo 8 godzin) ale również miejsce snu w ciągu doby. Nawet jeśli położymy się spać o 3 nad ranem i będziemy spali nawet 10 godzin, regeneracja naszego organizmu będzie niekompletna. Chodzenie spać o regularniej, w miarę wczesnej porze, naprawdę poprawia jakość naszego życia.
Oczywiście są pewne okresy jak sesja (nauka po nocach), świętowanie (nocne imprezy do białego rana) czy też szał twórczy (malowanie, szycie, tworzenie muzyki itp.) lub wciągająca książka, od której nie możemy się oderwać do 5 nad ranem. Ale najgorzej jest wtedy gdy nie idziemy spać bo 'nam się nudzi' (patrz punkt 2). Bo zmarnowaliśmy czas w ciągu dnia i teraz w środku nocy próbujemy go nadgonić lub gdy bezwiednie skaczemy po kanałach do późnej nocy. Jeśli nie pracujesz na nocnej zmianie, czy nie masz małego dziecka, które samo wyznacza system snu :) lub gdy nie ma ku temu wyjątkowej sytuacji - wysypiaj się! Tak mała rzecz może przyczynić się do Twojego lepszego samopoczucia.
Zrób mały eksperyment i chociaż przez tydzień chodź spać o 22.30 - 23.00. Czy każdego, kolejnego ranka nie czujesz się weselsza i pełniejsza energii?
Są to moje sposoby na lutowe smutki, których staram się dla własnego dobra i samopoczucia przestrzegać.
A Wy macie jakieś sposoby na 'lutowe smutki'? :)
Wasza G.