Udało się! Spotkaliśmy się wszyscy przy świątecznym stole. Praktycznie już drugi rok pandemii sieje w każdym z nas taką niepewność czy nie spadnie na kogoś kwarantanna lub nie daj Boże choroba, więc z ogromną wdzięcznością przyjmuje ten dar, że spotkaliśmy się przy Wigilijnym stole w większym gronie wszyscy zdrowi.
W tym roku udała mi się jeszcze jedna rzecz - w 100% nie daliśmy się przedświątecznej gonitwie. Przygotowania trały naturalnie, nieśpiesznie i naprawdę bezstresowo. Choinkę ubieramy zawsze na początku grudnia - przez co mamy piękne nastrojowe tło już znacznie wcześniej. Prezenty już kolejny rok postanowiliśmy dawać praktycznie tylko wszystkim dzieciakom, przez co ominęła nas coroczna zgadywanka co kupić tak wielu osobom. Prawda jest taka, że gdy przy stole zasiada cała rodzina i wiele osób dorosłych to naprawdę z biegiem lat nie wiadomo co komu kupić i nie ma co na siłę napędzać spiralę konsumpcjonizmu. Umówiliśmy się, że każdy coś podaruje w swoim zakresie w zaciszu domowym. Ja naprawdę lubię prezenty (dawać i dostawać) ale jest jeszcze w roku tyle okazji, by celebrować każdego z osobna, że w zupełności wystarczy skupienie się na dzieciach. W tym roku gościliśmy 13 osób dorosłych i 6 dzieci. Więc łatwo obliczyć, że gdyby każdy miał kupować każdemu prezent (łącznie z tymi dla dzieci) to pod choinką byłoby przynajmniej 247 prezentów! Chcieliśmy tego szaleństwa uniknąć i poza kilkoma wyjątkami na prezenty dla dzieci zrobiliśmy składkę i dzięki temu można było kupić im "grubsze" prezenty, które będą cieszyły je przez cały rok. By uniknąć stresu piszemy list do Mikołaja ze znacznym wyprzedzeniem i prezenty, zawsze kupuje wcześniej (w tym roku skorzystałam też z Black Friday w ulubionych sklepach z zabawkami). Wiem też ile to pracy (dosłownie w godzinach!) zajmuje pakowanie prezentów, dlatego też robię to znacznie wcześniej i daje mi to taki wewnętrzny spokój. Kolejna sprawa to fakt, że prezenty przynosi Mikołaj nocą przed Wigilią. Stawiamy na kominku kawałek ciasta, mleko dla Mikołaja, a on jak już wszyscy smacznie śpią układa prezenty pod choinką. Tą tradycje wprowadziliśmy parę lat temu, bo w tym całym zamieszaniu przy 3 dzieci, 3 zwierząt, masy gości nie ogarnęlibyśmy pierwszej gwiazdki i przemycenia gdzieś prezentów w ostatniej chwili w Wigilię.
Jeśli chodzi o jedzenie, to pomimo iż u nas zazwyczaj jest sporo osób przy kolacji, wiem z doświadczenia, że nie warto robić dużych ilości, bo przecież tych potraw jest sporo. O wiele więcej pracy mam przygotowując jakieś inne rodzinne uroczystości, gdzie sami wszystko przygotowujemy. Zgodnie z tradycją w Wigilię każdy przynosi swoje popisowe dania i ta praca jest rozłożona, wiec nie biegamy jak szaleni po sklepach i nie gotujemy w pocie czoła. To daje naprawdę sporo swobody i luzu.
Dla mnie duży kamień milowy to również udekorowanie stołu. Lubię gdy mam to już z głowy dzień wcześniej. Jak co roku bardzo czynnie pomagała mi Marysia i zrobiłyśmy nawet fikuśne choineczki z serwetek. W tym roku jakoś nie miałam wielkiej potrzeby wyciągania wszystkich naszych ozdób świątecznych i oprócz choinki pojawiło się tylko kilka akcencików.
No i przepięknym prezentem był fakt, że w końcu doczekaliśmy się białych świąt! To stwarza niepowtarzalny klimat, który teraz jeszcze bardziej się docenia.
Rodzinny czas.
Zapraszam na kolejną Gwiazdkową Chwalipiętę - lubicie ten cykl, bo zawsze można coś popatrzeć na różne nadchodzące okazje. U nas trójka zupełnie innych wiekowo dzieciaków i różne osobowości, więc z pewnością było spore urozmaicenie. Ogólnie trzymamy się listu do Mikołaja, ale zawsze staram się dzieci czymś dodatkowych zaskoczyć. :)
Prezenty Marysi
Marysia ceni sobie wszystkie artystyczne zestawy, więc nie mogło zabraknąć czegoś do twórczego spędzania czasu. Teraz jest tyle przepięknych pozycji, że zawsze coś odnajdę pięknego!
Jedna dla Marysi, druga dla Gabrysi.
Prezenty Gabrysi
Gabrysia to z pewnością nietuzinkowe dziecko. Ochoczo sama z siebie chce zakładać sukienki (np. na Wigilię) ale zaznacza, że interesują je bardziej "chłopackie" zabawki, wiec jej lista pięknie wpasuje się też w prezentownik dla chłopca. :)
Zestaw kredek (taki jak u Marysi) oraz kreatywne zestawy też muszą być!
Zestaw Lego musi być - a statek piratów składali grubo ponad 4 godziny!
Prezenty Miłoszka
Coś do zajęcia raczek - bardzo fajna zabawka ćwicząca sprawność manualną. Karmimy robaczkami pisklaka. Przyciąga uwagę na dłużej.
Drewniany samochodzik do układania.
Wszystkie nasze dzieciaki dostały też urocze poduszeczki ręcznie wykonane przez siostrę Michała. Są przepiękne, każda trochę inna w pięknych odcieniach.
Piękne prezenty i naprawdę udane święta w gronie rodzinnym.
Oczywiście ogromnie brakowało mi Babi, ale jeszcze jestem chyba na etapie wewnętrznego zaprzeczenia, bo nadal nie dociera do mnie, że jej już z nami nie ma. Po prostu naprawdę czuję jej obecność. Potrafię ze spokojem rozmawiać o jej śmierci, w Wigilię byliśmy na cmentarzu i czuje jakiś taki wewnętrzny spokój. Bywają tylko takie niespodziewane momenty, gdy w samotności paraliżuje mnie ta myśl, że tu w realnym życiu już nie usłyszę je głosu, nie porozmawiamy nigdy więcej i ogarnia mnie przez kilka minut rozdzierający ból i rozpacz. Po jej śmierci życzyliśmy sobie w gronie rodzinnym, by chociaż przychodziła do nas we śnie. Mnie śniła się już dwa razy i była w tym śnie tak radosna i...spełniona, że daje mi to trochę siły na radzenie sobie z tą stratą, która nie jest łatwa, tym bardziej, że świat po prostu biegnie dalej jak gdyby nigdy nic...
Niebawem wracam do Was z migawkami grudnia, a w styczniu postaram się zrealizować cykl odpowiedzi na Wasze pytania, za które Wam ogromnie dziękuję.
Ściskamy Was mocno i życzymy spokojnego czasu przed Nowym Rokiem obfitującym w przemyślenia, czas refleksji i pełnych nadziei marzeń na przyszły rok. Będzie pięknie!
Wasza G.