Młode mamy, które spodziewają się pierwszego dziecka często szaleją w trakcie kompletowania pierwszej garderoby maluszka. Trudno im wyobrazić sobie, że z pierwszych rozmiarów maluszek wyrasta w ciągu 2-3 tygodni, a kupowanie ubranek przed porodem na rozmiar powyżej 3 miesiące nie ma sensu, bo wtedy najprawdopodobniej zmieni się już sezon i będą potrzebne ubrana na chłodniejsze lub znacznie cieplejsze dni. Przy pierwszym dziecku mamy też często kurczowo trzymają się rozmiaru, który wskazuje wiek maluszka, bo nie chcą go "postarzyć" i kupować większych rzeczy na zapas. Potem dzieciaczki tak śmiesznie wyglądają w tych przyciasnych ubrankach, ale przecież żal byłoby nie założyć czegoś chociaż raz. Zdecydowanie przy kolejnych dzieciach świadomość się zmienia. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Po pierwsze zauważyłam, że ja bardzo przywiązuje się do ubrań dziewczyn, w których jest im ładnie i wygodnie. Lubię to, że chodzą "ciągle w tym samym", bo jakby to dziwnie nie zabrzmiało, wtedy mają taki swój wyjątkowy styl. Marysia ma swoje ulubione rzeczy, które lądują w każdym kolejnym praniu. Co więcej mnóstwo ulubionych ubrań, które po niej schowałam nosi teraz Gabrysia. Marysia za każdym razem pamięta, że coś nosiła! Oczywiście Gabrysia też ma swoje nowe rzeczy, bo nie zawsze rozmiar pokrywał się nam z porą roku (Marysia jest z jesieni, a Gabrysia urodziła się wiosną). Uwierzcie mi jednak, że z taką samą radością kupuję nowe ubranka, jak i wyjmuję z pachnącego pudełka te po Marysi. Są takie sentymentalne! Czasami słyszę takie opinie, że ubieranie w te same rzeczy swoje dzieci kojarzy się z taką biedotą i skąpstwem. W głowie mi się to nie mieści, bo to trochę odbieranie sobie takich sentymentalnym momentów, nie mówiąc, że to naprawdę marnotrawstwo.
Dziewczyny w tym samym stroju wychodziły ze szpitala. Zobaczcie moje słodkie naburmuszone brzydalki w takim samym outficie! ;) Mamy pamiątkę na lata!
Domyślacie się, która to Marysia, a która Gabrysia?
Wyrosły nam te brzydalki na małe kobietki.
Dlatego lubię kupować rzeczy dobrej jakości, ale też nie przesadzam z markami (i cenami), bo z drugiej strony dzieci naprawdę szybko rosną. Bardzo lubię jakość rzeczy marek Next czy Newbie, ale również H&M Concious czy rzeczy z Zary, Mango itp. Jednym słowem w każdej poczciwej sieciówce znajdą się dobre ubrania. Kieruję się składem, dotykiem i funkcjonalnością. Już kiedyś wspominałam, że buty moich dziewczyn raczej nie przekraczały ceny 149 zł (zdarzały się pojedyncze wyjątki), a buty były zawsze dobrej jakości, ze skórki itp.
Domyślacie się, która to Marysia, a która Gabrysia?
Wyrosły nam te brzydalki na małe kobietki.
Dlatego lubię kupować rzeczy dobrej jakości, ale też nie przesadzam z markami (i cenami), bo z drugiej strony dzieci naprawdę szybko rosną. Bardzo lubię jakość rzeczy marek Next czy Newbie, ale również H&M Concious czy rzeczy z Zary, Mango itp. Jednym słowem w każdej poczciwej sieciówce znajdą się dobre ubrania. Kieruję się składem, dotykiem i funkcjonalnością. Już kiedyś wspominałam, że buty moich dziewczyn raczej nie przekraczały ceny 149 zł (zdarzały się pojedyncze wyjątki), a buty były zawsze dobrej jakości, ze skórki itp.
A jeśli o buty chodzi, to naprawdę max. 4-5 par (wliczając kapcie i kalosze) na sezon, bo nie ma sensu więcej kupować. Dziewczyny całe wakacje przechodziły w jednych sandałkach. Klucz to wybierać takie kolory, by pasowały do wszystkiego.
Dzisiejszy post przyszedł mi do głowy jakiś czas temu, gdy kompletowałam garderobę dziewczyn na jesień. I gdy o nim wspominałam bardzo o niego prosiliście. Absolutnie nie stawiam się tu w roli najoszczędniejszej mamy na świecie, bo i mnie zdarza się kupić coś bo mi się podoba, a niekoniecznie jest najpotrzebniejsze i najtańsze, a sklepów takich jak Pepco raczej unikam. Wiem, że jest mnóstwo mam, które mają taką sytuację, że kupują tylko w secondhandach (nota bene nie mam nic przeciwko, sama znalazłam tam parę perełek dla siebie i dziewczyn, a sporo rzeczy mam też po dzieciach moich znajomych. To nic złego!) Post nie jest również dla wojujących mam minimalistek. :) Wpis o dziecięcej garderobie kieruje raczej dla mam, rodziców, którzy w dobie tych cudnych instagramowych stylizacji trochę nie wiedzą jak sobie z tymi dziecięcymi zakupami poradzić. Co właściwie jest potrzebne, czym się kierować, jak robić zakupy gdy ma się więcej dzieci. Oczywiście to tylko moje spostrzeżenia, a gdy macie jakieś dodatkowe, nie wahajcie się napisać o nich w komentarzu! :) Inspirujmy się i uczmy od siebie nawzajem.
[Po lewej strona Marysi, po prawej Gabrysi.]
Szuflada Gabrysi z body i piżamkami.
Szuflada Marysi z podkoszulkami i piżamami.
Szuflada Marysi.
Podkoszulki i bluzeczki z długim rękawem (góra Marysi, dół Gabrysi plus koszyczki na skarpetki)
1. Zaczynam każdy sezon od prządków w szafie. Oceniam, z których rzeczy dziewczyny wyrosły, które rzeczy nie noszą bo nie lubią (rzadko się już to zdarza). Ulubione po Marysi chowam do pudełka rozmiarami na przyszłość. Ubrania, które nie są do naprawienia (np. silne zabrudzenia) lądują w koszu, pozostałe, które są w bardzo dobrym stanie sprzedaję, oddaję rodzinie lub wrzucam do puszki PCK.
2. W przypadku Gabrysi, szukam ubranek w obecnym rozmiarze w pudełku po Marysi. Często się okazuje, że ponad połowa garderoby jest już zapewniona.
3. Dziewczyny noszą ubranka trochę ponad swój rozmiar. Gabrysia, która skończyła w maju roczek nosi już rozmiar 86-92 a Marysia 104-110. W obu przypadkach zdarza się, że rękawki trzeba podwinąć, ale mi taki efekt się szalenie podoba. Bluzeczki są wygodniejsze, nie krępują ruchów, a podwinięte bluzy wyglądają znacznie bardziej "czadersko" niż przykrótkie rękawki. No i co najważniejsze, na dłużej starczą.
Wyjątkiem mogą być cechy szczególne Waszych dzieci, które trzeba obserwować. Bo np. dziewczyny mają długie nogi i zawsze wybierałam raczej rozmiar więcej (np. Zara w szczególności). Z drugiej strony Marysia ma bardzo szczupłą pupkę i latem szorty nosiła rozmiar mniejsze (rozm. 98) bo wtedy na nią pasowały a długość nogawki nie była aż tak ważna.
Podsumowując im bliżej ciała, tym rzeczy mogą być mniejsze, bo np. bielizna czyli majtki, podkoszulki, body z krótkim rękawem dobrze jak przylegają normalnie, ale kolejne warstwy mogą być większe (oczywiście o max. rozmiar), bo moim zdaniem naprawdę lepiej to wygląda, a ubrania dłużej mogą nam służyć.
4. Wygoda jest najważniejsza. Mam dwie dziewczynki, ale pamiętam z dzieciństwa do dziś jaką zmorą było noszenie niewygodnych ubrań np. sztywnych sukienek. Byłam dziewczyną, która zdecydowanie wolała łazić z chłopakami po drzewach. Moje dziewczyny to też niezłe łobuziaki z posiniaczonymi kolanami (Marysia) i głowami (Gabrysia), więc w ubiorze stawiam przede wszystkim na wygodę. Marysia raz miała prawdziwe jeansy, gdy była jeszcze niemowlakiem i to była ostatnia para w naszej historii. Nie wiem kto to wymyślił, ale ani to nie jest wygodne dla leżącego noworodka, ani dla raczkującego niemowlaka, ani dla dzieci które już biegają. Sięgam więc zawsze po leginsy (również takie które udają że są jeansami).
Jeśli chodzi o sukienki, które przyznaje są naprawdę urocze, ale nie są praktyczne do czasu kiedy dziecko nie zacznie chodzić. Niemowlakom podwijają się pod szyję, a gdy już raczkują zahaczają się o kolanka. Potem wszystko zależy od osobowości dziewczynki, bo znam takie, które wychowane są w kulcie tiulowych sukienek i chcą nosić tylko takie. Ale u nas sprawdzają się albo sukienki z miękkiej dzianiny, które nie krępują ruchów i są w takim luźnym, codziennym stylu, albo są to sukienki na specjalne okazje.
5. Myślę, że w tej zasadzie (szaleństwie ;) ) jest metoda, ale nie kupuję dziewczynom niczego związanego z bajkami, czy bohaterami książek. Tak jak ja nie muszę mieć kubka czy koszulki z podobizną mojego ulubionego piosenkarza czy serialu który oglądam, tak nie uczę dziewczyn tego, że jak lubią coś to od razu muszą mieć to na ubraniu. Właściwie to nawet nie muszę uczyć, po prostu nigdy nie miały niczego z podobizną z bajek i nigdy o coś takiego nie poprosiły. Wiem, że wielu rodziców ma z tym problem, ale to dlatego, że gdy dzieci jako maluszki lubiły świnkę Peppę, to kupowali wszystko ze świnką Peppą. Potem przyszła Misza i Masza czy inny bohater, a potem całą garderobę muszą mieć w Krainie Lodu lub w Spidermanie.
6. Staram się dostosowywać ilość ubrań dzieci, do częstotliwości prania w domu. U nas pierze się średnio raz na tydzień a czasami nawet rzadziej (liczę czas w którym rzeczy zdążą przejść z kosza na brudy, ewentualne prasowanie, aż znajdą się z powrotem w komodach i szafach). Dobry układ jest taki, że gdy układam ubranka na miejsce są tam prawie pustki. Oczywiście sezon jesienno-zimowy ma swoją specyfikę, więc nie wliczam w to wszystkich swetrów i bluz, bo czasami wystarczy podkoszulek i bluzeczka.
7. Nie przejmuję się panującą modą. Najważniejsze jest dla mnie to by rzeczy pasowały do dziewczyn i do pozostałych ubranek. Najczęściej dół czyli spodnie, rajstopy oraz buty są stonowane, a góra to głównie ugry, brązy, błękity i granaty, szarości, wrzosy oraz trochę czerni i pudrowego różu. Te wszystkie kolory świetnie się ze sobą łączą. Rano nie tracę przesadnie czasu na wybieranie dla dziewczyn kreacji, bo wszystko do siebie ładnie pasuje.
8. Zakupy robię głównie przez internet, przez co mogę spokojnie wybierać ubrania bez pospiechu i tłumów w sklepach. Zazwyczaj otwieram kilka zakładek (np. Next, Zara, H&M, Newbie, Mango) i patrzę jaki jest asortyment. Wiem już co lubię w tych sklepach najlepiej. Najlepsze jakościowo piżamki z pięknymi wzorami można kupić w 3 paku w sklepie Next. (3 piżamki na sezon wystarczą zdecydowanie!) W H&M kupujemy rzeczy głównie basicowe, a w Zarze czy w Mango takie z charakterem. Dodam jeszcze, że zazwyczaj ze 2 dni oglądam asortyment, a potem robię większe zakupy w tych sklepach i mam spokój niemalże do następnej wiosny.
9. Buty to już sprawa newralgiczna, bo noga rośnie tak nieregularnie, że nigdy nic nie wiadomo. Czasami są przestoje, a czasami nawet nie wiadomo, kiedy nagle wszystkie buty stają się za małe. Dlatego staram się wybierać buty dobrze wyprofilowane, z dobrych materiałów ale nie za bajońskie sumy. Z drugiej strony unikam butów z typowych sieciówek, bo pomimo iż bywają ładne, to nie są za dobrze wyprofilowane i mogą się przyczynić do nieprawidłowego rozwoju stopy. Najczęściej udaje mi się trafić perełki w TKMaxx. Polecam też Mrugałę i obuwie na Zalando dla dzieci, ale również byłam nie raz zaskoczona jakością i wykonaniem skórzanych butów marki Lasocki dla CC.
Na nadchodzący sezon dziewczyny mają botki, lakierowane eleganckie butki do sukienki, kalosze i kapcie (które raczej noszą po kąpieli wieczorem). Jeszcze tylko czekam na półbuty sportowe (Mrugała). Kalosze polecam z firmy Demar - niedrogie a super wykonane i ocieplane.
Buty Marysi (Friboo i Primigi z Zalando)
Butki Gabrysi (Lasocki i Falcotto z TKMaxx)
Kalosze dziewczyn (Demar)
Kapcioszi (Króliczki Next, skórzane Lupilu Lidl - gwiazdkowy prezent!)
10. Myślę, że nie warto też ubierać dzieci przesadnie dziecinnie (jeśli nadruki, to naprawdę ładne, które niekoniecznie podkreślają, że dziecko jest dzieckiem). Dlatego nie przepadam za wzorami z bajek czy też takimi typowo dziecięcymi typu spodnie w pieski itp. Z drugiej strony niezbyt dobrze wyglądają małe dzieci przebrane za dorosłych. Widuje to znacznie częściej w ubraniach dla chłopców. Czasami widzę takie biedaki ledwo co chodzące w sztywnych jeansach i koszulach zapiętych pod samą szyję i strasznie mi ich szkoda, bo widać, że strój zupełnie nie współgra z ich rozwojem i potrzebą ruchu.
9. Buty to już sprawa newralgiczna, bo noga rośnie tak nieregularnie, że nigdy nic nie wiadomo. Czasami są przestoje, a czasami nawet nie wiadomo, kiedy nagle wszystkie buty stają się za małe. Dlatego staram się wybierać buty dobrze wyprofilowane, z dobrych materiałów ale nie za bajońskie sumy. Z drugiej strony unikam butów z typowych sieciówek, bo pomimo iż bywają ładne, to nie są za dobrze wyprofilowane i mogą się przyczynić do nieprawidłowego rozwoju stopy. Najczęściej udaje mi się trafić perełki w TKMaxx. Polecam też Mrugałę i obuwie na Zalando dla dzieci, ale również byłam nie raz zaskoczona jakością i wykonaniem skórzanych butów marki Lasocki dla CC.
Na nadchodzący sezon dziewczyny mają botki, lakierowane eleganckie butki do sukienki, kalosze i kapcie (które raczej noszą po kąpieli wieczorem). Jeszcze tylko czekam na półbuty sportowe (Mrugała). Kalosze polecam z firmy Demar - niedrogie a super wykonane i ocieplane.
Buty Marysi (Friboo i Primigi z Zalando)
Butki Gabrysi (Lasocki i Falcotto z TKMaxx)
Kalosze dziewczyn (Demar)
Kapcioszi (Króliczki Next, skórzane Lupilu Lidl - gwiazdkowy prezent!)
10. Myślę, że nie warto też ubierać dzieci przesadnie dziecinnie (jeśli nadruki, to naprawdę ładne, które niekoniecznie podkreślają, że dziecko jest dzieckiem). Dlatego nie przepadam za wzorami z bajek czy też takimi typowo dziecięcymi typu spodnie w pieski itp. Z drugiej strony niezbyt dobrze wyglądają małe dzieci przebrane za dorosłych. Widuje to znacznie częściej w ubraniach dla chłopców. Czasami widzę takie biedaki ledwo co chodzące w sztywnych jeansach i koszulach zapiętych pod samą szyję i strasznie mi ich szkoda, bo widać, że strój zupełnie nie współgra z ich rozwojem i potrzebą ruchu.
Garderoba Marysi
Nastawiona głównie na to, by było jej wygodnie w przedszkolu. Na zdjęciu są nowe rzeczy, oczywiście po porządkach zostały nam jeszcze z poprzedniej wiosny.
Garderoba Gabrysi. (niektóre nowe rzeczy to prezenty, które czekają do Wigilii lub urodzin!)
Pewnie zauważyłyście, że Gabrysi nie kupiłam żadnej sukienki a to dlatego, że czekają na nią cudne sukienki po Marysi! (nie mogłam się powstrzymać, by ich Wam nie pokazać!)
A dwie urocze sukieneczki dostałam od koleżanki Ani z Koszalina. Pozdrawiam kochana!
Z racji, że sezon jesień-zima trwa właściwie pół roku, to oczywiście pewnie będą pojawiały się okazje do skompletowania np. typowo zimowych butów lub kurtek (chociaż podejrzewam, że dziewczyny zmieszczą się jeszcze w te, które mamy). Jednak niezmiernie dużo spokoju daje mi takie przemyślane, właściwie jednorazowe kompletowanie dziecięcej garderoby. Nic mnie nie kusi, nie muszę specjalnie wybierać im sukienek przez jakąś imprezą czy uroczystością lub ulegać pokusie bo coś pojawiło się nowego w sklepach. Niestety w wielu sklepach nowości pojawiają się niemalże co miesiąc i szafa pękała by w szwach, gdyby chciało się kupić wszystko co się akurat w danej chwili nam podoba.
Myślę, że najlepszy sposób, by nie zwariować z garderobą naszych pociech jest postawienie na schludność oraz oszczędność w kolorach tak, by rzeczy do siebie pasowały. I nie przesadzać z ilością, bo już za chwilkę będą czekały Was kolejne zakupy, bo dzieci przecież tak szybko rosną. :)
Buziaki dla Was! I do napisania niebawem!
Myślę, że najlepszy sposób, by nie zwariować z garderobą naszych pociech jest postawienie na schludność oraz oszczędność w kolorach tak, by rzeczy do siebie pasowały. I nie przesadzać z ilością, bo już za chwilkę będą czekały Was kolejne zakupy, bo dzieci przecież tak szybko rosną. :)
Buziaki dla Was! I do napisania niebawem!