To chyba najpóźniej dodane migawki miesiąca w historii, a to dlatego, że sama myśl o pisaniu o tym co się u nas działo w lutym, podczas gdy marzec przyniósł zupełnie inną rzeczywistość, wydawała się dla mnie zbyt abstrakcyjna. Jak pisać o tej zwykłej codzienności, gdy na świecie dzieją się takie rzeczy? Jednak dostaje od Was wiadomości, że właśnie teraz, w czasie kiedy to się wszystko dzieje, tym bardziej pragniecie poczytać o czymś lekkim i przyjemnym, by trochę odpocząć od dramatycznych informacji ze świata. Ja, chociaż jest to bardzo aktywny czas dla naszej rodziny, też potrzebuje takiej odskoczni. Może właśnie trzeba pisać o takiej zwykłej codzienności, bo wszyscy tak bardzo za nią tęsknimy? Zapraszam Was na migawki lutego, czyli jakby z zupełnie innego świata...
Co tu dużo mówić, luty upłynął nam na błogiej sielance z malutkim Miłoszkiem.
To był czas na zapoznawanie się całą naszą rodzinką.
Siostry przecudownie przyjęły braciszka. Nie odczułam żadnej zazdrości, wręcz wielką fascynację.
Dziewczynki dostały od Miłoszka trochę słodyczy, które podkradały z szafki jeszcze przed weekendowym śniadaniem do łóżka (musiałam zmienić skrytkę na słodycze).
Takich zdjęć było chyba z milion!
I tak Gabrysia została starsza siostrą.
Moja trójka (wciąż nie mogę w to uwierzyć!)
Już w pierwszy weekend odwiedzili nas nasi najbliżsi. Moi teściowie, mój brat i Babi. Aż trudno uwierzyć, że różni ich 95 lat! Piękne zdjęcie na pamiątkę.
I chociaż pierwszą rzeczą po wstaniu jest u mnie ścielenie łóżka, to w tych pierwszych dniach cieszyłam się takim widokiem!
Szykujemy kąpiel.
Wieczorne rytuały. Tata czyta na fotelu z dziewczynkami, my z Miłoszkiem na mini kanapie się przysłuchujemy.
Uwielbiają plastyczne zabawy.
W lutym napiekłam się biszkoptów z jabłkami! Po pierwsze miałam ogromną ochotę na jabłka w każdej postaci, po drugie mieliśmy sporo gości chcących poznać młodego kawalera. (pisząc to teraz aż łezka się kręci na to przyjemne zamieszanie towarzyskie i odwiedziny)
I tak zostałam mamą chłopca.
Pyszne Quiche po raz kolejny!
Spacer!
Zawsze nas zastanawiało - jak sobie poradzić z trójką dzieci! ;)
Ale jakoś trzeba! Tym bardziej, że w lutym miałam przeogromnie dużo pracy przed wprowadzeniem nowej wiosenno-letniej kolekcji Layette.
Co tu dużo mówić, luty upłynął nam na błogiej sielance z malutkim Miłoszkiem.
To był czas na zapoznawanie się całą naszą rodzinką.
Siostry przecudownie przyjęły braciszka. Nie odczułam żadnej zazdrości, wręcz wielką fascynację.
Dziewczynki dostały od Miłoszka trochę słodyczy, które podkradały z szafki jeszcze przed weekendowym śniadaniem do łóżka (musiałam zmienić skrytkę na słodycze).
Takich zdjęć było chyba z milion!
I tak Gabrysia została starsza siostrą.
Moja trójka (wciąż nie mogę w to uwierzyć!)
I chociaż pierwszą rzeczą po wstaniu jest u mnie ścielenie łóżka, to w tych pierwszych dniach cieszyłam się takim widokiem!
Szykujemy kąpiel.
Wieczorne rytuały. Tata czyta na fotelu z dziewczynkami, my z Miłoszkiem na mini kanapie się przysłuchujemy.
Uwielbiają plastyczne zabawy.
I tak zostałam mamą chłopca.
Pyszne Quiche po raz kolejny!
Spacer!
Zawsze nas zastanawiało - jak sobie poradzić z trójką dzieci! ;)
Ale jakoś trzeba! Tym bardziej, że w lutym miałam przeogromnie dużo pracy przed wprowadzeniem nowej wiosenno-letniej kolekcji Layette.
Ostatnie dni Gabrysi ze smoczkiem. Kolejny etap za nami.
Konstruktor.
Moje chłopaki.
Ikea family nabiera zupełnie nowego znaczenia ;)
Piękna metryczka zawitała u nas w sypialni.
Domowa pizza Pana Poślubionego - najlepsza w mieście!
Family time!
Leśna wróżka Marysia szykuje się na ostatki.
Zwariowany tydzień z masą pracy i sesjami zdjęciowymi Layette.
Mały model spisał się cudnie!
Kwiatuszek. :)
Babcia ♥
Gabrysia na swój bal chciała pójść w tym samym stroju co Marysia! Spodobało mi się to "no waste" myślenie! ;)
Praca praca praca! I przerwa na karmienie małego asystenta.
No makeup.
Buireczko w magicznym pokoiku. (tak, mam słabość do zdrobnień! ;) )
Odwiedziła nas też ciocia Ania, która przygotowała mnóstwo atrakcji dla dziewczynek!
Wszystko przyniosła (wszelkie akcesoria, zestawy plastyczne itp) i zabawiała dzieci przez bite 3 godziny! Ciocia na medal!
Lunch w czasie pracy z małym asystentem to miła odskocznia.
Wieczorna codzienność.
Babcia Jola. ♥
Ostatni dzień lutego spędziliśmy w Krakowie na przygotowaniach stoiska na targi Mamaville. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile to kosztuje pracy!
I zaangażowania dodatkowych osób. Tu, w wynajętym mieszkaniu szykujemy się do późnowieczornego wprowadzenia całej nowej kolekcji na stronę.
Towarzyszy mam mały asystent i babcia Jola. Dzięki czemu wszystko co było zaplanowane udało się! :)
Targi w Krakowie i kolejne cudne spotkania z Wami. Bardzo lubię ten klimat.
Mieliśmy w planach bardzo napięty harmonogram targów. W Krakowie byliśmy (1 marca), do Gdańska tydzień później, już nie pojechaliśmy z wyboru, dzień później koronawirus oficjalnie dotarł do Polski i kolejne targi zostały odwołane. I świat zupełnie się zmienił.
Nasz najmłodszy pracownik Layette! ;)
Wspominając miniony luty nasuwa mi się jedna myśl - rodzina to najwyższa wartość!
Trzymajcie się w zdrowiu kochani! A ja postaram się ze wszystkich sił, by w tym wyjątkowym czasie pisać do Was częściej.