Kochani, dziś ostatni, dziesiąty dzień foto-pamiętnika.
Jestem pełna podziwu, że dałam radę. :)
Uwielbiam robić zdjęcia, więc nawet gdy nie umieszczam postów codziennie, robię niesamowitą ilość zdjęć. Po tym względem fotorelacja nie była taka trudna. Jednak to co innego łapać wyjątkowe chwile w obiektyw, a co innego konsekwentnie uwieczniać prawie każdy ułamek dnia codziennego.
To była fajna przygoda, którą myślę, że kiedyś powtórzę. Może będę robiła taki cykl 10-dniowy każdą porą roku?
Czas wrócić do tradycyjnych postów. Mnóstwo tematów czeka w kolejce!
Tymczasem, zapraszam Was do mojej ostatniej retrospekcji dnia codziennego.
CZWARTEK, 19.07.12
Jeszcze chłodno, ale wieje ciepły wiaterek. Czuję, że już niebawem znów zrobi się typowe lato. Biorę szybki prysznic, maluje się, ubieram i zaplatam włosy. Szczurki (tak mówimy o Gapci i Lunce) nakarmione, bazylia podlana i kawa wypita. Czas do pracy. Po drodze jadę do banku i po narzędzia ze sterylizacji.
W pracy spokojny dzień. Wykorzystałam chwilę by wypielić trawnik przed naszym budynkiem. Jak już wiecie, staram się dbać o wszystko, więc bywam i 'ogrodnikiem'. :)
Po pracy burczy mi głośno w brzuchu. Nie mam za dużo czasu, więc po drodze jadę do Ikei na obiad.
Zaraz jadę na spotkanie, jeszcze tylko wskoczę do Rossmana po waciki, grzebień (do torebki) i lakier do paznokci.
Na 18-tą umówiłam się z Panią Ulą w jej mieszkaniu, które jest w trakcie remontu. Póki co zostało wybrane już prawie wszystko. Czekamy na okna i panele. Już coraz bliżej końca, nie mogę się doczekać urządzania detali, mebli i ozdób. Dziś ustalamy plan 'co dalej'.
W drodze powrotnej łapie mnie deszcz.
Lunęło strasznie i równie szybko zaczęło się przejaśniać. Poczułam niesamowitą chęć by pojechać gdzieś i złapać oddech pełną piersią.
W drodze powrotnej zatrzymuję się w miejscu, gdzie wystarczy wspiąć się na górę i zobaczyć całą panoramę mojego miasta.
Rozciągający się widok jest przepiękny! Za chmur wychodzi słońce.
Nie mogłabym mieszkać w miejscu gdzie cały czas jest bezchmurne niebo. Uwielbiam chmury w dobrych proporcjach, zmieszane ze słońcem!
Uwielbiam przestrzeń. To jest moje ukochane miejsce, jeszcze z dzieciństwa, gdzie zawsze mogłam się wspiąć i uwolnić myśli. Uwielbiam widok horyzontu.
To moja atawistyczna potrzeba, która pozwala mi się zdystansować.
Nagle po deszczu nie ma śladu. Zza chmur wychodzi słońce i wieje ciepły wiatr. Wszystkie problemy ulatują. Są takie małe z tej perspektywy.
Dziękuję, że byliście ze mną.
ślicznie wyglądasz :) bardzo przyjemna była ta seria wpisów. Jeśli tylko najdzie Cię na nie ochota to pisz i fotografuj. To takie miłe czytać o życiu tak miłej osoby :) ale na posty o innej tematyce tez czekam :) Chętnie poczytałabym też o Gapci :)
OdpowiedzUsuńŚwietne są takie posty , ale wierzę że w pewnym sensie także męczące. Cieszę się zatem, że dzielnie wytrwałaś :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiedzialam, ze kiedys przyjdzie "koniec"- tak fajnie sie czytalo. Czas wrocic zatem do normalnych postow :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że już koniec:( strasznie się wkręciłam w podglądanie Twojego życia;)
OdpowiedzUsuńDzięki, że pokazałaś nam porządny kawał swojej codzienności :)
OdpowiedzUsuńto już ostatni? szkoda. wyczekiwałam na relację z każdego dnia. bardzo fajny pomysł. czekam na więcej, ale to dopiero jesienią? ;)
OdpowiedzUsuńno tak, wszystko co fajne szybko się kończy ;)
OdpowiedzUsuńznowu będziemy zaglądać w komputer i jedyne co nam pozostanie to pomyśleć "no cóż, może jutro" ;)))
pozdrowienia!
Oj Gusia...to juz ostatni:( to byl cudny pomysl, naprawde! ja rowniez do zycia potrzebuje przestrzeni i natury,nic nie jest tak wazne dla mnie jak chwile spedzone w zieleni:) pozdrawiam !!!
OdpowiedzUsuńWspaniałe to było. Codziennie czekałam na kolejny "odcinek". Bardzo mi żal, że to już koniec. Pozdrawiam ciepło, Magda.
OdpowiedzUsuńo nie to juz koniec? A ja tak bardzo lubilam ogladac te wpisy! Sa naprawde fajne! Moze uda Ci sie je robic troche czesciej! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłą serię :)
OdpowiedzUsuńHej Gusiu mam pytanie z kategorii budowa i urządzanie, pytam znajomych, fachowców kogo się da o to kiedy należy wstawić drzwi i futryny? Przed podłogami i kaflami czy po? Są różne szkoły jedni mówią, że przed a inni że na sam koniec po kaflach, podłogach i nawet po malowaniu! Masz jakąś rade lub wskazówkę? pozdrawiam Aga
OdpowiedzUsuńczy to rudzka góra?
OdpowiedzUsuńPrzyszłam się przywitać i przyznać szczerze, że wczoraj zaczęłam czytać o Waszym Magicznym Domku i dzisiaj jestem już na bieżąco ze wszystkimi postami :) Bardzo wciągające, bardzo piękne zapiski. Będę stałym gościem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę żałuję, że to już koniec fotorelacji. Bardzo polubiłam ten cykl i mam nadzieję, że stworzysz coś takiego na każdą porę roku.
OdpowiedzUsuńI muszę przyznać, iż podziwiam Cię za to, że pomimo nawału obowiązków znajdujesz czas na przyjemności, bloga i swoich czytelników oraz wiele innych rzeczy:)
Pozdrawiam cieplutko:*
Oj jaka szkoda że to już koniec tak wspaniałych i ciekawych postów każdego dnia czekałam na nowy ale wierzę że było to troszkę uciążliwe ale dzielnie dałaś radę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Monika :)
smutno, że to juz koniec opowieści... ale czekam na "normalne" posty.. :) też rozweselają w szary dzien!
OdpowiedzUsuńJa wnoszę o przedłużenie akcji do pełnych 12 albo nawet 14 dni:) Tak przyjemnie się ogląda (podgląda;)) Twoje życie.Domek piękny,pełen ciepła i miłości i widać to we wszystkich fotorelacjach. Podziwiam,że mimo tylu zajęć znajdujesz czas na codzienne dodawanie postów.Serdecznie pozdrawiam i życzę przyjemnego weekendu:)
OdpowiedzUsuńa w rossmanie skonczyło się na zamierzeniach?
OdpowiedzUsuńBo u mnie na pewno koszyczek szybko by się zapełnił, z resztą tak też było i dziś :)
http://allegro.pl/polka-na-wanne-zuchwytami-na-ksiazke-kieliszki-spa-i2486711717.html
OdpowiedzUsuńpozdrawiam;)
to coś dla ciebie Gusiu.
Ciekawy cykl. Z przyjemnością czytałam kolejne wpisy. Ale tak jest przecież zawsze w Magicznym Domku :) Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńTo my dzięĸujemy z piękną 10dniową relację ze zwykłych/niezwykłych dni!!!
OdpowiedzUsuńCudnie :)
OdpowiedzUsuńPS.Jakiego podkładu aktualnie używasz?
mi fotorelacja baaardzo się podobała :-)
OdpowiedzUsuńPrzez 3 lata mieszkałam w mieście Ł. i już na zawsze będę miała do niego sentyment. G., jak Ty spostrzegasz to miasto? jak się nim czujesz? Mam nadzieję, że nie jest to zbyt osobistę pytanie ;-)
pozdrawiam
Magiczny Domku, teksnie za Twoimi wpisami...
OdpowiedzUsuńOjj, tesknie za Toba, gdzie jestes? :) Tak nas rozpiescilas codziennymi postami, ze co sobie teraz myslisz...ze mozesz pisac rzadziej?!? No way.. ;)
OdpowiedzUsuńSciskam goraco. :)
to chyba nasza góra rudzka ?:D
OdpowiedzUsuńGusiu mam nadzieję, że wszystko u ciebie w porządku:-* wracaj szybciutko do nas:-) twój mały dziennik umilał mi każdy dzieN:-*
OdpowiedzUsuńhej a gdzie nowe wpisy??? czekamy
OdpowiedzUsuńA kto wychodzi z psem? :))
OdpowiedzUsuńHej:))
OdpowiedzUsuń"Chcemy wiecej, chcemy wiecej":))
Usciski
Laur
Ps zamowilam wreszcie swieczuszki:))
Agato, albo: Gusiu :), bo tak mówiliśmy do Ciebie w liceum. Muszę jeszcze raz napisać - ja jako adept filozofii, a (co gorsze - tylko dla mnie) etyki stwierdzam jednoznacznie: to Ty posiadłaś niepomiernie trudną sztukę życia i szczęścia. Z niesamowitą przyjemnością czytam każdy kolejny post i uczę się staranności w codziennych drobiazgach. Cieszę się, że poznałam Cię już w liceum, byłyśmy razem na nartach i mogę obserwować z bliska, gdy stajesz się greckim mędrcem spod znaku Epikura i Cycerona w jednym. Gdyby byli kobietami... na pewno myśleliby podobnie jak Ty. Wielkie dzięki!!!
OdpowiedzUsuńEwa W.
Agato, albo: Gusiu :), bo tak mówiliśmy do Ciebie w liceum. Muszę jeszcze raz napisać - ja jako adept filozofii, a (co gorsze - tylko dla mnie) etyki stwierdzam jednoznacznie: to Ty posiadłaś niepomiernie trudną sztukę życia i szczęścia. Z niesamowitą przyjemnością czytam każdy kolejny post i uczę się staranności w codziennych drobiazgach. Cieszę się, że poznałam Cię już w liceum, byłyśmy razem na nartach i mogę obserwować z bliska, gdy stajesz się greckim mędrcem spod znaku Epikura i Cycerona w jednym. Gdyby byli kobietami... na pewno myśleliby podobnie jak Ty. Wielkie dzięki!!!
OdpowiedzUsuńEwa W.
Agato, albo: Gusiu :), bo tak mówiliśmy do Ciebie w liceum. Muszę jeszcze raz napisać - ja jako adept filozofii, a (co gorsze - tylko dla mnie) etyki stwierdzam jednoznacznie: to Ty posiadłaś niepomiernie trudną sztukę życia i szczęścia. Z niesamowitą przyjemnością czytam każdy kolejny post i uczę się staranności w codziennych drobiazgach. Cieszę się, że poznałam Cię już w liceum, byłyśmy razem na nartach i mogę obserwować z bliska, gdy stajesz się greckim mędrcem spod znaku Epikura i Cycerona w jednym. Gdyby byli kobietami... na pewno myśleliby podobnie jak Ty. Wielkie dzięki!!!
OdpowiedzUsuńEwa W.
Agato, albo: Gusiu :), bo tak mówiliśmy do Ciebie w liceum. Muszę jeszcze raz napisać - ja jako adept filozofii, a (co gorsze - tylko dla mnie) etyki stwierdzam jednoznacznie: to Ty posiadłaś niepomiernie trudną sztukę życia i szczęścia. Z niesamowitą przyjemnością czytam każdy kolejny post i uczę się staranności w codziennych drobiazgach. Cieszę się, że poznałam Cię już w liceum, byłyśmy razem na nartach i mogę obserwować z bliska, gdy stajesz się greckim mędrcem spod znaku Epikura i Cycerona w jednym. Gdyby byli kobietami... na pewno myśleliby podobnie jak Ty. Wielkie dzięki!!!
OdpowiedzUsuńEwa W.