Korzystam z tego, że od 2 dni leżę w łóżku trochę podziębiona, więc nadrabiam zaległości w postach. Dziś czas na dalsze pytania od Was na temat mieszkańców Magicznego Domku.
1. Plany (Jakie są Wasze plany na przyszłość? Czy planujecie dzieci? Czy planujecie przeprowadzkę czy zostaniecie w Magicznym Domku?)
Jestem osobą, która uwielbia planować. Nie mogę żyć bez planów! To czy plany się urzeczywistniają, to już inna sprawa, ale marząc i planując zwiększamy szanse na ich spełnienie. Nie robię jednak planów dalszych niż najbliższy rok.
Najbliższym planem, którym jesteśmy totalnie pochłonięci, jest przeprowadzka. Póki co, trwa remont, załatwianie materiałów i urządzanie. Już się nie mogę doczekać grudnia! :) Marzenie o własnym domu i ogrodzie noszę w sobie od zawsze!
Często padały pytania dotyczące powiększenia rodziny. Oczywiście, że bardzo chcielibyśmy mieć w przyszłości dzieci! Jestem akurat z tych kobiet, które nie wyobrażają sobie życia bez tego cudownego doświadczenia, którym jest wychowywanie dzieci. Nie ukrywam, że mnie przeraża ta ogromna odpowiedzialność, ale chciałabym urodzić pierwsze dziecko przed 30-tką. Czasu więc niewiele! Zostały 2 lata! :)
2. Edukacja (Jakie studia skończyłaś? Jaki kierunek ukończyłaś? Jak wyglądały egzaminy?)
Studia ukończyłam na Akademii Sztuk Pięknych na wydziale Form Przemysłowych (na ostatnim roku wydział zmienił nazwę na: Wzornictwo i Architektura Wnętrz). Bardzo mile wspominam ten okres w moim życiu! Poznałam masę szalonych ludzi (których na tego typu uczelniach jest nie mało) i wiele się nauczyłam.
Egzaminy wstępne były dość absorbujące. Składały się z 3 etapów:
I etap - Teczka - czyli przedstawienie swojego dorobku i prac (rysunków, obrazów) przed komisją. Na tym etapie odpadała ponad połowa osób.
II etap (3 dniowy) -
1 dzień: Malarstwo - przez 8 godzin trzeba było namalować ustawioną martwą naturę.
2 dzień: Rysunek - 5 godzin rysunek martwej natury i 3 godziny rysunek konstrukcyjny
3 dzień: Projektowanie: głównym materiałem był papier (nie mogliśmy używać żadnego kleju czy taśmy kryjącej) oraz pod koniec mieliśmy test na inteligencje przestrzenną.
III etap - Historia Sztuki - ustny egzamin
Na studiach miałam następujące przedmioty (z pamięci, więc nie wiem czy wszystkie napiszę): Malarstwo, Rysunek, Ergonomia, Projektowanie (kilka pracowni), Komunikacja Wizualna (kilka pracowni), Historia Sztuki, Filozofia, Techniki Malarskie, Informatyka, Angielski, Architektura Wnętrz, Kompozycja, Rysunek Techniczny
Po studiach postanowiłam iść na studia podyplomowe - Praktyczna Psychologia Społeczna na SWPS w Warszawie. Psychologia pasjonowała mnie już znacznie wcześniej i postanowiłam zrobić coś dla siebie. W tej chwili, wiedzy którą tam zdobyłam używam praktycznie codziennie! To był bardzo owocny rok!
Miałam też dwa romanse (na jeden semestr) na 2 innych kierunkach.
Pierwszym była Artystyczna Grafika Komputerowa na Wyższej Szkole Informatyki. Zdałam nawet wszystkie egzaminy z pierwszego semestru, ale z racji, że dodatkowy kierunek (5 letni) podjęłam gdy byłam na 3 roku studiów ASP, szybko straciłam zapał.
Drugim romansem były drugie studia podyplomowe na Uniwersytecie na wydziale Filozofii. Uważałam, że będzie to idealne dopełnienie moich studiów z psychologii. Niestety wiele życiowych aspektów spowodowało, że zaprzestałam uczęszczać na zajęcia po pierwszym semestrze.
3. Imię (Jak masz na prawdę na imię? Czy Gusia to ksywka?)
To pytanie za mną chodzi niemalże od urodzenia. Bowiem właśnie wtedy rodzice dali mi na imię Agata, po to, by nigdy więcej poza urzędową formalnością, się tak do mnie nie zwracać.
Mam na imię Agata, ale od urodzenia nikt tak do mnie nie mówi. Od przedszkola, po podstawówkę, liceum kończąc na studiach (pierwszych i drugich) zawsze byłam Gusią.
Nie lubię imienia Agata (i tu, od razu prostuję wszystkim Agatom, że nie o samo imię chodzi). W moim przypadku Agata to totalna abstrakcja, która nijak pasuje do mnie. Co więcej Gusia to imię, a dopiero od Gusi tworzą zdrobnienia moi najbliżsi. Najpopulatniejsze to : Gusiaczek, Guś, Guszin, Gusiorek, Gulek, Gusiaczucha :), Gu.
A jeśli chodzi o pracę, to pracownicy zwracają się do mnie raczej po pełnionej w niej funkcji. Więc problemu nie ma. A gdy muszę być bardziej ostra i zdecydowana w sprawach służbowych, imienia Agata, używam jako alter-ego, które czyni mnie bardziej ostrą i stanowczą. :)
4. Pan Poślubiony (Ile jesteście razem? Jak długo się znacie? Czy jesteście cukierkową parą czy też się kłócicie Jeśli tak : kto wyciąga rękę? Jak się poznaliście?)
Oj oj oj. Musiałabym poświęcić większość wieczoru, a nawet całą noc, by spisać naszą historię. Postaram się jednak przedstawić najważniejsze fakty.
Poznaliśmy się na...basenie!
Potem spotkałam Pana Poślubionego na szkolnym holu dopiero w klasie maturalnej. To było duże liceum i nigdy wcześniej go nie widziałam. Miałam wtedy złamane serce, więc nie miałam ochoty z nikim się spotykać. Jak wiecie, właśnie wtedy los bywa najbardziej przewrotny, a my nie mamy na nasze uczucia wpływu. :)
Spotykaliśmy się dokładnie 3 lata i 4 miesiące i wtedy nasze drogi się rozeszły.
Przez 3,5 roku prowadziliśmy kompletnie inne życie. Pan Poślubiony na rok studiów wyjechał do Finlandii, potem zaczął pracę w stolicy, ja miałam inny związek i inne plany, ale zawsze mieliśmy czas na 3 godzinną rozmowę przez telefon raz na miesiąc. Spotykaliśmy się góra 3 razy do roku, zazwyczaj przy okazji urodzin, świąt. Byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi, mogliśmy na siebie liczyć. Trochę oddaleni, ale z tyły głowy wciąż obecni. Było kilka sytuacji, w których gdzieś między słowami, nie pozwalaliśmy o sobie zapomnieć...ale to już dłuższa historia.
Potem cały wszechświat (naprawdę!), masa sytuacji, przewrotności losu spowodowały, że nasze drogi znów zjechały w jednym kierunku. Nie można było od tego uciec! :)
To było dokładnie 3 lata temu, a po tym zdarzeniu nawet nie minęło 8 miesięcy i już miałam zaręczynowy pierścionek na dłoni! Rok później odbył się nasz ślub. No a resztę dobrze znacie. :)
W Magicznym Domku mieszkamy razem już 3 lata.
Czy jesteśmy cukierkową parą? Najsłodszą! ;)
Czy się kłócicie? Owszem, ale zazwyczaj to ja się kłócę. W ogóle jestem dość kłótliwa. Tylko, że Pan Poślubiony ma taki na mnie sposób (nie wiem na czym ten fenomen polega), że moja złość trwa góra 10 min. Potem dochodzę do takiego punktu, że już sama nie wiem o co mi chodzi i mi błyskawicznie mija. Kto wyciąga rękę na zgodę? Zawsze ten kto zawinił. I chyba to jest najważniejsze, by umieć przyznać się do winy.
5. Związki (czy byłam wcześniej zakochana? czy miałam jakieś poważne związki?)
Oczywiście! Zakochana byłam już w przedszkolu. :) W życiu byłam w 4 poważnych związkach - licząc Pana Poślubionego. Miłość to ważna część naszego życia i ważne jest by mieć ukochaną osobę obok siebie. Ale nadchodzi taki czas, że po prostu wiemy, że to ta osoba i, że właśnie z nią chcemy spędzić resztę życia. To się czuje.
6. Książki (Ulubione książki? Czy lubię czytać książki?)
Moją ukochaną książką od lat jest "Sto Lat Samotności" Gabriela Garcii Márqueza. Nawet nie śmiałabym porywać się na opis tej książki. Jest tak niebanalna, zawiła, magiczna, że gdy wracam do niej co kilka lat, odkrywam ją na nowo. Jest mistrzowsko napisana, a niezwykle skomplikowana historia sagi rodzinnej, lawiruje pomiędzy rzeczywistością a fikcją. Trzeba ją czytać uważnie, ale nie męczy.
Bardzo cenię tego autora i uwielbiam też inne jego książki: "Miłość w Czasach Zarazy" i "O miłości i Innych Demonach". Mam wszystkie. Uwielbiam i polecam!
Druga ulubiona książka to "Szelmostwa Niegrzecznej Dziewczynki" Maria Vargasa Llosy.
To historia inspirującej, toksycznej, trwającej wiele lat miłości, jaką pochodzący z Peru tłumacz darzy kobietę, która wielokrotnie bez uprzedzenia pojawia się i równie niespodziewanie znika z jego życia. Niezwykła historia i niebanalne ujęcie miłości. Llosa jest również jednym z ukochanych autorów.
Bardzo też lubię książki Érica-Emmanuela Schmitta, którego w ostatnich latach dużo czytałam. Jego styl jest lekki, lecz opisuje historie niezwykle ujmujące i nietuzinkowe, które dają do myślenia.
Uwielbiam czytać książki! Niestety w zeszłym roku przeczytałam ich bardzo mało. Jednak są takie okresy gdy czytamy mniej, a są też takie, gdy najchętniej zamknęlibyśmy się w domu i pochłaniali kolejną to książkę. Myślę, że zimowe wieczory będą na to idealne.
Kiedyś kupowałam bardzo dużo książek. Znikałam w księgarni na długie godziny i wychodziłam z 10 pozycjami. Po jakimś czasie półka z książkami 'do przeczytania' zrobiła się tak ciężka, że postanowiłam trochę przystopować.
Tak więc idę czytać, a ciąg dalszy nastąpi, wkrótce! :)
C.D.N
to miłe dowiedzieć się o Tobie czegoś nowego, z każdym postem utwierdzam się w przekonaniu jak bardzo pozytywną osobą jesteś ! ( a przeczuwałam to od dawna zaglądając do Ciebie :) pozdrawiam Cie serdecznie
OdpowiedzUsuńps: ja zawsze marzyłam o ASP a w końcu skończyłam psychologię :)
Życzę Ci aby Twoja bajka trwała nadal i w przyszłości skończyła się happy end'em :)Fajny post
OdpowiedzUsuńCiekawy post! Fajnie dowiedzieć się więcej o kimś, kogo bloga czyta się regularnie i bardzo lubi :))
OdpowiedzUsuńGusia .. też ładnie :)))
OdpowiedzUsuńGusiu (Agatko :) )
OdpowiedzUsuńlubię czytać Twoje posty, jesteś taką ciepłą, serdeczną i miłą osobą..
:)
Powodzenia!
Anna
przefajny post :) miło się tu u ciebie siedzi...
OdpowiedzUsuńdo Emma: zawsze można zacząć drugi kierunek, trzeba mieć tylko trochę samozaparcia ale z tym może być problem (wiem coś o tym)...
OdpowiedzUsuńdo Gusia: Och, zaskakujesz nas:) widzę, że mamy podobne zainteresowania...
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam,
D.
Cudownie się to czyta :)
OdpowiedzUsuńW jakim mieście ukonczyłaś ASP jesli mozna zapytać? Urocza historia Waszego związku:) Uwielbiam Twojego bloga!
OdpowiedzUsuńGusiu czytam Cię już kilka miesięcy i ogromnie lubię. Za normalność, która jest magiczna ;) Powodzenia z przeprowadzką. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAż miło się czyta :) Cudowna historia miłosna - życzę Ci aby trwała całe życie!! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńfajnie jest sie tyle dowiedziec o Tobie;)
OdpowiedzUsuńMyśałam, że jesteś Małgosia! :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, historia miłości niesamowita-musieliście mieć wiele szczęścia, żeby po takiej rozłące znowu być razem..Ciężkie są powroty, ale jak to naprawdę miłość, to nie wątpię, że wszechświat robi wszystko, żeby się udało ;).
OdpowiedzUsuńCudowny post! Ja również chciałabym urodzić przed 30stką:)
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńBaaaardzo ciekawy post!
Zainteresowałaś mnie swoimi studiami podyplomowymi: Praktyczna Psychologia Społeczna na SWPS w Warszawie. Poszukałam, poszperałam i znalazłam w końcu coś dla siebie. A mianowicie chcę iść na mediacje rodzinne, albo studia podyplomowe ( na SWPS też mają więc fajnie) albo kurs. Skończyłam Nauki o Rodzinie i w sumie nie wiedziałam co teraz mam ze sobą zrobić, ale dzięki Tobie wpadłam na dobry trop!
Dziękuję serdecznie za inspirację!
Pozdrowienia z Francji :)
Iwona
Bardzo ciekawy post, dowiedziałam się ciut więcej o Tobie :) oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejne :) Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam gościć w Magicznym Domku. Przebywając w USA i tęskniąc za domem przeczytałam wszystkie posty- na chwilę przeniosłam się w ciepły, rodzinny świat, w którym zostałam do dziś. Nie mogę doczekać się urządzania Waszego nowego gniazdka, z niecierpliwością śledząc każdy nowy post. Podoba mi się sposób w jaki piszesz- poza tym, że ciekawie, to BEZ BŁĘDÓW! Część osób prowadzących blogi nie zwraca na to uwagi, ostatnio odwiedziłam nawet taki, którego autorka nie używała (o zgrozo!) ą, ę, ć, ż, ź itd. Podbiłaś moje serduszko twoimi zwierzakami- (moja Gapa pozdrawiam Twoją Gapę :)) i swoim stosunkiem do nich- są, tak jak mój Skarb, członkami rodziny. Trzymaj tak dalej, kuruj się i pisz jak najwięcej!!!
OdpowiedzUsuńWitaj:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twojego bloga od deski do deski w ciągu dwóch dni (gdyby nie obowiązki, to nie odrywałabym się od laptopa) i jak niemal wszyscy tutaj, jestem oczarowana. Nie bez powodu Twój domek nazywany jest Magicznym :) Chciałam Ci napisać, że bardzo mnie inspirujesz. Nie tylko pięknymi wnętrzami, przedmiotami, ale przede wszystkim spokojem, radością, podejściem do ludzi i świata, poczuciem estetyki... i wieloma innymi. Jestem od Ciebie niewiele młodsza, etap wicia gniazdka trwa, Pan Narzeczony stanie się Poślubionym za półtora roku, a ja widzę trochę podobieństwa w naszych 'życiowych początkach' :). Może kiedyś odważę się założyć bloga, coś napisać, ale póki co jako cichy obserwator i mam nadzieję od dzisiaj komentator, pozdrawiam ciepło z słonecznego dzisiaj Gdańska. :))
Paulina
Często do Ciebie zaglądam i lubię Cię czytać, ale Marquezem przyciągnęłaś mnie do siebie jeszcze bardziej. Uwielbiam.Znasz Allende? O Murakamiego nie pytam, bo na pewno tak. Szkoda, że już prawie nikt nie czyta.Pozdrawiam, życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuńOd dawna śledzę Twojego bloga mimo iż jestem od ciebie o 9 lat młodsza. Opisujesz swoje codzienne życie w bardzo ciekawy sposób. Mam nadzieję, że w przyszłości sama stworze taki magiczny domek. Nie mogę się doczekać kolejnych postów. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńteż chciałam urodzić przed 30-tką, no ale 30 na karku a dziecka nie ma. Nie ma co planować :)
OdpowiedzUsuńlubię takie posty i czekam na więcej, a mam jeszcze tylko pytanie, bo pisałaś w którymś poście, że kładziesz się o 21 do łóżka i piszesz pamiętnik, ja niby nic nie robię wielkiego po pracy a kładę się o 24...o której już idziesz się kpać i szykować do łazienki, że tak się wyrabiasz?
Ojej, nie wiedziałam, że historia z Panem Poślubionym była taka zawiła :P
OdpowiedzUsuńJakoś tam założyłam, że po prostu poznaliście się, po jakimś czasie wspólne mieszkanie, zaręczyny, ślub itd.
A powiem mi tak z ciekawości czy w tych czasach licealnych miałaś jakieś przeczucie, że to ten jedyny?
A tu proszę, okazuje się, że nie zawsze od razu wszystko wychodzi i czasami mija wiele, wiele czasu aż nasze drogi łączą się z kimś wybranym.
Pewnie mogłaby być z tej historii niezła książka :)
A co do książek, polecam Ci tą, jakieś takie mam przeczucie że mogłaby Ci się spodobać http://lubimyczytac.pl/ksiazka/91658/jeden-dzien
Ja w weekend z 10 książek kupiłam, co było miłą niespodzianką jedna była z prawie 30 zł przeceniona na 6,90 a takie promocje są w auchanie.
Sama kiedys chciałam isć na Akademię Plastyczną (grafika komputerowa mnie zachęcała), ale niestety po zapoznaniu się z egzaminami wstępnymi zrezygnowałam z tego zamiaru. Mieszkając w UK zauważyłam, że dostanie sie na tego typu studia jest duzo prostsze. Nie dlatego, że poziom jest niższy, ale dlatego, że studia są po to żeby się czegos nauczyć.
OdpowiedzUsuńJesli moje rysunki i obrazy byłyby piękne, namalowanie martwej natury szło by mi z łatwoscią, potrafiłabym skleić cos z papieru na zawołanie i miała doskonałą inteligencję przestrzenną, nie potrzebowałabym studiów, to do mnie przychodziłoby się na nauki:)
Gratuluję jednak przebrnięcia przez to wszystko i ukończenia szkoły.