Kochani, dziś krótka retrospekcja. Postanowiłam, w ramach niedzieli, odpocząć trochę od cudów techniki.
Poza tym szykowałam małą niespodziankę na jutrzejszy przyjazd Pana Poślubionego, jak również sprzątałam domek z przerwami na leniuchowanie.
Wieczorem natomiast udałam się z Gapcią na urodziny mojej szwagierki (młodszej, od dziś 14-letniej siostry Pana Poślubionego) i spędziłam miły czas w gronie rodzinnym.
Zuzia - sto lat! :*
W ramach rekompensaty, że dzisiejszy post jest taki krótki postaram się przedłużyć "Tydzień z G." o jeden dzień. :)
Buziaki!
No i znowu dobroci na talerzu :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzyznam, ze czekam na te wpisy :) Oj tam, kazdy potrzebuje odpoczynku. Buziaki
OdpowiedzUsuńależ musiało być pyszne to ciasto :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńja również dołączam się do życzeń
OdpowiedzUsuńsamych obfitości dla Zuzi zatem :-)
przepraszam że zapytam bo może to prywatna sprawa ale czy w niedzielę chodzisz do Kościoła?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
uwielbiam Twojego bloga!! :) Przedłuż dzień z G na zawsze :)
OdpowiedzUsuńprzepraszam TYDZIEŃ z G :P
OdpowiedzUsuńCzytanie postów umieszczanych przez Ciebie jest jak dobra terapia:) Zaglądam codziennie! Mógłby być taki miesiąc z G. ! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńPieknie tu jest, niedawno znalazlam twoj blog i czytam sobie od poczatku. Bardzo duzo tu pozytywnej energi. A serie postow "tydzien z.." moze kiedys od ciebie odgapie.
OdpowiedzUsuńkurcze a nie możesz na stałe wprowadzić takiego pamiętnika? nie wiem dlaczego ale uwielbiam go czytać w Twoim wykonaniu! :*
OdpowiedzUsuństo lat ! uwielbiam ta serie /tydzien z G./, juz pisalam to chyba ostatnio i mimo, ze przegladam inne blogi, u Ciebie znajde zawsze naturalnosc,i to cos:).ta seria rowniez moglaby sie nighdy dla mnie nie konczyc....
OdpowiedzUsuńUwielbiam klimat Twoich zdjęć i kadry,mają w sobie to coś :)
OdpowiedzUsuńPrzerabiasz jeszcze te zdjęcia pod względem ostrości,jasnosci jakieś filtry itp? Czy tak na surowo ładnie wyglądają?:)
Pozdrawiam.
a ja bym chciała, żeby fotki były większe! oj tak...takie mam chyba jakieś zboczenie
OdpowiedzUsuńale niestety limit na blogerze nie pozwala na szaleństwo, wiem...
odpoczywaj Gusiu i do następnej notki
poniedziałek -napisz koniecznie jak nastrajasz się pozytywnie od rana
Super! Jeden dzień dłużej! A jakie pyszności na zdjęciach!
OdpowiedzUsuńa co to za smakołyki na stole może podziel sie przepisami z checia bym sprobowala czegos nowego :)
OdpowiedzUsuńCzyżby tiramisu? :)
OdpowiedzUsuńJedzenie wygląda bardzo smakowicie. Seria tydzień z G. to bardzo dobry pomysł. 100 lat dla Szwagierki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTydzień z G. mógłby być zawsze :D Mniaaaaaaaaaam!
OdpowiedzUsuńNo to wpadłaś po uszy ,policz wszystkie głosy za WIECZNYM tygodniem z G. dodaj jeszcze mój i pomyśl co teraz ?;).Proszę zdradź jak sobie radzisz z usuwaniem sierści z mebli i ubrań ,ja mam kotka rudzielca i już skończyły mi się pomysły jak rozwiązać problem wszechobecnych rudych kudełków. Bardzo fajny pomysł z odpowiedziami na komentarze .Pozdrawiam Zadowolona wierna czytelniczka.
OdpowiedzUsuńMnie też się bardzo podoba Tydzień z G.:)
OdpowiedzUsuńA pytanie mam z "innej beczki":)Gusiu czy zdarza Ci się czasami zakląć?
Pozdrawiam serdecznie.
uważam że posty są naprawdę świetne i naładowane pozytywną energią :)jednak zapewne inaczej wyglądałby dzień w którym 90% czasu zajmują dzieci ;)
OdpowiedzUsuńGusiu, a co to za pyszności oprócz ciasta, mogłabyś zdradzić, co spożywaliście, wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńChcemy wiecej, chcemy wiecej :D
OdpowiedzUsuńNa tym blogu jest tak blogo... Cudowna atmosfera :D
Sciskam
Laur
A jednak..Powstał tydzień G. Tak jak sobie wymarzyłam w moim komentarzu kilka postów temu :) Miło. Bardzo miło :) Odpoczywam dzięki Twojemu blogowi Gusiu :) Płynie z niego bardzo pozytywna energia. Proste i dobre życie - powinno być inspiracją dla wielu. Ściskam :)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością oczekuję kolejną notkę :)
OdpowiedzUsuńańka
uwielbiam twój blog! Dziękuję, że jesteś bo dzięki Tobie dostaję bardzo dużo energii i chęci do działania :*
OdpowiedzUsuńPowrót Pana Poślubionego przypomniał mi historię moją i męża.
OdpowiedzUsuńPrzez rok byliśmy razem "na odległość",(jeszcze nie jako małżeństwo) widując się raz w miesiącu.
Och, jakie to było święto widzieć się nawet tylko 2 dni w miesiącu! Każdy jego przyjazd był jak przyjecie urodzinowe.:)
Na szczęście teraz już się nie musimy rozstawać, ale takie doświadczenie wzmocniło nasz związek.
Świadomość, że masz do kogo wrócić, bo tam jest Twój Magiczny Domek, jest tym bardziej cenna, bo widać jak wiele ludzi wokół nie ma tyle szczęścia w miłości.
Hmmm rozpisałam się ale naszło mnie pod wpływem Twojej radości z powrotu męża. :)
Belette też właśnie przeżywam związek na odległość od pół roku, dziękuje za ten komentarz bo podniósł mnie na duchu :) masz rację - jeśli da się utrzymać związek przez taki długi czas na odległość to więzi są wzmocnione a związek ma mocne fundamenty :)
OdpowiedzUsuń