Kochani, wstałam dziś rano i spontanicznie złapałam za aparat. Co powiecie na czerwcową odsłonę pamiętnika z Magicznego Domku? :)
Sama jestem ciekawa co z tego wyniknie!
Zastrzegam sobie tylko, że czasami może być lekkie opóźnienie w publikacji, bo uwierzcie mi, że taki cykl to nie lada wyzwanie (nawet czysto technicznie)!
Ale to fajna przygoda, dlatego postaram się być tak pilna, jak tylko pozwolą mi na to siły! ;)
Zaczynamy!
ŚRODA
A zaczynamy tak trochę nie po mojemu, czyli od środka tygodnia. Na dodatek w dzień, w którym postanowiłam zwolnić tempo i teoretycznie 'nic' nie robić (ostatnie tygodnie mieliśmy lekko zabiegane).
Nasz poranek to szereg rutynowych czynności, które lubimy wykonać każdego poranka. Pod tym względem jestem jak dziecko i lubię gdy pewne cykle w ciągu dnia się powtarzają. Teraz obowiązków trochę mi przybyło, bo jesteśmy same. Pan Poślubiony wraca z drugiej strony świata dopiero w przyszłym tygodniu, więc 'obsługa' naszych zwierzaków spada na mnie. Wypuszczam, wpuszczam, daje jeść i wypuszczam je znów do ogrodu (całe szczęście, że nie muszę martwić się o ich toaletę na spacerze ;) ), jednocześnie ścielę łóżka, szykuje rzeczy dla Marysi, zbieram śmieci... taka domowa krzątanina, którą paradoksalnie bardzo lubię, bo jest takim stałym punktem w ciągu dnia. Co robi wtedy Marysia? Trochę chodzi ze mną i pomaga, a trochę ma swoich spraw na głowie - np. segregację ubranek do prania. ;) (Grzebanie w kolorowym koszu, to jej ukochana czynność po przebudzeniu)
Po porannej Marysiowej toalecie schodzimy na dół do kuchni. Marysia siedzi w swoim krzesełku i się doucza. ;) Zna już kilka soków warzywno-owocowych. :)
Potem ze śniadaniem przenosimy się do salonu, bo lubię patrzeć na wschód słońca wpadający do pokoju.
Przeglądam swojego facebooka, bo przyznam, że ostatnio mam na nim ogromne braki! Ostatnio zdecydowanie lepiej mi się porusza w instagramowej społeczności. :)
Dziś Marysiek coś mało cierpliwy, a że kończą mi się pomysły jakie kuchenne przybory podać jej do analizy, przenosimy się na górę.
Stuk, puk, szastu-prastu - Marysia potrafi się już fajnie sama bawić. Uwielbiam na to patrzeć, ale ukradkiem przeglądam internet, piję kawę i robię różne zamówienia. No i jeszcze filmik Radzki o Melissach, która się tematem idealnie wpasowała. (ale ostatecznie kolejny raz odkładam zakup melissowych bucików na kiedyś indziej).
Ok. 9.00 Marysia udaje się na pierwszą drzemkę (oczywiście z moją pomocą). I kiedy już słodziak ładnie zasypia, ja mam czas na poranną toaletę. Potem biorę się za prasowanie. Naprawdę mniej ta czynność boli, gdy regularnie prasuje się po zaledwie kilka rzeczy.
Uwielbiam jej uśmiech po przebudzeniu! :)
Dziś mamy wolniejszy dzień, więc idziemy odwiedzić moich rodziców i tam Marysia zjada swój obiadek. Przy okazji testuje kolejne 'dziwne rzeczy z kuchni'. :)
Po południu jedziemy wraz z moją Mamą do TKMaxx.
I zgodnie z tradycją zawsze wstępujemy na kawę w drodze powrotnej.
Dziś dzień zakupowy, więc kolejnym punktem do odhaczenia to zakupy jedzeniowe. Wtedy najlepiej sprawdza się u nas nosidełko.
Po powrocie do domu jestem padnięta. Niby nic, ale po intensywnym minionym tygodniu, po kilku ciężkich nocach i dzisiejszych zakupach ledwo żyję! Jednak obiecałam sobie zrobić kilka zdjęć do kolejnych tematycznych postów na bloga. A Marysia, niestrudzona, nabywa kolejne umiejętności - np. o!
Na szczęście po kąpieli ładnie zasypiają gąski me. :)
Wieczór mija mi nieśpiesznie. Kolacja, rozmowa przez telefon z Anią i pisanie dzisiejszego posta.
I tak sobie myślę, że strasznie mi kogoś tu brakuje...
Do jutra kochani!
Mam nadzieję, że sprawiłam Wam radość zaczynając nowy cykl w czerwcu!
Super! Bardzo się cieszę z kolejnej serii ;) Oby była jak najdłuższa ;) Taki cudowny klimat tu panuje, cała ta codzienność nabiera swojej magii, uroku... :) Aż chce się żyć! :) Jeszcze raz proszę abyś może przy okazji serii tygodnia z G pokazała swoje stylizacje ;)
OdpowiedzUsuńWitaj , zwykle nie komentuje blogów, temat dzieci wogóle mnie nie interesuje ale TU muszę pozostawić komentarz,
OdpowiedzUsuńDziewczyno, piszesz tak cudownie, ciepło , mądrze ! Och jak bym chciała żeby Twoje posty pojawiały się codziennie . Zdjęcia przepiękne , jak zresztą całe Twoje życie które tu prezentujesz .
Chciałabym Ci zazdrościć tego co stworzyłaś ale tylko się cieszę Twoim szczęsliwym Domkiem
wszystkiego dobrego !!!!!!!!
Z jakiej firmy jest jezdzik?;)
OdpowiedzUsuńSuper !!! Takie proste posty są jak światełko na koniec ciężkiego dnia, od razu lżej na sercu i uśmiech się pojawia. Taka dobra terapia odstresowujaca :)
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę na nową serię :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie ciekawi ten kolorowy kosz i jezdzik też :) Poproszę o jakieś namiary :)
OdpowiedzUsuńKolorowy kosz - ZARA HOME
Usuń(kolekcja wiosna/lato 2015)
Oh te dzieci :) Marysia urocza, cieszę się na nowy cykl. :) Będzie co podglądać.
OdpowiedzUsuńjak model tej sokowirówki czy to julita? chciałam tak akupic ale czytałam ze podobno zle wyciska marchewkę i muli sitko jesli wkładamy jabłka czy to prawda ?
OdpowiedzUsuńWspaniale:)
OdpowiedzUsuńG., uwielbiam te Wasze tygodnie w zdjęciach! :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie odnośnie nosidełka - jak się sprawdza? To Tula, prawda? :)
Kochani na szybko odpisuję! :)
OdpowiedzUsuńJeździk - Janod
Kosz na ubranka Marysi - TKMaxx
Sokowirówka - Zelmer ZJE1000S (JE1000) SYMBIO - daje rade ze wszystkim :)
Dziękuje, że będziecie z nami!!! :*
oj uwielbiam ten cykl :) pozwala mi zaznajomić się z życiem z dzieckiem i w pewnym sensie przygotować psychikę na jego posiadanie i wychowanie :)
OdpowiedzUsuńa czy mogłabym wiedzieć co to za torebka zawieszona na wózku?
OdpowiedzUsuńsuper dziękuje Gusiu za odpowiedz nieoceniona pomoc pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGusiu czy możesz przygotować posta odnośnie zakupów spożywczych? Zawsze przygotowujecie różne pyszności do jedzenia, bardzo urozmaicone i zastanawiam się jakim systemem robicie zakupy, że macie różnorodne produkty do przygotowania posiłków.
OdpowiedzUsuńMarysia jest przesłodka :)
Pozdrawiam!
Monika
Stęskniłam się za tym cyklem :)!
OdpowiedzUsuńOstatnio o tym pomyslałam, a tu proszę taka niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńOdkąd znam Twoje "tygodnie" sama miałabym ochotę zrobić taki cykl, ale jakoś narazie....się inspiruję ;)
cudownie :)
OdpowiedzUsuńOj, jak super, że jesteś z tym cyklem. Miło znów gościć w Marysiowym dniu.
OdpowiedzUsuńAle sprawiłaś mi radość tym cyklem! :) a Marysia jest cudowna! :)
OdpowiedzUsuńSprawilas nam ogromna radosc :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! Wszystkie Twoje posty bardzo do mnie trafiają ale te codzienniki to chwytają za serce, są jak taki kojący balsam a odkąd są z Marysią sprawiają, ze nie boje się tak strasznie jak kiedyś macierzyństwa :)
OdpowiedzUsuńMarysi się włos na głowie wali. Maly slodziak podgryzałabym te małe kiełbaski(rączki).
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tydzień z Wami:) Maria coraz większa :D
OdpowiedzUsuńHurrrrrrra! "Tydzień z G." - cudownie! Czekam z niecierpliwością na każdą relację:)
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę :-))))) Dziękuję! :-) P.S. Marysia pięknieje z dnia na dzień :-)
OdpowiedzUsuńOla
Gusiu! Dzień dobry! Dawno nas nie było - byłyśmy w sanatorium bo Milenka miała coś z mózgiem, jak zwykle na wiosnę, to chyba jakieś uczulenie. Tatuś też pojechał, nabrał ze sobą dużo wędek, już w pociągu zacierał ręce na sumy i szczupaki, ale drugiego dnia pobytu, zabrał go gdzieś Pan Doktor który miał na imię Ordynator i powiedział, że „czegoś takiego jeszcze nie widział”, i że „konieczne elektrowstrząsy”, no i tatusia nie było przez cały turnus, a jak wrócił ostatniego dnia to bredził coś o elektrycznych węgorzach i ciągle wykonywał gest jakby kręcił kołowrotkiem. W sumie mogę powiedzieć, że Tatuś był bardzo kontent z wyjazdu. No to tak krótko o tym co u nas, ale do rzeczy... Po długiej przerwie nadrabiałam sobie dziś zaległości blogowe na Magicznym Domku i przeraziłam się ostatnim wpisem! Gusiu! Uważaj na Marysię! Ja rozumiem że bawi się ubrankami, czy pokrywką od garnka, ale dawać takiemu berbeciowi do zabawy sokowirówkę Zelmer? To kosztowny i ostry sprzęt! Mam nadzieję, że nie spuszczasz jej wtedy z oka! Milenka teraz wygotowuje we wrzątku ostrza naszej sokowirówki Predom, bo jak powiedziała – woli mniej soku ale więcej paluszków! Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńWitaj.Ja również oglądam Radzkę :).Nawet mam za sobą zakup pierwszej pary cudownych, słodkich, pachnących butów.Muszę przyznać jednak, że nie są moimi ulubieńcami.Pozdrawiam I zapraszamy do siebie.
OdpowiedzUsuńnanorweskichwodach.blogspot.com
i.
Rzeczywiście się czerwiec zaczął bardzo intensywnie. "Zaczął" już prawie połowa za nami, ale ten czas tak biegnie nieubłaganie, że nie nadążam z jego odliczaniem :). Życzę spokojniejszych dni i trochę czasu dla siebie :) i wiele radości z pociechy, bo jest niesamowita i ma nieskończone pokłady energii :).
OdpowiedzUsuńWitam Cię... :)
OdpowiedzUsuńPamiętam siebie w tych czasach, ileż to miałam radochy z moich pociech jak były małe...teraz już są trochę większe ale mimo wszystko czasem bym chciała żeby wiecznie takie małe były. Są wtedy takie kochaniutkie :)
Pozdrawiam Cię :)
Cieszę się na ten cykl😊Mój Maluch ma 11 tygodni i też uwielbiam obserwować jak uczy się nowych rzeczy.
OdpowiedzUsuńFajnie, że znajdujesz czas na posty,które tak lubimy. Patrząc jak zajmujesz się domem (w tym ułamku którym z nami się dzielisz) czuję się zmotywowana😊 Żałuję tylko,że nieczęsto komentuję,ale wiesz jak jest z Małym dzieckiem...za to na bloga zaglądam codziennie!
Pozdrowienia ode mnie i Leonka
Bardzo lubię oglądać Wasze dni. Cudowną masz Córeczkę. Zdjęcie z uśmiechniętą Marysią jest przepiękne! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą serie!
OdpowiedzUsuńMam pytanie, gdzie kupiłaś to nosidełko??
OdpowiedzUsuń