18 grudnia, piątek
To cud i szczęście w nieszczęściu, że mam zdjęcia na dzień nr 9, ale o tym na samym końcu...
Kolejna wczesna pobudka. Dziś czeka mnie bardzo ważne i trudne spotkanie. Reszta smacznie śpi..
Robię sobie śniadanie i obowiązkowo kawę. Tak dziwnie cicho, ciemno i (nie)spokojnie.
Gdy się ubieram i maluje, reszta ekipy właśnie się przebudziła i szaleje. Ja za chwilę muszę wychodzić. Dobrze, że dziś, na czas mojej nieobecności, Marysia zostaje po prostu z Tatą. :)
Spotkanie dobiega końca i na szczęście udało się załatwić bardzo ważną służbową sprawę. Udajemy się na lunch do Ikei, by przedyskutować przebieg spotkania.
Około południa mam już wolne. Załatwiam na miejscu parę spraw.
Odbieram książkę z Empiku.
Wyłapuje przeceny dla Marysi w dwóch sklepach.
Kupuje po drodze ulubiony przysmak - suszonego ananasa.
Następnie wracam do domu i czeka na mnie moja kochana rodzinka!
Korzystając z tego, że dziś Pan Poślubiony ma wolne, jedziemy z Marysią na małą wycieczkę.
Po drodze mijamy świąteczny jarmark.
Udajemy się na przepyszny obiad!
Następnie udajemy się na mały spacer w centrum miasta.
Jest pięknie i przyjemnie. Takie małe wytchnienie w dniu dzisiejszym, w którym panuje jakaś dziwna, niespokojna aura.
W drodze powrotnej zatrzymujemy się przy słodkościach przy jarmarku.
Mniam!
Po powrocie do domu pakuję paczuszkę (wygrany wałek w konkursie) i pędze na pocztę jeszcze przed jej zamknięciem. O dziwo nie było praktycznie żadnej kolejki!
Po powrocie wieszamy z Marysią ozdobę choinkową, którą kupiliśmy podczas spaceru.
A następnie podziwiamy zdobycze zakupowe oraz wkładamy wyprane ubranka Marysi.
Kolacja, spokojna kołysanka, kąpiel i Marysia ląduje w objęciach Morfeusza.
Cały dzień marzyłam o goracej kapieli w wannie. W niej wysyłam zdjęcia z dzisiejszego dnia na maila, rozmawiam przez telefon z Anią...
I całe szczęście, że wysłałam zdjęcia, gdyż przy wychodzeniu z wanny, telefon wyślizgną mi się z rąk... i nie, nie moi kochani, wcale nie wpadł mi do wanny ale... do HERBATY!
Telefon padł, nie mam kontaktu z nikim, jestem załamana!!! :(
Tak, dziś panowała jakaś dziwna aura!
Do napisania...
P.S Cały dzień chodziłam dziś z telefonem odczytując Wasze komentarze - jesteście przecudowni i nawet nie macie pojęcia ile dla mnie Wasze słowa znaczą i jak motywują. Dziękuję!
Sprobuj tego:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=0d-84m82nm4
Powodzenia!!!
Witam, uwielbiam ten cykl, ciesze się, że jest... Jak go czytam to się zastanawiam nad czasem i myślę, że u Ciebie to jest on "z gumy". Mi brakuje czasu na wszystko, o spacerze to już nie myślę... A Łódź jest piękna. (bo to Łódź prawda?). Mój mąż kiedyś pracował w Łodzi. Trzy lata jeździł z Warszawy do Łodzi. Czasami jeździłam z nim bo miał służbowe mieszkanie, on do pracy a ja na zwiedzanie. Bardzo mi się to miasto podoba, teraz jest niedoceniane bardzo, same złe rzeczy o nim się piszę a jest przepiękne. Dobrej soboty, ja zabieram się za porządki i bigos. jak się dzis ze wszystkim wyrobie to może jutro będzie spacer po świątecznej warszawskiej Starówce... Gosia T.
OdpowiedzUsuńOjoj włóż go do ryżu moze to pomoże :/
OdpowiedzUsuńPiękna ta bluzeczka Marysi w wiewiórki :-)
OdpowiedzUsuńO nie ! u co teraz z cyklem z Marysią ?? :(
OdpowiedzUsuńGusiu, nie wiem czy Cię pocieszę ale miałam podobną sytuację z telefonem, myślałam, że już Go nie odzyskam...ale intuicyjnie spróbowałam uruchomić go - UWAGA - po około dwóch tygodniach i działa !!! :)
OdpowiedzUsuńPotrzebował chyba czasu na regenerację ;))) W tym czasie miałam telefon zastępczy, wysłużony mojego męża .. dla mnie to był mały cud gdy odzyskałam swój HTC.
Wirtualne uściski dla Maryśki.
ps. urocza choinka :)
Kiedyś , bardzo dawno temu miałam Nokie ,taką ze świecącą obudową. Tego dnia czekałam na bardzo ważny telefon , ale nadszedł wieczór , telefon milczał więc pomyślałam , że pójdę się kąpać a telefon zabiorę ze sobą . Jak pomyślałam tak zrobiłam i już po chwili siedziałam w wannie w pianie "po uszy" . Ciepło , miło , pachnąco i ... wtedy zadzwonił telefon . Oczywiście złapałam go w pośpiech mokrą ręką .Telefon wystrzelił w powietrze , wpadł do wanny a tonąc cały czas grał niczym Titanic . Po wyjściu z wanny rozłożyłam telefon na ręczniku z baterią obok . Rano złożyłam , wszystko działało bez zarzutu . Z tego telefonu korzystałam jeszcze przez około rok. Był bardzo prosty , bez aparatu , internetu i tych innych "niezbędnych " rzeczy . Był niezniszczalny . Niestety czasy takich telefonów minęły bezpowrotnie .
OdpowiedzUsuńCo do cyklu ...z G. uwielbiam , czekam niecierpliwie i czytam z wielkim zainteresowaniem .
Pozdrawiam K.
Mojej przyjacółce zdarzyło się to samo, kiedy odpisywała komuś nad kubkiem kawy:) Do dziś się z tego śmiejemy, choć to było dawno;) Ta sama osóbka wylała do sedesu swój pierścionek zaręczynowy razem z brudną wodą po myciu podłogi;D A z czasów sdutenckich pamiętam jak po zakrapianym spotkaniu z przyjacółmi, owinęła sobie szyję czyimś sweterkiem, a swój szalik zostawiła w klubie... Następnego dnia okazało się, że to bardzo ładny sweterek, więc wymiana była korzystna:) Wyjątkowym ludziom, zdarzają się wyjątkowe wpadki;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten codzienny cykl. :)
OdpowiedzUsuńI bardzo lubię ten ład u Ciebie i systematyczność i dbałość o szczegóły (pomimo suszarek ;))
Pozdrawiam przedświątecznie
Czajka
Uwielbiam ten codzienny cykl. :)
OdpowiedzUsuńI bardzo lubię ten ład u Ciebie i systematyczność i dbałość o szczegóły (pomimo suszarek ;))
Pozdrawiam przedświątecznie
Czajka
Gusiu czytałam ten wpis na wdechu - wystraszyłaś mnie! Już się bałam, że miałaś jakiś wypadek, że stało się coś strasznego - a to tylko telefon ufff - umiesz stopniować napięcie!
OdpowiedzUsuńTaka złośliwość rzeczy martwych ale może dzięki temu Mikołaj przyniesie Ci jeszcze jeden prezent 🎅 🎁
OdpowiedzUsuńPS. Zainspirowana twoimi wpisami udałam się dziś do tkmaxx i pomimo dużej kolejki,upolowałam piękną ozdobę świąteczną oraz piękny kosz na zabawki dla synka.
Jak dawno tu nie byłam, ile postów do nadrobienia! :) Całe 9 dni z Wami - będę czytać zaraz od dnia 1 do 8 :) Marysia jaka już duża, śliczna dziewczynka. My się w grudniu przeprowadziliśmy do swojego magicznego domku, więc jestem troszkę do tyłu z ulubionymi blogami. Pomimo, że od tygodnia mieszkamy, mąż coś ciągle wykańcza, a ja sprzątam i sprzątam i tak w kółko:) Ale u siebie to się chce:)
OdpowiedzUsuńDo herbaty? Niezła precyzja ;))) pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie cieplo:)
OdpowiedzUsuńGusiu, wyjmij baterię, kartę sim, połóż pod ciepłym kaloryferem i spróbuj go uruchomić następnego dnia. Powinno pomóc. Mnie ostatnio tez wpadł telefon do wody, jakoś udało mi się go uratować.
OdpowiedzUsuńGusiu, zaglądam tu systematycznie od 2 lat, tu się wyciszam i laduje akumulatory po ciężkim dniu. Wszystkiego dobrego i pozdrawiam cieplutko ��
OdpowiedzUsuńGusiu, zaglądam tu systematycznie od 2 lat, tu się wyciszam i laduje akumulatory po ciężkim dniu. Wszystkiego dobrego i pozdrawiam cieplutko ��
OdpowiedzUsuńDobrze, że to tylko telefon. Myślałam że miałaś stłuczkę.
OdpowiedzUsuńTrzeba szukac szczęścia w nieszczęściu, dobrze,ze ta zła aura dotyczyła tylko telefonu bo mogla zrobic cos gorszego niz zniszczyć telefon i zmarnowac herbatę ;) Ale mam nadzieję, ze wróci do życia bo jeszcze niedawno zmienialas telefon :) Trzymam kciuki :) Pozdrawiam i mam nadzieję, ze cykl bedzie kontynuowany ;* Swoja droga, czasami przewidujemy nieszczęścia. Ale może one sa wywoływane przez ten nasz niepokój?
OdpowiedzUsuńMożna spróbować potrzymać go jakiś dłuższy czas w ryżu, mojej koleżance pomogło. Ozdóbka na choinkę przeurocza :)
OdpowiedzUsuńRównież radzę włożyć do pojemnika z ryżem, wyciągnie wilgoć.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój blog a cykl tygodnie z G najbardziej. Słodką masz córkę. Pozdrawiam serdecznie:)
No tak, raz na czas dzieje się coś, co nas wybija z równowagi ;) I wtedy okazuje się, na ile potrafimy nabrać dystansu... Mam nadzieję, że uda się uratować telefon, bo na pewno szkoda pieniążków, ale jakby nie było, telefon to w zasadzie pikuś, oby inne nieszczęścia trzymały się od nas z dala! Głowa do góry! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzy myślisz, że ta "dziwna aura" miała na celu ustrzec Cię przed zniszczeniem telefonu? Sama czasami mam takie dni, gdy czuję się dziwnie mimo że nie mam ku temu żadnego powodu. Jak rozwiązała się sprawa z telefonem? Czy udało Ci się go odratować? Ja, chyba bym się rozpłakała, gdyby spotkało mnie coś podobnego!
OdpowiedzUsuń