Kolejny rok udaje nam się osiągnąć ten cudowny stan, gdy nasze święta omija natłok przygotowań i świąteczna gorączka. Na luzie, po woli, bez ciśnień. Cieszę się, że i tym razem udało się uciec od typowego przedświątecznego zamieszania. Nie przesadzaliśmy z jedzeniem (chociaż i tak wyszło dużo za dużo) ani z ozdobami świątecznymi. Nie kupowałam absolutnie niczego nowego i bardzo mi z tym było dobrze. Udekorowałam stół w swoim stylu, ale jak co roku starałam się postawić na jakiś inny akcent. Coraz mocniej lubię kolor niebieski w kuchennych dodatkach i stołowej zastawie. Miałam nawet kupić świeże kwiaty, ale ostatecznie postawiłam skromną uroczą borówkę w doniczce, która zaprosiła naturę do wnętrz. Stół jak zwykle pomagała mi przyozdabiać Marysia, bardzo lubię te nasze wspólne przygotowania. Wielkanoc odbyła się u nas, a na drugi dzień świat wybieramy się do teściów. Na pamiątkę wrzucam nasz tegoroczny stół i trochę migawek.
Piękną gąskę znalazłam na giełdzie staroci w Spale i przez jakiś czas przebywała u nas ogródku, jednak pięknie pasuje mi do filiżanek z gąskami (szkoda, że mam tylko cztery) i pięknie uzupełniła świąteczne dekoracje.
Jajeczka wielkanocne (oprócz tych, które wykonały dzieci) były u nas bardzo minimalistyczne. Zabarwione na niebiesko, pokryte nierównomiernie perłową farbą.
Jeśli chodzi o zastawę to oczywiście u nas królują na każdym przyjęciu piękne włoskie talerze, które dostałam od mamy ponad 10 lat temu (a ona kupiła je jeszcze z 10 lat wcześniej). Ale np. filiżanki do herbatki zmiksowałam trzymając się po prostu jednej kolorystyki. (Z gąskami to zestaw, który też odziedziczyłam po Mamie a reszta to Bolesławiec)
Spokojne oczekiwanie na gości. Dopisała przepiękna pogoda - słońce i nieśmiała zieleń za oknem nadawała całego uroku.
A gdy na stół wkroczyły potrawy zrobiło się kolorowo i apetycznie. :)
I cała zabawa z szukaniem prezentów od zajączka w ogródku. W tym roku zajączek był sprytny i musieli się trochę natrudzić. :P
Zajączkowa chwalipięta:
Dziewczynki dostały zestawy kreatywne: piekło-niebo i samoloty (oczywiście dla Gabrysi). Bardzo lubią takie zestawy a teraz jest pełno pięknych wydań!
Gabrysia dostała "coś chłopackiego" - oj powiem Wam, że muszę się nieźle nagłowić co jej kupić, bo to nie jest typ dziewczęcy jeśli chodzi o zabawki. :P
Wesolych Swiat !!!
OdpowiedzUsuńAż chciałoby się usiąść przy takim stole! Nie dość, że ładny, to po prostu kojarzy mi się z ciepłem, sercem, dobrocią. Jak cały MD z resztą ;)
OdpowiedzUsuńAlbika mamy już od kilku lat i polecamy! Wiesz, że można wgrywać na niego dowolne pliki audio? Moja córka ma tam swoją ulubioną "muzę" :D Można też wrzucić jakiegoś audiobooka dla dzieci i służy jako odtwarzać MP3. Z książek Albikowych u nas największym hitem jest Atlas Świata - córka odstała, gdy miała 2 lata i bardzo się jej spodobał, lubi do tej pory (lat 4 ;)
Oj tak,pamiętam że najchętniej bawiłam się zabawkami mojego 6 lat starszego brata,zwłaszcza zestawem majsterkowicza..Ewa
OdpowiedzUsuńPięknie udekorowany stół wielkanocny, a ta gąska taka urocza 🙂
OdpowiedzUsuńJak zwykle gustownie i tak swojsko
OdpowiedzUsuń