19 lipca 2012

Dzień z G. 9

ŚRODA, 18.07.12


Nie wiem czy to przemęczenie, czy pogoda i niskie ciśnienie, ale coraz trudniej mi wstać rano. Zwierzaki przeciągają się leniwie, najchętniej bym naciągnęła na siebie kołdrę i spała do południa.



















Jednak dziś planuję dzień roboczy. Jest kilka spraw do załatwienia, więc po wszystkich porannych czynnościach ubieram się bardzo na luzie.


















Jadę do drugiej siedziby firmy, sprawdzić czy wszystko gra. Otwieram drzwi... nie te klucze! W samochód, jadę z powrotem po pasujące klucze i wracam na miejsce. Co za pech. Straciłam na jeżdżenie w tą i z powrotem dobrą godzinę.
Na miejscu sprawdzam korespondencję, zabieram faktury i podlewam kwiaty, które na co dzień pięknie rosną pod okiem pani Kasi.


















Następnie jadę odebrać samochód Mamy z warsztatu. 

Wracam do domu, gdyż dziś mam w planach uregulować faktury i płatności przez internet.



























W międzyczasie Pan Poślubiony jeździ  po lekarzach ze swoją Babcią. Jest pod naszą opieką (reszta rodziny jak wiecie wyjechała) i bardzo boli ją ząb. Udaje się umówić wizytę w godzinach popołudniowych, więc Pan  Poślubiony zabiera Babcię do nas na obiad.
Robię coś błyskawicznego. Makaron ze szpinakiem, serem blue i łososiem.




































Kończę pracę w domu a wieczorem jadę na spotkanie z dziewczynami.




































Mam wielkie zaległości towarzyskie, na które coraz mniej mam czasu. Ale z Kasią i Julą ustaliłyśmy sobie pewien patent na spotkania. Każda z nas jest zabiegana, ale umawiamy się z góry z 2-3 tygodniowym wyprzedzeniem. Dzięki temu chociaż nie wiem co by się działo, można się świetnie zorganizować. Nasze spotkania stały się już tradycją.

Wracam do domu zmęczona. To był szalony dzień. 
Tęsknię za Panem Poślubionym, bo w tym tygodniu widujemy się w przelocie. Codziennie nocuje w domu swoich rodziców i pilnuje zwierzaki. W związku z tym planujemy wyjątkowy weekend! :)

Jaki będzie jutrzejszy dzień?

Do napisania!
SHARE:

5 komentarzy

  1. yuuummi zjadłabym taki makaronik :PPP no ale jest juz po 18 :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po raz kolejny: UWIELBIAM :) Pozdrawiam ciepło!

    Paulinka

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy Twoich postach odpoczywam :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Gusia, to szalone, ale te Twoje posty sa boskie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny blog : ) zapraszam do mnie http://linka-kattalinka.blogspot.com/ :) obserwuje i liczę na to samo :D

    OdpowiedzUsuń

© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig