11 kwietnia 2013

Wiosna Wchodzi Drzwiami i Oknami...

Ale miałam dziś przygodę!

Wstałam raniutko (jak cudownie, że już poranne wstawanie tak nie boli jak zimą) i przygotowałam śniadanie. Reszta domowników jeszcze smacznie spała. Otworzyłam rolety i usiadłam na chwilkę w salonie na kanapie, by wsłuchać się w poranną ciszę.
Nagle BUM!
Coś lub ktoś mocno uderzył w okno tarasowe. Od razu znalazła się przy oknie Lunka całkowicie zahipnotyzowana. Podchodzę do okna, rozglądam się. Nic nie widzę. Lunka patrzy się i furka, podążam jej wzrokiem. Ojej! Malutki ptaszek! Leży biedaczek na ziemi i oddycha! Co zrobić??
Wychodzę w szlafroku na zewnątrz i ostrożnie podchodzę do oszołomionego ptaszka. Delikatnie go podnoszę, a on, wcale nie przestraszony, patrzy się na mnie malutkimi ślepkami. Oglądam skrzydełka, nie są połamane. Ptaszek siedzi mi na dłoni i nie chce odlecieć. Co ja teraz zrobię z takim nielatającym ptaszkiem? Idę w głąb ogrodu i spokojnym głosem namawiam ptaszka na pofrunięcie. A on siedzi i siedzi. Prześliczny, malutki, umaszczony w całą paletę zieleni. Po jakiejś dłuższej chwilce spojrzał się, odbił mocno od dłoni i pofrunął!
Byłam cała szczęśliwa! To był pierwszy dziki ptaszek w życiu, którego miałam zaszczyt dotknąć i pogłaskać. Ta chwila miała w sobie coś magicznego! Cieszę się, że nic się mu nie stało, był po prostu trochę oszołomiony.

Ale to nie koniec wiosennej przygody!
Tuż po śniadaniu, gdy Gapcia biegała w ogrodzie dostała dosłownie szału! Biegała, skakała na elewację, szczekała i koniecznie chciała nam coś pokazać. Dlaczego tak się zdenerwowała?
Podchodzimy bliżej a na ścianie naszego domku - wiewiórka! Do tej pory widywaliśmy ją na drzewach za oknami. Nigdy nie przypuszczałam, że aż tak będzie blisko. :) Gdyby było otwarte okno, mogłaby spokojnie wejść!

Pomyślałam od razu, że wiosna szybko nadejdzie i buchnie z ogromną siłą. Przyroda jest już gotowa! :)

Udało się zrobić kilka szybkich zdjęć!




































Jest to dla mnie ogromne szczęście, że możemy mieszkać tak blisko natury. Zawsze w sercu będę miała nasze pierwsze mieszkanie w kamienicy (z którym nie musieliśmy się brutalnie rozstawać, bo w chwili obecnej mieszka tam mój brat). Jednak jestem zdecydowanie taką wiejską dziewczyną, która potrzebuje takich przygód jak dziś, zieleni i kawałka ziemi, o który można zadbać. :)

Do napisania kochani!
SHARE:

22 komentarze

  1. Jaki śliczny rudzielec :)

    Ja również uwielbiam takie momenty. Za moim domem rodzinnym jest łąka, taka dzika, na której zdarzało mi się zobaczyć z okna mojego pokoju całą plejadę gwiazd ;) Dziki, sarny, zające, lisy, bażanty, kaczki, sowy i nietoperze, to była prawie codzienność latem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podzielam Twój entuzjazm ;) Sama mieszkam na obrzeżach miasta i przyrodę mam na wyciągnięcie ręki! Uwielbiam moment, gdy wracam zmęczona po zajęciach do domu, od razu ożywam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiewiórka bardzo odważna :)A historia z ptaszkiem cudowna- cieszę się, że odleciał o własnych siłach. I wiesz co? Ciekawa jestem ilu ludzi, we współczesnych czasach, wyszłoby tak do niego, jak Ty...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdrowe dzikie zwierzęta są nieufne w stosunku do ludzi. Jeżeli można je pogłaskać, wziąć na ręce, zbliżyć się do nich najprawdopodobniej niestety są chore.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka piękna ta wiewiórka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiewiórka fajnie wygląda na tej ścianie:) a ptaszków to już trochę w swoim życiu uratowałam, bardzo fajne uczucie..:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem co masz na myśli mówiąc, że doceniasz naturę blisko siebie.
    Ja właśnie otworzyłam okno i słyszę kanonadę przeróżnych ptasich głosów, płynących z pobliskiego lasku.

    Wiosna, wiosna ach to ty! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ale fajnie jest zobaczyć (chociaż na zdj zdjęciu)rudą wiewiórkę, w UK można spotkać tylko szare ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ptaszek byl w szoku i dlatego grzecznie siedzial. Wiewiorka przesliczna. W szkocji bardzo rzadko spotykane, zostaly wyparte przez te szare. Jak ja bym chciala spotkac takiego slodkiego rudzielca :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ahhh te zwierzaki :) Ja mieszkam przy lesie i wiewiórki podkradają mi orzechy z ogrodu- będzie mi tego brakować w mieście :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja już od lat wstaję rano zawsze przed pozostałymi domownikami ,aby posłuchać ciszy:)
    A przygody miałaś cudowne!:)
    Agnieszka.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale rudzielec z tej wiewióry!:D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ło jeryyy! Jaka super wiewióra! :D szalona :)) A ptaszek kochany, bidulek. Dobrze, że trafił w Twoje a nie kocie "ręce" :) Też kiedyś ratowałam podobnego fruwaka, ale ze śmiercionośnych pazurów kocich. Potem był tydzień pielęgnowania pana piórkowego, aż w końcu sam wzbił się w niebo... Przeżycie stare, ale niezapomniane :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Gusiu, dziękuję Ci:) Twój Blog ma naprawdę magiczną moc:) Ja miałam dziś niestety bardzo ciężki dzień, przed chwilą usiadłam do komputera, zaglądam do Ciebie, czytam post o porannych przygodach... i łapię się na tym, że śmieję się w głos:) I za to właśnie Ci dziękuję.. Człowiekowi od razu lżej na duszy:) Do tego masz naprawdę dar pisania, czyta się Ciebie niesamowicie lekko, radośnie i.... z zapartym tchem! Pisz i Bądź nadal:)

    Pozdrawiam z wiosennego Świętokrzyskiego:)

    Ola

    OdpowiedzUsuń
  15. Faktycznie magiczne momenty. Pamietam jak moj tata przynosil mi wrobelki, ktore zaklinowaly sie czasem na strychu :)
    Ostatnio odwiedza mnie regularnie para slicznych rudzikow i parka kosow, a spiew ptakow, to najbardziej relaksujaca muzyka.

    OdpowiedzUsuń
  16. Biedny ptaszek, pewnie w oknie dobijalo sie slonce i w nie wpadl. W moim biurze w PL mielismy wielkie okna i bardzo czesto wpadaly w nie ptaszki a ja je pozniej zbieralam. Kazdy jednak, tak jak Twoj, po paru minutach dochodzil do siebie i radosnie odlatywal. Wieworka przesliczna ! Tesknie za polskimi, rudymi wiewiorkami. Sa takie delikatne. W USA sa grube i szare :)

    OdpowiedzUsuń
  17. o moja koleżanka :D :D :D - pozdrawiam- wierna czytelniczka również zwana wiewiórką :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Za to w moje okna tarasowe ostatnio uderzył mały czyżyk i niestety zginął... :( Straszne to było.

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetne zdjęcia, wiewiórka wygląda przesympatycznie:)

    OdpowiedzUsuń

© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig