Kochani, ponieważ przez ostatnie tygodnie brzmię trochę monotematycznie, to będzie ostatni post o postępach ogródkowych.
Oczywiście gdy już wszystko będzie gotowe zrobię zdjęcia, oprowadzę Was po ogródku Magicznego Domku i pochwalę się gotowymi zakątkami, w których do tej pory jest jeszcze trochę pracy. Praca może być utrudniona, gdyż mamy zajęte już wszystkie weekendy czerwca. Ale jeśli pogoda pozwoli, małymi kroczkami będziemy pracować sobie wieczorami w tygodniu (kocham czerwiec, za to że dni są takie długie!).
Co udało się zrobić do tej pory? Posiać trawę!
Naprawiliśmy szkody po małej powodzi i dosieliśmy (a właściwie Pan Poślubiony) nasiona trawy. Dzięki obfitym deszczom, trawniczek zaczyna się zielenić. :)
Jeszcze został mały kawałeczek do posiania przed oknem tarasowym (widoczne na ostatnim zdjęciu).
Nie udało nam się w tym roku zrobić zakątka/grządki/szklarenki na wszelakie warzywa (ale w przyszłym roku to już mus!), jednak nie mogliśmy się obejść bez zasadzenia ziół. Posadziłam bazylie, oregano, lubczyk, pietruszkę, melisę, dwa rodzaje mięty oraz szałwię. Skrzynkę czeka jeszcze malowanie, ale roślinki już posadzone i rosną. :)
Ogród bucha zielenią! Częste burze, które ostatnio u nas mamy, czarują przyrodę i sprzyjają wszystkim roślinom.
W salonie też trochę zieleni. Stół zdobią przepiękne Lilie. :)
Kochani życzę udanego tygodnia i szybkiego nadejścia wolnych, weekendowych dni! :)
Ja dzisiaj zaszalalam i ogarnęłam kwiaty w domu:)
OdpowiedzUsuńTo jest Twój mąż a nie Pan...
OdpowiedzUsuńGusia tak nazywa swojego Męża tutaj na blogu, pisząc o Nim zawsze pisze "Pan Poślubiony" i nie miałam pojęcia,że nawet o takie szczegóły ludzie potrafią się czepić... :)
OdpowiedzUsuńmariola mazur- ja musze dziś wszystkie podlać! :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy - Kochany anonimowy (ah jak ja uwielbiam te animowe komentarze ;) - na początku pisałam Pan Narzeczony a po ślubie Pan Poślubiony i to oczywiste, że na potrzeby bloga. Tak juz zostało, bo to takie charakterystyczne i stali czytelnicy po prostu wtedy wiedzą o kogo chodzi. :) A dla rozluźnienia atmosfery proponuję posłuchać:
http://www.youtube.com/watch?v=rW0TgYZn_tk
;)
Gosia - dziękuję Gosiu za wsparcie! :) Też nie wiedziałam, że kogoś takie rzeczy mogą rozdrażnić. ;)
Uwielbiam Twoje posty o postępach w ogrodzie;) bardzo często obserwuję bloga śledząc nowe wpisy i czekając na następne ;)
OdpowiedzUsuńPięknie i zielono dookoła. Na szczęście masa pracy i wysiłku, jakie trzeba włożyć w ogrodowe prace, szybko pokazuje,że było warto!:)
OdpowiedzUsuńP.S.Gusiu, kiedy możemy liczyć na podziwianie kuchni?
Pokaż zdjęcie skrzyneczki z ziołami, jak już ją pomalujesz :) Wtedy to w ogóle będzie pięknie!
OdpowiedzUsuńOgrodowo pieknie u ciebie. Pozdrowienia i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńcherry - Oczywiście, że tak. Przyznam, że ten temat nade mną również ciąży, bo tak jak Wam pisałam brakuje nam 2 listewek i okazało się że to problem na 5 miesięcy :)Ale nie ma co w końcu będzie prezentacja pomimo brakujących listewek. :)
OdpowiedzUsuńCzarodzielnica - będzie prezentacja, obiecuję! :)
Paulina L - bardzo się staramy by ogród nabrał magicznego polotu, ale to strasznie dużo pracy! :) I to troszeczkę trwa. :)
cherry - Oczywiście, że tak. Przyznam, że ten temat nade mną również ciąży, bo tak jak Wam pisałam brakuje nam 2 listewek i okazało się że to problem na 5 miesięcy :)Ale nie ma co w końcu będzie prezentacja pomimo brakujących listewek. :)
OdpowiedzUsuńCzarodzielnica - będzie prezentacja, obiecuję! :)
Paulina L - bardzo się staramy by ogród nabrał magicznego polotu, ale to strasznie dużo pracy! :) I to troszeczkę trwa. :)
będzie pięknie :)
OdpowiedzUsuńDopiero niedawno odkryłam Twój blog i zauroczył mnie od pierwszego czytania ;) bardzo lubię do Ciebie zaglądać, zawsze jest tak domowo, miło jakbyśmy były sąsiadkami. Fajne masz zwierzątka, w Gapci jestem zakochana po uszy Gapciowe ;) pisz jak najczęściej bo bardzo wyczekuje Twoje wpisy. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńHej Gosia!
OdpowiedzUsuńAle z Was zdolniachy! Mam na mysli ogrod. A Twoj maz jest zlota raczka, tyle rzeczy robi sam. Jestem pod wrazeniem, gdyz ja nie wiedzialabym od czego zaczac. Choc prace ogrodowe to dla mnie ogromna przyjemnosc.
Wiola
Kochana, piszę, bo ostatnio przydarzyło mi się coś takiego... Mąż kupił mi na rocznicę prześliczny bukiet lilii, ale musieliśmy go oddać do kwiaciarni, bo przeczytaliśmy że lilie to jedne z najmocniej trujących kwiatów dla kotów. Truje i kwiat i łodyga i liście, więc gdyby Twój kotek sobie go nawet lekko poobgryzał, to w ciągu doby wysiadłyby mu nerki, a wciągu tygodnia odszedłby za TM. Jeśli wpiszesz w Google LISTA TRUJĄCYCH DLA KOTÓW ROŚLIN, wyświetli Ci się co i jak. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPs. Ale lilie obłędne... Moje ukochane kwiaty :)