Kolejna część wpisu o przechowywaniu przedmiotów codziennego użytku (pierwsza część tu - klik) w Magicznym Domku. Styczeń upływa nam na porządkach i oczyszczaniu naszej domowej przestrzeni. W tym roku to postanowienie noworoczne daje nam niesamowitą satysfakcję. Nie dość, że ładnie trwamy w postanowieniu, to jeszcze porządki przebiegają jakoś tak nieśpiesznie, pomalutku, krok po kroku, nie na łapu-capu. W swoim tempie odhaczamy kolejne rzeczy do zrobienia. Po porządkach w komodach i kredensach, przyszedł czas na czystki w domowych tekstyliach oraz najgorszą część domu, czyli pomieszczenia gospodarcze.
Często pytacie mnie - gdzie przechowuje tyle poduszek i pledów. U nas, jak wiecie, rzeczy wędrują po całym domu tworząc nowe-stare aranżacje. Zrobiłam porządki w swoich tekstyliach, i zostawiłam te, które są u nas w użyciu. Oddałam jednak Mamie może jeden koc, a tylko dwie poduszki wyrzuciłam, bo były już wypłowiałe.
Mam słabość do poduszek, tu przyznaje się bez bicia. Nawet Pan Poślubiony za każdym razem, gdy wybieram się do Ikei lub TKMaxx'a mówi: "Tylko nie kupuj poduszek!!" Przyznam, że rok temu kupiłam kilka ukradkiem, nic mu nie mówiąc, a on albo nie zauważył, albo udawał, że nie widzi tych nowości i dał spokój. W tym roku sama sobie rzucam wyzwanie - żadnych nowych poszewek i poduszek! Obejrzałam swój zbiór, poprasowałam poszewki i ułożyłam kolorystycznie. Nie jest tego mało, ale też bez przesady, wszystko mieści się w jednym pudle. W drugim schowałam zasłony i koce.
Dwa pudła z tekstyliami przechowuje w naszej garderobie na dole. Chyba jej nigdy nie pokazywałam, ponieważ... nie ma w niej nic wyjątkowego. ;) Wstawiona jest tam szafa na okrycia wierzchnie, komoda z szufladami na narzędzia, szaliki i czapki oraz szafeczka na buty. Wszystkie meble zostały zabrane z poprzedniego mieszkania, ale kiedyś nadejdzie taki dzień, że tą garderobę zrobimy na tip top! ;)
W trzydrzwiowej szafie oprócz drążka na płaszcze i kurtki w jednej części, są półki i tam trzymam pudła z tekstyliami, większe poduszki z wypełnieniem, pudełka ze zdjęciami oraz wazony i torebki na prezenty. :)
Z całą pewnością można by było te rzeczy jeszcze mocniej ścieśnić, tak by zabierały jeszcze mniej miejsca, ale wtedy półki stały by puste. Wszystkie ubrania mieszczą nam się w szafie w sypialni, wiec nie ma potrzeby trzymania tu np. dużych swetrów czy innej odzieży.
A gdzie reszta?
Reszta poduszek dumnie zdobi kanapę w salonie, łóżko w sypialni czy tapczanik w pokoju Marysi. W Magicznym Domku jest też kilka schowków na pledy i kocyki. Najczęściej są to skrzynki lub koszyki. Są tak rozmieszczone, by zawsze można było się okryć kocem w jesienno-zimowe wieczory lub gdy ktoś zapragnie przymknąć oko na kanapie lub też złapie koc, by letniej nocy posiedzieć dłużej w ogrodzie.
W sypialni nasz ulubiony koszyk, do którego odkładamy również poduszki, gdy idziemy spać.
W saloniku na górze jeden kosz przy sekretarzyku (jest też dobrym sposobem, by pod cieplutkim kocykiem, który się przydaje gdy się zmarznie przy biurku, schować wszystkie wystające kable).
Nieopodal kanapy skrzyneczka na pledy (z jednego właśnie korzystam pisząc tego posta ;) ).
W pokoju Marysi też znajdzie się koszyk z jej kocykami.
Na dole, przy kanapie, drzemkowy zestaw dla popołudniowych śpiochów. ;)
Mamy załatwione poduszki, pledy i zasłony. Pozostały narzuty na łóżko.
Lubię narzuty, które są cienkie, ale dość ciężkie (najlepiej jak są pikowane) bo najlepiej się układają na łóżku. Mamy 5 narzut, które wymiennie pojawiają się w aranżacjach sypialnianych (klik). Jedna zawsze jest na łóżku, a pozostałe 4 schowane w koszu na półpiętrze. Ten kosz jest dla mnie bardzo sentymentalny, bo miałam go w swoim pokoju jak byłam mała i bawiłam się w nim w Top Cat'a, który mieszkał w śmietniku. :)
Wielkie porządki zapanowały również w pomieszczeniach gospodarczych przy kotłowni. Oj tam to działy się rzeczy straszne, absolutnie zabronione na pokazywanie przed porządkami. Wrzucało się tam wszystko, począwszy od jakiś części do samochodu, po pudła po kupionych dla Marysi rzeczy, torby na zakupy, pozostałości po produkcji naszych świeczek, rzeczy do sprzdania, mop, odkurzacz i ledwo wciśnięty wózek. Były oczywiście próby ujarzmienia tego chaosu, ale dopiero teraz wygląda to przyzwoicie. Nie pokazuje całości, bo kotłownia nie jest wdzięcznym tematem, ale są to dwa niewielkie pomieszczenia. W jednym suszymy pranie (szybko schnie), stoją regały na ogrodowe poduszki, pudło z ozdobami świątecznymi, przybory do szycia oraz akcesoria Pana Poślubionego do robienia domowego piwa, a nawet stoi biurko, które przydaje się do robienia różnych rzeczy. To tam były malowane sanki Marysi. Do mniejszego pomieszczenia dokupiliśmy regał i wreszcie zapanował ład i porządek. Tam też trzymamy wózek Marysi.
A tak wyglądały porządki - dla Marysi to najlepsza zabawa. Trzeba mieć oczy wokół głowy ale da się robić wielkie porządki nawet z małym dzieckiem!
Mały podgląd po zmianach.
Takie porządki działają terapeutycznie i podnoszą na duchu mocniej niż masaż i tabliczka czekolady (no może na równi ;P ). Czuje niesamowitą ulgę po pozbyciu się zbędnych rzeczy (zostało tylko parę rzeczy do sprzedania) i uporządkowaniu przestrzeni. Po takich porządkach, wiem co mam, gdzie co jest schowane i czego nie kupować (!). Większość z nas ma tendencje do gromadzenia rzeczy. Staram się już od jakiegoś czasu, sukcesywnie minimalizować rzeczy, które posiadamy. Oczywiście zaraz się odezwą się anonimowe komentarze, że mamy kilka kocy nie jeden! :) Ale u nas wszystkie są w użyciu i dopóki żaden nie będzie kurzył się gdzieś w kącie, to oznacza, że jest nam potrzebny. Z pewnością mniej rzeczy potrzebnych jest gdy mieszka się w małym mieszkaniu, a zupełnie innych gdy posiada się np. ogród czy większą przestrzeń, gdzie trochę niepraktyczne jest noszenie rzeczy z góry na dól i odwrotnie. Ktoś to niewiele czasu spędza we własnym domu, też może zminimalizować ilość rzeczy według właśnych potrzeb. Dla mnie liczy się to bym w domu czuła przestrzeń, oddech, powiew świeżości, pomimo, iż nasze wnętrza są bardziej przytulne niż nowoczesne.
Porządki były idealnym sposobem na stereotypowo depresyjny styczeń. :)
Do napisania kochani! :*
Podziwiam Cie za taką organizacje. Wszystko wygląda niesamowicie. Sama muszę zacząć tak organizować swój dom, wiec może podpowiesz skąd są takie piękne kosze? Może jak sobie kupiec jakiś, to łatwiej będzie zacząć :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne wnętrze, wszystko urządzone z "duszą"
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Miałam dzisiaj robić porządki w szafkach... i teraz mi głupio, że mam taki bałagan :P Ja wciąż jeszcze urządzam mieszkanie, mam niewiele rzeczy (zwłaszcza dekoracyjnych), a mój mąż już krzyczy, żeby nie kupować więcej poduszek (mamy 2 w sypialni i 3 w salonie :D). Nie rozumiem tych mężczyzn. Przecież co lepiej niż poduszka da uczucie przytulności, nada koloru, charakteru?! Śrubki pozostawiane na parapetach? ;) Lubię ten Wasz domek. Jest praktyczny, a zarazem ładny. No i tak ma być! :)
OdpowiedzUsuńPS. Najbardziej podoba i się zdjęcie Marysi między dwiema wycieraczkami :D
Czy PP tak jak Ty potrzebuje porządku we wszystkich przestrzeniach domu, czy pomaga Ci z obowiązku?
OdpowiedzUsuńJa właśnie wolę takie przytulne wnętrza od nowoczesnych ;) Wszystkich pociągnęła fala zachwytu bielą i inspiracją Skandynawią, ale mi się to nie podoba, jak już będę miała swój kąt to na pewno będzie w nim bardzo domowo ;)
OdpowiedzUsuńKasia
Juz dosyć długo poczytuje Twojego bloga i uwielbiam go! Taki rodzinny spokoj tu panuje :) na moj depresyjny styczen to Magiczny Domek jest antydepresantem :D Poważnie!!
OdpowiedzUsuńAnia Dziedzic
Ciekawe sposoby;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://szanujwspomnienia.blogspot.com/
Gusiu jesteś Wielka! Jak ja sie cieszę że trafiłam na Twój blog. Jak dobrze że go prowadzisz :) Pisz zawsze. Dziekuję
OdpowiedzUsuńagade
No właśnie, u Was jest zawsze tak przyjemnie. Miłym dla mnie zaskoczeniem jest to, że Waszych pomieszczeń nie opanowały ''hemnesy'' z Ikei. To one zwykle są w tych przytulnych domkach na zdjęciach. W sumie mnie też uwodzą jednak u siebie ich nie widzę :-) Co do ilości... Ja mam tylko 2 narzuty, za to kocy i kocyków chyba 16 :-) szok! Pozdrawiam poukładana :-)
OdpowiedzUsuńGusiu, dlaczego zrezygnowaliście z produkcji świeczek? Nie zdążyłam ich zamówić..
OdpowiedzUsuńZawsze podziwiam porządek w Waszym Domku.Ja mam fioła na punkcie sprzątania i dlatego polecam Ci książkę Kondo Marie pt Magia Sprzątania, myślę, że jest w niej wiele wskazówek np. Jak składać i przechowywać rzeczy, które Cię zainspiruja tak jak mnie:-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny i inspirujący wpis ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne wnętrza. Też lubię trzymać różne rzeczy w koszach i skrzyniach. Są niby pod ręką, a jednak uporządkowane. I takie kosze dodają też uroku, ocieplają wnętrze.
OdpowiedzUsuńTyle inspiracji! I nieśmiertelne pudła w kropki z Ikei :D
OdpowiedzUsuń