Co jakiś czas na blogu pojawia się cykl o ulubionych rzeczach w Magicznym Domku. Miesięczni ulubieńcy są bardzo popularni w blogosferze i na Youtube. Ja zmieniłam troszeczkę konwencję i pokazuje Wam to co cieszy mnie dokładnie w tej chwili. Są to ulubione smaki, zapachy towarzyszące każdego dnia lub książka, którą obecnie czytam. Po prostu nachodzi mnie taka chwila, gdy zbieram wszystko to co mnie cieszy w jednym miejscu i pragnę Wam o tym trochę opowiedzieć. :)
Okazuje się, że moja podświadomość chce mi coś ważnego przekazać. Tak, potrzebuję już wiosny oraz zieleni i automatycznie otaczam się takimi przedmiotami. Zwariowałam na punkcie tego koloru! Na wiosnę planuję kilka zielonych dodatków, a nasz domek od jakiegoś czasu wypełnia się nowymi roślinami.
Ale wróćmy do kilku rzeczy, które umilają mi ostatnio każdy dzień.
Ostatnio jestem bardzo wyczulona na zapachy. Nie tyle, że mnie drażnią, jak na początku ciąży, a raczej "poszukuję" w swoim otoczeniu specyficznych, świeżych aromatów, które dosłownie mnie czarują.
Jednym z takich zapachów, od którego jestem dosłownie uzależniona jest mgiełka - eliksir piękności marki Caudalie.
Już parokrotnie o niej pisałam. Działanie mgiełki przypomina sole trzeźwiące dla zmysłów oraz naszej cery. Działa pobudzająco, doskonale sprawdza się też do utrwalenia makijażu. Jest bardzo intensywna i wydajna, bo ma doskonałe rozproszenie (dosłownie najdelikatniejsza mgiełka). Cera jest promienna i świeża. Oczywiście nie jest to rzecz niezbędna w naszej kosmetyczce, ale naprawdę dawno kosmetyk nie dostarczył mi tylu zmysłowych przyjemności. :)
A jeśli pozostajemy przy szaleństwie zmysłów, to kolejnym moim uzależnieniem jest używanie gąbki konjac z naturalnym mydłem z olejkiem kamforowym do twarzy marki Manna. Ten zestaw mam ochotę dosłownie zjeść i naprawdę trudno mi wytłumaczyć, jak mydło i gąbka może wywoływać u mnie taki ślinotok (zrzućmy to na stan, w którym jestem).
Przyjemna struktura gąbki delikatnie masuje skórę, stymulując przepływ krwi, wspomagając odnowę komórek i pozostawiając skórę czystą i odświeżoną. Po zamoczeniu gąbka jest jędrna i mięciutka, a używanie jej jest wciągające. Dosłownie czekam na wieczór i ten delikatny masaż twarzy. Gąbeczkę konjac można stosować beż używania produktów do oczyszczania twarzy, ale ja lubię stosować ją z mydłem w kostce z olejkiem kamforowym, które przecudnie pachnie (to kolejny specyficzny zapach, w którym się zakochałam) i doskonale oczyszcza zanieczyszczoną skórę. Absolutnie nie wysusza, a wręcz nawilża, jednocześnie redukując niedoskonałości.
Przez bardzo długi czas, właściwie prawie 3 lata odkąd byłam w ciąży z Marysią, nie mogłam używać żadnych mocnych perfum. Dlatego niezmiernie się cieszę, że ponownie odnalazłam dla siebie zapach. Już dawno temu byłam w nim zakochana, a teraz za sprawą Mikołaja ponownie zagościł na mojej toaletce. Mowa o perfumach Chanel Chance w wersji zielonej.
Chyba tak już jest, że pasują mi raczej świeże i delikatne zapachy, w takich czuję się najlepiej. Zapach jest przepiękny, jak powiew wiosennego wiatru i przede wszystkim nie dusi, dlatego mogę używać go codziennie.
A jeśli o zmysł smaku chodzi, to otworzyłam się na ziołowe herbaty za sprawą pyszności od marki Pukka. Zwykła herbata jest teraz dla mnie zbyt mocna i.. nudna, a te kompozycje ziół są po prostu niesamowite. Herbaty Pukka mają to do siebie, że odsłaniają cały wachlarz smaku w trakcie picia. Najpierw czujemy nutę ziołową, a następnie różne specyficzne smaki. Nie ma mowy o szybkim piciu herbaty w biegu. Dzięki tym ziołowym herbatom celebruję każdą filiżankę. :)
Książką, którą obecnie czytam jest "Sekretne Życie Drzew". Książka chodziła za mną kilka dobrych miesięcy, ale dopiero pewne spotkanie skłoniło mnie do jej zakupu. To książka dla ludzi wrażliwych na przyrodę, otwartych na inne perspektywy spostrzegania świata. Poza tym bardzo wygodnie się ją czyta (książka podzielona jest na kilka krótkich treściwych rozdziałów), zwłaszcza dla tych, którzy na czytanie nie mają ostatnio dużo czasu (czytaj Mamy w ciąży, które padają wieczorami na twarz). Uwaga, teraz książka jeszcze mocniej oddziałuje na czytelnika, odkąd trwają masowe wycinki drzew...
Pozostając w sferze czytania polecam pismo "Usta". Jest niezwykle inspirujące i przepięknie wydane. Poruszane tematy są przedstawiane z niezwykłą wrażliwością.
Ponieważ to mój pierwszy i jednyny numer, który dostarcza mi utęsknionych artystycznych doznań, zamówiłam sobie wszystkie pozostałe pisma wydane do tej pory! :)
Nie kupuję obecnie żadnych pism kobiecych, ani nawet wnętrzarskich (kiedyś kupowałam regularnie), więc kwartalnik "Usta" jest dla mnie świetną alternatywą, bo znajduje w nim wszystko czego mi potrzeba.
Z estetycznych przyjemności, zachwyca mnie nieustanie moja kosmetyczka z grubego materiału w naturalnych barwach, którą wyłapałam w TKMaxx.
Kosmetyczka jest przepiękna i oryginalna. Która dziewczyna nie lubi takich kobiecych akcentów? :)
A jeśli miałabym wrzucić do niej ulubiony ostatnio kosmetyk do makijażu, byłby to podkład mineralny marki Annabelle Minerals. Uwielbiam uczucie gołej skóry, bo po nałożeniu produktu nie czuć absolutnie nic na twarzy. Skóra oddycha, jest promienna, a koloryt wyrównany. Na dodatek zawarte w pudrze minerały pielęgnują cerę. Bardzo lubię tą naturalną formę makijażu.
Gdybym mogła miałabym nieskończoną ilość zegarków na rękę. Muszę przyznać, że mam nawet swoją małą kolekcję zegarków z różnych półek cenowych. Problem polega na tym, że ich nie noszę! Zegarki są piękne, ale nie ubierają mnie i źle się w nich czuję. Szalone prawda?
Całkiem niedawno, w grudniu, dostałam zegarek na naszą rocznicę (nie ślubu, ale pierwszego pocałunku i początku bycia ze sobą - tak, taką też obchodzimy). :) Kształtem, stylem pasuje do mnie jak żaden inny i dlatego stał się moim ulubieńcem, którego w końcu regularnie noszę! :)
Nie mogę doczekać się wiosny i małych/dużych zmian w Magicznym Domku (o których z pewnością wspomnę na blogu). Bardzo często korzystamy z tego co mamy, ale moją słabością są nowe poszewki na ozdobne poduszki. Bardzo lubię zmieniające się u nas tekstylia. Zielone poduchy z H&M Home już czekają.
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę wspaniałego weekendu! :*
Widziałam tę książkę o drzewach w księgarni, kiedy wzięłam ją do ręki mój chłopak stwierdził, że takie rzeczy właśnie bardzo do mnie pasują, cała ja ;)
OdpowiedzUsuńŚliczny zegarek, herbaty Pukka uwielbiam, mają naturalne składy i nie są aromatyzowane a te połączenia smaków bardzo oryginalne i trafione :-)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda, mam kilka smaków, od których jestem uzależniona. Nawet Pan Poślubiony pija regularnie. Szkoda tylko, że nie znalazłam tych herbatek w sklepach stacjonarnych w Polsce. Może ktoś widział?
UsuńSą w sklepach ze zdrową żywnością. Np. ekoaleja w Gdańsku:)
UsuńGusiu! To mój pierwszy komentarz, a jestem jego Czytelniczką od dłuzszego czasu... Jak ja dziękuję w duchu Nissiax83, że kiedyś dawno wymieniła go w swoich ulubieńcach :) Mimo, iż praktycznie nasze gusta są całkiem inne (począwszy od wystroju wnętrz domu po imiona dla dzieci) w Twoim blogu odnajduję wiele wspólnych pierwiastków( kocham moją piątkową zmianę pościeli, celebruje picie herbaty, uzależnienie od podwleczek na poduszki, robię ostatnio hybrydy). Twój blog jest harmonijny, spokojny, wzbudza we mnie niezwykłe emocje (gryzak z przed lat, Skrzaty). Jednym z moich niedzielno-wiecxornych rytuałów jest czytanie Twojego bloga, patrzę jak Marysia rośnie a jej tort leśny jest dla mnie hitem! Pozdrawiam ciepło, czytelniczka z Dortmundu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci kochana za te słowa! :*
UsuńTyle lat czytam tego bloga, ale dopiero teraz poczułam potrzebę napisania komentarza. To co piszesz o masowej wycince drzew to Twoje obserwacje, czy to co teraz wrzucają wszystkim do głów media, które pod masową wycinkę podciągnęły wycięcie drzewa na prywatnej działce np. pod budowę domu takiego jak Wasz, wycinkę pod duże inwestycje i wycinkę drzew, za którą będą duże kary? Jak spojrzy się w ustawę, to wtedy się okaże, że zmiana pozwala tyko na to pierwsze. Na pozostałe nadal trzeba mieć zezwolenie. Niestety mam wrażenie, że wszyscy bezrefleksyjnie przyjmują to, co się mówi i nagle mamy tak wielu obrońców drzew, którzy w swoich domach na pewno nie mają drewnianej konstrukcji dachu, drewnianych okien i drewnianych stołów, nie używają papieru, a wszystko co mają jest z syntetycznego drewna.
OdpowiedzUsuńDrogi Czytelniku, to ja zapytam odwrotnie, naprawdę musisz pytać czy wiem o masowej wycince tylko poprzez media, bo nie zauważasz wokół siebie (czy to koło domu (jeśli mieszkasz blisko lasu), czy w drodze do szkoły/pracy/sklepu), że nasz krajobraz się zmienia na niekorzyść? Szkoda, że czytasz tyle lat naszego bloga i nadal nie wiesz, że nie oglądam telewizji, nie interesuje się polityką (tylko tyle by funkcjonować w społeczeństwie hihi) i dopiero teraz postanowiłeś/aś skomentować.
UsuńOdpowiadając wprost na pytanie - nie mam nic do tego, że ktoś wytnie sobie przerośnięta sosnę w ogrodzie czy inne drzewo, bo ma jakieś swoje powody. Tak się działo i przed ustawą. Mój Tata 25 lat temu też musiał zdobyć zgodę na wycięcie samotnego drzewa na polu bo inaczej nie udałoby się zbudować domu, a co wiosnę widać u ludzi różne porządki w ogrodach od lat. Ja mówię o tym, że mieszkając blisko lasu, gdzie część z tego lasu to są działki prywatne, widzę MASOWE wycinanie drzew. W pięknym skwerku na moim osiedlu wycięto wszystko, po to, by zbudować Lidla, gdzie 100 metrów dalej stoi Bierdonka. Gdyby ktoś się chciał wprowadzić, zagospodarować od nowa teraen, zasadzić drzewa, krzewy, to jeszcze rozumiem, ale kolejny supermarket? Sąsiad za oknem wyciął ponad 100 drzew na swojej działce (nienadającej się do zamieszkania - bagno, brak dojazdu z 4 stron) mówiąc, że chociaż będzie miał drewno do kominka. Fakt, starczy mu na bank do końca życia, ale z racji, że w ogóle przed ustawą się tu nie pojawiał, nie wie że właśnie w jego lasku mieszkały sarny, bażanty, wiewiórki i masa ptaków. Ponieważ łatwiej ściąć a trudniej przewieźć i porąbać drewno, drzewa leżą powalone i pewnie będą leżeć latami, no ale trzeba było zdążyć przed zmianą ustawy. Wygląda to okropnie i przerażająco. A jeśli chodzi o rzeczy z drewna, to to mnie trochę rozśmieszyło. Naprawdę nie potrzebne było bezmyślne wycinanie drzew przez osoby, które o tym nie mają pojęcia, by móc budować domy z drewna (którym nie mam nic przeciwko). Zostawmy decydowanie o takich rzeczach osobom, którzy mają wiedzę i zajmują się gospodarką leśną, która owszem zajmuje się również produkcją drewna, ale w przemyślany sposób z poszanowaniem dla lasów i mieszkających tam zwierząt.
Sponsorem posta zostało słowo "dosłownie" hihi :) Nawiązując do komentarza Nataliaaa221 również jestem tu z polecenia Nissiax83 i od kilku już lat regularnie śledzę Twój blog, a jest to na prawdę jedno z niewielu miejsc w sieci, które odwiedzam regularnie. To miejsce po prostu przyciąga, jest dosłownie magiczne ;)
OdpowiedzUsuńA ja chętnie podpatrzyłabym kolekcję zegarków :-)
OdpowiedzUsuńWiele Twoich ulubieńców to również i moje. Począwszy od książki, perfum, po poszewki na poduszki (u mnie akurat zielone choinki z h&m) no i zegarek. Nic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Puchowa czapka blog
Możesz powiedzieć, gdzie kupujesz gąbeczki Konjac aby mieć pewność, że są oryginalne? Ostatnio kupiłam jedną, ale obawiam się, że nie jest oryginalna.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak autorki powyższych komentarzy, również poznałam Twojego bloga dzięki Nissiax83. Uwielbiam Chanel Chance Eau Fraiche i Eau Tendre. Są to chyba jedyne perfumy, które mnie nie męczą po dłuższym stosowaniu. Polecam herbatę Clipper Sweet Dreams z lawendą! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż lubię pić Pukkę, ale cena niekiedy zabija :/ Mój ulubiony podkład mineralny to Lily lolo, tez mam podobne wrażenie, że go w ogóle nie czuć na twarzy. Ja moich minerałek nie wymięnie na nic innego :)
OdpowiedzUsuń