Kochani, witajcie w 2018 roku!
To dość zabawne, że świętuje nowy rok aż dwa razy. Pierwszy raz zaczynam "od nowa" we wrześniu. Jesień wtedy nadaje takiej świeżości po wakacjach, a wraz ze spadającymi liśćmi ukazuje się nowy sezon pełen zmian. Końcówka roku, to dla nas bardzo aktywny czas, dlatego zwalniam i znów łapię oddech na początku roku.
Czuję, że ten będzie przełomowy. Zwłaszcza we mnie, bo w planach mam kilka spraw bardzo osobistych. To rok nastawiony bardziej do wewnątrz, niż na zewnątrz. I chociaż ostatnio panuje moda na "nie robienie postanowień noworocznych", ja nie mogłabym bez nich żyć. Jednak to takie inne postanowienia niż "schudnąć 20 kg", "wyjechać na wakacje życia" czy inne standardowe postanowienia, które przechodzą na kolejne lata. ;) Moje małe postanowienia są powiązane z podsumowaniem poprzedniego roku i tym co bym chciała (zwłaszcza w sobie) zmienić.
To spisanie najmniejszych celów, czasami tak drobnych, że inni uznaliby to za śmieszne. Jednak uważam, że zapisane słowo ma w sobie zdwojoną moc. Otoczeni światem, który nieustannie wysyła tysiące bodźców, czasami nie możemy usłyszeć własnych myśli i pragnień. Sam proces wyciszenia się i spisania naszych celi i marzeń działa na nas terapeutycznie. I nie muszą być to wielkie sprawy. Ja spisałam sobie mnóstwo malutkich zmian, które chciałabym wprowadzić i realny czas na ich zrealizowanie. Odkąd jestem mamą jestem bardziej cierpliwa jeśli chodzi o mijający czas. Kiedyś miesiąc wydawał się wiecznością, a teraz każdy kolejny mija tak szybko i niepostrzeżenie. Ale dzięki temu nie jestem już zachłanna na efekty jak kiedyś i wiele planów udaje mi się zrealizować dlatego, że nie czuje żadnego ciśnienia. Uwielbiam tą wolność, gdy nic mnie nie goni, nie pospiesza, a ja mogę uważniej podejść do różnych tematów.
Kalendarze lubiłam od zawsze, ale szczerze mówiąc zawsze miałam problem z jego wyborem, bo musiał spełniać kilka odrębnych funkcji. Dlatego nauczona doświadczeniem mam ich na ten rok aż 3 rodzaje.
Pierwszy (który doskonale sprawdził mi się w zeszłym roku) to kalendarz tygodniowy na biurko.
Jest idealny do tego, by ogarnąć wzrokiem cały tydzień i móc rozłożyć siły na całe siedem dni. Jednym z moich założeń jest to, by szlifować umiejętność dzielenia czasu na działanie i twórczość oraz odpoczynek i regenerację. Tygodniowy planner ma do tego sporo miejsca na szybkie notowanie telefonów, pomysłów, list itp.
(Kupiłam przez internet ale nie pamiętam gdzie!)
Kolejnym kalendarzem, jest ten do torebki. Tam zapisuje ważne wydarzenia. Spotkania, wizyty u lekarza, wyjazdy, urodziny itp. To z niego przepisuję zaplanowane wydarzenia na planner tygodniowy, ale już nie umieszczam drobnych spraw, które mam w danym dniu zrobić.
(Kupiony w Empiku)
Trzecim jest mój kalendarz osobisty. Najważniejszy. To takie miejsce, gdzie mieści się naprawdę wszystko. Notatki, pomysły, przemyślenia i cytaty. Plan godzinny na każdy dzień, menu, lista rzeczy do zrobienia oraz miesięczne plany budżetu i cele finansowe.
Jest świetnie zaprojektowany, bo ma tyle ile potrzeba, ani mniej ani więcej. Ma aż trzy zakładki oraz naklejki, dzięki czemu możemy sprawniej się po nim poruszać. Kalendarz skrupulatnie wypełniam każdego dnia i dla mnie jest jednocześnie miejscem gdzie każdy dzień można zaplanować, jak również jednocześnie podsumować.
Może Was dziwić, dlaczego potrzebne mi są aż trzy kalendarze, jednak każdy z nich pełni inną funkcję. Jestem z tych osób, które lubią pisać - listy, pomysły, plany. Do tego dochodzi bardzo ważny czynnik, który lekko upośledza moje funkcjonowanie w codziennym życiu. ;) To nieprzespane noce. Ostatnio są naprawdę kiepskie, ale prawda jest taka, że od prawie 4 lat nie przespałam ciurkiem ani jednej całej nocy. Ani jednej. Do super udanych uważam takie, w których albo budziłam się tylko gdy Marysia wchodziła do nas do łóżka i trzeba było się tylko do niej przytulić, albo gdy Gabrysia leżąc już w łóżku ze mną, budzi się 2-3 raz na jedzenie i zasypia. Do trudnych zaliczam te, gdy śpię przerywanym snem razem raptem 3 godziny. Jestem taką samą mamą jak każda z Was, więc wiecie o co chodzi. Jak w takim razie dałam radę w grudniu pisać codziennie z 2 dzieci posty na blogu? Gdyby nie dobry plan, kilka szczegółowych list oraz właśnie kalendarz, nie dałabym rady!
(Kalendarz znajdziecie na zaplanujswojsukces.pl )
I chociaż przecież to nie jest tak, że Nowy Rok zmienia wszystko jak za dotknięciem magicznej różdżki. Czasami trudne sprawy przechodzą na kolejny rok. Początek roku też nie był dla nas łatwy, bo u mnie pojawił się ogromny spadek formy przez infekcje, okropne uczulenie (miałam spuchnięte wargi i nos!) i zapalenie ucha w jednym, a do tego nasza Gapcia wreszcie przeszła operacje nosa, po tym jak parę miesięcy temu wykryto u niej guza i przeszła serię chemioterapii. Nasza kochana Gapcia, według nas najpiękniejszy beagle na świecie wygląda jak Frankenstein. :( I te nieprzespane noce, które niestety nie zawsze mogę odespać.
Ale Nowy Rok ma w sobie pokłady jakieś nieopisanej nadziei, która mimo przeciwności losu, pozwala patrzeć na wszystko przez różowe okulary. Cieszymy się z tego, że operacja Gapci po wielu miesiącach niepewności jest już za nami, a ja wzięłam się ostro za swoje zdrowie i planuje kilka kontrolnych wizyt u lekarza. Będę zdrowa jak ryba! ;)
Moich małych planów na nowy rok jest mnóstwo, z pewnością o kilku z nich dowiecie się gdzieś między słowami czytając bloga. :)
Zaczynamy od nowa. Tak kochani, nieczęsto Nowy Rok przypada dodatkowo w poniedziałek! :)
Samych wspaniałych planów, mądrych celów i szalonych marzeń Wam życzę w 2018 roku. A ich realizacja zależy już tylko od nas!
Wasza G. :*
Przy tak pięknym biureczku musi się miło i efektywnie planować :) I wcale się nie dziwię, że masz aż trzy kalendarze, bo ja mam ich tyle samo i w podobnych celach. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńJa mam jeden kalendarz, gdzie strony są gładkie. Codziennie zapisuje dni według potrzeby - Ale ten kalendarz osobisty jest super zaprojektowany!
OdpowiedzUsuńTen osobisty planner jest cudowny i idealny chyba dla każdej z nas. Mamy na obrotach potrzebują wsparcia. Dobrze jest przeczytać, że ktoś ma tak samo - nieprzespane noce, potrzebę planowania itd. Taka jedność wśród kobiet jest ciężka niekiedy ale bardzo pomocna. Dzięki Gusiu:) Krótkoszłapka
OdpowiedzUsuńCzuję się jeszcze bardziej zmotywowana dzięki Twoim słowom :* Szczęśliwego Nowego Roku! :*
OdpowiedzUsuńWitaj. Ja mam co roku kłopot z wyborem kalendarza ale w końcu decyduje się na jeden plus jakiś zeszyt, notatnik. Jak mam kilka miejsc na zapiski to później tego nie ogarniam😜. Bardzo podoba mi się twój kącik z sekretarzyko-toaletką, też planuję w tym roku coś podobnego sobie stworzyć bo brakuje mi takiego miejsca. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJa mam od niedawna również, oprócz kalendarza do torebki, taki tygodniowy na biurko :)
OdpowiedzUsuńDroga Gusiu polecam Ci zerknąć do mariarossa Dziewczyna,tak jak my mama:) projektuje piękne kalendarze, dla mam wlasnie a także notatniki typu lista zakupów Myślę że mogą Ci się spodobać:)Pozdrawiam serdecznie i życzę samych dobrych myśli i planów na Nowy Rok!
OdpowiedzUsuńTe kalendarze są tak piękne, ze chyba sama sobie jakiś zakupie, choć tylko gdy pracowałam prowadziłam kalendarz. U mnie niestety też po pewnym czasie przyszło przesilenie, choć wydawało mi się, ze jestem juz przyzwyczajona do nieprzespanych nocy. Nowy Rok to faktycznie taki dla wielu dobry moment, by choć odrobinę zmienić w swoim zyciu/postępowaniu, zatem życzę błogosławionego Nowego Roku! :)
OdpowiedzUsuńJa mam kalendarz średniej wielkości zawsze w torebce nie potrafię inaczej funkcjonować;-) ale i tak mam pełno karteczek w nim z listą zakupów...dla mnie to będzie ciężki rok.i jakbym mogła to chciałabym cofnąć czas o przynajmniej rok.a na samym początku roku miałam pogrzeb mamy.Pamietam Twój wpis Gusiu o "wdzięczności" i niestety nie doceniamy tego co mamy na codzien.Dlatego ja mam tylko 1 postanowienie na ten rok-stac się bardziej uśmiechnięta osoba i pogodna jak moja mama i cieszyć się z małych drobnostek dnia codziennego.pozdraeiam ciepło
OdpowiedzUsuńedziax, czasami życie nas zaskakuje i coś, co w naszych oczach miało być straszne, ciężkie, nie do przejścia - okazuje się być czymś, z czym spokojnie sobie radzimy. Nie mówię, że tak jest zawsze, życie to nie samo chodzenie po szczytach, ale na pewno dużo zależy od naszego nastawienia i podejścia do sprawy. Trzymam za Ciebie kciuki. Daj się zaskoczyć życiu :* Dla siebie i dla mamy :)
UsuńGusiu,jeszcze troszkę nowych roków;)) i będziesz spała ciurkiem...A ja dzięki Tobie zrozumiałam,dlaczego nie mam osobistego kalendarza-nie mam,bo boję się rozczarować sama siebie że znowu czegoś nie zrealizowałam.Dbaj o zdrówko i bądź zawsze pogodna.Ewa
OdpowiedzUsuńTeż tak mam nie planuję bo i tak potem okazuje się że większości rzeczy nie zrealizowałam i jest wielkie rozczarowanie które mnie wpędza w jeszcze wiekszą deprechę.
UsuńWidzę, że mamy ten sam kalendarz na biurko :) Kupiłam go w sklepie ogarniamsie.pl
OdpowiedzUsuńO właśnie tam zamawiałam! :)
UsuńWiem,że wpis jest o postanowieniach noworocznych i rzeczach generalnie do zrobienia... Ale uwielbiam ten sekretarzyk i sama o takim marze, niestety w naszym mieszkaniu choć nie najmniejszym brak juz miejsca na takie cudo. Zazdraszczam baaardzo :) oczywiście w pozytywnym sensie :). Życzę realizacji wszystkich zamierzonych planów lub przynajmniej ich większej części :). Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńA myślałam, że tylko ja mam więcej niż 1 kalendarz na ten rok :D
OdpowiedzUsuńAleż Ty Dziewczyno jesteś poukładana, mądra, rozsądna ,odpowiedzialna.Na wszystko masz odpowiedź i patent na doradzanie.Wzór cnót wszelakich.
OdpowiedzUsuńA dziękuję! ;)
UsuńŻyczę więc spełnienia planów na ten Nowy Rok 2018! Ten szary kalendarz jest przepiękny ... też mam fioła na punkcie kalendarzy, ale mój musi przede wszystkim mieć dużo miejsca do pisania, bo ja piszę i piszę.... prawie jak pamiętnik i coraz rzadziej na blogu a najczęściej ostatnio w kalendarzu właśnie.
OdpowiedzUsuńŻyczę więcej snu w 2018 roku :)
Ale ktoś jest niedowartościowany.Anna
OdpowiedzUsuńCzy ten kalendarz z zaplanujswójsukces jest bardzo ciężki?
OdpowiedzUsuńSuper kalendarz :) Bardzo mądry post, fajnie się go czyta :) A zdjęcia też bardzo klimatyczne. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń