Aż trudno uwierzyć, że połowa wakacji za nami. Lipiec upłynął nam na wyjeździe oraz regenerujących dniach po powrocie. Bardzo lubię w podróżach właśnie to świeże spojrzenie na dom kiedy już wracamy. Doceniam proste czynności, cieszę się każdym zakamarkiem w domu i w ogrodzie, a dodatkowo staram się wpleść trochę wakacyjnego luzu w naszą codzienność. Niby robimy to samo, ale jednak nasze nastawienie, gdy świadomie staramy się zwolnić, ma ogromny wpływ na poczucie szczęścia w naszej codzienności.
I chociaż było parę przeciwności losu, to nie traciliśmy pogody ducha i elastycznie dostosowaliśmy się do panującej sytuacji.
Zapraszam Was na migawki minionego miesiąca.
Na początku wakacji dzieciaki pojechały na weekend do dziadków. To dobra okazja na domową randkę. :)
Czasami niewiele potrzeba. Zapiekane warzywa, masełko czosnkowe, bagietka i deska serów.
Po powrocie kuchenne prace plastyczne. Miłoszek jest bardzo dokładny w kolorowaniu i mocno się skupia. :)
Cudownie jest spędzać czas w ogrodzie, gdy natura jest na wyciagnięcie ręki.
Kwiaty z chrzcin Miłoszka trzymały się bardzo długo i zdobiły salon.
Sielska, letnia sypialnia. Aż miło kłaść się wieczorem do łózka i po prostu poczytać książkę, gdy wiaterek wpada przez uchylone okno. Bukiecik polnych kwiatów podarowała mi Marysia.
Przed wyjazdem obowiązkowo fryzjer. Marysię ścinam sama, ale Gabrysia i Miłoszek od czasu felernego ścięcia chodzą do fryzjera.
Naciągnęli mnie na lody!
A potem pakowanie się na wyjazd. Za każdym razem idzie nam to sprawniej, ale nadal jest to nie lada przedsięwzięcie.
Migawki z wyprawy przyczepą kempingową pojawiły się
w poprzednim poście, więc koniecznie tam zajrzyjcie.
Jak już słyszeliście, na wyjeździe dopadła Gabrysię ospa wietrzna, a ja miałam bardzo słabe samopoczucie pod koniec wyjazdu (okazało się, że mam dość mocną anemię), więc nie ukrywam, że naprawdę z ulgą wróciliśmy do domu.
Powroty to też porządki w przyczepie. Zawsze wietrze kołdry, piorę pościel i sprzątam przyczepę na błysk, tak by jak nowa czekała na następny wyjazd. :)
Bardzo tęskniliśmy za takim domowym letnim jedzeniem. Babcia przygotowywała nam cały weekend same pyszności. A to duszone pulpeciki z kapustką, crumble z truskawkami, zupę ogórkową czy młode ziemniaczki ze skwarkami i fasolką.
Przyszedł czas na włosy Marysi, które obcinam jej od urodzenia sama.
Z Marysią jesteśmy w tej grupie, która chodzi do fryzjera po wyjazdach. Podcinamy suche końcówki i odświeżamy fryzurę po kąpielach w morzu i kąpielach słonecznych.
Bardzo dobrze się czuje w tym kolorze włosów, gdzie w moich naturalnych włosach są naprzemiennie wplecione jaśniejsze pasma. Odświeżenie robię raz w roku, a co 2-3 miesiące jak idę na podcięcie końcówek nakłada mi fryzjerka tylko szampon tonujący żółte refleksy.
Ogrodowe przyjemności. Jak miło się patrzy gdy coś się dobrze przyjęło.
Mój projekt się rozrasta. Chcę by część elewacji pokrył winobluszcz.
Korzystam z tego, że jestem częściej w domu (z racji, że dzieciaczki mają 2 miesiące wakacji) i robię sobie pomalutku porządki w zakamarkach. Zaczęłam od kuchni, gdzie szuflada po szufladzie robię czystki i organizuję na nowo przestrzeń.
PRZED.
(Ostatnio zaniedbana szuflada, którą szybko pochłaniał bałagan. Stare pojemniki i wysypujące się torebki)
PO.
Zgrabne pojemniki kupiłam w Ikea. Teraz wszystko ma swoje miejsce i wygląda schudnie i estetycznie.
Wcześniej zrobiłam porządki w szufladzie z talerzami. Znacznie lepiej się je użytkuje, gdy stoją tak pionowo. Ograniczyłam również ilość domowych talerzy.
Wiem, że bardzo lubicie takie wpisy o porządkach, wiec mam nadzieję, że uda mi się w najbliższym czasie napisać posta o tej tematyce.
W tym miesiącu robiliśmy sobie małe wakacyjne wycieczki. Bardzo miło wspominam wizytę w planetarium.
Następnie poszliśmy na randkę z dziewczynkami do Sushi w Dłoń na ul. Trauguta.
Dawno nie jadłam czegoś tak dobrego na mieście.
Spacer po Łodzi latem to wielka przyjemność ze względu na ładną pogodę i zmniejszoną ilość ludzi.
Chwila dla mnie, którą cenię niezależnie od pory roku.
W domowych strojach, w domowych pieleszach, domowe kino z domowym popcornem. :)
Często oglądam z nimi, ale czasami potrzebuje wieczornego wytchnienia dla siebie. Uzupełniam swój kalendarz, popijam zieloną herbatkę i czytam książkę przed snem.
Ospy wietrznej ciąg dalszy. Czyli równo 2 tygodnie po Gabrysi zachorował Miłoszek i Marysia. Ale dobrze, że lada moment będziemy mieli to już z głowy. Ogólnie nie jest to jakaś straszna choroba, na początku jest ogólne osłabienie i dzieci same chętnie chodzą wcześnie spać i na drzemki. Potem następuje wysyp krosteczek, które parę razy w ciągu dnia mocniej zaswędzą (wtedy sprawdza się taka specjalna pianka do smarowania, którą można kupić w aptece) - ale takich swędzących dni to może jest raptem ze 3-4 dni. Potem robią się strupki i wszystko wraca do normy.
A Gabrysia ma fajnie, bo ma już ten etap za sobą! :)
Ale chorowitki przecież najlepiej dochodzą do siebie w łóżeczku Mamy. Miłoszek chętnie to wykorzystuje i od paru dni, co noc twierdzi, że jest chory i musi tu spać. :)
A ja...nie ukrywam, że wręcz uwielbiam, jak od czasu do czasu któreś z nich wymusi wspólne spanie i nie mam nic przeciwko.
Kolorowe śniadanka.
Kolorowe obiady. (Ryż z curry)
Kolorowe desery. (Crumble z morelami)
Chociaż może zabrzmieć to jak szaleństwo, ja pewne rzeczy lubię mieć za sobą znacznie wcześniej (wtedy nie muszę już o nich myśleć i mam spokojniejszą głowę).
Zrobiłyśmy z Marysią listę i już w lipcu skompletowałyśmy całą wyprawkę do szkoły. Jest nowy plecach, komplet zeszytów oraz przybory plastyczne. Ostatnia pozycja to tenisówki do szkoły, które kupimy pod koniec sierpnia (wraz z jesienną garderobą).
Porządki w kuchni oraz wolny weekend w domu natchnęły mnie na coś o czym marzyłam o dawna. Rozpoczęłam naukę pieczenia domowego chleba.
Zaczęłam od przepisu z drożdżami, ale jednocześnie rozpoczęłam produkcję własnego zakwasu. Mam nadzieję, że się uda, po póki co w mojej głowie jest to magiczny, tajemniczy (i póki co nieosiągalny) składnik. ;)
Aż nie mogłam uwierzyć, że chlebek pszenny z suszonymi pomidorami wyszedł taki sprężysty z idealnie chrupiącą skórką. Chyba odnalazłam swoją nową pasję!
Macierzyństwo i posiadanie dzieci może nie raz zaskoczyć, ale nie spodziewałam się, że moja 6 letnia córka pewnego dnia odnajdzie w naszym trawniku aż 10 (!) czterolistnych koniczynek!
Następnego dnia, będąc pewna swojego szczęścia w poszukiwaniach, Gabrysia odnalazła... koniczynę pięciolistną!
*dodam od razu, że pokazywała mi te miejsca i to były typowe siedliska koniczyny trzylistnej na naszym starym trawniku (a jest naprawdę wiekowy i tylko w jednej części był dosiewany w zeszłym roku). Wiec naprawdę nie mam pojęcia jak ona to zrobiła!
Lato w ogrodzie, czyli zbieramy roślinki do zielnika.
Idąc za ciosem, upiekłam też bułeczki z pełnoziarnistej mąki.
Prosta kolacja z chlebkiem domowej roboty. Pycha!
Mam jakąś kulinarną wenę, więc postanowiłam zrobić konfiturę z wiśni.
Co roku robiła ją Babi. Postanowiłam godnie kultywować tradycję i zabrałam się do pracy, wyobrażając sobie, że robimy ją razem. Bardzo za nią tęsknię.
Czasami zdumiewa mnie ile można zmieścić w jednym miesiącu. Lipiec był bardzo wyjazdowy i jednocześnie niezwykle... domowy! I bardzo mi się te kontrasty podobają. :)
I mam takie przemyślenia, że poczucie szczęścia jest obecne w Tobie zarówno, gdy patrzysz na magiczny zachód słońca nad morzem, jak i wtedy, gdy czujesz zapach domowego chleba w własnym domu. Szczęście nie musi chować się za wyjątkowymi przeżyciami czy dalekimi wyprawami. Ono jest w nas wtedy, gdy jesteśmy gotowi je dostrzec niezależnie od naszego otoczenia.
Trzymajcie się mocno i do napisania!
Cudnie ☺️
OdpowiedzUsuńŚciskam, swoją sąsiadeczkę z wyprawy, chociaż ostatecznie się nie spotkałyśmy :*
Usuń😘
UsuńPiękne słowa na koniec
OdpowiedzUsuńUwielbiam Was
Im jestem starsza, tym mocniej to czuję. Im mniej oczekuję, tym więcej dostaję. Dziękuje za ciepłe słowa. :*
UsuńUwielbiam atmosferę Magicznego Domku! Możesz być dumna, stworzylas miejsce prawdziwej dobrej Miłości 💚
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, to naprawdę miłe, że tak nas widzisz. :*
UsuńAleż Ty ją kochałaś! Naprawdę była szczęśliwąTwoją babcią. Jestem młodą babcią, izolowaną od wnuczki. Marzę o takim kontakcie, o takiej syno
OdpowiedzUsuńwej
takich
wspomniach,jakie Ty masz
wspomnieniach
Oj nawet nie wiesz jak bardzo, nie ma dnia (dosłownie!) był o niej nie pomyślała. Trzymam kciuki za Twoje relacje, wierzę, że zawsze można je naprawić. Ściskam.
UsuńCudnie ❤️ skąd rama łóżka w sypialni?bardzo ładny zagłówek
OdpowiedzUsuńTo są takie kawałki drewna (przepalane), które kupiliśmy w markecie i zamontowaliśmy jako zagłówek do łóżka :)
UsuńCudowne podsumowanie szczęścia <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńBardzo twórczy Twój lipiec, aż chcałoby się usiąść z boku i wczuć w ten klimat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Zapraszam serdecznie i cieszę się, że tak bardzo migawki miesiąca są przez Was lubiane (to najbardziej poczytne wpisy!).
UsuńCzytasz ,,O powinnościach kobiet"? Jak wrażenia?
OdpowiedzUsuńTo dość ciekawe doświadczenie, z jednej strony rady są spisane bardzo rzetelnie, ładnym językiem i ogólnie ich wydźwięk jest pozytywny, troskliwy choć dość konserwatywny. Ja czytam by odnaleźć tam wspólny mianownik ze współczesnością i moim wypracowanym wyobrażeniem kobiecości, chociaż nie ukrywam, że świat mocno poszedł do przodu od daty publikacji książki. Oczywiście będą tego minusy, ale też rozwinęło się wiele rzeczy na plus, czego z wiadomych przyczyn autorka pisząca pod koniec XIX wieku nie wiedziała. Z pewnością taką książkę trzeba czytać przez pryzmat teraźniejszości.
UsuńOd migawek do migawek, od wycieczki domkiem na kółkach do wycieczki.
OdpowiedzUsuńKto bogatemu zabroni 🤣🤣
UsuńJaka tematyka by Cię interesowała? Jakie wpisy z Magicznego Domku lubisz najbardziej?
UsuńPiękne migawki. A Gabrysia nie wiem kiedy tak urosła, i śliczna z niej dziewczynka.
OdpowiedzUsuńO tak, dzieciaki rosną, a w wakacje mają wręcz turbo-przyspieszenie! :)
UsuńDobre...🤣
OdpowiedzUsuńDobre...🤣
OdpowiedzUsuńJak to mawiają: rzeczy nie są dobre ani złe same z siebie. Stają się takie przez to, co z nimi robimy. :)
UsuńOj, chyba nie zrozumiałaś o co chodzi, szkoda, taka inteligentna 🙃
UsuńMyślę że zrozumiała doskonale ale ma w sobie tyle dobrego taktu że nie wdaje się w tego typu dyskusje.pozdrawiam
UsuńZaczepki najlepiej pominac. Dobrze ujelas.
UsuńCudowny blog!!!
Gosiu, planujesz wpis o trzech porodach?
OdpowiedzUsuńWiem, że taki wpis obiecałam z 6 lat temu, ale po burzy hormonów, która ustała po 3 porodzie, nie planuję takiej tematyki na blogu w formie osobnego posta. Mogę tylko powiedzieć, że były to dla mnie cudowne chwile. Mam za sobą dwa pierwsze naturalne porody i jeden przez CC (z racji, że Miłoszek był ułożony w poprzek z nóżkami i raczkami do dołu) - poród to niewątpliwie ogromne wyzwanie fizyczne ciała, mega skupienie, wewnętrzna przemiana i zupełnie inny wymiar rzeczywistości, jednak dla mnie cudowne przeżycie i zawsze ciepło wspominam każdy szczegół ich przebiegu. Jednak coraz więcej rzeczy pragnę zachować dla siebie, czasami zastanawiam się nad sensem prowadzenia dalej bloga (teraz są jednak trochę inne czasy niż w momencie, gdy zaczynałam pisanie) dlatego w obecnym momencie życia czułabym się niezręcznie opisując z detalami moje porody. Z kolei płytkie przedstawienie byłoby niewystarczające do wielkiego wymiaru tych przeżyć. :)
UsuńNiesamowite....
UsuńZgadzam się, wręcz wzruszające🤗
UsuńKoniecznie, ze szczegółami 🤣🤣🤣🤣
OdpowiedzUsuńO tak 🤭, krok po kroku, czekamy na relację 🤣
OdpowiedzUsuńRaczej skurcz po skurczu :)
UsuńJak zwał tak zwał, wiadomo o co chodzi, że skurcze, po co się czepiać 😜
UsuńGosiu, no nie daj się prosić i daj tę relację z porodu ;) Na blogu można znaleźć różne perełki, już nie takie rzeczy opisywałaś / pokazywałaś :*
OdpowiedzUsuńO tak, to byłaby cudowna relacja...nie wierzę, że chcecie to czytać 🤣
UsuńWidzę, że jest Pani żywo zainteresowana tym tematem. Skoro ma Pani taką potrzebę pogłębienia wiedzy w tym zakresie to w internecie, bibliotece tudzież u lekarza można uzyskać stosowne informację, a piszącej bloga proszę dać święty spokój i nie wracać ciągle do tego tematu. Uwielbiam Magiczny Domek 💖
OdpowiedzUsuńPiękna ta końcówka. :) Zawsze mi tak błogo, gdy czytam Pani blog. Dziękuję i proszę nie kończyć. :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę?
UsuńCudowne poduszki macie! Super!!!
OdpowiedzUsuń