Dziś mam spotkanie w pracy o wczesnej godzinie i pierwszy raz od niepamiętnych czasów budzi mnie budzik a nie Marysia. Jesteśmy same, bo dopiero wieczorem wróci Pan Poślubiony, więc musimy działać szybko i sprawnie. Trzeba nakarmić zwierzaki, ubrać Marysię naszykować się... a czas leci i trzeba zaraz wychodzić!
Kawa obowiązkowa!
Marysia zostaje z Babcią Jolą a ja jadę do pracy. Po spotkaniu i załatwieniu różnych spraw, przemieszczam się do innej lokalizacji, by załatwić sprawy urzędowe. Czy mówiłam Wam już, że uwielbiam moje małe autko i nie zamieniłabym je na żadne inne?
Tup tup - szybkim krokiem, dziś do załatwienia jest kilka jeszcze innych spraw. Nie zgadniecie gdzie jem na szybko lunch. ;)
Następnie udaję się do sklepu kupić pracownikom Bożonarodzeniowe prezenty.
Gdy wracam do domu zastaję stęsknioną Marysię. Wieczór jest nasz. Słuchamy świątecznych piosenek i tańczymy skocznie do naszej ulubionej - KLIK. Porywa do tańca i można się śmiać od ucha do ucha.
Wraca Pan Poślubiony i zabawa trwa dalej.
Uff! Na chwilę muszę polożyć się na kanapie!
Potem zabieram się za kompletowanie podarunków, które dziś kupiłam.
Piękna ta herbatka!
Na kolację, trochę po kryjomu* jem barszczyk z uszkami, które zrobiła specjalnie dla mnie moja Babi.
*ostatecznie zlitowałam się nad Panem Poślubionym i dałam mu też troszeczkę ;)
Pisałam już wcześniej o codziennych czynnościach, które wykonujemy rano, ale wieczorem też mamy swój rytuał.
Sprzątam i chowam wszystkie zabawki.
Wietrze pokoik Marysi, szykuje jej piżamkę, ścielę łóżko i nalewam wody do dyfuzora (pisałam o nim tu - klik).
Zazwyczaj wtedy Pan Poślubiony podaje Marysi kolację, a ja szykuję kąpiel.
Późnym wieczorem, ponieważ P.P ma jeszcze coś do zrobienia do pracy. Przechodzę przez cały dom, wychodzę na dwór w szlafroku, wchodzę innymi drzwiami i znów idę przez cały dom...by znaleźć się wreszcie w pokoju mojej Mamy. Zakradłam się na ploteczki. :)
Siedzimy sobie na łóżku i rozmawiamy. :)
Gdy wracam z powrotem do domu ostatkiem sił robię sobie pedicure. Jak na moje zmęczenie wyszedł super. Zawzięłam się i musiałam w końcu to zrobić! :)
Dobranoc!
Widzimy się już jutro!
Specjalnie nie szłam spać czekając na Twój post :) Dzięki, dobranoc :)
OdpowiedzUsuńOj, jak ja Cie podziwiam. na wszystko masz czas. Ja nie potrafię się tak zorganizować. zazwyczaj tylko sprzątam i sprzątam a i tak wciąż mam bałagan. dziś np. skończyłam sprzątanie o 22 i jutro sadze, że będzie powtórka. A gdzie czas dla siebie? Jedynie tak późno jak teraz. Pozdrawiam Was serdecznie:)
OdpowiedzUsuńTak malo czasu a i tak robienia obiadu czy podwozki dzidzi do zlobka nie bylo..dzien najlepiej gdyby byl z gumy momentami!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny ten lampion w pokoju Marysi :)
OdpowiedzUsuńJa niedawno zrobiłam prawo jazdy, powoli myślę nad zakupem samochodu i wypatruję właśnie małych, skrętnych samochodzików ;) Twój Fiat to jaki model?
Pozdrawiam i miłego dnia życzę! :)
Ulubiona seria na moim ulubionym blogu. ��
OdpowiedzUsuńGusiu, a skąd ta herbatka piękna?
OdpowiedzUsuńW koncu znalazlam mozliwosc dodawania komentarzy,nikdy tego nie robiee....z lenistwa:). Al to jest moj ulubiony blog....uwielbiam tu zagladac.Tyle tu ciepla i pogody. I ta cala seria z codziennymi postami. Fajnie by bylo jakbys jakisprzepis wrzucila,bo zdjecia dan wygladaja wspaniale i sama bym cos zrobila:)
OdpowiedzUsuńA skąd ten kubeczek z reniferami?
OdpowiedzUsuńA ja jakoś nie na widzę prowadzić auta poprostu codzienny dojazd do pracy to dla mnie masakra. Pomimo że staram się ostrożnie prowadzić to boję się że ktoś może mi spowodować wypadek.Ps. Moja "panda" też się dobrze sprawuje.
OdpowiedzUsuńPo tych seriach relacji z każdego dnia odczuwam zawsze, że wcale nie jest tak ciężko wszystko ogarnąć jak się wydaje 😊 pozdrawiam
OdpowiedzUsuń