PIĄTEK
To był naprawdę ciężki poranek. Gdy wczoraj ok. 23 poszłam nakarmić Gabrysię i miałam zamiar kłaść się już spać. Gabrysia nie mogła zasnąć prze następne 4 godziny do 3 w nocy! Lulanie, tulenie, usypianie, uspokajanie. A Gabrysia albo jadła, albo gaworzyła, albo co gorsza pełzała w stronę Marysi (która w nocy do nas przywędrowała) i chciała się z nią bawić. Gdy tylko zasnęłam, trzeba było zaraz wstawać. Ale nie traciłam dobrego humoru, bo dziś czekał nas aktywny dzień.
Po naszym typowym poranku, nakarmieniu i uśpieniu Gabrysi, oddałam elektroniczną nianie mojej mamie i ruszyłam w drogę na końską przygodę.
Całkiem niedawno napisała do mnie czytelniczka wiadomość z zapytaniem czy nie chciałabym pojeździć z nią konno, bo zna świetną instruktorkę, która podchodzi do jazdy w nowatorski sposób. Od razu wyczułam, że jest to szalona entuzjastka jazdy konnej, bo pisała z takim zapałem, że nie było sposób się w końcu na przejażdżkę nie umówić! Uwielbiam takie spotkania!
Jazda była o tyle niesamowita, bo polegała na tym by w ogóle nie używać do jazdy i kierowania koniem wodzy (to ten pasek łączący wędzidło w pysku konia z rękami jeźdźca). Wodze były zupełnie puszczone a jazda polegała tylko na doskonaleniu dosiadu i pracy łydkami. Konie chodziły jak marzenie! A do tego rześkie powietrze i pięknie widoki pól i oddalonego lasu!
Super przygoda i fajnie poznać kogoś kto podziela jeździecką pasję!
Po powrocie (sam dojazd w jedną stronę trwał 40 min) coś, co docenia się zwłaszcza, gdy jest się zmarzniętym i zmęczonym. Ciepły obiad w domu. (hehe, wychodzi na to, że ostatnio częściej gotuje Pan Poślubiony! ;) )
A na deser małe co nieco. Ktoś też ma na nie ochotę. ;)
Jestem tak zmęczona, że modlę się o to, by Gabrysia zechciała pójść na drzemkę. Na szczęście zasypiamy razem. Bez odespania nocy nie wiem jakbym dalej funkcjonowała.
Zasnęłyśmy na amen! Obudziła nas skacząca do łóżka Marysia, którą odebrał Tata z przedszkola.
Mamy 30 min na wyjście! Możecie się domyśleć co się wtedy dzieje, gdy w tym czasie musimy się naszykować z 2 dzieci. :P
Jedziemy w odwiedziny do Juli, Ali i Tomka. W zeszłym tygodniu się przeprowadzili do nowego domu!
Cudownie spędzony czas!
Ależ tu pięknie!
Nie martwcie się, na początku wiosny, będzie post z cyklu "Podglądamy" i będzie można zobaczyć ten piękny dom w całej okazałości.
Wracamy dość późno. Naprawdę rzadko dziewczyny chodzą tak późno spać! Ale przynajmniej Gabrysia budziła się tylko na jedzenie, a Marysia do 9 z minutami spała w swoim łóżeczku. :)
Ja chodź padnięta, piszę dla Was adwentowego posta. :)
A jutro kolejny aktywny dzień! Do napisania! :*
Witaj. Prosze odpowiedz mi :)
OdpowiedzUsuńWidze ze mimo ze karmisz piersia jadasz wszystko?
Kawa! Mleko slodycze?
Tak od poczatku?
Jak usypia dzidzia na drzemki? Przy piersi? Lulasz? Ile spi?
Prosze Gosiu odpowiedz....
Asia M
Nie ma czegos takiego jak dieta mamy karmiacej 🙂
UsuńMagiczne spotkania Magicznym Domku. Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńSpotkanie z Wami to mój adwentowy kalendarz.
Pozdrawiam Ela.
Czytam codziennie! Zostawiam ślad, że Jestem 😊
OdpowiedzUsuńFajnie wypić z Tobą codzienną kawę. Pozdrawiam Agnieszka
OdpowiedzUsuńWitaj Gusiu
OdpowiedzUsuńJejku uwielbiam ten cykl!
Rzadko kiedy komentuję, ale chyba zawszę piszę to samo :D
Mianowicie, że nie mogę się doczekać, gdzy ja będę miała już dzieci i wiła swoje gniazdko :)
Pozdrawiam
Kasia
Dom Twoich przyjaciół jest przepiękny. Mają wyśmienity gust.
OdpowiedzUsuńChetnie bym skorzystala z tego prysznica;) Gabrysia to chyba caly tata?
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten cykl.moglby trwac cały rok! 😀 jesteś bardzo dobrze zorganizowana-podziwiam i będę się starać być lepiej "ogarniętą" za Twoim przykładem ;-)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać tego posta o podgladaniu ! 😁
OdpowiedzUsuńGusiu,czy masz moze korzenie zydowskie? Pytam z ciekawosci, jestes niesamowicie podobna do mojej przyjaciolki ktora obenie mieszka w stanach, jak dwie krople wody. Sciskam I dziekuje za codzienne posty x
OdpowiedzUsuńJa tez tu zagladam, juz kilka lat i nie ;) Pozdrawiam i dziekuje za wiele inspiracji!Ania
OdpowiedzUsuńLubię zaglądać do Magicznego domku, gdyż z Twojego bloga wypływa autentyczność. Jest tutaj także dużo ciepła i przytulności, które ja także sobie cenię w życiu rodzinnym. Pozdrawiam Was serdecznie! Kasia
OdpowiedzUsuńDobry wieczór Magiczny domku! Obiad wygląda przepysznie - czy Pan Poślubiony byłby skłonny zdradzić składniki samego sosu? Serdeczności, Basia :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam za Twoją pasję!
OdpowiedzUsuń