05 grudnia 2017

Q&A vol. 1

Witajcie kochani w pierwszym poście z cyklu "Q&A". Niezmiernie dziękuję Wam za masę ciekawych pytań, które pozostawiliście pod postem parę dni temu. Pozwoliłam sobie je trochę posegregować oraz połączyć tematycznie i czym prędzej śpieszę się z odpowiedzią. Mam nadzieję, że jeszcze bardziej się poznamy i miło spędzicie czas. To zaczynamy! :)

RODZINA / MACIERZYŃSTWO

Czy łatwo Wam było podjąć decyzję o posiadaniu dzieci ? Czy mieliście wątpliwości ? Czy możesz coś poradzić tym, którzy chcą ale się boją ?

We współczesnym świecie decyzja o posiadaniu dzieci wydaje się być bardzo trudna. Obserwuję wiele osób z mojego otoczenia, którzy z jakiś powodów tą decyzję odwlekają. Wiele osób czeka na ten "idealny moment". Kiedy skończą projekt, albo wrócą z podróży marzeń, albo gdy na koncie odłożą określoną kwotę, gdy zdążą z przeprowadzką albo wyzdrowieje członek rodziny. Gdy skończą studia (pierwsze, drugie, trzecie), gdy zmienią pracę, gdy schudną, przytyją, gdy będzie korzystny kurs euro lub franka lub zmieni się partia rządząca. A ja Wam powiem idealnego momentu nie będzie nigdy! NIGDY! Naprawdę!
Gdy tylko do mnie to dotarło, nie analizując zbytnio sytuacji (prócz właśnie tego, że zawsze chcieliśmy mieć rodzinę i dzieci) 9 miesięcy później pojawiła się Marysia. :) I nagle  okazało się , że wszystko się ułożyło, a świat się nie zawalił (ha, wręcz przeciwnie!). Nadal toczył się swoim tempem i swoimi sprawami. Wiedzieliśmy też, że chcemy zachować różnice wieku ok. 2-3 lat i znów nie myśląc za wiele, 9 miesięcy później pojawiła się Gabrysia. Podkreślam "nie myśląc za wiele", bo gdybym miała analizować za i przeciw (gdzie analizuje się właściwie coś czego się nie zna i nie przewidzi) to nadal bylibyśmy sami z naszymi zwierzakami.
Czy się bałam? Pewnie! I za pierwszym i drugim razem. To było decyzja na zasadzie zamykam oczy i skaczę! ;)
Jeżeli jesteście pewni drugiej osoby, jeżeli oboje chcecie powiększyć rodzinę, to po prostu trzeba wyluzować i zobaczyć co los przyniesie. Potem ma się 9 miesięcy na oswojenie się z tą myślą, przygotowanie psychiczne i materialne na nowego członka rodziny. To wszystko jest bardzo sprytnie skonstruowane. To samo dotyczy 2 dziecka. Nie ma co czekać! Nie będzie nigdy idealnej różnicy wieku i nigdy nie będzie momentu, że to pierwsze będzie aniołkiem i wtedy dopiero można postarać się o drugie. To jest proces dwóch odrębnych jednostek, które będą jednocześnie się rozwijać. 
Jedynie czego mogę stanowczo odradzić, to podejmowanie decyzji o posiadaniu dziecka, by pomogło w niepewnej, kryzysowej relacji. Dziecko nie pomoże, gdy związek wisi na włosku.


Czy są rzeczy, które przerażają Cię, paraliżują w rodzicielstwie? Takie, o których nie zawsze się mówi w blogowo-instagramowym świecie. 

Jest taka rzecz, którą ma pewnie każda mama. To paraliżujący strach przed chorobą dziecka bądź nawet czymś gorszym. 
Nie jestem absolutnie mamą, która przesadnie rzuca się na pomoc swoim dzieciom, gdy się przewrócą. Wiem, że każdy musi swoje przejść, kilkaset guzów nabić, by się czegoś w końcu nauczyć. Jednak miewam takie dziwne "filmiki" w głowie, że coś się naprawdę poważnego dzieje moim dzieciom i to jest przerażające uczucie, wręcz nie do opisania. Często w mojej głowie pojawiają się pytania, a co jeśli wybuchła by wojna? Co bym zrobiła, jak o dzieci zadbała? Jak je uchroniła? Nie chciałabym nigdy tego doświadczyć i bardzo się tego boję.

Czy masz sytuacje kiedy masz wątpliwości wychowawcze odnośnie starszej córki? Czy ona się buntuje? Czy Marysia nie sprawia w ogóle problemów wychowawczych (bunty, krzyki, wymuszenia itp.), czy po prostu o tym nie piszesz? 

Czy mam wątpliwości? Codziennie! Wychowanie własnego dziecka, to nieustanny proces, który każdy rodzić przeprowadza tak, jak umie najlepiej. I nawet, gdy jestem zadowolona wartości jakie dziewczynkom przekazujemy, ze stosowanych metod czy z zasad jakie mamy, to zawsze zdarzy się jakaś kryzysowa sytuacja, która naszą pewność zaburzy. Marysia jest normalnym dzieckiem i miewa ataki płaczu, buntu, sprawdzania swoich i naszych granic. I pisałam o tym nie raz. Jedyne z czego się cieszę to, że w tym wszystkim nigdy nie jest złośliwa, zawsze ma jakiś (na miarę swojego 3 letniego życia) powód, który naszym zadaniem jest go zrozumieć i znaleźć na nie rozwiązanie.


DOM / WNĘTRZA

Czy urządzicie wspólny pokoik dziewczynkom, czy będą miały osobne?

W planach na najbliższe wakacje jest urządzenie pokoiku dla dziewczynek. Już się nie mogę doczekać zmian i urządzania! Marysi też już mówię, że jak Gabrysia będzie już dobrze chodzić, to będą miały wspólny pokoik. Bardzo się z tego cieszy! Dla takich małych dzieci z małą różnicą wieku, dzielenie pokoju jest chyba czymś naturalnym i ekscytującym za razem. Jestem pewna, że jeszcze bardziej będą mogły zbudować siostrzaną więź, gdy będą miały swoje tajemnice za drzwiami pokoju. :)
Natomiast, gdy już będą nastolatkami (może ciut wcześniej) urządzimy im osobne pokoje, oddając im naszą sypialnię. Mi natomiast marzy się wtedy rewolucja w pokoju na dole (tam gdzie teraz jest gabinet) i zrobienie wielkiego okna na ogród i las oraz zaprojektowanie nowej sypialni.



Gusiu jakie produkty spożywcze są Twoim "must have"? Robisz zakupy spożywcze z listą czy spontanicznie podejmujesz decyzje co zakupić?

Odkąd pojawiła się na świecie Marysia, to Pan Poślubiony robi regularne zakupy na większa skalę i zazwyczaj kupuje to samo. Mleko, kaszę jaglaną, banany, i inne produkty tzw. "zamknięte". Odwożąc Marysię do przedszkola kupuje również produkty w takim sklepiku, gdzie warzywa są od lokalnych dostawców. Wtedy są to produkty na jeden dzień (włoszczyzna na zupę, warzywa, owoce i chlebek razowy, twaróg itp). Ja natomiast, gdy robię zakupy kupuję "frykasy". Czyli takie rzeczy bardziej pod jakiś przepis lub coś na co mamy akurat ochotę.

Gusiu napisz proszę jaka kawę używacie do Waszego ekspresu, czy masz jakąś ulubiona, która możesz polecić?

Ponieważ w Magicznym Domku kawa schodzi tonami (!), kupujemy kawę esspresso w ziarnach z Lidla. :) Nie jest to może Illy czy Lavazza ale jest dobra.

Skąd macie beżowy dywan w sypialni i pokoju Marysi i jak je utrzymujecie?

Te beżowe dywany są z Ikei, kupione jakieś 6 lat temu. (wcześniej były tu - klik) Nie wiem czy jeszcze są identyczne w ofercie. Co jakiś czas daje je do prania chemicznego. Bardzo je lubię, ale ponieważ mają dłuższe włosie i są jasne, polecam właśnie to pomieszczeń sypialnianych.

Mam pytanie o farbę użytą w łazienkach nad kafelkami. Czy to jest typowo łazienkowa farba, czy zwykła emulsyjna, a może lateksowa?

Jest to lateksowa farba Tikkurila Optiva Semi Matt 20 (klik). Nie pamiętam dokładnie koloru, ale jest taka sama jak w całym domu, czyli złamana, ciepła biel.


BLOG / PASJE

Czy nikt z Twoich bliskich nie miał nigdy nic przeciwko, że piszesz bloga? Że ujawniasz takie intymne szczegóły życia, zdjęcia córek? Czy Twój mąż nigdy nie poddawał tego w wątpliwość odnośnie dzieci i ich wizerunku, bezpieczeństwa? Czy nikt nigdy nie wykorzystał treści tu zawartych przeciwko Tobie? Nigdy nie miałaś wątpliwości? Nie bałaś się?

Gdy zaczynałam pisać bloga 8 lat temu, świat internetu były trochę inny niż w tej chwili. Zaczynałam pisać tylko o wnętrzach naszego mieszkania w kamienicy nawet nie pisząc z jakiego miasta jesteśmy. Potem naturalnie wkradało się do bloga trochę prywaty, bo zaczęłam pisać go bardziej dla siebie, na zasadzie foto-pamiętnika. Nie spodziewałam się aż takiego odbioru, i że przez lata przybędzie tyle czytelników. Mam jednak szczęście, że jest to określona grupa osób. To są czytelnicy, którzy czegoś konkretnego tu poszukują, a nie wchodzą, by zobaczyć co u tej sławnej bloggerki słychać (bo na szczęście sława mi nie grozi hihi). Gdy idę ulicą nikt się za mną nie ogląda. Owszem, bywają osoby, które mnie rozpoznają. Ale tylko właśnie te, które mnie czytają. I w tym widzę siłę. Nikt mnie nie będzie kojarzył, gdy nie zna Magicznego Domku i go regularnie nie czyta. Przez to czuję się trochę bezpieczniej.
Nigdy nie spotkałam się z sprzeciwem rodziny czy przyjaciół, bo mimo wszystko dość subtelnie pokazuje ich zdjęcia. Jeśli ktoś kategorycznie nie chce, to nie publikuje jego zdjęć. Nie wszystkie jednak spotkania i sytuacje towarzyskie są opisane na blogu. Jeśli chodzi o kwestię bezpieczeństwa, to jakoś tak intuicyjnie nie lubię pisać o tym gdzie przebywamy.  Nigdy tak dosłownie nie pisze o mieście, w którym mieszkamy. Pewnie, że można to wyczytać miedzy słowami, a osoby mieszkające w tym samym mieście, domyślą się, ale nigdy w tej kwestii nie jestem konkretna. Gdy ktoś pyta o dzielnicę, to jest to już ta granica, której nie chce przekraczać. Gdy gdzieś wyjeżdżamy, nigdy nie mówię gdzie konkretnie (nie używam również lokalizacji zdjęć). Natomiast po powrocie mogę spokojnie napisać co i jak, pokazać zdjęcia i jeszcze Wam to miejsce polecić. No taki paradoks. :)
A jeśli chodzi o ujawnianie intymnych szczegółów, to ja ich nie ujawniam. :) Każdy może ma inne spojrzenie na tą sprawę. Ja na przykład nie widzę nic intymnego w tym, że pokazuję Wam naszą sypialnię. Nie wiem co może być intymnego w paru meblach. ;) A wiem, że niektórzy tak do tego podchodzą. Pokazuję wiele chwil z naszego życia, ale nie wszystko. Bardzo dużą część zachowujemy dla siebie. Jednym słowem nie pokazuje nic na blogu, co byłoby dla mnie zbyt intymne. Nie piszę o rozmowach, które przeprowadzam z ludźmi, o moich najskrytszych myślach na poważne tematy. Z drugiej strony nie robię z igły widły i nie nakładam na siebie i bloga sztucznej cenzury. I myślę, że dlatego on jest taki naturalny i prawdziwy.

Czy spotkałaś się z hejtem w internecie wobec swojej osoby, rodziny? Zawsze podziwiam Cię z jakim spokojem potrafisz odpisywać na kąśliwe komentarze, ale zastanawiam się gdzie jest granica? Czy nie masz ochoty czasami komuś odpisać w takim samym stylu, wtedy kiedy ktoś atakuje Cię albo pisze coś złego na tema wyglądu Twoich dzieci? Nigdy nie myślałaś, żeby właśnie z tego powodu przestać pisać bloga?

Mam to szczęście, że hejtu na blogu spotykam naprawdę niewiele. Było parę sporadycznych, uszczypliwych komentarzy, jednak zawsze zachowanych w granicach taktu i kultury osobistej. Jestem otwarta na konstruktywną krytykę i chyba najmniej mnie dotyka, gdy ktoś napisze, że "a mi się to nie podoba, to nie w moim stylu". Im bardziej jestem czegoś pewna, tym mniej się tym przejmuję. Bo to oczywiste, że każdy ma swój styl. Bardziej drażnią mnie komentarze, które nic nie wnoszą lub gdy są oparte na czymś o czym ta osoba nie ma pojęcia. Wtedy zastanawiam się nad tym jak bardzo musi być ta osoba zdeterminowana, by chcieć coś przykrego napisać. Nigdy jednak nie miałam myśli, by przestać pisać bloga. Czy nie mam czasami ochoty odpisać dosadniej? Czasami mam, ale wtedy myślę sobie, że nie znam tej osoby i nie wiem co tak naprawdę nią kieruje. Może ma bardzo trudny okres w życiu lub ma duże kompleksy i nie jest w stanie zapanować nad swoją zawiścią. A może chce dobrze, ale nie potrafi ubrać tego w odpowiednie słowa? Hejtu w internecie jest tak dużo, że stracił na swojej sile. Każdy bardziej z politowaniem patrzy na komentującego, bo często te komentarze są troszeczkę oderwane od rzeczywistości. Poza tym świadczą o poziomie komentującego, a nie osoby komentowanej.

ŻYCIE

Kraj marzenie? Gdzie chciałabyś się wybrać z cala rodzinka, by wypocząć?

Miałam to szczęście, że w dzieciństwie, razem z moimi rodzicami bardzo dużo podróżowałam po świecie i w chwili obecnej to bardziej różne rejony Polski ciekawią mnie najbardziej. Jednak gdybym miała wybrać kierunki moich marzeń, to byłaby to Nowa Zelandia i Islandia. Mam taki okres w życiu, że bardziej ciągnie mnie do przestrzeni i natury, niż dużych skupisk w wielkich miastach.

Czy masz jakieś rutyny? Ile czasu dziennie poświęcasz dla siebie (z książką, filmem czy tak po prostu po swojemu)?

U nas każdy dzień, nawet ten, który spędzamy w domu może wyglądać za każdym razem inaczej. Jednak są pewne sprawy, które dzień porządkują. Taki prządek jest bardzo potrzebny dzieciom, dlatego pobudki, czas posiłków, czy kładzenia się spać staramy się przestrzegać ze starannością. Potem też łatwiej jest coś zaplanować.
Codziennie staram się mieć chwilkę tylko da samej siebie, najczęściej są to wieczory, kiedy dziewczyny już śpią. Wtedy tylko pozostaje dylemat co zrobić - czy wziąć gorącą kąpiel i zrobić sobie wieczór SPA? Czy może pomalować paznokcie? Obejrzeć film czy poczytać książkę? Porozmawiać o sobie o wszystkim we dwoje czy zaprosić gości/towarzystwo? Może będzie wena na wieczorne porządki? A może pójść wyjątkowo wcześnie spać by się zregenerować? Każda z tych 'błahych" czynności to dla mnie rarytas i dlatego nie oglądam jak a czasów studiów wszystkich filmów i seriali jak leci, tylko wybieram coś co naprawdę mnie zaintryguje. Bardzo szanuje swój wolny, tylko dla mnie czas, dlatego stawiam na jego jakość i celebrowanie. W tygodniu staram się każdy wieczór poświęcić na coś innego, tak by żadna sfera nie była zaniedbana. :)

Całuje mocno i do zobaczenia już jutro! A kolejne odpowiedzi na pytania pojawią się w przyszłym tygodniu.
Wasza G.
SHARE:

11 komentarzy

  1. Jedno z ciekawszych q&a jakie czytałam. Miło, ze odpowiadasz na pytania tak dokładnie, ale nie pompatycznie. Sama nie zadałam żadnego pytania i przyszłam „na gotowe”;)
    Pozdrawiam. Czytam Was od września 2012 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje ze jestes:) Pani blog to jak terapia, wnosi mnustwo pozytywnej energii w codzienne życie, mobilizuje do bycia lepszym i zagrzewa do bycia człowiekiem OPTYMISA co jest coraz trudniejsze w obecnych czasach. Pozdrawiam serdecznie i robie ogromny ukłon do Pani osoby

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam Magiczny Domek regularnie, choć rzadko komentuję :) Bardzo doceniam te odpowiedzi o rodzicielstwie, bo sama spodziewam się teraz Maleństwa i takie ciepłe, wyrozumiałe podejście mocno pomaga przestać się denerwować „jak ja to ogarnę” :D Miłego dnia, jesteście super! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za wyczerpujące odpowiedzi:) Fajnie jest móc Was poznać lepiej. Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  5. tak prosto i zgłębi serca powiem : bardzo Cię lubię :)
    JoannaK

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie napisałaś o decyzji co do dzieci. Ja sama od zawsze chciałam mieć dzieci i pierwsze pojawiło się dosyć szybko w naszym życiu, tak jak piszesz, bez zbędnego rozmyślania, z drugim było inaczej, ciężej przynajmniej psychicznie. Jestem z Wami od wielu lat i uwielbiam Was podglądać, Twój blog jest jedynym, który regulanie odwiedzam i czytam każdy wpis:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam i wiedziałam, że jesteś mądrą osobą i nie zawiodłam się:)) Gusiu aż miło się czyta twoje myśli, spostrzeżenia:)
    Jestem mamą 2 letniego chłopca i właśnie rozmyślam nad drugim bobo. Więc i coś dla mnie jest:)

    OdpowiedzUsuń
  8. super wpis, bardzo ciekawy, faktycznie jeszcze bardziej zbliżyłaś się do nas czytelników. Bardzo się cieszę, że kilka lat temu trafiłam na Twojego bloga. Jesteś niepowtarzalna, inspirująca. Staram się od Ciebie czerpać spokój. Oceniam siebie jak taką słabą karykaturę Ciebie, nie mam na myśli tutaj skopiowania Ciebie, ale czerpania dobrych wzorców. Staram się pracować nad sobą, nad swoim charakterem i nad swoimi wadami, właśnie dzięki Tobie :) Tym bardziej cieszę się z tegorocznego adwentu, że postanowiłaś do nas pisać codziennie. Jak ktoś powyżej napisał "Twój blog jest jak terapia", a Ty naszą terapeutką :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe pytania i jeszcze ciekawsze odpowiedzi. ja jestem ciekawa czym sie zajmujesz zawodowo, bo nigdzie nie doczytałam tego, poza tym że jakieś projekty robisz:)

    OdpowiedzUsuń
  10. W końcu wyczekiwane Q&A:) Jestem z Wami od 2010 roku. Uwielbiam klimat Magicznego Domku:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawy post :) Zgadzam się - nigdy nie ma idealnego czasu na dziecko, zawsze coś będzie nas martwiło, zawsze będziemy obawiali się zmian. Wierzę (bo sama nie mam jeszcze dziecka!), że jeśli tylko dwie kochające się osoby tego chcą, to naprawdę wszystko się ułoży!

    OdpowiedzUsuń

© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig