ŚRODA
Witajcie kochani w kolejnym dniu z Magicznym Domkiem! Niby to tylko środa, ale był to bardzo intensywny dzień. Jesteśmy ten tydzień same, więc poranki są troszeczkę utrudnione, bo trzeba ogarnąć cały zwierzyniec i dziewczyny. Jednak we dwójkę jest to o wiele łatwiejsze i sprawniejsze. ;)
Dzień dobry kochane!
Takie ładne rzeczy z bawełny eko kupiłam wczoraj dla Gabrysi w Lidlu!
Typowe poranne zamieszanie.
Na chwilę wpada moja mama, by przypilnować Gabrysi, a my z Marysią ruszamy do przedszkola. Po drodze kupuje zestaw śniadaniowy.
Gabrysia już drzemie (ech, nie dziwie się, bo znów pół nocy nie spała). A ja biorę poranną kąpiel, a potem ogarniam domek.
Ktoś się obudził.
Gotowe do wyjścia!
Jedziemy z moją mamą i Gabrysią na herbatkę do Juli.
A następnie zabieramy Babi na obiad z okazji zaległej Barbórki. Dziś są też mojej mamy urodziny, wiec mamy dwa powody do świętowania!
Bardzo cenię sobie nasze czteropokoleniowe spotkania.
A ktoś znów sobie grzecznie śpi. :)
Moja Babi. :)
W drodze powrotnej odebrałyśmy Marysię z przedszkola i po powrocie do domu mam dosłownie chwilkę by przebrać się na konie.
Dziś dostałam w kość! ;) I było mi wspaniale!
Wracam szybciutko by uśpić dziewczyny, ale się okazuje, że moja mama z ciocią Anią (która przyjechała a pogaduszki na wieczór) nakarmiły Marysię i umyły dziewczyny. Mi zostało tylko je uśpić i poszło błyskawiczne. Jestem im bardzo wdzięczna, bo nie ukrywam, że byłam wykończona po treningu.
A na dodatek mama zrobiła śledzie!
I w takim fajnym towarzystwie piszę tą relację.
Zapowiada się przyjemny wieczór.
Do napisania!
Nie kazdy docenia pomoc rodzicow czy innych czlonkow rodziny. Po Tobie widać, że jesteś wdzięczna :) piękny dzień!
OdpowiedzUsuńGusiu jak ja Ci zazdroszczę tej pomocy Mamy, jest bezcenna, przy dwójce czasem sił brakuje na organizację gdy dziadkowie w innym mieście;/wizyty w weekendy to nie to samo, oni bardzo chcą pomóc, ale czasem potrzebna jest dosłownie godzinka w tygodniu by pozałatwiać sprawy i jest ok;/
OdpowiedzUsuńTak taka pomoc jest cudowna!
UsuńAle prawda jest taka, że wiele osób od rodziców ucieka (maiłam wiele znajomych co dziwili się, że chcemy mieszkać obok rodziców, a oni jak najdalej, byle do innego miasta a nawet kraju, by nie mieć ich na głowie) My przeprowadziliśmy się w trudnym momencie dla naszej rodziny, bo chcieliśmy też moim rodzicom pomóc. Jesteśmy bardzo wszyscy zżyci i dzielimy wszystkie troski wspólnie. Ma to swoje minusy, jasne. Ale w rodzinie siła. I to wspaniale się nawzajem wspierać! I taki poranek, kiedy nie ma Pana Poślubionego, który zazwyczaj odwozi Marysię i moją mama może wpaść na kawę (przyjemne z pożytecznym) i posiedzieć z Gabrysią gdy jedziemy z Marysią do przedszkola jest nieoceniona. Pewnie, że dałoby się z 2 dziewczynami. Ale teraz zimą, ubieranie, wkładanie jednej drugiej do fotelika w tym kombinezonie, potem upocenie w szatni, pośpiech, gonitwa... Wiele osób odwraca się od rodziców, odwiedza ich raz w miesiącu, lub raz na pół roku, nie interesuje ich sprawami, nie dbają o relację z teściami, kobiety z teściową, a gdy się rodzą dzieci to mają pretensje, że dziadkowie w ich życiu nie uczestniczą. Taką relację buduje się latami. Dziewczyny mają przewspaniałe obie babcie, które są zawsze, gdy tylko potrzebujemy. Mam cudowną teściową, która chce być blisko swoich wnuków. Dlatego tak ważne jest budowanie pozytywnych relacji, miedzy członami rodziny, bo potem to cudowne uczucie zasiąść do wieczerzy wigilijnej gdy jest przy stole 20 osób a nawet więcej!
Oczywiście kochana nie mówię o Twoim przypadku, ale taka refleksja ogólnie mnie naszła.
Również zazdroszczę pomocy. Ja w jednym mieście, blisko i.... Czy można prosić o przepis na śledzie? Dziękuję za codzienną relację i pozdrawiam cały Magiczny domek! Basia.
OdpowiedzUsuńprzepiękna spódnica! skąd jest jeśli można zapytać?
OdpowiedzUsuńTo Medicine
UsuńBabi jest najpiękniejsza!!!
OdpowiedzUsuńHej. U mnie nie bylo mowy by sobie wyjsc gdzies z dzieckiem i by ono spalo. Albo drzemki w dzien u Was sa na tyle fajne ze masz czas na kawy kapiele pisanie itp u mnie drzemki byly tak mizerne i sa nadal ze plakac sie chce. Lub wieczory u Was.. u mnie jest dlugie usypianie a potem juz sil nie ma. O ktorej Gabrysia idzie spac? Ile ma pobudek w nocy? Ile spi w dzien? Masz szczescie inni tak lajtowo nie maja. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNiestety drzemek trzeba trochę dzieci nauczyć (regularność powtaranie pewnych czynności). Sen jest bardzo potrzebny takim maluchom. Jeśli chodzi o usypianie i spanie w nocy, to chyba nie doczytałaś właśnie, że pół nocy nie spała w ogóle! Była obudzona od 24 - 3 w nocy! Więc to nie jest tak, że u nas jest sielankowo. Dzień wcześniej nie mogłam jej uśpić 2 godziny (a to trudne gdy jeszcze 2 dziecko spać też trzeba położyć i nie będzie czekać dwóch godzin i ty nie wiesz co zrobić!). Na obiedzie miała krótką 30-40 min drzemkę. I już później nic. Kładziemy dzieciaki ok. 19-20. Czasami wieczorami nie mam na nic siły, jak każda mama. Albo wręcz wmawiam sobie, że muszę i do 24 robię różne rzeczy, bo nikt za mnie ich nie zrobi. Siedząc i pisząc wczoraj posta dla Was i rozmawiając z mamą i Anią - szłam do Gabrysi z 5 razy bo się przebudzała! I tym sposobem tokiem rozumowania mogę powiedzieć, że mamy w bloku wejdą tylko do pokoju obok, a ja latam z prędkością światła góra dół po schodach co dodatkowo mi sił odejmuje. A potem Marysia kaszlała i poszłam dać jej lekarstwo i założyć skarpety. A potem wysadzałam na siusiu. I nigdy nei jest tak że od A do Z wieczory są ciche i spokojne. To, że nie piszę Wam każdej minutki z dnia (bo nawet by się nie dało!) nie oznacza, że nie doświadczam trudów macierzyństwa jak każda z nas. Ale jak widzicie z dnia wyciskam to co najważniejsze i najpiękniejsze. I w tym jest moja siła na nieprzespane noce, ciężkie poranki i energia do robienia wielu rzeczy. Wręcz trochę mi przykro jak piszecie - a bo Ty masz łatwe dzieci. Nie nie są łatwe, bo nie ma takich! Nie można się tak tłumaczyć!
UsuńGosiu piszemy to co widzimy czyli to co nam pokazujesz ;) a mnie jest troche przykro jak widze zawsze wszystko och i ach bo ja na codzien nie mam tak fajowo...mysle ze zrozumiesz. Domyslam sie ze tez jestes zmeczona ale pomysl ja nie mialam czasu i sil na kapiele zakupy wyjscia na kolacje itp moje dziecko nie dawalo mi na to szans. Wiec zobacz skoro Ty znsjdujesz na to czas to znaczy ze nie masz zle:) Gosiu a powiedz ile razy wstajesz w nocy na karmienie i do ktorej spicie? Moje dziecko zasyia tylko przy piersi ma juz przeszlo rok
Usuń:( i w nocy pobudki i nie chce spac w lozeczku. Zdradze Ci ze u mnie bylo tak ciezko ze nie mialam nawet jak i kiedy tak ladnie sie ubrac i wyjsc ;)
Wiem ze nie mozesz pisac i pokazywac tu wszystkiego dla tego czesto opieramy sie na tym co widzimy tez musisz to zrozumiec.
Dziekuje za Twoj blog i pozdrawiam. Asia M.
Mnie rozkłada, gdy ktoś w ciągu kilku minut potrafi ocenić: och, jakie grzeczne/niegrzeczne dziecko! Już dawno przestałam się tłumaczyć. Każdy ma trochę inną sytuację życiową, ale rodzicielstwo to ciągła praca, niezależnie od tego, jakie jest dziecko. Wydaje mi się, że sekret tkwi w podejściu do sytuacji. Większość osób opowiada/pisze, jak ma źle i ciężko, że pomocy brak, że dzieci marudne... A Ty pomimo naturalnych codziennych trudności koncentrujesz się na tym, co najlepsze. To godne naśladowania! Sama tak nie umiem, ale staram się i wciąż tego uczę. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńNie w ciagu minut tylko w ciagu kilku miesiecy. Raczej malo tu osob ktore ogladaja bloga tylko od paru mintut najczesciej juz pare lat. I opisujemy to co widzimy. Inaczej nie mozemy bo autor pokazuje opisuje to co mamy widziec.
UsuńTo nie było do Ciebie :) Gdy pisałam swoją odpowiedź, nie było tu jeszcze Twojej.
UsuńMam trójkę dzieci, syn przez 3 lata zasypial tylko przy piersi :) Każde z moich dzieci mając rok rezygnowalo z drzemki w dzień. Czasem nie miałam kiedy umyć zębów! Córeczki dwuletnie budzą się w nocy każda po kilka razy. Nie mam mamy ani teściowej, ani nikogo innego do pomocy. Owszem, mam nieraz serdecznie dość. Ale wiem, że to nie będzie trwało zawsze. Dzieci rosną i dziś jest inaczej, o wiele łatwiej niż np. rok temu. Nie wiem jak inni, ale ja widzę tu nie tylko sielanke. Widzę przede wszystkim kochającą się i wspierającą rodzinę, co jest raczej godne podziwu, a nie zazdrości. To że u mnie jest inaczej nie znaczy, że chciałabym o tym czytać u innych. Mam to na co dzień :) a czytając Magiczny Domek od początku istnienia bloga (!) uczę się doceniać to co mam i nie frustruje się, że nie mam czasu się pięknie ubrać i wyjść. Bo jak mam to zrobić w obecnej sytuacji? To fizycznie niemożliwe! ale kiedyś się to zmieni! Głowa do góry, pozdrawiam Ciebie Asiu i życzę Ci dużo sił i radości z bycia mamą.
Gustu, musisz kiedyś koniecznie opisać jakiś fatalny mega ciężki dzień, wtedy żadna z nas nie będzie Ci zazdrościć za to wszystkie pokiwamy głowami że zrozumieniem i będziemy łączyć się w bólu my ��. A tak poważnie to ja rozumiem, że nie chce się pamiętać złych chwil tylko te dobre i dlatego mi się wydaje że mój niemowlak był mega grzeczny, po prostu wyparlam z pamięci to ile razy płakał, nie chciał spać czy jeść. Nie było łatwo, ale nie narzekam ��
UsuńGusiu, autokorekta mnie wykończy kiedyś ��
UsuńRównież proszę o przepis na śledzie!!!!!
OdpowiedzUsuńsuper obiadek wielopokoleniowy :) fajnie ze mama Ci pomaga ja mam ten problem ze mimo ze gdybym tylko powiedzila "mama przyjedz na 2 dni pomozesz z malym" to juz rano by byla ja niepotrafie się przelamac i przyjac pomoc tylko po to bym mogla na 3 godziny wyjsc na zakupy swiateczne. taki ze mnie uparty czlowiek ze wszystko sama... moze z czasem naucze sie podzielic dzieckiem z innymi :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam migawki z Magicznego Domku:-) pozdrawiam Gusiu serdecznie
OdpowiedzUsuńNiektórzy uciekają od rodziców czy teściów bo też czasami oni są różni, powiedzmy sobie szczerze.
OdpowiedzUsuńPięknie! Zawsze się troche wzruszam jak pokazujesz swoją Babi ...tęsknie do mojej ....:( ten wspólnie spędzany czas jest czarowny <3
OdpowiedzUsuńMatyldka jaka super modelka - co za figura i te wygibasy <3 Jak się czuję Gapcia?
Jestem stała czytelniczką, ale pierwszy raz komentuję. Na wstępie dziękuję za codzienne posty - chyba się już od nich uzależniłam :). Chciałabym ci Gusiu pogratulować życiowej mądrości - chodzi mi o te dwa powyższe komentarze. W wielu przypadkach jest tak jak piszesz, ludzie zamykają się w swoich czterech ścianach, stronią od rodziny, a potem narzekają... Nic w życiu samo nie przychodzi, dobre relacje z rodziną sama wypracowałaś, zamieszkałaś blisko rodziców (przy małych dzieciach super rozwiązanie), masz pomoc i wparcie, ale przyjdzie na pewno moment, że to ty będziesz pomagać rodzicom. O tym już nikt z komentujących nie pomyśli...Podejrzewam, że będziesz to robić z dużym zaangażowaniem i chęcią. Żałuję, że jest tak mało tego typu rodzin. Moim zdaniem jest to największa wartość. Ludzie o tym zapominają, dopiero gdy zostają sami zaczyna im czegoś brakować, a to pomocy przy dzieciach, a to kogoś komu przy kawce można się wygadać. Kolejna kwestia to komentarze w stylu jakie ty masz grzeczne dzieci. Dzieci jak dzieci, z każdym są większe lub mniejsze problemy, raz jest lepiej raz gorzej istna sinusoida! Pewne kwestie trzeba również w tym względzie samemu wypracować, chociażby taki rozkład dnia - drzemki o stałych porach itd. Mam znajomą matkę, która nie miała czasu nawet prysznica wziąć, bo przyzwyczaiła dziecko do ciągłego noszenia na rękach, druga matka organizowała dziecku drzemki na swojej klatce piersiowej i narzekała, że nie ma na nic czasu. Moje sugestie by spróbowała dziecko odłożyć do wózeczka, leżaczka jak zaśnie, pobujać jak się przebudzi itd nie trafiały (dodam, że ja uśpiłam jej dziecko w wózku:) Widocznie nie było jej tak źle, a była to niezła wymówka do nic nie robienia - dziecko roczne (tak spokojnego dziecka nigdy nie widziałam), a w domu kompletnie nic niezrobione, skutkuje ciągłymi kłótniami z mężem. Tak więc Drogie Panie do bycia matką, panią domu potrzebna jest dobra organizacja, ale też i trochę sprytu, czasem trzeba się nieźle nakombinować by wypracować pewne rzeczy. Mam wrażenie, że wiele matek jest zwyczajnie rozleniwionych, nie starających się zmienić swojej sytuacji, tkwią w tym swoim marazmie i narzekają... że złe dzieci, że teściowa niefajna, itd...(ja do tych matek w niektórych kwestiach też się zaliczam). Podziwiam cię za to, że jesteś tak świetnie zorganizowana, że wykrzesasz z siebie energię na swoje pasje (jazda konna), spotkania ze znajomymi. Ja w tym względzie niestety zawodzę, a przecież szczęśliwa matka to szczęśliwe dzieci. Muszę wziąć się do roboty! Pozdrawiam - matka 2,5 letnich bliźniaków :)
OdpowiedzUsuńKochana Gusiu,
OdpowiedzUsuńCzytam Cię od dawna, jak Marysia była jeszcze taka maleńka, ale nigdy nie komentowalam. Chociaż zawsze mam ochotę Ci powiedzieć jaką jesteś cudowną kobietą i mamą! Każdego dnia wyczekuję posta z ogromną niecierpliwością! Pamiętaj, nigdy się nie zmieniaj ☺️
Gusiu, jesteś taką mądrą mamą. Mam 28 lat i moja Ola jest 3 tygodnie młodsza od Gabrysi. To od Ciebie uczę się podejścia i cierpliwości do maleństwa. Ola nie lubi spać w dzień (chyba że w wózku na spacerze), dlatego przemierzam z wózkiem mnostwo kilometrów. Wcześniej mnie to denerwowalo, a teraz doceniam te chwile, bo wiem, że mała szybko wyrośnie i jeszcze zatesknie za czasami,gdy była taka malutka. Naprawdę jesteś wzorem do naśladowania. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńTak, Babi przecudna :) Aż mnie za serce ścisnęło, kiedy zobaczyłam jej zdjęcie w fotelu. Moja ukochana Ciapcinka (córka kuzynki zamiast "babcia" mowiła "ciapcia" i tak zostało) żyje już w innym wymiarze i tak mi jej brakuje... Jak to dobrze, że doceniasz takie chwile. Jak to dobrze, że są tacy dobrzy i ciepli ludzie na świecie. Jak to dobrze, że piszesz i że każdy, kto tu zagląda może z tego ciepła i dobroci i spokoju, który stąd emanuje uszczknąć coś dla siebie. Wszystkiego dobrego dla Was wszystkich, szczególnie zaś dla Babi:)
OdpowiedzUsuńWiesz co Gusiu masz rację ze każde dziecko jest inne, każde macierzyństwo jest wymagajace od nas wysiłku i poświęcenia po to by potem radować się kiedy coś dzieciom wychodzi lub gdy czegoś się nauczą od nas a najtrudniej przekazać im właśnie te najważniejsze wartosci
OdpowiedzUsuńGusiu co za spódnicę i butki masz na sobie jak stoisz z Gabrysią przy lusterku?
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się bardzo ten strój. Wyglądasz świetnie. Masz super wyczucie.
Gosia
Gusiu mam do Ciebie takie może trochę "niepoprawne politycznie" pytanie.Jesteś mamą dwójki dzieci i zastanawiam się jak to widzisz, chodzi o stosunek do dzieci,a właściwie różny stosunku emocjonalnego do każdego z nich.Oficjalnie mamy twierdzą, iż wszystkie swoje dzieci kochają jednakowo, jednak w bardziej otwartych rozmowach już jest inaczej okazuje się że często jedno dziecko jest jednak bardziej kochane od drugiego, dzieje się to z ogromnymi wyrzutami sumienia i wielkim staraniem aby tą różnicę zniwelować, nigdy tego nie okazać ale jednak...Sama nie mam jeszcze dzieci ale w moim otoczeniu są takie mamy, które mówią że je same to bardzo zaskoczyło, zasmuciło i ciężko sobie z tym radzą.Jestem ciekawa co Ty o tym sądzisz?pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOdpowiem już tu, bo posty z pytaniami są bardzo długaśne. :)
UsuńZ czystym sumieniem mogę stwierdzić, mogę sobie wręcz rękę odciąć, przysiąc na wszystkie świętości, że kocham je obie po równo. Każda jest na innym etapie, więc nie ma jakby rywalizacji o to uczucie (nie mam pojęcia jak to jest np. z bliźniakami). Obie są tak rozkoszne, inne, wspaniałe. Marysia dostarcza nowych wrażeń, a Gabrysia osładza nam życie. Obie by zacałowała i wytuliła. Marysię muszę już podstępem a Gabrysię bez pardonu! ;) Nie oceniam innych matek, bo nie wiem co przeżyły i jakie mają dzieci. Jednak ja właśnie bardzo bałam się czy pokocham tak mocno drugie dziecko i byłam zaskoczona pozytywnie, że ta miłość tak naturalnie przychodzi. Serce jakby się nie dzieli tylko rośnie. Nigdy nie myślałam w kategorii bardziej czy mocniej. To trochę pytanie typu czy wolisz tatę czy mamę (oczywiście gdy relacje są tak samo dobre) albo brata czy siostrę. Może w przyszłości to się zmienia (oby nie!) ale teraz nie umiałabym wybrać. I cieszę się, że nie mam tych rozterek.
Gdy ja rodziłam kolejne dzieci, a mam ich czwórkę, też zastanawiałam się czy pokocham to następne. Bo przecież to pierwsze czy potem drugie kochałam już całym sercem😁Jest to dziwne uczucie.Po porodzie oczywiście była miłość od pierwszego wejrzenia przy każdym. Teraz gdy są starsi dają w kość i przylapałam się dużo razy na tym że zazwycZaj od najstarszego wymagam najwięcej. On mnie najczęściej irytuje. Wiem że jest to złe pracuję nad tym codziennie żeby tak nie było. Jest trudnym dzieckiem, innym od reszty, i żeby go okiełznać musimy się wiele razy pokłócić, ale w głębi duszy kocham ich wszystkich nad życie i gdyby się któremuś coś stało,wyladowałabym w psychiatryku.
UsuńGusiu,
OdpowiedzUsuńTatuś nam tu zajrzał przez ramię i powiedział(i chyba ma rację!) że obiad nie może być czteropokoleniowy! Chyba chodziło Ci o obiad czterodaniowy! Chociaż to chyba też błąd, bo kto by zjadł tyle ziemniaków?
pozdrawiamy,
Siostry Matylda i Milenka Boczek
A ja ci dziękuję, że piszesz o tym jak Gabrysia nie spała pół nocy. I o kaszlu Marysi. Dzięki temu twoje historie codzienne są takie..prawdziwe. Czuję magię tej zasłużonej kawy z pianką ;-) i utwierdzam się w przekonaniu że można czerpać radość z jasnych chwil dnia mimo że bywa niełatwo. Ja jutro też wypiję kawę z pianką, usypiając w chuście zakatarzonego niemowlaka, i tuląc gorączkującego 3 latka (przeklinając w duchu rodziców którzy posyłają do przedszkola chore dzieci)
OdpowiedzUsuńCudowne są te Wasze czteropokoleniowe spotkania! Właśnie widzę że pomoc rodziny przy dzieciach jest super i bardzo się przydaje. Fajnie tak,ja mam mamę 5 km od domu więc także liczę że mi pomoże jak.juz będę mieć dzieci;-)
OdpowiedzUsuń